Tomek Eichelberger – Qi Gong – w poszukiwaniu pełni ruchu.

Tomek Eichelberger – Qi Gong – w poszukiwaniu pełni ruchu.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Tomek Eichelberger – Qi Gong – w poszukiwaniu pełni ruchu.
/

W tym podcaście Tomek Eichelberger wyjaśnia czym jest praktyka Qi Gong. Osobiście po rozmowie z Tomkiem jestem jeszcze bardziej przekonany, że w nauce o ruchu dobrze sprawdza się określenie „nieskończoność”.

Tomek Eichelberger – od dziecka zafascynowany życiem. Realizował się w karate kyokushin, koszykówce, pływaniu, żeglarstwie i w tańcu. Absolwent Warszawskiego AWF’u, instruktor paru dyscyplin. Uczył: koszykówki, pływania, żeglarstwa, snowboardu. Przez lata zgłębiał metodę Feldenkraisa, trening funkcjonalny, auto-uwalnianie mięśniowo powięziowe, mindfulness – odnajdując w tych ścieżkach drogę do siebie. Od sześciu lat zanurzony w codziennej praktyce Qi Gongu, Ba Gua i Tai Chi pod okiem Rona Timma (założyciela Path of Dao). Od dwóch lat w treningu jeden na jeden. Uczy tych pięknych i mocnych praktyk.

Współtwórca wielu projektów z Instytutem Psychoimmunologii w Warszawie, Centrum Psychoterapii Integralnej z Poznania, Fundacją Bullerbyn i W Gruncie Ruchu.

Z Tomkiem rozmawiamy między innymi o:

✅ jego doświadczeniu z różnymi formami ruchu

✅ zgłębianiu swojego ciała i kontroli nad nim

✅ tym czym jest Qi Gong

✅ dążeniu do bycia „dzieckiem”

✅ nieskończoności i rytmiczności ruchu

✅ sile eksplozywnej

✅ czy Qi Gong można ćwiczyć w pracy

✅ jego recepcie na ruch

 

Treść całej rozmowy:

TCh – Tomasz Chomiuk

TE – Michał Guzek

 

TCh: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Tomek Eichelberger, nauczyciel Qi Gongu.

 

TE: Zgadza się, dobrze powiedziałeś.

 

TCh: Jak wyglądała twoja droga jeśli chodzi o ruch? Dotarłeś, nauczyłeś się dużo, w tej chwili Qi Gongiem zajmujesz się najbardziej, przynajmniej takie mam wrażenie. Jak to wyglądało w przeszłości?

 

TE: Wyglądało to tak, że jako dzieciak miałem olbrzymią potrzebę poruszania się, jest to chyba naturalne i powszechne wśród dzieci, ale u mnie było tak, że to też było powiązane z zamiłowaniem do sztuk walki. Wszędzie gdzie widziałem filmy, kreskówki, gdzie były elementy sztuk walki, to mnie to zupełnie pochłaniało. Łapałem się różnych sportów, wychowywałem się w miejscu, w którym był duży dostęp do natury, więc miałem gdzie eksplorować i jak. Później wraz z tym jak włączyłem się do edukacji szkolnej, to zacząłem też ćwiczyć rzeczy bardziej ustrukturyzowane.

 

TCh: Sam z siebie?

 

TE: Wcześniej sam z siebie, bawiąc się w sztuki walki chociażby. Miałem jako dzieciak pomysł i przekonywałem swojego tatę do tego cały czas, żeby znienacka mnie atakował, jako dzieciak, 4 latek, może 5-6 latek, to było jeszcze zanim zacząłem do szkoły chodzić. Byłem zafascynowany serialem Ernie, miałem taką potrzebę żeby ćwiczyć wszystkie rzeczy, żeby być cały czas gotowym do akcji. Trochę zajęło czasu zanim znalazłem swojego pierwszego nauczyciela sztuk walki, to było dopiero w 6 klasie podstawówki, ale to było poczucie, że wreszcie znalazłem coś, co mi się marzyło od dawna. To było Karate Kyokushin i to był początek fantastycznej przygody, niesamowicie dużo tam się nauczyłem i bardzo dużo z tego wziąłem do siebie, bardzo mnie to zbudowało jako człowieka.

