Michał Jeliński – recepta na ruch w cukrzycy.

Michał Jeliński – recepta na ruch w cukrzycy.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Michał Jeliński - recepta na ruch w cukrzycy.
/

Transkrypcja odcinka nr 08 podcastu „Recepta na Ruch” z Michałem Jelińskim – zapraszam do czytania.

W 2008 roku napisałem pierwszy artykuł o sporcie i cukrzycy. Wymieniłem w nim kilku światowej klasy sportowców z cukrzycą a jednym nich był polski wioślarz.
W tym odcinku o sporcie i cukrzycy rozmawiam z Michałem Jelińskim, który w swojej dyscyplinie zdobył wszystko co najlepsze – mistrzostwo olimpijskie, czterokrotnie został Mistrzem Świata i nie pozwolił aby cukrzyca mu w tym przeszkodziła.

Michał Jeliński – wioślarz, mistrz olimpijski z Igrzysk Olimpijskich w Pekinie i czterokrotny Mistrz Świata w osadzie czwórki podwójnej. Trzykrotnie startował na letnich igrzyskach olimpijskich. W Pekinie w 2008 osada w składzie Michał Jeliński, Marek Kolbowicz, Adam Korol i Konrad Wasielewski wywalczyła złoty medal. Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2008). Choruje na cukrzycę typu 1 od 2003 r. Jest założycielem fundacji ACTIVEdiabet, w której od wielu lat spełnia się w roli edukatora zdrowotnego, podnosi świadomość na temat aktywności fizycznej wśród diabetyków oraz ich rodzin na każdym poziomie zaawansowania, zarówno dla początkujących jak i tych już bardziej doświadczonych.
Link do strony fundacji:
http://activediabet.pl/

Z Michałem rozmawiamy między innymi o:

  • drodze do największych osiągnieć sportowych
  • emocjach podczas największych imprez sportowych
  • dyscyplinie jaką jest podwójna czwórka wioślarska
  • rozpoznaniu cukrzycy w czasie rozwoju kariery sportowej
  • samodyscyplinie w sporcie i cukrzycy
  • zalecaniach dotyczących ruchu u osób z cukrzycą
  • rozwoju technologii medycznej, która wspomaga osoby z cukrzycą
  • spełnianiu się w roli edukatora zdrowotnego i fundacji ACTIVEdiabet

Linki do wybranych artykułów związanych ze sportem i ruchem w cukrzycy:
⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓⇓
Artykuły w których jestem autorem lub współautorem: https://www.researchgate.net/profile/Artur_Mamcarz/publication/287602738_Is_sport_healthy_for_patients_with_diabetes/links/58e8bb66458515e30dcb099e/Is-sport-healthy-for-patients-with-diabetes.pdf https://www.wspolczesnadietetyka.pl/aktywnosc-w-diecie/aktywnosc-fizyczna-jako-elelement-kompleksowej-terapii-w-cukrzycy
http://diabetologiaonline.pl/pielegniarka_artykuly,info,169,0.html
Inne:
https://journals.viamedica.pl/clinical_diabetology/article/viewFile/18141/14295
⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑⇑

Zapraszam do oglądania kolejnych odcinków w których pojawią się specjaliści związani ze światem sportu i medycyny. Będą fizjoterapeuci, lekarze, sportowcy, trenerzy i pasjonaci wielu form ruchu.

Podcast możecie znaleźć na wielu platformach do słuchania m. in.:
⇒ Spotify: https://open.spotify.com/show/7HIoOo6…
⇒ iTunes: https://podcasts.apple.com/pl/podcast…
⇒ Android: https://subscribeonandroid.com/recept…

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

M – Michał Jeliński

T: Cześć, witam was serdecznie w kolejnym odcinku Recepty na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Michał Jeliński, mistrz olimpijski, czterokrotny mistrz świata. Od 2005 roku zaczęły się sypać złota, 2005 złoto Mistrzostwa Świata, 2006 Mistrzostwa Świata, 2007 Mistrzostwa Świata, 2008 ten najlepszy złoty medal olimpijski i w 2009 Mistrzostwa Świata. Michał Jeliński.

M: Cześć, witam wszystkich.

T: Powiedz mi jak to w ogóle się zaczęło, skąd akurat wioślarstwo? Czwórka podwójna, nigdy nie wiedziałem, dlaczego to się nazywa czwórka podwójna?

M: Jest to bardzo proste dlaczego podwójna, bo każdy ma dwa wiosła i mówiąc krótko wiosłuje podwójnie. My się śmiejemy, że podwójnie musimy wiosłować dokładnie i nie tylko podwójnie mocno, jak podwójnie dokładnie w porównaniu do klasycznych wioślarzy na jednym wiośle. Skąd wioślarstwo? Reprezentujemy dyscyplinę, którą można z powodzeniem zacząć dość późno, nawet na studiach, stąd też to określenie sportu akademickiego. Jest jeden warunek, trzeba do tej dziewiętnastki poświęcić dużo czasu na sport, na inne dyscypliny sportu, które nas szeroko rozwiną, wtedy można skutecznie wiosłować pod warunkiem, że ma się zdolność do nabywania nawyków ruchowych. Daleko nie szukając, obecny mistrz świata, Niemiec w kategorii jedynki wiosłuje dopiero 3 lata, wcześniej był mistrzem Niemiec w pływaniu 100 metrów dowolnym, a w tej chwili jest najlepszym wioślarzem. Ostatnio mu się noga podwinęła, były Mistrzostwa Europy w Poznaniu, nawet nasz zawodnik Natan Węgrzycki-Szymczyk zdobył Wicemistrzostwo Europy, co myślę, że doskonale wróży na następne igrzyska olimpijskie. Jesteśmy sportem późnego wyboru. Zacząłem wiosłować w wieku 15 lat, jak to w większości karier bywało kiedyś był to zupełny przypadek, akurat mój pierwszy i jedyny trener klubowy był też moim pierwszym nauczycielem WFu, on stworzył klasę sportową, pan Marek Kowalski, to już było prawie 30 lat temu. Trafiłem do tej klasy, przez kilka lat próbowaliśmy wielu dyscyplin, po troszku się rozwijając ogólnosportowo, dopiero przyszedł czas na wiosłowanie w wieku lat 14-15, myślę, że to jest standard w polskich warunkach.

T: Wczesna specjalizacja nie jest wymagana, żeby osiągnąć sukces.

M: Nawet jest przeszkodą, myślę, że jest wiele dyscyplin podobnych, które też wymagają bardzo szerokiego podejścia, rozwinięcia zawodnika w sposób bardzo kompleksowy. Nie jest to pływanie, nie jest to tenis, na pewno musimy wykonać ogromną robotę przed oficjalną karierą wioślarską, a już trenując wiosła wiadomo, że to są wieloletnie przygotowania.

T: Z jakimi dyscyplinami wcześniej próbowałeś?

M: Klasa sportowa to było coś, co kiedyś się nazywało sportem podwórkowym, czyli wychodziło się ze szkoły o 12-13, a wracało się do domu 16-17 bo po drodze było boisko i plecak sobie czekał z boku. Myślę, że to była najpowszechniejsza forma w latach 90 sportu podwórkowego, nawet nie szkolnego. Jeszcze były SKSy po drodze, które wróciły teraz po iluś tam latach w podobnej formie, ale tak naprawdę żadnego innego sportu w sposób zawodniczy nie miałem okazji trenować.

T: Czyli bez trenerów tylko z kolegami zabawa, gry różnego rodzaju. Teraz nam się trochę czasy zmieniły niestety pod tym względem, lekcje często trwają dłużej, dzieci mają szeroki wybór czym się zająć, czy pójść z kolegami na podwórko czy na organizowane różnego rodzaju zajęcia sportowe, czy usiąść do komputera i tam zająć się e-sportem. Powiedz Michał, co twoim zdaniem sprawiło, że doszedłeś na sam szczyt?

M: Na pewno to było bardzo wiele czynników, głównie to, że sport zawsze był taką moją główną idée fixe, nie potrafiłem w inny sposób spędzać wolnego czasu niż sportowo. To były jeszcze czasy, kiedy sport w telewizji też był, były dwa kanały w telewizji, sport był rzadko, ale igrzyska olimpijskie to było prawdziwe święto, czy tam mistrzostwa świata w piłce nożnej. Każdą wolną chwilę czy to podwórko, czy wolny czas, wakacje wypełniał mi sport. To, że trafiłem do wioseł to był przypadek, myślę, że miałem dużo szczęścia, trafiłem na dobrych trenerów, odpowiednich ludzi, którzy odpowiednio mną pokierowali. Kilku trenerów z którymi miałem do czynienia dosyć szybko w Kadrze Narodowej w najmłodszych kategoriach wiekowych widzieli we mnie potencjał, pomimo kilku słabszych wyników bo nigdy nie byłem najlepszy w młodszych kategoriach, zawsze dawano mi szansę, przez to się uczyłem, szedłem do góry. W momencie kiedy znalazłem się w Poznaniu, na studiach, równo 21 lat temu wiedziałem, że należy poświęcić wszystko, całą uwagę, cały czas wolny, życie studenckie troszeczkę ucierpiało, ale to jest oczywiste, że musiałem wtedy się oddać całkowicie karierze sportowej. Jestem dumny, że udało mi się te dwie rzeczy pogodzić, studia, wykształcenie i karierę zawodniczą. Tak też się stało, to nawet było takie symboliczne, w momencie kiedy zdobyłem kwalifikację olimpijską na ostatnich regatach, wtedy jeszcze dwójka podwójna, 2004 rok, 2 miesiące przed igrzyskami olimpijskimi, dokładnie 8 dni później obroniłem pracę magisterską, zakończyłem ten etap edukacji, mogłem się całkowicie poświęcić karierze sportowej. Tak też się ułożyło, że po roku kiedy znalazłem się w osadzie, która w pierwszym roku naszego pływania została tak jak wspomniałeś na początku przedstawiając moje osiągnięcia, ta osada była najlepsza na świecie i tak to trwało przez kolejne 6 sezonów. Miałem szczęście i otaczałem się odpowiednimi ludźmi, trenerami, zawodnikami, a wiadomo, że szczęściu trzeba pomóc to tej pracy musiałem wykonać bardzo dużo. W którymś momencie uwierzyłem, że to jest możliwe i jest to do zrobienia, to był chyba jeden z kluczy do sukcesu.

T: Jedna rzecz – trzeba mieć warunki, że od początku ten sport był w twoim życiu, później spotkać odpowiednie osoby i to wszystko składa się na całość i sukces.

M: Tak jak rozmawialiśmy o tych sportach późnego wyboru, nie zacząłem zbyt szybko, byłem zawsze rozwijającym się, perspektywicznym zawodnikiem, to też w jakiś sposób powodowało, że mi się cały czas chciało, chciałem więcej i więcej i goniłem krajową czołówkę, w pewnym momencie sam się tą czołówką stałem.

T: Czasami jest tak, że jak wcześniej zaczniemy pewną specjalizację to wiadomo, sport wymaga dużych obciążeń, to może się na siebie nakładać i czasami przeszkodzić w rozwoju kariery. Ten ogólny rozwój najpierw a później dopiero specjalizacja to też, tak jak powiedziałeś, mogło pomóc. Zadam ci pytanie, które już ci się pewnie znudziło, słyszysz je od 12 lat a nawet więcej, bo te pierwsze Mistrzostwa Świata były w 2005 roku. Byłem na EYOFie, to jest coś odpowiadające igrzyskom olimpijskim, podobnie wygląda, tylko że to jest młodzieżowa impreza, ale też są zawody, ceremonie medalowe, wioska olimpijska, podobny klimat. Na pewno nie da się przełożyć na ten najwyższy poziom, ale wiem jakie tam są emocje, zarówno podczas zawodów jak i podczas ceremonii medalowych, ale ciekawy jestem jak to jest właśnie na takich na najwyższym poziomie, jakie to są emocje, tego się pewnie nie zapomina, jak to jest brać w tym udział i zdobyć najlepszy medal?

M: Może nie codziennie, ale co jakiś czas, przy okazji takich wywiadów sobie o tym przypominam, jak to wyglądało. Najkrócej to da się skomentować stwierdzeniem, że po to się trenuje, to jest ta wisienka na torcie, nie da się tego opisać słowami. W momencie kiedy przekraczaliśmy linię mety to z niedowierzaniem liczyliśmy naszych rywali, którzy byli za nami, żeby być pewnym, że to faktycznie nie jest sen, nic się nie pomyliło, jesteśmy najlepsi i to było takie uczucie, że to już przyszło, tak szybko? Z takim niedowierzaniem, człowiek trenował wiele lat i ta chwila nadeszła. Byliśmy 3 krotnymi mistrzami świata z rzędu i nie mogliśmy wypaść źle, to co nas podwójnie mobilizowało i obciążało, to świadomość, że nawet drugie miejsce będzie powodowało, że będziemy mieli do siebie pretensje i będziemy szukali winnego. Nie życzę nikomu takiej presji, która w naszej osadzie była. Oczywiście rozmawialiśmy o tym, ale wiadomo, każdy to czuje i to jest rzecz oczywista, od 3 krotnych mistrzów świata wymaga się takich rzeczy, nawet jak się o tym nie pisze to w domyśle wiadomo, my tam jechaliśmy po to, żeby co najmniej zdobyć medal a większość sygnałów wskazywało, że to my powinniśmy wygrać. Jak wiadomo sport nie jest od odcinania kuponów a wręcz przeciwnie, myślę, że ten stres który nam towarzyszył przez ostatnie miesiące był najtrudniejszym wyzwaniem.

T: A propos wyzwań, miałeś jeszcze dodatkowe wyzwanie bo w trakcie rozpoczętej kariery sportowej w pewnym momencie zdiagnozowano u ciebie cukrzycę. Samo przygotowywanie się do różnych imprez sportowych to jest pewien rygor i obowiązki, których trzeba się trzymać a tutaj jeszcze dodatkowo ten obowiązek związany z pilnowaniem się jeszcze bardziej.

M: To jest temat rzeka, którego na pewno nie da się w kilku słowach wyczerpać, ale z pewnością ktoś kto troszeczkę ma pojęcie albo sam choruje na cukrzycę lub ma kogoś w rodzinie, to zdaje sobie sprawę z tego, że jest to ogromna ilość czasu, który musimy poświęcić na zabezpieczenie siebie pod względem sprzętu itd., zadbać o czynnik bezpieczeństwa. W sporcie wyczynowym wiadomo, że musimy wycisnąć z siebie ostatnią kroplę potu, a czasami krwi i tutaj nie ma miejsca na słabości, nie mogę powiedzieć, że gorzej mi poszło bo miałem zły cukier, za nisko, za wysoko. Trzeba było to odłożyć na bok. Dość szybko przekonałem się na tym boleśnie, nie można się skupiać tylko na poziomie cukru, jakbym traktował te wszystkie zalecenia, które można wyczytać w podręcznikach to tak naprawdę nie powinienem wychodzić z domu, bo wiadomo, że czynników które wpływają na poziom cukru jest mnóstwo. Niektóre treningi powodują, że organizm jest poddany ciężkiej próbie i wahania glikemii na pewno są możliwe, aczkolwiek sport jako aktywność fizyczną polecam każdemu, wręcz zalecam, specjaliści powinni zapisywać to w odpowiednich dawkach, także idealnie się wpisujemy w temat naszego programu, natomiast sport wyczynowy niesie ze sobą wiele wyrzeczeń. Sportem zawodowym nie zajmuje się ktoś, kto nie lubi się zmęczyć do upadłego. Ważąc wszystkie plusy i minusy wydaje mi się, że 99% to są korzyści, które płyną ze sportu nawet wyczynowego, a jakiś tam 1% to są niedogodności, ale z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że w przypadku cukrzycy nie można zrobić swojemu zdrowiu gorszej krzywdy, niż gdybyśmy chcieli ze sportu się całkowicie wyłączyć. Na pewno to było wyzwanie, w 2003 roku minęło 17 lat mojej choroby, nawet się tak trochę śmieje, że za rok moja cukrzyca będzie miała 18 lat i może jak się usamodzielni to sobie pójdzie, ale zobaczymy jak to będzie za rok wyglądało. To było ogromne wyzwanie, miałem 23 lata, z jednej strony wyjaśniła mi diagnoza dlaczego moje wyniki były słabsze, dlaczego nie mogę przytyć, dlaczego nigdy nie rozwijam siły w taki prosty sposób jak robią to moi koledzy, którzy spędzają równie dużo czasu na treningach albo nawet mniej, to mi dużo rzeczy wyjaśniło. Z drugiej strony diagnoza była też odpowiedzią na to, jaka jest prosta recepta i co mogę poprawić, zacząć przyjmować insulinę.

T: Tutaj pewnie będą nas słuchały i oglądały osoby które są zdrowe, ale i tacy co mają cukrzycę, są świeżo zdiagnozowani albo ileś lat już z cukrzycą funkcjonują. Pamiętasz może okoliczności jak to się stało, jak doszło do tego, że została taka diagnoza postawiona? Co się wydarzyło, miałeś objawy niepokojące?

M: Teraz już wiem jakie były objawy, wcześniej nie miałem zielonego pojęcia, że te objawy mogą wskazywać na cukrzycę. Było to chudnięcie pomimo intensywnych treningów czy treningu siłowego, częste dopijanie, częste oddawanie moczu, okresy senności po jedzeniu, jestem pewien, że przez to że dużo trenowałem ta choroba była umiejętnie zamaskowana, diagnoza pojawiła się później. Dzięki badaniom, który każdy sportowiec przechodzi cyklicznie, wyszło że nie wszystko jest okej, tak długo badano mnie i nie było innej rady, trafiłem do diabetologa i diagnoza dla lekarza była oczywista, dla mnie tak nie do końca.

T: Wcześniej podejście do cukrzycy różnych osób było różne, po postawieniu diagnozy pewnie trafiłeś na odpowiednich lekarzy, miałeś opiekę, która ci powiedziała że jest, ale robisz to co robisz dalej, to co robisz najlepiej i to ci nie przeszkodzi w dalszym rozwoju, czy może było inaczej?

M: Na szczęście to był już XXI wiek, czyli świadomość specjalistów i wiedza medyczna była na poziomie. Mówiliśmy, że sport jest elementem terapii niezbędnym. Mówiło się, że sport w wydaniu zawodowym czy wyczynowym jest utrudnieniem. Daleko nie szukając, najsłynniejszy wioślarz w historii, sportowiec milenium, nie piłkarz i nie krykiecista w Wielkiej Brytanii, Steve Redgrave, który zdobył 5 złotych medali na 5 kolejnych igrzyskach z rzędu, ten ostatni tytuł razem z kolegami z czwórki zdobył, kiedyś chorował na cukrzycę, dla każdego młodego zawodnika to ikona, a w związku z tym, że pacjent to dla mnie podwójnie. Przez to, że byłem zawodnikiem pełnoletnim, to oficjalnie nikt mi nie mógł kariery zabronić ale wiadomo, że to wszystko musiał zweryfikować wynik na zawodach, czyli kolejny element sprawdzenia siebie, odpowiedzialności i podołania presji żeby nie dać się zwariować. Gdybym tylko i wyłącznie myślał o poziomie cukru to tego czasu na trening już by nie było. Na pewno technologia która się zmienia, w każdej dziedzinie życia idzie do przodu, w medycynie, w sprzęcie medycznym, szybko działających insulinach, te 17 lat to jest epoka, to co było wtedy a co jest teraz. Mam super pompę insulinową, która potrafi zatrzymać podaż insuliny kiedy jest za niski poziom cukru, czekamy na pompę , która będzie sama mogła podawać insulinę. Pomiar cukru, mogę się pochwalić, 125, czyli nie jest najgorzej. To są możliwości, których 17 lat temu nie miałem, Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, złoty medal zdobyłem kłując się wielokrotnie penem, 6 zastrzyków, też się dało to zrobić. Częste pomiary, ale to wszystko w sposób manualny, teraz to wygląda inaczej. Każdego dnia się przekonuję, nawet przy idealnej technologii, sprzęcie, szybko działających insulinach, jeżeli tej aktywności nie ma to organizm działa zupełnie inaczej, gorzej. Dla cukrzyka praca siedząca to przekleństwo, najgorszy możliwy tryb życia. Każdy młody człowiek z cukrzycą czy starszy pacjent przekonuje, że kiedy tego ruchu jest mało albo za mało, to ma negatywny wpływ na wyniki glikemii.

T: Wspomniałeś, że na początku to było kłucie się i sprawdzanie cukru, podawanie insuliny i długo trwał taki sposób postępowania, do momentu kiedy masz pompę.

M: Temat jest bardzo indywidualny, to jest związane przede wszystkim z decyzją pacjenta czy zespołu terapeutycznego. Miałem szczęście, mieszkając w Poznaniu trafiłem na pierwszy pobyt w szpitalu, edukację do kliniki diabetologii w Poznaniu, pozdrawiam panią profesor Zozulińską, która opiekuje się moimi wynikami na co dzień. Światowej klasy ośrodek, który od początku aktywność fizyczną traktuje na równi z innymi elementami terapii, o tym się nie zapomina. Jest to bardzo ważne, żeby mówić o takich rzeczach od samego początku, trzeba uświadomić pacjenta, że ten ruch, aktywność jest elementem równie ważnym jak pomiary i przyjmowanie insuliny. Pacjenci z Poznania na pewno są bardzo dobrze zaopiekowani, ale trochę odbiegłem od tematu.

T: Chciałem się dowiedzieć jak to wygląda w praktyce, jak uprawianie sportu wpływa na cukrzycę. Większość osób uprawia sport rekreacyjny, poziom zawodowy to zupełnie inna bajka, obciążenia są dużo większe, treningi dużo częściej, dużo jest treningów. Z rekomendacji- aktywność dla osób, które mają zdiagnozowaną cukrzycę zalecana jest nawet codziennie, minimum 3 razy w tygodniu i żeby przypadkiem nie było dwóch dni bez aktywności fizycznej, zalecana jest przez Światowe Towarzystwa, które zajmują się zdrowiem, różnego rodzaju organizacje. Do tego jeszcze trening siłowy, ale też nie jakiś obciążający, to jest na poziomie dla każdego. Dla osób, które są w sport zawodowy zaangażowane tam jest zupełnie co innego, treningów jest pewnie po kilkanaście, kilkadziesiąt godzin w tygodniu i jak sobie z tym wtedy radzić?

M: Nie ma wyjścia, treningów musi być tyle, żeby efekt sportowy był na tej najważniejszej imprezie, co w naszej osadzie się wielokrotnie udawało. Przede wszystkim trzeba nie traktować siebie jako chorego, bo to jest zła metoda i ślepa uliczka. Gdziekolwiek byłem, na różnych forach, kongresach, głównie zagranicznych byłem uczulany na pojęcie, że nie mówimy o sobie jako chorzy na cukrzycę, tylko osoby żyjące z cukrzycą. Jeżeli ja miałbym opowiadać i żalić się, że jestem chory, że choruję, mówiąc jako mistrz olimpijski jestem trochę w tym niewiarygodny. Tak jak mówisz o zaleceniach do ruchu, podobnie można mówić na temat zaleceń co do żywienia. Dieta osoby z cukrzycą powinna wyglądać, tak jak powinna wyglądać dieta każdego zdrowego człowieka, człowieka, który chce być zdrowy. Nie będzie zdrowego człowieka, który w skali życia unika aktywności, odżywia się źle, prowadzi się źle itd. To są zalecenia bardzo praktyczne, myślę, że cukrzyca jest idealnym przykładem przypadłości, która nie blokuje a wręcz mobilizuje do myślenia o sobie w kategoriach, że muszę być aktywny i dbać o siebie, nie szukam wymówek od aktywności. Zgodzę się, że nie chodzi o sport wyczynowy bo to trzeba naprawdę kochać, ale w takim wydaniu rekreacyjnym, turystycznym, z założeniem, że to jest codzienne a nie weekendowe, okazjonalne.

T: Zalecamy aktywność każdemu, dajemy receptę na ruch. Twoja kariera jako zawodowego sportowca kiedy się skończyła?

M: Podjąłem decyzję wcześniej, ale wiadomo, że do Igrzysk Olimpijskich w Londynie skupiliśmy się wszyscy na starcie, ale było jasne, że osada już zakończy swoją piękną historię, długą i z sukcesami, to były nasze ostatnie regaty. Podjąłem decyzję po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, że trochę się wycofam z życia kadrowego, bo miałem już dość spędzania życia na walizkach, wyjazdach niż w domu. Podjąłem decyzję, że będę trenował w domu, będę chciał być dalej w formie i może spróbować ewentualnie o kolejne igrzyska, imprezy typu mistrzostwa świata, ale już chyba doszło do mnie, że nie jestem już w stanie się tak zaangażować, to kwestia motywacji, wieku, rocznego dziecka w domu. Jestem zawodnikiem spełnionym, także ciężko by mi było się zmobilizować, żeby się w ten kierat znowu ładować świadomie w wieku lat 33-34, było to dla mnie wystarczające. Myślę, że podjąłem decyzję w odpowiednim momencie, nie za wcześnie, nie za późno i chyba tak to powinno wyglądać.

T: Oby więcej polskich sportowców miało takie wyniki i było tak spełnionych. Ze sportu nie zrezygnowałeś, jest on cały czas w twoim życiu, z resztą zalecamy, edukujemy osoby i staramy się przekonywać do tego, że sport pomaga w zdrowiu. Jaki sport teraz uprawiasz?

M: Będąc jeszcze czynnym zawodnikiem oprócz wiosłowania tradycyjnego spędzaliśmy bardzo wiele godzin na wielu różnych aktywnościach, w formie przygotowań- czy to bieganie, czy rower, czy siłownia, w zimie narty biegowe. Teraz też aktywności szukam, właśnie w taki sposób, żeby się nie zanudzić, cieszę się, że ten czas znajduję, aczkolwiek cały czas mam lekki niedosyt bo wiem, że mógłbym się bardziej ruszać, ale wiadomo, obowiązków zawodowych i domowych jest tyle, że nie zawsze jest na to czas. To jest największe niebezpieczeństwo, które dotyka każdego byłego wyczynowca, przez pół życia rusza się za dużo, a później przez pół życia rusza się za mało, znalezienie złotego środka to jest to, co jest najfajniejsze i najzdrowsze – w skali całego życia ruszać się na tyle, żeby być zdrowym ale też odnajdywać satysfakcję z uprawiania sportu.

T: Oprócz obowiązków o których wspomniałeś to jeszcze jeden – nie wiem czy to jest obowiązek czy misja, jaką sobie założyłeś – to jest fundacja ACTIVEdiabet, tam edukujesz, zachęcasz, jesteś wzorem osoby, która ze zdiagnozowaną cukrzycą osiągnęła najwyższy poziom.

M: To jest oczywiste, że ja doceniam wszystkie plusy, które płyną ze sportu, dodając do tego wątek cukrzycy, o której rozmawiamy. Myślę, że nie ma wątpliwości, że jest to niezbędne i tak jak kiedyś się śmiałem, że jeżeli mistrz olimpijski nie będzie tego robił, nie będzie mówił o tym głośno to kto będzie to robił. Podpisuję się pod tą ideą obydwoma rękami, staram się ze wsparciem Ministerstwa Sportu od kilku dobrych lat, sponsorów firm farmaceutycznych, które mnie wspierają i moje projekty, są to wydarzenia edukacyjne, szkoleniowe, promocja aktywnego trybu życia najmłodszych ludzi, którzy żyją z cukrzycą, najmłodszych pacjentów i ich rodzin, wiadomo, że w środowisku rodzinnym sport zaczyna się wykluwać, to jest początek wszystkich karier. Sport jest ważny zarówno dla młodego człowieka jak i rodzica, dla dziadków, dla wszystkich pokoleń. W czasach które teraz mamy przekonujemy się, że zbyt długie siedzenie w domu też powoduje, że nie działamy tak jak powinniśmy, jest element walki ze stresem, a myślę, że nie trzeba dodawać, że ci młodzi ludzie, którzy muszą się z chorobą zmagać, których często diagnoza zaskakuje w wieku dojrzewania, w trudnym wieku, aktywnością, sportem te emocje potrafią się rozładować i przekonać się, że są tak samo sprawni, tak samo zdolni, mają taką samą żywość jak ich koledzy, którzy cukrzycy nie mają. Mają ogromną szansę żeby być pełnowartościowymi sportowcami, w przyszłości pracownikami, rodzicami i w żaden sposób nikt nie powinien ich nigdy wykluczyć. Przede wszystkim powinniśmy zacząć od ich samych, żeby wzbudzić w nich taką wiarę we własne możliwości i pokazać im, że wszystko co sobie wymyślą i zamarzą jest do zrobienia i świat stoi dla nich otworem. Sport jest doskonałym narzędziem ku temu, a w przypadku cukrzycy na pewno podwójnie.

T: Fundacja pewnie organizuje różnego rodzaju imprezy, czy możesz wymienić jakieś akcje, które organizujecie?

M: Robimy od kilku lat co roku projekt edukacyjno-sportowy, na który zapraszamy całe rodziny, młodych ludzi z rodzicami, żeby ideą ich natchnąć, szczególnie tych, którzy są na początku drogi i szukają odpowiedzi na wiele pytań. Ten sposób na spotkanie się rodziców między sobą czy tych młodych ludzi, żeby zobaczyli, że nie są w tym wszystkim sami. Kontakt ze specjalistami, z diabetologami, specjalistami od żywienia czy psychologami to jest coś, co jest im na pewno potrzebne. Wspieramy też wiele imprez, które się odbywają, po raz kolejny podkreślę wkład Ministerstwa Sportu, które docenia te inicjatywy, startujemy też w konkursach, staramy się pokazać, że sport jest doskonałym narzędziem do promowania i prowadzi prostą drogą do skutecznego zadbania o nasze zdrowie, widać to na przykładzie każdego pokolenia.

T: Pewnie się orientujesz, spotykając się, jeżdżąc i opowiadając o temacie sportu i cukrzycy, jak jest ze świadomością społeczeństwa czy osób, które pojawiają się na imprezie pierwszy raz, jak ta świadomość wygląda?

M: Z tym jest bardzo różnie. Niestety tak jest, że ci którzy potrzebują najwięcej wsparcia to na takie wydarzenia trafiają rzadziej, głównie trafiają takie osoby, które są najbardziej aktywne, najbardziej odważne, szukają optymistycznych rzeczy. Cały czas się wszyscy głowią jak dotrzeć do osób, które pomocy najbardziej potrzebują. Tak jak ze świadomością całego społeczeństwa, myślę, że ta grupa cukrzycowa nie jest inna, są tacy co są fantastycznie poukładani i sport dla nich jest codziennością, ale są też tacy, którzy sportu świadomie unikają albo nie wiedzą jak się za to właściwie zabrać lub odrzucają wizję, że oni mogliby być aktywni, także z tym bywa bardzo różnie. Patrząc na statystyki widzimy, że w skali całej populacji, że co 3 młody człowiek ma problem z nadwagą, czasami wręcz z otyłością, niestety jesteśmy liderami w Europie. Tak samo to może wyglądać w przypadku pacjentów, młodych ludzi z cukrzycą.

T: Nie tylko z cukrzycą, wiemy, że statystyki nie są zadowalające jeżeli chodzi o aktywność fizyczną właśnie u dzieci bo za dużo jest innych aktywności, które można wykonywać siedząc.

M: Dokładnie, a tu trzeba dodać, cały czas mówimy o cukrzycy w domyśle typu pierwszego, czyli przypadłość, która mnie dotknęła, widać po mnie, że nie związana z otyłością, nadmiarem masy ciała. W skali populacji to jest około 10% wszystkich pacjentów z cukrzycą, w Polsce jest to 200-250 tysięcy osób, które zachorowały jako dzieci albo bardzo młode osoby. Kolejny problem, który się pojawia to cukrzyca typu drugiego czyli związana z otyłością, złym trybem życia od najmłodszych lat i to są naprawdę bardzo dramatyczne sytuacje, kiedy ten młody człowiek jest tak przez chorobę zniszczony, że wymaga podejścia kilku specjalistów na raz, co do tej pory wszyscy raczej wiązali z osobami, które na zły stan zdrowia zapracowali przez wiele lat, a coraz częściej mamy przypadki wśród młodych ludzi, co jest bardzo alarmujące i dramatyczne.

T: Pocieszające może być to, że znalazłem złotych medalistów olimpijskich z cukrzycą typu drugiego, czyli też można sobie nieźle z tym radzić. To też jest związane z aktywnością fizyczną, która w życiu tych ludzi była przez długi okres.

M: Ja z cukrzycą typu drugiego znam 4 osoby, licząc też siebie, także jestem w światowym wąskim gronie. Mam nadzieję, że będzie nas przybywać. Nasza szansa na medal w Tokio za rok jeśli się igrzyska odbędą, Mateusz Rudyk, też nasz medalista mistrzostw świata w kolarstwie torowym, mam nadzieję, że co najmniej grono samych medalistów poszerzy.

T: Będziemy kibicować. Mamy tutaj receptę na ruch, po to się spotkałem, żeby pokazać, że niezależnie od tego czy jest się zdrowym czy ma się cukrzycę, nie mówimy o tym że życie ma inaczej wyglądać tylko trzeba się pilnować, słuchać zaleceń specjalistów i można dojść do tych najwyższych poziomów w różnych dziedzinach życia, również tych sportowych. To nie jest coś, co może ograniczyć, wiąże się z pewnymi obowiązkami ale jesteś przykładem, że można zdziałać naprawdę dużo i to nie jest w stanie przeszkodzić w normalnym funkcjonowaniu.

M: Od samego początku zakładałem, że sport w moim życiu będzie, aczkolwiek ryzyko było takie, że po prostu przegram sportową rywalizację, nie przez cukrzycę ale przez to, że jestem słaby i się nie nadaję, jest kilku lepszych ode mnie, ale na szczęście spełniłem wszystkie wymogi, stworzyła się osada, która pływała tak szybko, że przez kilka dobrych lat nie miała konkurencji na świecie na głównych imprezach. Tym bardziej mogę być z tego dumny, że to wszystko przy okazji cukrzycy się wydarzyło, także tym bardziej będę zawsze twierdził, że jest to doskonały element terapii, a nawet jest to rzecz od której nie uciekniemy, nie jesteśmy w stanie ruchu niczym zastąpić.

T: To jest element naszego stylu życia i coraz częściej się mówi o tym, co na ten styl życia się składa, czasami potrafi zdziałać więcej niż leki i o tym należy pamiętać, że to jest ruch, to jest dieta, jakimi wyborami się kierujemy w życiu i te wybory decydują o tym, jak będzie wyglądało nasze zdrowie czy sprawność przez wiele lat. Dziękuję ci Michał za to, że mogłem z tobą porozmawiać. Dziękuje, że mogłeś udzielić się w Recepcie na Ruch i opowiedzieć o tym, że nic nas nie ogranicza. Myślę, że wspólnie dalej będziemy edukować, ty edukujesz przy okazji fundacji ACTIVEdiabet, ja będę się starał przekazywać wiedzę za pomocą tego programu w podcaście, na youtube. Przypominam, że odcinki są co środę, w połowie tygodnia, w środę o 12. Jeszcze raz ci bardzo dziękuję i zapraszam do oglądania.

M: Dzięki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *