Prof. dr hab. Bartosz Molik – sport osób z niepełnosprawnością.

Prof. dr hab. Bartosz Molik – sport osób z niepełnosprawnością.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Prof. dr hab. Bartosz Molik - sport osób z niepełnosprawnością.
/

Monoskijing , Sitwake, Boccia, Power Wheelchair Soccer, Amp Football to przykłady sportów uprawianych przez osoby z niepełnosprawnością. Strzelanie do tarczy przez osoby niewidome, może być dla wielu osób zaskoczeniem. W tym odcinku podcastu wraz z prof. Bartoszem Molikiem rozmawiamy o sporcie osób z niepełnosprawnością.

Prof. dr hab. Bartosz Molik – Rektor Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, Członek Komitetu Rehabilitacji, Kultury Fizycznej i Integracji Społecznej Polskiej Akademii Nauk. Klasyfikator międzynarodowy zawodników z niepełnosprawnością w koszykówce na wózkach. Członek Komisji Klasyfikacyjnej Międzynarodowej Federacji Koszykówki na Wózkach IWBF oraz Przewodniczący Komisji Klasyfikacyjnej Międzynarodowej Federacji Koszykówki na Wózkach IWBF – Europe. Były trener koszykówki na wózkach, asystent trenera reprezentacji Polski w koszykówce na wózkach oraz rugby na wózkach. Autor ponad 200 pozycji w piśmiennictwie polsko- i anglojęzycznym.

Z Bartoszem rozmawiamy między innymi o :

✅ Sir Ludwigu Guttmannie – twórcy sportu osób z niepełnosprawnościami

✅ igrzyskach paraolimpijskich

✅ sportowcach z niepełnosprawnością, którzy pokonali pełnosprawnych i zdobywali medale na igrzyskach olimpijskich

✅ dyscyplinach sportowych dedykowanych osobom z niepełnosprawnością

✅ tym czy sport jest formą rehabilitacji

✅ miejscach i organizacjach zajmujących się sportem osób z niepełnosprawnością

✅ sposobach promocji aktywności fizycznej

✅ nowoczesnej technologii wspomagającej osoby z niepełnosprawnością

 

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

B – Bartosz Molik

T: Cześć, witam was w kolejnym podcaście Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest profesor Bartosz Molik, rektor AWF Warszawa. Porozmawiamy dziś o sporcie osób z niepełnosprawnością, trochę czasu się tym zajmujesz. Jak to się zaczęło, że akurat poszedłeś w tym kierunku?

B: Musiałbym zaczynać od podstawówki. Już w wieku 7 lat byłem ufiksowany na sport. Pochodzę z Olsztyna, ze szkoły lekkoatletycznej, byłem ufiksowany na lekkoatletykę. Może tego nie widać w tej chwili, ale moim marzeniem było zostanie skoczkiem wzwyż, mimo, że moi trenerzy zawsze mnie namawiali na 100 metrów przez płotki. Zawsze trenowałem tę lekkoatletykę i zdecydowałem się wybrać skok wzwyż. Skakałem wzwyż i przy okazji trenowałem koszykówkę.

Kontuzje, które napotkały mnie w liceum spowodowały, że nie wiedziałem jaki kierunek wybrać. Bardzo chciałem połączyć medycynę i wychowanie fizyczne, ale nie wiedziałem jak to zrobić. Znalazłem coś takiego jak rehabilitacja w Poznaniu albo rehabilitacja ruchowa w Warszawie, ostatecznie wybrałem Warszawę i tam studiowałem.

Od samego początku jestem taki, że cały czas coś poszukuję, jestem kreatywny, szukam czegoś nowego, myślę 5 kroków do przodu, o tym co będzie za 3-4 lata. Będąc na studiach, już na 1 roku zobaczyłem, że są inicjatywy (to był początek lat 90.) związane z aktywną rehabilitacją, usprawnianiem pacjentów z uszkodzeniem rdzenia kręgowego poprzez różne akcje usprawniające typu obozy aktywnej rehabilitacji, zajęcia pozaszpitalne.

Wdrożyłem się w to poprzez Integracyjny Klub Sportowy AWF Warszawa. Oni zajmowali się szermierką, a ja przyszedłem do nich jako student fizjoterapeuta wolontariusz, który zaczął również z Pawłem Targosińskim, inną grupą fizjoterapeutów, Maciej Krawczyk chyba też przez moment tam był.

Zaczęliśmy opiekować się niepełnosprawnymi w różny sposób. Zacząłem się nimi zajmować przez ćwiczenia, standardową kinezyterapię, byłem wtedy na 1 roku, więc dla mnie to już było wow. To były początki, ale jednocześnie starałem się ich uaktywniać. Brałem ich na akcje usprawniające, wyjścia na zewnątrz, elementy koszykówki na wózkach, wyścigów na wózkach i od tego się zaczęło. To był taki moment, kiedy spodobało mi się połączenie fizjoterapii czystej klinicznej, całe studia myślałem, że będę w pediatrii pracował.

Całe studia szedłem z myślą, że tu jest fizjoterapia w pediatrii a ten sport to jest przygoda. W pewnym momencie namówiono mnie na kurs klasyfikatora narodowego, jako student taki kurs zrobiłem w 1995 roku. Strasznie mi się to spodobało, klasyfikacja to jest taka diagnostyka funkcjonalna, która zupełnie odbiega od diagnostyki medycznej. To jest diagnostyka przez testy funkcjonalne, ale jednocześnie poprzez obserwację.

Przez obserwację mogłem nabierać doświadczeń, obserwować różnice między zawodnikami.

To było dla mnie super wyzwanie, bardzo szybko zostałem klasyfikatorem szefem na Polskę, po 4 latach zostałem międzynarodowym klasyfikatorem, najmłodszym w Europie klasyfikatorem, tak naprawdę chyba na świecie, bo dopiero kończyłem studia, a już byłem klasyfikatorem międzynarodowym.

Przy okazji byłem trenerem koszykówki na wózkach, to jest jeszcze jedna przygoda. Zrobiłem na wydziale wychowania fizycznego papiery trenera koszykówki, to umożliwiło mi trenowanie drużyny koszykówki na wózkach, w START Warszawa. Przy okazji miałem 7 innych prac związanych z czystą fizjoterapią kliniczną, ale w to nie będę teraz wchodził. Byłem multidyscyplinarny. Będąc na 2 ostatnich latach studiów byłem na stażu asystenckim, mój profesor, mój szef aktualny i ówczesny wziął mnie do pracy. Jako student prowadziłem zajęcia z moimi kolegami.

Kończyłem studia, prowadziłem zajęcia, byłem związany z koszykówką na wózkach, byłem klasyfikatorem, więc to była multidyscyplinarność. Wszystko się uspokoiło jak skończyłem studia, bardzo mocno skupiłem się na pracy z pacjentami, to była jedna droga. Druga ścieżka to była klasyfikacja i koszykówka na wózkach, a trzecia to była praca naukowa. Bardzo intensywne studia. Spotykaliśmy się co roku z moimi znajomymi z liceum, pytali się kto gdzie pracuje i co się zmieniło, to ja nigdy nie mogłem się doliczyć, średnia moich prac na początku to było 6-8 miejsc pracy. To była praca od 6:45, ostatni pacjent czasami był zapisany na 22:45.

T: Powiem ci, że miałem podobnie.