Trenowałem też koszykówkę, grałem w reprezentacji szkoły, miałem super trenera, to był genialny czas zabawy, zabawo-treningu, to było super zdrowe. Sam też miałem tendencję do tego, żeby dbać o to, żeby to była zabawa. To było coś, co czuję, że na tyle mocno kultywowałem jako dziecko, że później nie dawałem sobie tego odebrać przez różne sytuacje życiowe, przez nauczycieli, którzy by chcieli czegoś innego, a ja byłem przekonany, że to jest najlepszy sposób na to, żeby się ruszać, to jest zabawa.

 

TCh: Nie rywalizacja.

 

TE: Tak, żeby mnie to bawiło, cieszyło. Rywalizacja była przy okazji, brałem udział w zawodach, przygotowywaliśmy się do zawodów, ale to było jako zabawa, a nie jako coś, co decyduje o mojej wartości czy służy temu, żeby komuś dowalić. To była po prostu zabawa. Były też rolki, jeżdżenie na rowerze, zakładane kluby rowerowe z kumplami z podstawówki, więc dużo się działo takich rzeczy, ale powiem ci, że ten czas sprawił, że powstało we mnie tak silne odniesienie do czegoś, co jest naprawdę zdrowe i żywe. Ja w tym okresie bardzo dużo naturalnie, będąc ciekawym swojego ciała, np. co się dzieje kiedy zasypiam, to było moje pytanie, które zawsze mnie fascynowało i badanie tego, jak też się najlepiej wyspać, jak się rozluźnić przed spaniem, jak płynnie wejść w sen.

 

TCh: Czyli poznawanie swojego ciała bardzo cię interesowało.

 

TE: Tak, spontaniczne poznawanie ciała, ale też takie, gdzie każdy aspekt jest ciekawy. Dla mnie zawsze w ruchu, dzięki nauczycielom i mojemu tacie, który zawsze dużo pracował z oddechem, oddech było też czymś, co po prostu było dla mnie jasne, że to jest źródło siły, mocy, przytomności, świadomości w tym co robię, więc to było ze mną i to się rozwijało coraz bardziej. Później miałem inny okres w życiu, taki dosyć trudny, w którym też odszedłem od sportu i od wszystkiego co mnie fascynowało.

Z perspektywy czasu widzę tego wartość, rozumiem ludzi, którzy też mogli mieć w życiu trudne momenty, mogli się załamać itd. Ja dzięki praktykom Qi Gongu i praktykom mindfulness mogłem wrócić do dobrostanu wewnętrznego. Wróciłem też do sportu, skończyłem studia na AWFie, grałem w ligach akademickich, zdobyliśmy mistrzostwa, ale też to nie było już takie zdrowe, mówiąc krótko. Używając języka popkultury, jakbym wszedł do Matrixa, po wejściu do Matrixa, do świata gdzie się odgrywa role, który jest sztuczny, wszyscy go jakoś doświadczamy, każda sytuacja, każda trauma, której doświadczamy nas wprowadza w taki świat, który ja określam jako Matrix. Ten sport już nie był taki czysty.

 

TCh: Tak jak to poprzednio odczuwałeś radość z ruchu, to tutaj nie do końca tak było i nie zawsze.

 

TE: Tak, gdzieś czegoś brakowało, obserwowałem że mam inne nastawienie do niektórych rzeczy, że mam potrzebę udowadniania niektórych rzeczy w sporcie.

 

TCh: Wejście w takie ramy.

 

TE: Dokładnie, w ramy, coś z czym też żyje duża część świata sportu. W każdym świecie różnie jest, różnie się układają ludzkie losy i różne jakości każdy zawodnik potrafi wnieść do świata sportu, ale jednak są schematy, w które ludzie wchodzą, ja też je w sobie zacząłem odnajdywać.

 

TCh: Żeby wynik osiągnąć, to trzeba się w ten schemat wpisać, są pewne procedury czy metody treningowe. Żeby być wysoko, to trzeba spełnić te warunki.

 

TE: Coś w tym jest co mówisz, ale ja bym podszedł do tego trochę inaczej. Ta struktura, to jest coś co ja sprawdzam, czym się bawię i po prostu sam razem z trenerem przyglądam się temu, jestem aktywny w tym, a nie pasywny. Mam doświadczenie jako młody sportowiec, że to przynosiło bardzo dobre efekty, ja byłem po prostu dobrym sportowcem.

 

TCh: Tak, ale trener musi mieć czas dla jednej osoby, a często jest tak, że jest cała drużyna i trzeba lecieć schematem.

 

TE: To jest dla mnie oczywiste, że to jest wymarzona sytuacja, ale też mam poczucie, że na tym polega życie, abyśmy dążyli do wymarzonych sytuacji. Współpracowałem stale ze studiami, z SWPSem, studiami Psychologii Sportu Pozytywnego. Prowadziłem tam inspiracje ze wschodu, spędzałem prawie cały dzień ze studentami. To był czas na to, żeby zadać pytania, żeby zainspirować, obudzić studentów w tym czy oni naprawdę eksplorują świat, czy to jest, czy wpadają w schematy, czy są żywi w tym co robią i czy dzięki temu mają dostęp do swoich marzeń, czy spełniają swoje marzenia. Ja tak na to patrzę, schematy mnie nie interesują.

 

TCh: Ty spełniasz swoje marzenia, nie realizujesz schematów. Spełnieniem marzeń jest Qi Gong, nie schematem?

 

TE: Tak mogę powiedzieć. Kontynuując historię, to jest to co sprawia, że znowu czuję, że od środka wewnętrznie funkcjonuje w ten sposób, co kiedyś. Używając do tego języka bardziej naukowego, to w jaki sposób poruszają się płyny w środku, w moim ciele, to jak podróżuje płyn mózgowo-rdzeniowy, albo to w jaki sposób płynie krew, w jaki sposób krąży limfa itd., to są takie rzeczy, to co może być niezauważalne na co dzień przez człowieka, który nie wnika w to jak te rzeczy w środku działają.

Chodzi mi też o wnikanie poprzez czucie, rozwijanie świadomości ciała, a niekoniecznie poprzez badanie jako obiektu zewnętrznego. To daje poczucie żywności, dostępu do własnej spontaniczności, sprawia że ciało robi się bardziej miękkie. Taoistycznym ideałem jest małe dziecko, to jest taoistyczny ideał, pełny człowiek. Chodzi o to, żeby pełny człowiek dalej mógł się rozwijać w taki sposób, dalej zostając pełnym człowiekiem, więc to jest też to co się dzieje z ciałem podczas treningu. Czujesz to i przypomina się często dzieciństwo, różne doświadczenia, zaczynasz czuć się znowu tak jak kiedyś.

 

TCh: Lepiej funkcjonujesz, dzieci są bardzo sprawne, są w ciągłym ruchu, a my sobie ten ruch zabieramy i ograniczamy. Czym jest Qi Gong tak w ogóle? Nie chodzi o definicję, ale jest jakieś określenie.

 

TE: Za każdym razem odpowiadam trochę inaczej, za każdym razem to jest prawdziwe. Jest to trening, praktyka, która dotyczy wszystkich sfer, poziomów funkcjonowania człowieka. Interesuje nas poziom fizyczny, to czy fizycznie jesteś w stanie zrobić taki ruch, a nie inny. Interesuje nas też to, żeby ciało dobrze działało. Interesuje nas poziom energetyczny, poziom emocjonalny, poziom mentalny i też wyżej, czyli poziomy rozwoju duchowego. To wszystko jest połączone w jeden ciągły rozwój.

Moim zdaniem absurdalne jest oddzielanie tego od siebie, jesteśmy całością, rodzimy się jako całość, natura jest całością i my też rozwijając się naturalnie – mój nauczyciel też używa takiego określenia – elementem zdrowia jest ludzkie poszukiwanie, chęć do tego, żeby zrozumieć, żeby doświadczyć prawdy w świecie. To jest trening, który obejmuje wszystkie sfery, to jest początek tego, bo kolejnymi etapami Qi Gongu jest bardziej zaawansowany Qi Gong, są też takie sztuki jak Tai Chi czy Bagua, takie rzeczy których też uczymy.

 

TCh: Obejmuje wszystkie sfery, a wiąże się też z ruchem?

 

TE: Tak, to jest zupełna podstawa.

 

TCh: Jak wygląda ten ruch? Jak wygląda ten system ruchu? Są jakieś podstawy, później rozwijamy się, zgłębiamy siebie i cały czas się pewnie rozwijasz w tym, ciężko dojść do perfekcji.

 

TE: Tak, to jest coś, co jest nieskończonym procesem.

 

TCh: Jak wygląda ten ruch? Jak ktoś nigdy nie widział zajęć Qi Gongu, to wytłumacz to w słowach.

 

TE: Na pewno jest to ruch, w którym nie jest dla nas istotne to, jak on wygląda, to nie jest ruch, który ma zrobić wrażenie jakiekolwiek. To jest ruch, który służy temu, żeby stać się bardziej świadomym, więc jest bardzo istotne jak on wygląda, bo patrząc na swojego studenta mogę zobaczyć czy przenosi ciężar w pięty albo w przód stopy i czy wychodzi z palców prostując się, czy tego nie robi, więc to jest bardzo istotne w tym sensie jak to wygląda, ale to co jest samym corem tej praktyki, to jest rozwijanie świadomości.

 

TCh: Ten ruch nie jest widowiskowy. To nie jest taniec, który ma swoją choreografię i musi wyglądać fantastycznie.

 

TE: To jest dobre określenie, choć to nie zmienia faktu, że też jest piękny. Inaczej odbieramy będąc na zajęciach i robiąc te ruchy, doświadczamy jakie to jest piękne, ale to jest piękno na zasadzie takiej, że dzięki temu co robię, co czuję w środku, w jaki sposób się w środku poruszam, można tak powiedzieć.

 

TCh: To jest piękno dla siebie, a nie dla kogoś, nie żeby ktoś podziwiał.

 

TE: Jest to piękno dla samego siebie, odkrywanie piękna i siebie, piękna harmonijnego przepływu energii. Te ćwiczenia służą temu, żeby wzmocnić przepływ energii, to jest jeden poziom, zawsze to się odbywa w Qi Gong, to jest charakterystyczne dla tego rodzaju praktyki i ćwiczeń, zawsze celem jest też zharmonizowanie tego przepływu, pulsu.

Nie interesuje nas tylko to, biegając czy ćwicząc różne rzeczy, ja naprawdę ćwiczyłem wiele różnych rzeczy, też jako trener personalny pracowałem robiąc trening funkcjonalny, chciałem być trenerem przygotowania motorycznego, to wydawało się precyzyjną pracą, a zawsze lubiłem takie rzeczy. To też daje wzmocnienie pulsu, ale pytanie czy to daje zharmonizowanie, do jakiego poziomu to daje poczucie harmonii. Celem tej praktyki jest nie tylko mocniejszy puls, czy poczucie, że jest we mnie więcej życia, ale też żeby to życie było bardziej zharmonizowane.

 

TCh: Często się mówi jak o Qi Gongu, że uczy świadomego ruchu. Czym dla ciebie jest świadomy ruch?

 

TE: Świadomy ruch jest ruchem, w którym czujesz dokładnie co robisz. Na tym polega ta zabawa, że czucie nasze może tak w nieskończony sposób się rozwijać i jest to dla mnie niesamowite, jak precyzyjnie jesteśmy w stanie coś poczuć czy czuć cały czas, bo to tak naprawdę bardziej o to chodzi. Podczas robienia ruchu w Qi Gongu, np. ruchu, który jest oparty o coś, co jest podobne do przysiadu, więc będąc w tym ruchu cały czas precyzyjnie mogę ruszać z danego miejsca w ciele, czyli opierając się w stopach, zachowując kontakt z koniuszkami palców u rąk, z czubkiem głowy i wychodzić w jedną stronę, potem składać się w drugą stronę. Wszystkie te ruchy tak jak mówiłeś, mają charakter pulsacyjny. Jest zawsze element kurczenia się, kompresji swego rodzaju i rozprężania. Mój nauczyciel który mówi po angielsku powtarza na zajęciach “bounce the ball”.

 

TCh: Mówiłeś jak wygląda ten ruch, jest moment kompresji i rozprężania się, ale jakie jest tempo tego ruchu?

 

TE: Tempo jest stałe, to jest to, na czym pracujemy zazwyczaj.

 

TCh: Ale nie szybkie?

 

TE: Nie, jest wolne. Jest zazwyczaj wolne, na podstawowym poziomie, nie tylko na podstawowym, cały czas pracuje się z wolnym ruchem. Dzięki wolnemu ruchowi jesteśmy w stanie dużo więcej zaobserwować, nie pojawia się zbyt duża ilość informacji, więc możemy rozwinąć swoją świadomość, tego co się dzieje. Ruchy są dosyć proste i pozostajemy w nich przez dłuższy czas też po to, żeby zbadać dokładnie co się dzieje w tym ruchu.

 

TCh: W którym momencie jesteśmy.

 

TE: Dokładnie i co się z nim dzieje, w jaki sposób powstaje. Jedną z zasad w Qi Gongu czy instrukcji, które podajemy cały czas, co jest dość wyjątkowe dla praktyk jest “zrelaksuj się” w trakcie, a kolejną “rób ten ruch w taki sposób, żeby móc go robić w nieskończoność”. Szukasz takiej optymalizacji tego co robisz, że to się zaczyna robić samo i to jest też tak dobre, tak się zgadza wszystko w środku, w tym jak on powstaje, że chcesz go robić w nieskończoność.

 

TCh: Co daje tobie i innym praktykowanie Qi Gongu?

 

TE: Na pewno sam ten ruch, który zawsze jest zaadresowany też do narządów wewnętrznych. Ruchy kręgosłupa to jest coś, z czym pracujemy cały czas, ale pracujemy w taki sposób z kręgosłupem, żeby ten ruch mógł wejść w narządy wewnętrzne, mógł nimi poruszyć. Na pewno lepsze trawienie, lepsze funkcjonowanie na poziomie hormonalno-seksualnym, ale też na poziomie emocjonalnym, coraz większa przejrzystość na poziomie emocjonalnym i umysłowym. To jest coś, co się dzieje.

 

TCh: A tobie teraz? Mówimy o wszystkich, a co tobie w tej chwili daje? Masz już długą ścieżkę za sobą, co na ten moment najwięcej ci daje?

 

TE: Dla mnie to jest piękne, dla mnie to jest spotkanie z czymś, co jest piękne. Można to jeszcze spróbować opisać w ten sposób, że jest to spotkanie z czymś, czego się nie da opisać, kolejny poziom tego, czego doświadczam i też tego co sprawia, że tak bardzo chcę to robić dalej, chcę to rozwijać bo czuję jakie to jest piękne, wspaniałe, jak to mnie rozwija, jaki to ma potencjał dla innych ludzi.

 

TCh: Z innymi ludźmi jak trenujesz to tak jak powiedziałeś, może to być ruch przez cały czas, ale z reguły zajęcia mają swoje ramy – jak to wygląda w perspektywie tygodnia, żeby to miało sens i żeby to dawało efekty?

 

TE: Najważniejsze jest to, żeby zacząć to robić, więc to może być cokolwiek. Zazwyczaj jest tak, że ludzie przychodzą na początku raz w tygodniu, czasami dwa razy w tygodniu, gdzie robimy to razem, więc oni mogą się tym zarazić. Mogą odpalić świeczkę sobie ode mnie i później dbać o ten płomień samemu. Zachęcam do tego, żeby po prostu zacząć. Tuż po wstaniu to jest świetny czas, żeby zrobić Qi Gong, uwielbiam robić Qi Gong o każdej porze roku i o każdej porze dnia, ale poranne poruszanie jest o tyle wspaniałe, że inaczej układasz dzień, inaczej się układasz w dniu.

 

TCh: Nastawiasz się do dnia.

 

TE: Jest poczucie flow, można tak to określić.

 

TCh: Ile czasu na to poświęcasz z rana?

 

TE: Jeżeli mam wolny dzień, czyli nie taki, że od 8 prowadzę zajęcia, a mieszkam pod Warszawą, więc muszę przejechać, to bardzo lubię taką godzinę sobie rano poświęcić, półtorej godziny na taką pracę.

 

TCh: Rozumiem, że 10 minut też by coś dało.

 

TE: 10 minut to jest super czas, ja też tak zaczynałem. To jest tak, że na początku też nie jesteśmy w stanie zbyt długo robić praktyk, bo musimy się do tego przystosować, układ nerwowy przede wszystkim musi się do tego przystosować, w związku z tym, że pojawia się zawsze więcej energii w ciele, do tego też musimy się przyzwyczaić. Ludziom często się wydaje, że chcieliby mieć dużo energii, a fakt jest taki, że…

 

TCh: Jak już ją mają, to nie mogą opanować.

 

TE: Dokładnie tak. Coś, co nie działa dobrze, czyli organizm który nie działa dobrze, emocje które nie działają dobrze, mental który nie działa dobrze, jak dostanie dużo energii to co się wtedy dzieje? Jest masakra, wielki chaos. Jednocześnie można powiedzieć, że jeżeli dawki się spokojnie zwiększa, to dostarczając więcej energii możesz zobaczyć co nie działa, na tym to polega, stajesz się bardziej świadomy.

Możesz poprawić to co nie działa, możesz wyczyścić, rozluźnić, odpuścić to co nie działa, odpuścić napięcie, które sprawia że to nie działa. To jest coś, co powinno też paść, że to są praktyki, które pomagają w genialny sposób pozwalają nam pozbyć się napięć, stresu, który jest zapisany w ciele, niezależnie od tego kiedy się on zapisał, czy zapisuje się codziennie w trybie dnia czy jest to stres, który pochodzi z doświadczeń naszych trudnych z dzieciństwa, czy z jakiegokolwiek innego okresu. Prędzej czy później dokopujemy się tam i mamy okazję do tego aby rozluźnić miejsca i poczuć się wolnym.

 

TCh: Dla kogo jest Qi Gong? Dla każdego, dzieci mogą czy są za małe, żeby to zrozumieć?

 

TE: Dla każdego. Dzieci zazwyczaj mają to w sobie, co do dzieci jest tak, że ja bym im nie przeszkadzał w tym, żeby mogły kontynuować swój Qi Gong, co jest dużym wyzwaniem dla rodziców żyjących w tym świecie i dla samych dzieci. Może nie wszystkie dzieci zachowują dążenie do tego, żeby dbać o swoją własną energię.

 

TCh: Za dużo jest rozpraszaczy na tym świecie.

 

TE: Tak, ale też spotykając się z różnymi stresorami, na ile mają w sobie mocy, żeby zachować harmonię w spotkaniu z tymi stresorami, co jest często związane z tym, że robisz coś, co jest niepoprawne, nieschematyczne. To budzi u ludzi zdziwienie, strach, że ktoś robi coś tak spontanicznie i nie chce wejść we wspólną opowieść jak coś jest złe i straszne, chce spojrzeć na to świeżo, na nowo i nie interesuje go to.

 

TCh: Qi Gong można praktykować na sali, to jest najbardziej chyba popularne czy gdzieś w naturze. Rozmawialiśmy, że można też i w pracy nie poruszając się, w jaki sposób?

 

TE: To jest bardzo ważna część praktyki, ćwiczenia w bezruchu, w związku z tym że jak teraz sobie siedzę i nie ruszam się tak, żeby było widać to na zewnątrz, może poza ustami, to cały czas we mnie w środku jest ruch. W naszych praktykach bardzo dużą uwagę przywiązujemy do ustawień ciała, które sprawiają, że przepływ płynów, płynu mózgowo-rdzeniowego, krwi, limfy, przepływu poprzez narządy wewnętrzne wszystkich płynów, że to wszystko może być ze sobą dobrze zharmonizowane.

Dzięki dobrym ustawieniom ciała sprawiamy, że narządy wewnętrzne mają miejsce do pracy. Dzięki masażowi, który robimy podczas ruchu, sprawiamy że one lepiej pracują i później w bezruchu chcemy to podtrzymywać, chcemy to kontynuować dalej. W bezruchu wchodzimy głębiej w pracę, na bardziej subtelne poziomy, gdzie tego już nie widać, ale bardzo dużo się dzieje i możemy coraz głębiej się rozluźnić, coraz głębiej się wyciszyć.

 

TCh: Qi Gong tak jak mówiliśmy jest powolny ruch, płynny, nie widowiskowy, ale dla samego siebie można dużo z tego wyciągnąć, dużo zobaczyć, poczuć tak jak mówiłeś. Co jeszcze z takich nieoczywistych rzeczy daje Qi Gong? Daje siłę? Energię to już powiedziałeś, ale czy rozwija siłę?

 

TE: To jest dobre pytanie, jak to oddzielić od siebie, daje energię i daje siłę. Ideałem Qi Gongowym, taoistycznym jest małe dziecko, małe dzieci są niezwykle silne. Jeżeli coś naprawdę chcą zrobić, patrząc na skalę jaki to jest mały człowiek, to jak on jest w stanie wyć przez 5 godzin albo jak płacze, żaden dorosły nie jest w stanie tak płakać. Takie poczucie mocy, zintegrowania w tym, żeby gdzieś wejść czy coś przepchać. Jeżeli wyobrazisz sobie, że tak pracuje, że tak działa duży człowiek, który ma dużo większe ciało, to daje poczucie od razu, że w tym musi być siła. W tym jest siła, ale to jest zrelaksowana siła, to jest inny rodzaj siły.

Mistrz Rona używał określenia “głupia siła”, wiele ludzi na zachodzie ćwiczy głupią siłę, taką którą nie potrafią kierować.

 

TCh: O tym sobie pomyślałem, żeby zbudować masę mięśniową to musi być opór zewnętrzny, tutaj tego nie ma. Jak już masz jakąś wartość siły, maksymalne powtórzenie jesteś w stanie wykonać, ciężar, który maksymalnie mogę podnieść – tutaj wydaje mi się, że jak słucham o Qi Gongu, to on uczy jak lepiej zarządzać siłą.

 

TE: Jak zarządzać, dokładnie. Ja też kończyłem studia na AWFie, fakt jest taki, że w rozwoju siły i w efektywności siłowej podstawową funkcję spełnia zintegrowanie, to jak w zintegrowany sposób działa cały system. Chodzi też o uruchomienie jednostek motorycznych np., ale generalnie upraszczając można powiedzieć, że chodzi o to w jak zintegrowany sposób, całościowy sposób działasz. Tutaj uczysz się działania, którego nie nauczysz się na siłowni. Uczysz się pracować całym ciałem, można powiedzieć że zyskujesz bardziej umiejętności.

Jak obserwujemy zwierzęta, to jak kot sobie stoi i jest w stanie nagle znaleźć się na stole, bez wysiłku. To jest moc, dla mnie też mocą jest to, jak ptak porusza skrzydłami, jak mały owad jest w stanie poruszać skrzydłami w ten sposób, że ich nie widać. To jest dla mnie moc i siła, więc Qi Gong uczy wszystkich takich rzeczy. Kolejne poziomy tej pracy, czyli Tai Chi i Bagua, tam też pracuje się w ruchami, które są szybkie. Sam prowadzę zajęcia z wachlarzem, pracujemy też z bronią, różnego rodzaju chińskimi broniami, ale pracujemy w taki sposób, żeby dzięki nim lepiej się skontaktować z różnymi jakościami wewnętrznymi. Wachlarz sam w sobie jest eksplozywny, więc tym samym pracujemy z siłą eksplozywną i z tym w jaki sposób prowadzić eksplozję, ale jednocześnie samemu nie wybuchnąć.

 

TCh: Siła eksplozywna, to siła którą jestem w stanie wygenerować ze swojego ciała, przy uderzeniach jest na przykład. Miałem kiedyś takiego swojego pacjenta, miał problem z kręgosłupem, trenował karate, był mistrzem karate i on mi trochę pokazywał. Nie jestem związany ze sztukami walki, ale pokazywał mi jak jego ciało funkcjonuje. Jego ruch zaczyna się w stopie, przechodzi przez całe ciało i w pewnym momencie następuje uderzenie, ale ono jest dużo silniejsze, niż gdybym to zrobił tak jak ja potrafię. Całe ciało generuje na końcu którejś części ciała największą siłę. To w wielu sztukach walki się wykorzystuje, szczególnie wschodnich ale Qi Gong uczy tego jak świadomość ciała budować, żeby później używać to w walce.

 

TE: Można powiedzieć, że Qi Gong jest wstępem do wewnętrznych sztuk walki, czyli Tai Chi, Bagua, więc to jest dalszy etap rozwoju. W momencie kiedy już umiemy lepiej pracować z samymi sobą, lepiej się czujemy z samym sobą, jesteśmy bardziej przejrzyści, jest tam dużo łatwiej pracować z drugim człowiekiem, z partnerem, robić rzeczy razem, więc wtedy zaczyna się ten etap.

Można powiedzieć, że w Qi Gong uczymy się pracować z samymi sobą, każdy sam sobą się zajmuje. W Tai Chi, Bagua zaczynasz pracować szerzej, zaczyna się robić rzeczy wspólnie, zsynchronizować nie tylko to, co dzieje się w tobie, żeby samemu działać w sposób spójny i zharmonizowany, ale zaczynasz działać z innymi. Uczysz się tego w jaki sposób razem robić coś harmonijnie, to jest piękne.

 

TCh: Gdzie uczysz Qi Gongu?

 

TE: Uczę w Warszawie na dwóch salach, na Twardej przy rondzie ONZ, Studio42, tam są zajęcia poranne o 8:00 w poniedziałki, środy i piątki i jedne zajęcia wieczorne, wynajmuję salę w liceum Zamoyskiego na Smolnej 30, to są zajęcia w środy wieczorem, o 18:00.

 

TCh: Można tam poczuć więcej.

 

TE: Można tam zdecydowanie poczuć więcej, serdecznie zapraszam. W tym momencie jestem już w połowie cyklu, który prowadzę – pracuję w 3 miesięcznych cyklach, przyjmuję ludzi na cały proces, żeby rzeczywiście coś razem przejść i czegoś doświadczyć naprawdę. W tym momencie już nie zapraszam do tego cyklu, ale one się regularnie powtarzają.

 

TCh: Pora nie ma znaczenia, bo to jest podcast i film na youtube, to będzie funkcjonowało raczej długo, więc tutaj to nie ma znaczenia.

 

TE: Śledząc fanpage Ścieżka Tao albo Path of Dao, to jest dwujęzyczny fanpage, ale głównie są tam treści po polsku, tam można wszystkiego się dowiedzieć, tam są wszystkie wydarzenia, które organizuję osobiście i wspólnie z moim nauczycielem, obozy i warsztaty które on prowadzi.

 

TCh: Czyli jeszcze na obóz można się wybrać. Tomku, jaka jest twoja recepta na ruch?

 

TE: Moja recepta na ruch jest taka, żeby to był ruch całym sobą, żeby wszystko było zaangażowane w ten ruch, żeby to nie było tak, że robię to kawałkiem siebie, tylko robię to całym sobą, całą sobą i w taki sposób, żeby to był ruch, który jest świadomy. Jest to ruch, który jest okazją do tego, żeby pogłębiać i rozwijać świadomość.

Ważną rzeczą w naszych czasach jest to, żeby pracować wspólnym ruchem, w czasach których jest dużo wyraźnych impulsów, wystarczy posłuchać raz wiadomości i jeżeli ktoś czuje co się dzieje w środku, to wtedy zobaczy, że jest pocięty na różne sposoby, różnymi informacjami, które wzbudzają duże emocje. Płynność, pracowanie z płynnością, uzdrawianie układu nerwowego, żeby wygładzać swoje nerwy. To jest dla mnie recepta na ruch i oczywiście zabawa ruchem. Koniec końców zabawa.

 

TCh: Czyli to, czego mają najwięcej dzieci.

 

TE: Tak, to czego mają najwięcej dzieci. Obserwować dzieci, bawić się z dziećmi i zarazić się od nich tym co one w sobie mają naturalnie, przypomnieć sobie, że my sami mamy dokładnie to samo w sobie cały czas, że to tam jest w środku, tylko potrzebuje się na nowo obudzić. To jest moja recepta, moją receptą jest po prostu Qi Gong i wszystkie sztuki, które z tego wyrastają, bo to jest to, co sprawia że poruszasz się jak dziecko.

 

TCh: Bardzo ładnie powiedziane, dziękuję ci bardzo.

 

TE: Dzięki również.

 

TCh: Przypominam, podcast jest co środę o 12:00, zapraszam do słuchania i oglądania. Cześć.

 

TE: Cześć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *