To wyjątkowy odcinek podcastu bo nagrywany w zupełnie innej scenerii.
Prosto z Chałupy 6 😎 a dokładnie z „Board For Kids Szkoła Surfingu i Deskorolki” rozmawiamy o surfingu. Zapraszam do przeczytania transkrypcji rozmowy z tańczącym z falami 🏄 czyli Michałem Foltynowiczem zwanym Donem.
Z Donem rozmawiamy między innymi o:
✅ początkach surfingu w Polsce
✅ popularności tej dyscypliny w naszym kraju
✅ tym gdzie są najlepsze warunki do pływania na desce
✅ rodzajach surfingu
✅ największych falach na świecie
✅ stylu życia związanym z surfingiem
✅ nauczaniu dzieci i radości jaką daje surfing
✅ jego recepcie na ruch
Treść całej rozmowy:
T – Tomasz Chomiuk
M – Michał Foltynowicz
T: Cześć, witam Was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Michał Foltynowicz, dla wszystkich znany jako Don – nie wiem skąd Don?
M: Nie będziemy rozwijać etymologii tego przezwiska, ta ksywka już do mnie przyległa od dawna, tak została, wszyscy na mnie mówią Don nie tylko w światku surferskim, tak po prostu zostało.
T: Mówisz “światek surferski, świat surferów”, gdzie znalazłeś ten świat i kiedy?
M: Mówiąc świat surferski mam na myśli naszą społeczność surferską w Polsce, ale mogę spokojnie powiedzieć, że po tylu latach surfowania ta ksywka i mój pseudonim są dość rozpoznawalne w Europie. Jak to się stało? Oczywiście przez kogoś, zawsze byłem w okolicach sportów deskowych i w pewnym momencie mój przyjaciel z Warszawy, Paweł Niesłuchowski, marki Baltica, zaproponował mi wyjazd do Francji na surfing. Byłem dość sceptyczny na początku, ale stwierdziłem, że wszystkiego trzeba spróbować i w skrócie, ten wyjazd od razu zmienił moje życie. Zakochałem się w surfingu i to ukształtowało mnie zupełnie na nowo.
T: Mówiłeś o sportach deskowych, od jakiej deski się zaczęło?
M: W moim przypadku był to longboard, ale w wydaniu downhillowym, bardzo core’owym, były to zjazdy downhillowe, ścigaliśmy się w pełnym uzbrojeniu, full face ze skóry, kaski, to była duża dawka adrenaliny.
T: Później jeszcze coś?
M: Jak już wkręciłem się w downhill na longboardzie, dostarczało mi to tyle adrenaliny, że wystarczało. Nigdy nie byłem dobry na deskorolce, a w downhillu na longboardzie z chłopakami w Polsce się dobrze ścigaliśmy i to była moja zajawka. Długo w niej siedziałem, do momentu kiedy poznałem surfing.
T: Powiedz proszę Don, skąd się wzięła deska? Jak ludzie zaczęli pływać na desce? Jest geneza tego, czy nie zagłębiałeś się w to za bardzo?
M: Początek był na Hawajach, w obrębie całego Pacyfiku dawno temu ludzie surfowali. Za kolebkę surfingu uznaje się Hawaje. Nazwa królewski sport wzięła się stąd, że król Hawajów pływał. Jeżeli myślimy o surfingu, to myślimy o Hawajach i Pacyfiku.
T: Jesteśmy aktualnie w Chałupach, temperaturę mamy prawie Hawajską, jest ze 40°C.
M: W cieniu na pewno jest 40°C, oboje mamy wrażenie, że się rozpływamy.
T: Skoro mowa o Chałupach, tutaj uczysz, akurat moje dzieci są na obozie i mają przyjemność próbowania deski, nigdy nie miały z tym doczynienia. Tutaj uczysz, tutaj też surfujesz czy jeździsz specjalnie w konkretne miejsca, gdzie są trochę lepsze warunki?
M: Jesteśmy w miejscu, gdzie te warunki w Polsce są najlepsze do surfowania. Półwysep i okolice półwyspu są na tyle szczególne, uformowanie dna i nasze położenie, czyli Półwysep Helski, dają nam możliwość do fajnego surfowania. Jest tu na stosunkowo niewielkim odcinku terenu najwięcej spotów. W Polsce pływa się w Kołobrzegu, w Ustce, jeszcze parę miejsc na wybrzeżu, ale kolebka surfingu w Polsce jest tutaj, w Chałupach. Tu są najmocniejsze fale, falowanie jest najczęstsze i tak jak powiedziałem, spotów, czyli miejsc gdzie możemy uprawiać surfing jest stosunkowo najwięcej.
T: To widać, jak się tutaj jest, sporo ludzi jest z deskami.
M: Jeszcze parę lat temu widok kogoś z deską surfingową był szokujący, nie mówię o kite czy windsurfingu. Ludzie często pytają nas czy idziemy tam, na plażę po drugiej stronie, a tam mamy teraz zatokę, nas wprawia w osłupienie i zdziwienie, co my tu chcemy robić. Teraz surfing jest na tyle powszechną dyscypliną sportu nad Bałtykiem, że nikogo już nie dziwi widok surferów nad Bałtykiem.
T: Czyli nie tylko Australia i Nowa Zelandia, to sobie tak kojarzymy, i oczywiście Hawaje.
M: Tutaj na półwyspie pierwsza szkółka powstała parę dobrych lat temu, teraz szkółek jest coraz więcej, co świadczy o tym, że jest zainteresowanie surfingiem, jak i to miejsce daje możliwość do tego, żeby stawiać pierwsze kroki i nie tylko.
T: Don, rozumiem, że można pływać też od tej strony, na zatoce, nie tylko z drugiej strony gdzie kojarzymy, otwarte morze i fale?
M: Jeżeli mamy na myśli kitesurfing i windsurfing to tak, zatoka jest dla windsurferów i kitesurferów. Dla surferów tylko fale i otwarty akwen.
T: Od czegoś trzeba zacząć. Ja pływam na desce windsurfingowej, pamiętam, że jak się uczyłem na niej pływać, to najpierw trzeba nauczyć się trzymać równowagę, balans, oswoić się z deską.
M: Odpowiem ci na prostym przykładzie, powiedziałeś, że twoje dzieci są u nas w Board for kids na obozie. My od razu bierzemy dzieci nad morze, to tam chcemy uczyć pierwszego kontaktu z deską, tego feelingu, jak się na desce ustawić, położyć, wyczuć deskę. Nie idziemy nad zatokę, chcemy żeby dzieci się od razu oswajały z morzem i żeby tam miały pierwsze szlify surfingowe. Nasza kadra jest na tyle doświadczona i mamy know-how jeśli chodzi o zajęcia z dziećmi, bo ta szkółka czyli Board for kids, w której się znajdujemy, jest szkółką dedykowaną dla dzieci.
T: Uczysz dzieci, uczysz też dorosłych?
M: Zaczynałem od nauki dorosłych, uczyłem na początku w innej szkółce zaprzyjaźnionej, wszyscy się tu znamy w Surf People. Potem poznałem Roberta, mogę powiedzieć śmiało że się zaprzyjaźniliśmy, Robert jest jednym ze współwłaścicieli tej szkółki, razem z Anią. Szkolić to jest zupełnie inny wymiar frajdy i radości, które mi daje szkolenie dzieci, niż szkolenie dorosłych. Nie mówię, że to nie jest fajne, ale jednak uśmiech dziecka jest bezcenny.
T: Czego się uczą dzieci?
M: Chcemy przede wszystkim, żeby deska dawała radość, to jest punkt wyjścia w naszych zajęciach.
T: Nie wiem, czy to nie jest w ogóle hasło szkoły?
M: Tak, to jest hasło tej szkoły, Board for kids deska daje radość, tym hasłem się kierujemy, to jest nasze credo. Cały czas to jest zabawa, jednak przeplatamy w tej zabawie elementy szkolenia, żeby każde dziecko, które u nas było, miało podstawy, tak jak twoje dzieci są na obozie, czy przychodzą na zajęcia na półkolonii czy na zajęcia indywidualne, żeby już miały podstawy. Podstawa jak się na desce położyć, jak deskę wyczuć, aż przejście do momentu, do łapania pierwszych fal. To nie jest skomplikowane, dzieci bardzo szybko łapią, o wiele szybciej niż dorośli. Mniej też ważą, więc mają łatwiej.
T: Mam raz dziennie możliwość porozmawiania z dziećmi przez telefon, po drugim dniu mówili, że już próbowali stawać na desce, utrzymywać się, płynąc stawać na deskę. Rozmawiałem z nimi, słyszałem radość, satysfakcję z tego, że coś już wychodzi po tak krótkim czasie.
M: Zgadza się. Plusem szkoleń dzieci jest to, że Bałtyk nie zawsze faluje i ta fala nie ma takiej mocy, żeby szkolić dorosłych, a jeśli chodzi o dzieci to wystarczy delikatne załamanie fali, żeby już dzieci łapały fale. Dla nich to są fale spore, wydaje mi się, że o to właśnie chodzi, żebyśmy dawali jak najwięcej dzieciom radości, ale przemycali cały czas podstawy surfingu, że jeżeli pojadą nad ocean, to będą miały podstawy.
Dużo dzieci do nas wraca, widujemy te same dzieci co roku, one stawiają kolejne kroki w swojej przygodzie z surfingiem. Mamy taki program Young guns, który jest przeznaczony dla dzieci, które bardzo dobrze pływają i chcemy, żeby pływały jeszcze lepiej, żeby w Polsce wyrosło kompletne pokolenie surferów od A do Z.
T: Odnośnie pokolenia surferów, na świecie są zawody różnego rodzaju, czy mamy Polaków na tyle mocnych w tej dyscyplinie, że mamy jakieś osiągnięcia na świecie?
M: Osiągnięć nie mamy, mamy za to trójkę młodych surferów, którzy startowali w różnych zawodach. To jest sport, który całkiem niedawno zaczął się rozwijać, chłopaki – Kuba Kuzia, Maks Michalewski i Adam Warchoł mocno trenują, osiągają wyniki, jednak myślę, że czas Polaków jeszcze przyjdzie w surfingu.
T: Tak jak powiedziałeś, surfing jest od niedawna w Polsce i ta popularność rośnie, ale nie na tyle. Wiadomo, to jest pewna statystyka, ile osób się zainteresuje i w połączeniu talentu, pracy i czasu, to wszystko musi się zgrać.
M: Zgadza się, najważniejszym czynnikiem w tym sporcie jest powtarzalność. Jeżeli nie pływamy, powiedzmy to też w prosty sposób, trzeba mieszkać blisko wody, blisko oceanu i to daje nam możliwość, żeby być cały czas w wodzie i progresować.
T: W Polsce sezon jest krótki.
M: Tak, wielu surferów nawet niezawodowych, ale pasjonatów, tacy jak ja, którzy się w surfingu zakochali, układają swoje życie pod fale i próbują cały czas być na fali. Jeśli chodzi o zawodowy surfing, to w tej chwili powstaje Polski Związek Surfingu, wydaje mi się, że od tego momentu to pokolenie, które teraz rośnie, pokolenie 8 latków w górę, ma okazję coś zdziałać w tym sporcie. W tym roku surfing będzie na olimpiadzie po raz pierwszy, będzie to sport olimpijski.
T: To na pewno też przyciągnie kolejnych fanów. Don, powiedz mi, mówisz że układasz sobie życie pod fale, w ciągu roku starasz się wyjeżdżać szukając miejsc, w których możesz dalej trenować? Jak to mniej więcej wygląda?
M: Mimo tego, że jestem już starszym gościem, to staram się jak najczęściej wyjeżdżać, jak tylko to jest możliwe. Jestem freesurferem, nie startuję w zawodach, robię to po to, żeby być coraz lepszym i żeby mieć jeszcze większy fun z surfowania, z bycia na fali. Staram się wyjeżdżać, miejscem, które sobie upatrzyłem od dłuższego czasu jest Teneryfa, Portugalia, w tym roku planuję wyjazd gdzieś dalej, Indonezja.
T: Wracając jeszcze do nauki surfingu. Powiedziałeś o dzieciach, one uczą się dosyć szybko, są to małe kroczki, ile czasu potrzeba bardzo uśredniając, żeby zacząć pływać, jeśli chodzi o dzieciaków i osoby starsze?
M: Nie ma reguły i ciężko to stwierdzić, jest to kwestia indywidualna, zależy od każdego z nas, od wielu czynników, od tego jacy jesteśmy, jak jesteśm wysportowani, jaka jest nasza forma fizyczna, ale też od tego, czy mamy talent do tego sportu. Uśredniając – czasami starczą jedne zajęcia, żeby stanąć na desce i załapać.
T: To chyba mnie namówiłeś, żebym spróbował.
M: Namawiam wszystkich, jeżeli tylko jest dobra fala Bałtyku, to nie pamiętam żeby u nas ktoś na desce nie wstał, tego pierwszego ślizgu nie złapał. Nie jest to takie trudne jak się wydaje, natomiast kolejne kroki wymagają wiele koncentracji i poświęcenia swojego czasu, według mnie też zawziętości, bo jest to sport, który jest sportem wodnym, więc wymaga dużo zaciętości i nie poddawania się. Nikogo nie zniechęcam, uważam, że to jest sport którego każdy powinien spróbować, nie jest w pierwszych fazach trudny. Odpowiadając na twoje pytanie, myślę że dwie lekcje surfingu z dobrym instruktorem i na pewno da się złapać pierwszą falę.
T: Pewnie to też zależy od warunków jakie są. Są różne fale, dla dzieci nie trzeba dużych fal żeby zacząć prawidłowo stawać na desce, próbować płynąć, ale są różne fale na których można płynąć. Największe fale są w Portugalii, tak?
M: Największe są w Nazaré Portugalii, miałem przyjemność być w zeszłym roku na zawodach big waveowych…
T: Widziałeś to? Ja tylko na filmikach widziałem.
M: Tak, widziałem na własne oczy. Byłem już trzy razy w Nazaré, pierwsze dwa razy byłem po prostu jako turysta, nie trafiło się zobaczenie zawodów, nie było swellu, bardzo dużo swellu jest potrzebne, żeby fala zadziałała. Widziałem jedne z największych fal w historii.
T: Jakiej wysokości tam są fale?
M: Około 30 metrów.
T: Nie wyobrażam sobie, żeby z czegoś takiego spaść.
M: Ja też sobie nie wyobrażam. Zawodnicy, którzy tam startują to jest specjalna kategoria zawodników, są to naprawdę mocni gracze.
T: Powiedz mi jeszcze proszę, tak jak powiedziałeś, są różne sposoby pływania. Niektórzy pływają, żeby łapać wysokie fale, inni żeby wykonywać określone triki, może przybliżyłbyś jeszcze ten temat? Jak da się podzielić surfing na różne style?
M: Może opuśćmy surfing zawodniczy, to jest osobny temat i to są odcinki w World Surf League, tam zawodnicy pływają agresywnie, radykalnie. Podzieliłbym to na big wave, które jest osobną dyscypliną i jest zupełnie inna budowa deski surfingowej. Surfer jest wyciągany na grzbiet wielkiej fali za skuterem, trzyma linę i jest wyciągany, potem na fali zjeżdża, ma nogę w strapach.
Większość ludzi pływa na dwóch rodzajach desek, jedna z nich to deska shortboardowa, na której pływam ja i stoi tutaj za nami, czyli deska krótka dedykowana do trików, czyli radykalnych manewrów na fali. Drugim typem pływania to jest pływanie longboardowe, długa deska po której ludzie sobie spacerują, uprawiają noseriding, to jest bardzo stylowa jazda, smooth, trymowania fali, długie przejazdy. Surferzy longboarderzy szukają specjalnych fal dla siebie. Ci, którzy pływają na shortboardach tak jak ja, szukają innych fal. W skrócie – są trzy typy surfowania, big wave, longboard i shortboard.
T: Widziałem, nie próbowałem żadnego z tych stylów, natomiast oczywiście interesowałem się trochę i przeglądałem. Pływam na desce ale z żaglem, jest bardziej popularna, uczyłem się tego studiując na AWFie i tak mi zostało, do tej pory próbuję. Pokazałem chłopakom, parę razy ich zabrałem do szkółek, żeby sobie popływali z żaglem. Tutaj są kilka dni zaledwie i już mi powiedzieli, że surfing wygrał, deska bez żagla wygrała.
M: Często to słyszę.
T: Chcę to podkreślić, musi być niesamowity fun, nie wiem dlaczego, muszę sam spróbować żeby się przekonać, co jest w tym takiego. W desce z żaglem jest prędkość, też można robić triki, a tutaj nie wiem jak jest z prędkością.
M: Prędkość w surfingu jest niemała, surferzy którzy pływają bardzo dobrze i trafią na dobre warunki, na dobrą falę, rozwijają prędkość do 30 km/h i więcej. Nie mówię o big waveowcach, którzy mają prędkość dwukrotnie większą i odbijasz się jak od betonu jak spadniesz z fali. Obcuję tutaj z wieloma kitesurferami i windsurferami, wszyscy siebie lubimy i szanujemy nawzajem, myślę że mogę otwarcie powiedzieć, że nie ma transferów z surfingu na kitesurfing czy windsurfing, w których surfer zmienia deskę bez żagla na deskę z żaglem lub z latawcem – raczej jest tendencja odwrotna, kiedy kitesurferzy poznają surfing, to twierdzą, że surfing to jest to. Najprostszym wytłumaczeniem jest to, że jesteś wolny. Nie masz nic, jedynie co cię wiąże to twoja noga, która jest przywiązana do deski, trzyma twoją stopę z deską, żeby deska nie uciekła jak spadniesz z fali i to, że masz totalny kontakt z żywiołem, z oceanem, z falą, z morzem, to działa na korzyść tego, że surfing jest uznawany za naczelny sport wodny.
T: Wchodzą nam dzieci z deskorolkami do pomieszczenia, powiedz mi proszę, czy to też wpływa na umiejętności surferskie? Ktoś jeździł na deskorolce, a teraz chce zacząć surfować, jest jakieś przełożenie? Wydaje mi się, że jest trochę lepiej z równowagą.
M: Na pewno pomaga, ale nie ma to przełożenia 1 do 1, że jeśli ktoś jest dobry na deskorolce, to będzie dobrym surferem. Pomaga, na pewno jest to przewaga, ale nie sądzę, żeby to się tak przekładało. W naszej szkółce szkolimy tylko surfing i deskorolkę, także dzieci mogą brać zajęcia z deskorolki jak i z surfingu.
T: Widać, że jesteśmy w szkółce z dziećmi.
M: Tak, szkółka żyje. Wspólnym mianownikiem jest wolność, tak jak powiedziałem, że nic nas nie wiąże. Skejci i surferzy mają wiele ze sobą wspólnego.
T: Czy są specjalne umiejętności czy predyspozycje, żeby szybciej i lepiej surfować?
M: Mówi się, że łatwiej mają surferzy i surferki niscy, niewysocy, to się wiąże z naszym środkiem ciężkości i balansem. Tak naprawdę uważam, że trzeba się też z tym urodzić, kochać wodę, kontakt z oceanem, właściwie tyle. Nie ma chyba jednej odpowiedzi co można mieć, albo czego nie mieć żeby być dobrym surferem.
T: W takim wypadku powiedz, co daje deska, co daje surfing? Co daje dzieciakom, co daje tobie? Poza radością, o tym haśle wspominaliśmy, deska daje radość.
M: To też jest pewnie kwestia indywidualna, jak ktoś mnie kiedyś o to zapytał, co mi daje deska, co mi daje surfing – dla mnie osobiście, uczucie kiedy jestem na fali, to mam wtedy w głowie totalne zero, nie myślę o niczym, jestem wtedy tylko ja i fala, fala i ja to harmonia. Ogólnie w życiu, na ten temat można by było rozmawiać bardzo długo i dużo można o tym powiedzieć, ale jest to styl życia, lifestyle, filozofia poszukiwania fali, to jest odpowiedź. Można na ten temat zrobić osobny podcast, co jeszcze mi daje deska? Nie nazwałbym tego adrenaliną, powiedziałbym, że jest to totalne odłączenie się i jestestwo z naturą.
T: Reset dla głowy.
M: Totalny, to na pewno. Jedziemy czasami na tripa, musimy szukać fali w różnych określonych miejscach, bo nie występują na całym odcinku czy na całym wybrzeżu, w każdym miejscu. Są specjalne miejsca, gdzie są mielizny, gdzie są różne inne zmienne, które pozwalają nam surfować, ułożenie terenu czy mała zatoczka osłonięta od wiatru bądź falochron, samo to poszukiwanie jest czymś więcej.
T: Czyli polujesz na fale.
M: Każdy z nas poluje na fale, każdy z nas tej fali szuka. Można porównać surfing to wielu metafor i alegorii związanych z samym życiem.
T: Tak jak powiedziałeś, to jest styl życia, poszukiwanie fali, obcowanie z naturą, bo to jest natura, która daje różne możliwości, przez to są też różne style.
M: Pisze się książki na temat surfingu i na temat tego, czym jest surfing. Ostatnio wyszła książka “Dni barbarzyńców” i pięknie jest to opisane, dlaczego surfing. Książka ma ponad 500 stron, a my mamy tylko 45 minut, możemy nie zdążyć, ale jak widzisz jestem żywym przykładem. Jest tutaj na półwyspie wielu ludzi, którym surfing zmienił życie i myślę, że zmienia je na lepsze. Sam fakt, że tu jestem i mogę szkolić życie, to dla mnie największa radość, że mogę się tym dzielić.
T: Są książki i jeszcze ile filmów można o tym obejrzeć. Nawet na youtube można wyszukiwać to, jak ludzie pływają. Jest też dużo filmów fabularnych o surfingu.
M: Bardzo dużo i kolejne powstają, na pewno będą dalej powstawać.
T: Ostatnie pytanie, które zadaje gościom – jaka jest twoja recepta na ruch? Próbowałeś pewnie różnych form, surfing ci został najbliżej, czy możesz podsumować?
M: Jestem jedną z tych osób, które nie mogą żyć bez sportu. Miałem to szczęście dzięki moim rodzicom, szczególnie dzięki tacie, który był sportowcem i tak mnie z bratem wychował, wysyłał na wszelkie dyscypliny sportowe, także spróbowałem sportów drużynowych, piłka nożna, narciarstwa, snowboardu, tenisa, żeglarstwa, wszystkiego. Jak byłem troszkę starszy poznałem longboard i ściganie się w zawodach itd. Zawsze szukałem adrenaliny, ale jestem typem gościa, który bez ruchu nie może żyć, nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Jeżeli mogę coś polecić twoim odbiorcom, to żeby próbowali każdego sportu.
T: Po to jest ten podcast, prezentujemy różne style ruchu, w różnych formach sportowych. Tak jak ciebie miałem okazję spotkać, zaprosić, porozmawiać, szukam takich osób, które żyją sportem. Dziękuję ci Don za świetną rozmowę.
M: Dziękuję również.
T: Polecamy spróbować samodzielnie popływać, znaleźć miejsce, znaleźć osobę, która będzie w stanie pokazać jak to zrobić.
M: Jeżeli w Polsce i na półwyspie, to zapraszamy do naszej szkółki Board for kids, Chałupy 6, Ekolaguna. Mamy świetną kadrę instruktorską, która jest doświadczona i na pewno pomoże wam złapać pierwsze szlify i kroki na surfie, złapać pierwszą falę.
T: Ja już się o tym przekonałem, a właściwie moje dzieci. Po dosyć szybkim czasie są zachwycone tą formą ruchu, jeszcze raz polecamy. Jeszcze raz tobie dziękuję.
M: Dzięki.
T: Przypominam, co tydzień w środę o godzinie 12:00 kolejne odcinki podcastu, kolejne formy ruchu, sportu, które prezentujemy. Dzięki!