B: To się w pewnym momencie skończyło, jak rodzina zaczęła się rozrastać.

T: Tak, w pewnym czasie trzeba ten czas rozłożyć na rodzinę, hobby. Wracając do AWFu i studiów – sport niepełnosprawnych na AWFie był od początku? Też skończyłem AWF, akurat zamiejscowy wydział w Białej Podlaskiej i pamiętam, że bardzo mi się podobały te zajęcia związane ze sportem osób niepełnosprawnych. Czy tak od początku było na AWFie? Kiedy sport niepełnosprawnych pojawił się na uczelni?

B: Pojawił się na samym początku. Rozmawiałem z profesorem Beckiem, to jest człowiek, który obok profesora Zembatego pod kontrolą, koordynacją profesora Weissa, oni zaczynali u nas kształtować wizerunek i tworzyć wydział rehabilitacji. Profesor Beck mówił mi, że te zalążki sportu niepełnosprawnych wprowadzali od lat 70. Przełomem był początek lat 90. kiedy utworzono katedrę, był profesor Kosmol, który dalej pracuje, stworzył cały zespół kilkunastoosobowy, oparł się przede wszystkim na młodych. Bardzo mocno na nas postawił, stworzył młodą grupę.

Tam jest też profesor Iza Rutkowska, która zajmuje się osobami niewidomymi, profesor Natalia Morgulec, dziekan wydziału rehabilitacji, która zajmuje się adaptowaną aktywnością fizyczną i dysfunkcjami narządu ruchu oraz profesor Jola Marszałek, czyli czwórka profesorów, która już tam jest. To wszystko są osoby poniżej 50 roku życia, więc osoby, które zaczęły w latach 90. Jako dwudziestoparolatkowie zaczęliśmy się wdrażać, stworzyliśmy bogaty program, który między innymi na poziomie Unii Europejskiej został uznany jako wzorcowy standard kształcenia w obrębie adaptowanej aktywności fizycznej.

Myślę, że to dobry wzór dla Europy, mamy standardy wypracowane, to weszło też w standardy kształcenia fizjoterapii. Bardzo mocno podkreślamy i łączymy związek aktywności fizycznej osób z niepełnosprawnością i fizjoterapii. Czasami fizjoterapeuci są bardzo mocno skupieni na klinice, ambulatorium, zapominają o ostatniej części, która jest ważna dla naszych pacjentów.

T: Aktywowanie tych osób przede wszystkim.

B: Zdecydowanie, wiemy doskonale, że wśród osób niepełnosprawnych jest tendencja chyba większa niż u pełnosprawnych, niechęć do podjęcia aktywności fizycznej, w pewnym momencie jest tak samo jak u osób pełnosprawnych. Mówimy o tej niedostatecznej aktywności fizycznej, to u osób niepełnosprawnych mówimy, że ten problem jest jeszcze większy. Doskonale wiemy, że osoby szczególnie z dysfunkcją narządu ruchu tej aktywności jeszcze bardziej potrzebują niż my.

T: To jest dla nich rehabilitacja.

B: Oni tego nie lubią, od razu to powiem, jak ktoś mnie słyszy z moich znajomych z niepełnosprawnością to ich przepraszam, bo ja wiem, umówiliśmy się nie raz, że to nie jest rehabilitacja, oni nie chcą nazywać tego rehabilitacją. Jako młody pracownik naukowy też nie cierpiałem nazwy rehabilitacja poprzez sport, ale ona jest rehabilitacją poprzez sport.

Zdaję sobie sprawę z bariery i problemów natury mentalnej, jeżeli chodzi o naszych kolegów, sportowców z niepełnosprawnością, oni mówią mi, że nie chcą żebyśmy nazywali to rehabilitacja poprzez sport, bo to czy ja trenuję raz, dwa razy w tygodniu albo raz w miesiącu nawet, to oni to traktują jako sport. Oni nie chcą słyszeć, że dalej są w procesie rehabilitacji.

Oni podświadomie wiedzą, że tak jest, ale nie chcą, żeby to było nazywane rehabilitacją poprzez sport. Im się to gorzej kojarzy, wychodzą z założenia, że trenują dla siebie, ćwiczą dla siebie, żeby byli zdrowi, ewentualnie osiągać sukcesy sportowe, to już kolejna sprawa, ale tak czy inaczej oni nie chcą być traktowani tak, że przez całe życie są pacjentami.

T: To jest kojarzone, rehabilitacja – pacjent, a tutaj sport – zawodnik.

B: Cały czas chcą w tym momencie być normalną osobą, która funkcjonuje w życiu społecznym, nawet chcą być nazywani sportowcami i tak niech zostanie. To też przełamuje pewien problem i pewne traktowanie ich, oni z jednej strony nie chcą być pacjentami, chcą być sportowcami, ale muszą wiedzieć, że wtedy całe życie my ich traktujemy jako sportowców, to jest potem problem na poziomie sport pełnosprawny – sport niepełnosprawny, jak oni mają być traktowani, to jest wyzwanie.

T: Właśnie, trójeczka jest dobra. Jedziemy na rowerku.

B: Stwierdziłem, że nie czuję obciążenia, ale teraz jednak czuję.

T: Po kilku minutach już czuć. Wracając do sportu osób z niepełnosprawnością. Przeczytałem, odrobiłem lekcje, sprawdziłem kiedy to się zaczęło, w Anglii jeden z lekarzy…

B: To mogę opowiedzieć. Profesor Guttmann jest legendą, nazywany jest też Pierre de Coubertin sportu niepełnosprawnych. Człowiek, który urodził się pod Katowicami. Katowice wówczas były terenem niemieckim, więc został uznany za Niemca. Był pochodzenia żydowskiego, stąd też pewnie miał problemy w latach 30., udało mu się skończyć medycynę we Wrocławiu, ale to dalej były Niemcy. Był nawet dyrektorem szpitala żydowskiego we Wrocławiu. W okresie przedwojennym, przed II wojną światową musiał uciekać do Wielkiej Brytanii. W latach 40. był już uznanym neurochirurgiem.

Premier Churchill zaproponował mu stworzenie pod Londynem, mniej więcej 80 km od Londynu w miejscowości Stoke Mandeville centrum neurochirurgii. To było super rozwiązanie, on był wizjonerem a jednocześnie autokratą, trzymał wszystko jedną ręką bardzo mocno, ale jednocześnie miał pewną wizję do której dążył i był w tym skuteczny.

W latach 40. niestety jeśli chodzi o uszkodzenie rdzenia kręgowego był dosyć duży problem, bo tak naprawdę dane statystyczne mówiły, że 80% pacjentów przeżywało nie więcej niż 3 lata po urazie. To głównie było spowodowane brakiem opieki przeciwodleżynowej, zakażeniami, zapaleniem płuc, wszystkie powikłania powodowały, że w zasadzie tylko co piąty pacjent przeżywał więcej niż 3 lata po urazie.

W związku z tym Churchill zaproponował Guttmannowi założenie centrum neurochirurgii. On w tym centrum rzeczywiście zaczął działać bardzo intensywnie pod kątem swojej specjalności, czyli neurochirurgii. Statystyki się nie poprawiły, ale on miał swoją wizję, w tym ośrodku dobudował kolejne ośrodki, stworzył tam centrum rehabilitacji.

Pierwszym ruchem, który był wykonany było zatrudnienie pielęgniarek, kazał im przewracać pacjentów na różne strony co 3 godziny, to była profilaktyka przeciwodleżynowa. Stworzył wszystkie podstawy związane z kinezyterapią, te wszystkie ugule, poręcze, elementy związane z tym, co my jako studenci uczyliśmy się na 1 roku na kinezie, to wszystko było z czasów Guttmannowskich, wszystkie podstawy stworzył u siebie w ośrodku. Miał dalej wizję, chciał wprowadzić elementy terapii zajęciowej. Wprowadzał je dla pacjentów, żeby mogli się uczyć jak wracać do życia społecznego.

Przed II wojną światową generalnie to był czas izolacji, niepełnosprawny był zamykany w ośrodku specjalnym. Tutaj nagle okazało się, że pojawiła się grupa kilkuset tysięcy weteranów wojennych, członków rodzin, nie niepełnosprawnych od urodzenia, nie jakieś małe grupy powypadkowe, to generalnie była olbrzymia grupa weteranów wojennych, członków rodzin bohaterów narodowych. Trzeba było ich szybko wdrożyć do społeczeństwa, więc Guttmann pomyślał, że zrobi terapię zajęciową. Wybudował stadion, hale, hotele (w cudzysłowie hotele, wiem jak one wyglądają, do tej pory wyglądają tak samo, cały czas to centrum działa), to jest doskonałe rozwiązanie bo on tych pacjentów wdrożył do aktywności fizycznej.

Wprowadzał proste elementy, pierwszymi zajęciami było łucznictwo, potem był tenis stołowy, wyścigi na wózkach, koszykówka na wózkach. Były też takie elementy jak boks na wózkach czy polo na wózkach, do nas kompletnie obce. On jako neurochirurg, który kompletnie nie miał zielonego pojęcia czym jest sport, miał wizję, żeby pacjent przeszedł wszystkie etapy, dopiero jak zakończy na sporcie, to wraca do domu.

To było świetnie rozwiązanie, aczkolwiek na tamte czasy bardzo ryzykowne. Nie ukrywam, że takie strzelanie z łuku z wózka, do takich zajęć sportowych byli dopuszczani tylko weterani wojenni. Cywilni niepełnosprawni nie mieli prawa w tym uczestniczyć, bo uznawane to było za sport ekstremalny. Uznawano, że paraplegik na wózku, który miał uraz rdzenia po wypadku samochodowym nie miał prawa uczestniczyć w takich zajęciach, bo uznano, że takie zajęcia są zbyt niebezpieczne.

T: Teraz sporty ekstremalne dla osób z niepełnosprawnościami troszeczkę inaczej wyglądają.

B: Tak, mamy kilka przykładów ekstremalnych sportów na wózkach, ale tego nawet nie chcę opowiadać, to trzeba zobaczyć na filmie. Są jednostki w wielu krajach, które robią salta na wózkach i inne rzeczy. To już jest wyzwanie. Są takie filmy reklamowe, proponuję zobaczyć, zacząć od “hardcore sitting”, krótki 3 minutowy filmik, jak się zacznie od tego filmu to się można potem wciągnąć w kolejne.

T: Z doktorem Guttmannem było też tak, że zapoczątkował zawody sportowe dla osób z niepełnosprawnością.

B: W latach 40. rozpoczął zawody sportowe dla niepełnosprawnych w Stoke Mandeville. Na początku były narodowe, potem zrobił międzynarodowe, dlatego, że dwóch holenderskich weteranów wojennych przypłynęło kanał La Manche, on ich wciągnął na zawody, postrzelali z łuku, mieli zawody międzynarodowe, to były początki.

W roku 1960 zorganizował Igrzyska Paraolimpijskie w Rzymie. Od Rzymu, co 4 lata mamy igrzyska regularnie. Guttmann do lat 80 był aktywny, wszystkie igrzyska promował, a potem zmarł i inne osoby zajęły się prowadzeniem igrzysk. W tej chwili jest to olbrzymia fabryka, igrzyska olimpijskie i igrzyska paraolimpijskie to są dwie olbrzymie organizacje, które ze sobą współpracują.

Teraz te igrzyska są świetnie i profesjonalnie zrobione, obydwa komitety organizują je razem, to też jest sprawa prestiżowa. U nas w Polsce oddzielamy to wyraźnie, mamy igrzyska olimpijskie i paraolimpijskie, ale przynajmniej od Londynu jak nie wcześniej, jest oficjalnie jedna nazwa, są Igrzyska Olimpijskie Paraolimpijskie Londyn 2012, Rio de Janeiro, Tokio itd., to jest jedna wspólna impreza.

T: Tam zresztą mamy świetne wyniki jeśli chodzi o naszą kadrę olimpijską.

B: Tak. Ja też nie lubię tego tematu za bardzo z grupą osób pełnosprawnych analizować, bo specjaliści sportu olimpijskiego pełnosprawnych, szczególnie ci, którzy są źle nastawieni na medalistów i sukcesy Polaków olimpijczyków zawsze podkreślają, że w sporcie paraolimpijskim mamy 3-4 krotnie razy więcej medali w klasyfikacji.

Przykład, w pchnięciu kulą mieliśmy jednego Tomka Majewskiego, który pchnął kulą i zdobył złoty medal, natomiast złotych medalistów w pchnięciu kulą równolegle na igrzyskach paraolimpijskich mieliśmy 10. Nie da się porównać 10 medalistów paraolimpijskich do Tomka Majewskiego, dlatego mówię, nie lubię porównywać jednego sportu do drugiego, to są dwie inne specyfiki, aczkolwiek nie ukrywam, że w tej chwili w sporcie paraolimpijskich przy zmniejszonej liczbie klas, przy tej bardzo ograniczonym i prestiżowym nastawieniu na sport wyczynowy bardzo trudno jest zdobyć złote medale paraolimpijskie. Faktycznie trzeba uprawiać sport wiele lat, mieć talent, doświadczenie.

T: Przede wszystkim coraz więcej państw dołączało do igrzysk, coraz więcej zawodników występuje i ta konkurencja jest coraz większa, to chyba też o to chodzi, coraz trudniej jest zdobyć medal.

B: W tej chwili już nie ma różnic co do ilości państw, w zasadzie ta sama liczba państw, która występuje w igrzyskach olimpijskich ma przełożenie na igrzyska paraolimpijskie.

T: Mówię o przestrzeni 10 igrzysk.

B: Pierwsze igrzyska zimowe w 1968 roku zebrały 20 państw, w tej chwili państw mamy ponad 100, więc to jest olbrzymia różnica. Kiedyś pojechać na igrzyska paraolimpijskie w latach 70. czy 80. z tego co pamiętam od moich byłych kolegów miałem informacje, że trzeba było być dobrym, teraz żeby pojechać na igrzyska paraolimpijskie trzeba być świetnym.

T: Trzeba być najlepszym z najlepszych. Jest film opowiadający o Guttmannie i o tym jak stworzył ośrodek, nazywa się “Najlepsi z najlepszych”.

B: Jest jeszcze “Rising Phoenix”, to jest nowe osiągnięcie komitetu paraolimpijskiego, proponuję ten film obejrzeć. To jest fabularyzowany film, ale jednak jest dokumentalny, opowiadający historię igrzysk paraolimpijskich. Jest półtoragodzinny, świetnie zrobiony, bardziej skoncentrowany na dwóch ostatnich igrzyskach, ale też odnosi się do historii. Pokazuje igrzyska z perspektywy uczestników z niepełnosprawnością. Jeżeli film ma na filmwebie ocenę 8/10 to znaczy, że jest niezły.

T: Najlepsi z najlepszych mają 7,5, także oba filmy są dobre. Osób z niepełnosprawnością – teraz się mówi o tym, że niepełnosprawność to definicja ograniczenia pewnej funkcji, mówi się o osobach z niepełnosprawnością. Wyczytałem, że w Polsce 3 miliony osób są w dokumentach, a szacuje się, że jest od 4 do 7 milionów osób z niepełnosprawnością. Jak dużo uczestniczy w aktywnościach?

B: Wciąż za mało.

T: Chodzi o bariery czy bardziej o mentalność?

B: Jedno i drugie. Jest wiele czynników, po pierwsze mówi się, że mniej więcej 12-14% populacji w każdym kraju europejskim to są osoby z niepełnosprawnością. Kiedyś profesor Maciej Krawczyk mi powiedział, że “ty mówisz dużo o igrzyskach paraolimpijskich, ale sporo osób nie może, nie ma takiej oferty uczestnictwa”. To jest problem wynikający ze specyfiki sportu niepełnosprawnych, faktycznie są grupy niepełnosprawności, dla której nie mamy oferty uczestnictwa.

Są na przykład osoby, które mają orzeczoną niepełnosprawność ale mają zaburzenia układu krążenia lub układu oddechowego, one mimo zdiagnozowanej niepełnosprawności nie mogą uczestniczyć w igrzyskach paraolimpijskich bądź innych.

Jest też problem taki, że osoby z niepełnosprawnością mają pewną barierę, każdy człowiek w jakimś sensie jest leniwy, on musi się zmobilizować i poczuć motywację do tego, żeby uczestniczyć w sporcie. Teraz w aktualnej sytuacji widzimy co się dzieje. Jak niepełnosprawny ma wygodną sytuację w domu, ma komputer, ma telewizor, to namówienie go na wyjście z domu nie jest łatwe, tym bardziej, że dosyć często osoby niepełnosprawne też w jakiś sposób poszukują barier. Są bariery architektoniczne, najczęstszą barierą jest brak transportu, to niedopatrzenie wynika z braku odpowiedniego działania fizjoterapeutów.

Zawsze to mówię swoim studentom, my jako fizjoterapeuci nie do końca spełniamy swoją rolę. Nie chcę wchodzić w paraplegię i ustawienie wózka, namawianie pacjentów itd., ale generalnie my jako fizjoterapeuci nie tylko w Polsce, jak ja wykładam w różnych krajach od Stanów Zjednoczonych po Azję, to generalnie studenci fizjoterapii są bardzo mocno sfokusowani szczególnie podczas studiów na to, że oni będą pracować w klinice, mają sprecyzowaną grupę pacjentów i oni będą tylko robić działania od A do D, a dalej ich nie interesuje. Podejrzewam, że problem u lekarzy jest podobny.

T: Wąskie specjalizacje oczywiście są, tak jak lekarz internista ma szeroką wiedzę, ale nie głęboko wchodzi w poszczególne tematy, tak samo w fizjoterapii…

B: My uczymy fizjoterapeutów czegoś innego. My ich uczymy, że będą pracować w pediatrii, w ortopedii, neurologii, onkologii, gdziekolwiek, ale pamiętajcie, że nawet jak pracujecie w onkologii to musicie mieć świadomość gdzie możecie skierować swojego pacjenta. Skoro pracujecie w onkologii, jest coś takiego jak Onko-Olimpiada, pracujecie w neurologii, mówicie im, że są dyscypliny dla nich przeznaczone. Nawet dla porażeń mózgowych jest boccia, dla porażeń czterokończynowych mózgowych z dużą ataksją, atetozą możecie dać dyscypliny np. Power Soccer, piłka nożna na wózkach elektrycznych. W wielu krajach Europy jest, u nas w Polsce tego nie ma, okazuje się, że nikt nie wpadł na to, że można grać na wózkach elektrycznych w piłkę nożną, są zawody na poziomie mistrzostw świata.

Jest mnóstwo rozwiązań, próbujemy wyposażyć studentów fizjoterapii przede wszystkim w narzędzia. Wiemy, że niewielka grupa będzie pracowała bezpośrednio w sporcie niepełnosprawnych, większość pracuje w klinikach, ambulatoriach i gabinetach prywatnych. My oczekujemy, że fizjoterapeuta będzie miał narzędzia, które pozwolą wskazać pacjentowi gdzie on może pójść dalej. Jeżeli zostawimy pacjenta po ambulatorium, po klinice, a on jest pacjentem przewlekle chorym, ma orzeczoną niepełnosprawność, to musi dostać od nas kolejną drogę wyjścia.

Mam mnóstwo przykładów moich byłych zawodników, kolegów, którzy opuszczali oddziały paraplegii na niedostosowanym wózku ortopedycznym, zawsze powtarzam ten przykład – największym błędem, że pracujemy na oddziałach paraplegii, gdzie mamy pacjentów z uszkodzeniem rdzenia kręgowego, my się cieszymy z osiągniętych sukcesów, pacjent siedzi na wózku, pacjent jest w miarę samodzielny bo siedzi, już jest pionizowany na łóżku itd. i jest wypuszczany do domu. My bardzo mocno skupiamy się na analizie chodu, jak nauczyć pacjenta chodzić, a absolutnie się nie skupiamy na tym, jak pacjenta nauczyć jeździć na wózku. Jak pacjent będzie miał niedostosowany wózek i nie nauczymy go jeździć na wózku, to nie będzie funkcjonował w życiu społecznym.

T: Poznałem przykład, w Japonii są organizowane w szpitalu symulatory mieszkań dla różnych grup pacjentów. Osoba wychodzi ze szpitala na takim czy innym wózku, później przychodzi do domu i musi tam funkcjonować.

B: To fizjoterapia i terapia zajęciowa, coś takiego pomieszane. Innym świetnym przykładem jest Nottwil, to jest teraz jeżeli chodzi o Europę najlepszy ośrodek rehabilitacji i usprawniania osób z uszkodzeniem rdzenia kręgowego, akurat URK to moja działka, więc mocno tego pilnuję. Nottwil jest w Szwajcarii i dla przykładu, mamy taką salę jak jest tu, jest część kliniczna i jeszcze pacjenci niepionizowani, nawet nieutrzymujący pozycji siedzącej, oni na łóżkach są przywożeni na salę gimnastyczną, żeby zobaczyć jak inni grają w rugby na wózkach, w koszykówkę na wózkach, jak poruszają się ich koledzy, którzy przeżyli już pewien okres, mają więcej doświadczenia.

Takie informacje są im przekazywane, oni na tych wózkach szpitalnych są przywożeni przez personel medyczny, żeby utożsamiali się z tym, co ich czeka, żeby nie było traumy. W Polsce badania pokazują, że przy uszkodzeniu rdzenia kręgowego 97% pacjentów wśród mężczyzn w wieku 18-25 lat ma myśli samobójcze przez pierwszy rok. Nie możemy zamykać się mówiąc, że my tylko ćwiczymy, wzmacniamy siłę mięśniową, robimy profilaktykę przeciwodleżynową i każdą inną. Musimy się skupić na tym, że mamy człowieka przed sobą i ten człowiek poza naszą działalnością manualną musi też dostać od nas narzędzia psychologiczno-motywacyjne i my musimy ich ukierunkowywać dalej.

To nie jest problem tylko Polski, przytoczę badania sprzed 20 lat. Badania w Wielkiej Brytanii przeprowadzone, w Finlandii, w kilku krajach Europy analizowały, pytały sportowców z niepełnosprawnością kto ich zmotywował do uczestnictwa w aktywności sportowej, kto był tym czynnikiem, motywatorem, żeby oni uczestniczyli w jakichkolwiek zajęciach, żeby ćwiczyli. Oczywiście spodziewałem się, że wymienią fizjoterapeutów, lekarzy itd., a okazuje się, że to jest rodzina, znajomi, przyjaciele, internet, przypadek, to jest pierwsze 5 punktów z rankingu. Lekarz to był 1%, fizjoterapeuta 2%.

T: Czyli mamy duże braki. Fizjoterapeuta, który się nie specjalizuje w sporcie osób z niepełnosprawnością powinien wiedzieć, do kogo skierować, gdzie wysłać pacjenta, mieć kolegę czy znajomego, który się zajmuje tym tematem. Tak, jak z innymi pacjentami. Nie zajmujemy się pediatrią, ale wiemy, kto się zajmuje pediatrią i gdzie warto pójść. Nie pracuję z osobami z niepełnosprawnością, bo się na tym nie znam tak dobrze, ale wiem, gdzie skierować pacjenta. Są też organizacje i fundacje, które pomagają, możesz podać trzy przykłady?

B: Jeżeli chodzi o sam sport niepełnosprawnych mamy 3 główne struktury: sport osób niesłyszących, sport osób niepełnosprawnych intelektualnie i sport paraolimpijski, który łączy ze sobą dysfunkcje narządu ruchu, choroby neurologiczne, osoby niewidome, niedowidzące i niepełnosprawnych intelektualnie w stopniu lekkim.

Przechodząc od sportu paraolimpijskiego głównym komitetem jest Polski Komitet Paraolimpijski. Natomiast organizacją, która ma największe struktury w Polsce to jest Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych START, w każdym mieście wojewódzkim taki klub jest. Ponadto jeżeli chodzi o osoby niewidome, jest Polski Związek Niewidomych, oni mają swoje stowarzyszenie Cross, stowarzyszenie bardziej się zajmuje aktywizacją poprzez rekreację. Tam nie ma sportu wyczynowego, ale są takie działania jak kręgle, szachy, brydż, to jest sport dla wszystkich. Sprawni Razem to jest organizacja, która została założona przez doktora Jaszczura z WUMu, który między innymi opiekuje się grupą osób niepełnosprawnych w stopniu lekkim, które startują na poziomie igrzysk paraolimpijskich.

Jeżeli chodzi o niepełnosprawność intelektualną mamy Olimpiady Specjalne, to jest organizacja, która działa od lat 60., u nas w Polsce od lat 80. Bardzo mocna struktura, jeżeli chodzi o Polskę, jeżeli chodzi o świat i Europę my jesteśmy w czołówce organizacyjnej, chyba jesteśmy jedną z pięciu najważniejszych organizacji narodowych na świecie, poza Stanami Zjednoczonymi, Belgią, Irlandią i Wielką Brytanią to my jesteśmy najważniejszą. Z resztą tutaj w Warszawie poza strukturami polskimi mamy biuro na Europę i Azję. Nasze biuro polskie opiekuje się też Europą i Azją jeżeli chodzi o sport paraolimpijski, więc jest super. Jest jeszcze Polski Związek Sportu Niesłyszących, mieści się teraz w Warszawie (wcześniej w Lublinie), to jest organizacja, która zajmuje się osobami niesłyszącymi.

T: Na pewno teraz jest dużo łatwiej niż 20 lat temu, jest internet i bardzo łatwo można wyszukać informacje.

B: Ja swoich studentów nie zawsze zmuszam do nauczenia pewnych elementów związanych z historią, bardziej ich zmuszam, tak jak teraz na zajęciach moi studenci przygotowują poszczególne dyscypliny i wyszukują w internecie gdzie mogą znaleźć ofertę dla moich poszczególnych pacjentów z różnymi rodzajami niepełnosprawności. To jest ich zadanie na ten semestr, żeby oni się uczyli w jaki sposób informować pacjentów co można robić, gdzie można ich wysłać.

T: Przejdźmy do tematu dyscyplin. Oczywiście wszystkie dyscypliny – w zależności od stopnia niepełnosprawności czy specyfiki tej niepełnosprawności – praktycznie wszystkie dyscypliny dla osób pełnosprawnych i niepełnosprawnych się pokrywają, ale są też specyficzne dyscypliny, które są dedykowane osobom z niepełnosprawnością. Prośba o wymienienie ich.

B: Jeżeli chodzi o igrzyska paraolimpijskie to jest sytuacja bardziej dynamiczna niż to, co się dzieje w igrzyskach olimpijskich w ostatnich 12 latach. Do niedawna faktycznie były od 40 lat te same dyscypliny sportu paraolimpijskiego, one były zbliżone do dyscyplin sportu olimpijskiego, w tej chwili dynamika i oczekiwanie społeczeństwa jest bardzo duże. Wymienię tylko nowe dyscypliny, bo nagle się pojawiły takie dyscypliny, w Tokio będą takie jak parabadminton czy para taekwondo. Nie słyszałem wcześniej, że coś takiego jest, ale jest taekwondo i to jest pierwsza dyscyplina, która jest przeznaczona dla osób, które mają dysfunkcję kończyn górnych, bo osoby tylko i wyłącznie z dysfunkcją kończyn górnych nie miały swojej dyscypliny, teraz mają właśnie para taekwondo.

W parabadmintonie też po raz pierwszy jest stworzona klasa dla osób niskorosłych, osoby niskorosłe próbowały się wpleść w różne dyscypliny i konkurencje, w tej chwili mają oddzielną konkurencję gdzie mogą grać. Jest też parakajakarstwo, parawioślarstwo. Z takich specyficznych, które nie mieszczą się w programie igrzysk olimpijskich, a są na poziomie igrzysk paraolimpijskich, to z tych najstarszych jest szermierka na wózkach, rugby na wózkach (tu już mamy 20 lat historii), koszykówka na wózkach. To są te wszystkie wózkowe dyscypliny, w lekkiej atletyce podobnie.

Z bardzo oryginalnych jest goalball, piłka nożna 5 osobowa dla niewidomych, to są takie dyscypliny, które nie mają swoich odpowiedników, piłka nożna oczywiście ma, ale osoby niewidome grające w piłkę nożną to jest rzeczywiście coś niesamowitego. Goalball czyli piłka dźwiękowa, gdzie mamy boisko do siatkówki, dwie bramki, rzucamy dosyć dużą gumową piłką, waży prawie 1,5 kg. Rzucamy nią do przeciwnika, mamy 3 osoby po dwóch stronach bramki, te osoby próbują obronić piłki, żeby nie wpadła do bramki przeciwnika. Mamy łucznictwo, pływanie, strzelectwo, większość dyscyplin jest chyba taka sama, nie widzę czegoś bardzo oryginalnego, co było na poziomie igrzysk paraolimpijskich. Jest tenis ziemny na wózkach, tenis stołowy, w zasadzie większość dyscyplin jest taka sama.

T: Mamy sporo sukcesów w tych dyscyplinach.

B: Tak, to oczywiście zależy od dyscypliny, jak się kształtuje rozwój tej dyscypliny. Są takie dyscypliny jak szermierka na wózkach, nagle to wybuchło u nas w latach 90., mnóstwo sukcesów mieliśmy. Od strony medialnej, może nawet mniej w Polsce a bardziej za granicą to tenis stołowy, gdzie Natalia Partyka jest jedną z dwóch większych legend, jeżeli chodzi o igrzyska paraolimpijskie. Pamiętam do tej pory jak byłem na igrzyskach, przyjeżdżam a tam na Piccadilly Circus, na głównej ulicy dwa banery na całym wieżowcu rozwieszone, z jednej strony Oscar Pistorius a z drugiej strony Natalia Partyka.

Moi koledzy z Wielkiej Brytanii wszyscy wiedzieli o Natalii, więcej wiedzieli więcej niż ja o niej jako społeczeństwo brytyjskie z Londynu, ona była tak medialnie sprzedawana. Dziewczyna, która jest kilkukrotną mistrzynią paraolimpijską, a jednocześnie jest medalistką mistrzostw europy w tenisie stołowym pełnosprawnych.

T: Jest wiele takich przykładów, jeszcze zanim pojawiły się igrzyska paraolimpijskie, że osoby z niepełnosprawnością zdobywały medale podczas igrzysk.

B: Tak, w 1952 był taki przypadek, że Lis Hartel, Dunka, która miała polio startowała w konkurencji ujeżdżenia, zdobyła srebrny medal na igrzyskach olimpijskich. Wtedy jeszcze nie było igrzysk paraolimpijskich, natomiast mamy mnóstwo przykładów z Polski. Nasi Polacy startowali jednocześnie w kadrze paraolimpijskiej już w latach 70. Teraz poziom sportowy jest coraz wyższy, to jest jedna rzecz.

Jest jeszcze kolejna rzecz, z której muszę się spowiadać w gazetach i tłumaczyć, to jest duża liberalizacja minimum niepełnosprawności, która powoduje, że osoby na pograniczu niepełnosprawności są i one w zasadzie mogą startować w jednych i drugich igrzyskach. To jest kolejny czynnik, który powoduje, że osoba dla przykładu bez palucha stopy może startować i grać w koszykówkę na wózkach, pytanie tylko czy jest osobą z niepełnosprawnością, tutaj są wątpliwości, ale takie są kryteria.

T: Oprócz samego stopnia ograniczenia funkcjonowania jest jeszcze coś takiego, że coraz więcej wchodzi w ten sport technologii.

B: To jest jeden z dwóch zasadniczych problemów, wyzwań. W sporcie paraolimpijskim od 20 lat mamy dwa największe wyzwania. Pierwszym nierozwiązanym, nigdy się nie uda tego rozwiązać, to jest problem mojego obszaru czyli klasyfikacja, w jaki sposób diagnozować obiektywnie zawodników i jak podzielić ich w sposób obiektywny.

Drugi jest problem postępu technologicznego. Do tej pory ludzie widzieli różnicę w sprzęcie, jedni mieli lepsze wózki a inni gorsze, o tym zawsze się mówiło. Wózki na szczęście w tej chwili są tyle dopracowane do perfekcji, że tam nie da się zrobić modyfikacji technologicznej na tyle istotnej, że wpłynęłaby na wynik szczególnie w takich dyscyplinach jak rugby, koszykówka. Już jest pewien top i te różnice między wózkami są minimalne w tej chwili, zawodnicy nie mówią między sobą, że ten ma lepszy a ten gorszy wózek, tego tematu już nie ma.

Problem pojawił się przy protezach. Oscar Pistorius to był ten pan, druga legenda, która ruszyła ten problem, Oscar pojawił się w 2008 roku i on ze swoimi protezami wystartował. Historia Oscara jest dosyć ciekawa, to jest osoba z RPA, miał niedorozwój kończyn dolnych, poszedł na operację, w wyniku czego miał amputację obustronną poniżej stawu kolanowego. Od zawsze miał tendencję do tego, żeby startować z pełnosprawnymi. Z protezami nawet rywalizował w rugby u pełnosprawnych, miał kontuzje, zaczął biegać na protezach. Protezy były na tyle mocne i on na tyle był sprawny – to nie jest tak, że protezy go same noszą – on jest świetnym zawodnikiem, natomiast ma świetne protezy i dzięki nim zaczął zdobywać medale podczas mistrzostw RPA i Afryki w biegach na 400 metrów.

Medale spowodowały, że zrobił się super znany, dostał dobrych sponsorów. Problem był taki, że zaczęto dyskutować czy to jest doping techniczny. Jedni mówią że tak, inni, że nie. Wystartował z pełnosprawnymi, ale zrobił jedną charakterystyczną rzecz. Użył protez w 2008 i 2012 roku, które zostały zbudowane w 1997 roku. To nie była nowość, on przy swojej mocy i swoim talencie je wykorzystał i zaczął wygrywać z zawodnikami pełnosprawnymi.

Generalnie ja nie nazywam tego dopingiem technologicznym, uciekam od tej nazwy. Mówię, że to jest błąd klasyfikatorów. My jako klasyfikatorzy nie dostosowaliśmy się do zmiany systemu i biegu, który mają zawodnicy.

Zawodnicy z tą grupą amputacji najczęściej jeździli na wózkach. Oni zaczęli biegać i my ich wprowadziliśmy do nie tych grup niepełnosprawności co trzeba. W tej chwili to już zostało uporządkowane, aczkolwiek jest nowa grupa. Oscar Pistorius to już jest przeszłość, teraz są zawodnicy, którzy mają obustronne amputacje powyżej stawu kolanowego i biegają na protezach.

T: Tam jest element stawu kolanowego?

B: Tak, jest brytyjski zawodnik Tim Whitehead, Tim dla mnie to przykład świetnej fizjoterapii a jednocześnie przykład niezdrowej rywalizacji sportowej. On jest brytyjczykiem, ma dwa złote medale z igrzysk paraolimpijskich w biegu na 200 metrów i ma amputację obustronną powyżej stawu kolanowego, nie ma stawów kolanowych. Jeden z moich dziennikarzy, który robił ze mną wywiad powiedział, że to są szczudła, nie proteza a paraszczudła. Ja to nazywam dalej protezami, ale oni faktycznie nie mają stawów kolanowych. On na tych protezach biega. Do niedawna biegał sam jako osoba po amputacji obustronnej powyżej stawu kolanowego z zawodnikami, którzy mieli jednostronną amputację, czyli drugą kończynę mieli zdrową. On z nimi wygrywał, dzięki temu, że te protezy go nosiły.

To nie była jego wina, klasyfikator usadowił go do takiej klasy, a nie do innej. Jeżeli chodzi o rywalizację sportową to nie jest dobre rozwiązanie, natomiast od strony fizjoterapeutycznej mówię super, bo większość moich pacjentów z taką amputacją najczęściej kończy na wózku. Oni sporadycznie chodzą o protezach i kulach łokciowych, a teraz pomyślmy sobie, pacjent z dwoma kulami łokciowymi, z dwoma protezami idzie do supermarketu robić zakupy. Nie zrobi tego, on woli to zrobić na wózku, a tutaj nagle facet nie dość, że chodzi bez kul łokciowych to jeszcze biega i wygrywa. Dla mnie to jest przykład super pod kątem fizjoterapii, poprawy stanu zdrowia i funkcjonalności.

T: Umożliwienie korzystania z życia bardziej, też o to chodzi w proponowaniu różnych form ruchu i o to, żeby osoby mogły jak najbardziej samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Jakie formy – nie w kategorii sportu wyczynowego, tylko w kategorii sportu dla wszystkich – przy dysfunkcji narządu ruchu są najbardziej popularne?

B: Najbardziej popularna jest zawsze lekkoatletyka i pływanie. Z gier zespołowych to koszykówka jest najbardziej prestiżowa, ale jest też droga. Koszykówka wymaga żeby zebrać grupę 12 osób, znaleźć jeden wózek przynajmniej za 5-6 tysięcy złotych, tak naprawdę około 10 tysięcy złotych to jest jeden wózek, czyli jakieś 100 tysięcy złotych trzeba znaleźć żeby stworzyć drużynę, To jest bardziej elitarny sport, natomiast na świecie najbardziej popularny. Najbardziej powszechna jest lekkoatletyka i pływanie. Jest mnóstwo innych ofert, zawsze wychodzę z założenia, że nie jestem od tego, żeby proponować i mówić ty masz trenować to czy tamto, trzeba dać im jak najszerszą ofertę.

T: Trzeba próbować, wybrać coś dla siebie.

B: Jestem fanem spontanicznej aktywności, jeżeli dziecko lub dorosły chce uprawiać daną dyscyplinę, to niech ją uprawia. Swoim studentom to pokazuję, mam oddzielny temat kiedy poza dyscyplinami paraolimpijskimi robię zajęcia i pokazuję im filmy dotyczące różnych aktywności poza paraolimpijskich. Pokazuję im na przykład boks na wózkach, jak chcą uprawiać boks to niech uprawiają. Kiedyś pokazywałem jako taki ewenement, że jest boks na wózkach, teraz już są mecze międzypaństwowe. Ostatnio był mecz międzypaństwowy Polska-Czechy w boksie na wózkach. Jeżeli ludzie chcą, nie ma problemu.

Zawsze studentom pokazuję film, na którym jest pani z uszkodzeniem rdzenia kręgowego i ona uprawia na fitnessie boks. Jeżeli nie umie pływać, boi się wody, woda jest za mokra albo za zimna, jeśli nie chce grać w koszykówkę, bo nie lubi sportów zespołowych, nie lubi zumby i innych ćwiczeń na fitnessie, a lubi uprawiać fitness poprzez boks, sporty walki, to niech ona to uprawia. Poprawi swój stan zdrowia i będzie mega zmotywowana do tego, żeby pracować.

Zawszę mówię studentom, żeby postawili się w roli paraplegika i pomyślcie, że jesteście paraplegikiem z 10 letnim stażem. Cały czas musicie ćwiczyć na materacu z tym samym fizjoterapuetą, to i dla pacjenta i dla fizjoterapeuty w pewnym momencie jest monotonne. Już się robi ciężko. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że trzeba ćwiczyć, ale trzeba te ćwiczenia uzupełniać czymś, co ich bardziej motywuje. To może być koszykówka, boks, pływanie, triathlon, jest mnóstwo rozwiązań. To ma być coś, co pacjenta zmotywuje. Teraz są nieograniczone możliwości.

T: Tak jak sami wybieramy dyscyplinę, próbujemy i szukamy tej, która nam się najbardziej podoba. À propos dyscyplin, które nam się najbardziej podobają, powiedz proszę Bartku co sam trenujesz?

B: Trenowałem koszykówkę na wózkach z moimi zawodnikami, uwielbiam grać w koszykówkę na wózkach, świetnie się gra i to jest niesamowita frajda. Byłem kiedyś w Stanach Zjednoczonych i udało mi się też zagrać w grę, o której mówiłem, Power Soccer, czyli piłka nożna na wózkach elektrycznych, to jest super zabawa dla panów, zawsze moim studentom mówię, że my panowie niezależnie czy mamy 5 lat czy 95 to jesteśmy małymi chłopcami, a tu siadasz na wózku elektrycznym, masz joystick i zamiast na Wii czy Xboxie mamy w realu piłkę, joystick i gramy. Niesamowita zabawa, aczkolwiek bardzo trudna. Opanować piłkę i wózek elektryczny, jak nim uderzać w piłkę, to jest niesamowite.

Świetną zabawą jest też strzelanie dla niewidomych, niewidomi strzelają na słuch. Udało mi się postrzelać kilka razy w Niemczech i w Polsce, w Białej Podlaskiej, bardzo trudna dyscyplina, dla nas pełnosprawnych daje trochę szacunku i respektu dla osób niewidomych. Od razu widać jak my mamy nie wyostrzony słuch w stosunku do niewidomych. Oczywiście wysłuchać celu to jest dla nas wyzwanie.

T: To jest super, pamiętam zajęcia na AWFie, mieliśmy zajęcia na pływalni i mieliśmy wczuć się w rolę osób niewidomych, wypełnić czymś okularki, żeby nic nie było widać. Od wejścia do budynku, poprzez przejście przez szatnie nie widać niczego, potem pójście na basen i pływanie z tymi okularkami. Polecam każdemu. Teraz jest muzeum na Grójeckiej, super doświadczenie, pokazuje co się dzieje, kiedy ten zmysł nie działa. Polecamy każdemu, żeby czegoś takiego doświadczyć. Trudno mi sobie wyobrazić jak można strzelać do celu nie widząc go.

B: Trzeba to sprawdzić, tego się nie da opowiedzieć, trzeba tego posłuchać.

T: Tarcza wydaje dźwięk?

B: Słuchawki, przez słuchawki słychać zmianę częstotliwości dźwięku, to jest dźwięk nie do opisania, trzeba wysłuchać, kiedy jest środek.

T: Dźwięk naprowadza na cel?

B: Tak. Broń laserowa, słuchawki na uszy, niesamowite wrażenie. Niepełnosprawni mają mistrzostwa świata w strzelectwie, a na dyscyplinach zimowych jest biathlon, w którym niepełnosprawni jeżdżą na nartach, dojeżdżają do strzelnicy, zakładają słuchawki i strzelają.

T: Jestem ciekawy jak to dalej będzie postępowało, bo widzę, że wiele zmian się pojawia. Każdy chciałby jak już pomyśli o sporcie móc uczestniczyć w jakiejś formie, tutaj możliwości pojawia się coraz więcej. Jest też coraz więcej możliwości, żeby rywalizować, trenować nie tylko dla siebie ale też żeby rywalizować. Jesteśmy świadkami tego, jak to się szybko zmienia.

B: Sport dla niepełnosprawnych zmienia się bardzo dynamicznie. Wydaliśmy w 2009 roku książkę “teoria i praktyka sportu niepełnosprawnych” dla studentów fizjoterapii i teraz tworzymy już nową, bo się okazało, że przez 10 lat tak dużo się zmieniło, że treści sprzed 10 lat są nieaktualne, jeżeli chodzi o technologie, sprzęt, klasyfikacje, podziały niepełnosprawności. Obszar naprawdę rozwija się nieprawdopodobnie.

Dzisiaj mówiliśmy trochę bardziej o podejściu fizjoterapeutyczno-sportowym, warto też powiedzieć o czymś innym. Dla mnie wzorcowym przykładem jest Londyn 2012, mam nawet na ten temat oddzielne wykłady, pokazuję w jaki sposób dobrze przygotowane społeczeństwo brytyjskie zostało nieco przemielone, jeżeli chodzi o świadomość i wyedukowane jeżeli chodzi o ich podejście do niepełnosprawności. Tam na początku próbowano propagować igrzyska paraolimpijskie w taki sam sposób standardowy jak u nas, plakaty w metrze, klipy w telewizji itd. Okazało się, że to nie przynosiło takich efektów, jakich się spodziewano.

Wprowadzenie programu telewizyjnego The Last Leg (do tej pory on funkcjonuje) to jest najlepiej oglądany program na 4 kanale w Wielkiej Brytanii. The Last Leg comedy show prowadzony przez osoby niepełnosprawne spowodował otwarcie społeczeństwa na osoby niepełnosprawne. Pierwszym przełożeniem było wykupienie rekordowej liczby biletów na igrzyska, a później okazało się, że popularność wpłynęła na zmianę wizerunku osób z niepełnosprawnością w Wielkiej Brytanii. To w konsekwencji kilkuletniej okazało się, że miało olbrzymie znaczenie dla ekonomii. Okazało się, że społeczeństwo i pracodawcy w Wielkiej Brytanii zaczęli zatrudniać osoby z niepełnosprawnością do pracy, tak jak u nas się pojawiają restauracje gdzie pracują osoby z zespołem Downa, albo jeszcze kilka innych inicjatyw. Tam to się zrobiło powszechne.

Efekty ekonomiczne w Wielkiej Brytanii były liczone w miliardach funtów. Niesamowite, zmiana podejścia, niepełnosprawni do tej pory to były osoby bezrobotne, a tam się okazało, że niepełnosprawni potrafią coś robić. To mogą być zawodnicy, którzy walczą o medale dla Wielkiej Brytanii, oni mieli medale paraolimpijskie, okazało się, że to są normalni ludzie, potrafią się z siebie śmiać. Wizerunek osób z niepełnosprawnością nam się zmienił w okresie ostatnich 10 lat i to zrobiło rewolucję, jeśli chodzi o Wielką Brytanię.

T: Kiedy ten program się zaczął?

B: Zaczął się w 2011 roku.

T: W Polsce też już się pojawiają takie programy na szczęście.

B: Nie aż takie, ale jest poprawa.

T: Świetny sposób na zmianę mentalności i podejścia, pewnie po stronie osób, które to oglądają, osób pełnosprawnych jak i tych niepełnosprawnych, które widzą, że mogą więcej zrobić niż do tej pory i coś zmienić.

B: Faktycznie u nas w Polsce do niedawna było podejście martyrologiczne do osób z niepełnosprawnością. Niepełnosprawny na ogół jest kojarzony z biednym, potrzebującym pomocy, smutnym człowiekiem, a generalnie tak nie jest. Oczywiście są dosyć często osoby, które mają kompleksy, roszczenia, problemy życiowe, mogą mieć depresję, ale to nie może być stereotyp, w którymś momencie tak może być, natomiast osoby z niepełnosprawnością takie nie są. Po drugie one chcą być traktowane tak samo jak osoby pełnosprawne. Społeczeństwo jednak ma stereotyp osoby z niepełnosprawnością jako tej biednej i smutnej.

T: Pojawiają się osoby w Polsce i na świecie, które pokazują, że można osiągnąć sukcesy na poziomie światowym w biznesie, nauce, sporcie będąc osobą z niepełnosprawnością.

B: Są to przykłady dobrego działania, ich mamy mnóstwo, ale to nie jest sprawa powszechna.

T: Mam nadzieję, że tego typu programy i audycje też będą się w jakikolwiek sposób rozpowszechniać gdzie się tylko da. Fajnie by było, gdyby taki program się pojawił, dobre praktyki z Wielkiej Brytanii powinny być powielane.

B: Niektórych rzeczy nie da się powielić, ten program jest pokazywany po 22:30, to są treści czasami dosyć mocne. Nasze społeczeństwo jeszcze nie jest do tego przygotowane. Moja koleżanka, pani profesor Morgulec spotkała się przez przypadek w Londynie właśnie z tym dziennikarzem, który to prowadzi, komikiem, nazywa się Adam Hills i ona mu powiedziała, że ten program w Polsce jest niemożliwy do zrealizowania ze względu na treści, on odpowiedział że nie ma problemu, też sobie zdawał sprawę z tego, że w Stanach Zjednoczonych też taki program by nie przeszedł.

On przeszedł w Australii i Wielkiej Brytanii, ale jeszcze w Stanach Zjednoczonych chyba jest za wcześnie.Warto obejrzeć na youtube parę fragmentów, oni generalnie pokazują sport i życie osób niepełnosprawnych w sposób bardzo śmieszny. Nie skupiają się na tym, że to jest śmieszne, tylko na tym że oni też wszystko mogą. To jest program interaktywny na żywo, jeden z telewidzów zapytał kiedyś, czy jest skok w dal na wózkach. Prowadzący odpowiedzieli, że nie ma, zaczęli się śmiać i dodali, że za tydzień spróbują coś przygotować. Jeden z niepełnosprawnych był na wózku, nałożył nakolanniki i nałokietniki, rozpędzał się i jechał na skocznię, a drugi miał kije od szczotki. Jak pierwszy dojeżdżał do skoczni to drugi wkładał mu kij między szprychy, blokował wózek i on wyskakiwał. Powiedzieli, że jest skok w dal na wózkach, wszystko da się zrobić.

T: Znalazłem wczoraj informację, że w Polsce będziemy mieli trzecie igrzyska europejskie w 2023 roku, będziemy organizatorem.

B: Tak, ale to będzie dla pełnosprawnych, w Krakowie. Nie wiem czy tam będą igrzyska również dla niepełnosprawnych.

T: Będą, na to wygląda.

B: My organizujemy, były igrzyska zimowe dla niepełnosprawnych ale to było na zasadzie pucharu zimowego. Sporty zimowe to nie jest moja domena…

T: To sporty letnie.

B: Powiem szczerze, że takiej informacji nie mam. Jeżeli będzie to super, wiem od komitetu olimpijskiego, że takie zawody będą, ale komitet paraolimpijski jeszcze się nie odezwał, aczkolwiek wiem, że są zmiany w strukturze europejskiej. Liczę na to, że nasz kolega Łukasz Szeliga zostanie prezydentem europejskiej federacji czy aktualny prezydent Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, to nastąpi w okresie najbliższych kilku miesięcy, wtedy będziemy działać i reagować.

T: Poczekamy do 2023 roku i zobaczymy.

B: Na razie nie mam jeszcze takich informacji, ale byłoby super, gdyby niepełnosprawni z całej Europy do nas przyjechali.

T: Taka impreza by się przydała w Polsce. Bartku, dziękuję ci bardzo za nagranie.

B: Dzięki, ale się najeździłem.

T: Dziękuję, zapraszam oczywiście co środę o godzinie 12:00 do kolejnych odcinków podcastu Recepta na Ruch. Dziękuję i do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *