W tym odcinku podcastu Jacek Paszkowski wyjaśnia, w jaki sposób można doświadczać ruchu i na czym polega Metoda Feldenkraisa.
Jacek Paszkowski jest absolwentem warszawskiej AWF, wydziału rehabilitacji ruchowej. W trakcie i po zakończeniu studiów pracował jako instruktor narciarstwa, żeglarstwa oraz kajakarstwa górskiego. Po ukończeniu studiów wyjechał do USA gdzie pracował przez 8 lat jako rehabilitant w różnych ośrodkach, takich jak przychodnie medycyny sportowej, kliniki bólu, czy pooperacyjne oddziały ortopedyczne i neurologiczne. W Stanach poszerzał swoje zainteresowania zawodowe studiując wiele manualnych, tradycyjnych i tzw. alternatywnych metod terapii i pracy z ciałem. Jednak główny nurt zainteresowań zawodowych związany jest z metodami ruchowymi, głównie z Metodą Feldenkraisa. W 2000 roku ukończył 4-letni trening tej metody w Chicago i jest certyfikowanym nauczycielem Metody Feldenkraisa. Po powrocie założył i prowadzi Akademię Świadomego Ruchu, której misją jest propagowanie rozwoju osobistego, poznanie siebie i poprawa funkcjonowania poprzez ruch. Prowadzi regularne zajęcia z Metody Feldenkraisa w Warszawie, warsztaty i obozy wyjazdowe.
Z Jackiem rozmawiamy między innymi o:
✅ Moshé Feldenkraisie
✅ tym jak powstała metoda
✅ tym jak wyglądają lekcje
✅ korzyściach jakie daje Metoda Feldenkraisa
✅ poznawaniu siebie
✅ kształtowaniu nawyków ruchowych
✅ jego recepcie na ruch
Treść całej rozmowy:
T – Tomasz Chomiuk
J – Jacek Paszkowski
T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Jacek Paszkowski.
J: Witam.
T: Jacek, jesteś instruktorem, trenerem Metody Feldenkraisa.
J: Praktykiem.
T: Ale uczysz innych tej metody?
J: Nie.
T: Dla siebie tylko trzymasz?
J: W Polsce nie dorobiliśmy się jeszcze sensownego słowa na to, w krajach anglojęzycznych mówi się Feldenkrais practitioner, a w niemieckojęzycznych mówi się Feldenkrais pedagogen. Ja zacząłem używać nauczyciel Metody Feldenkraisa, potem zacząłem myśleć, że nauczyciel Metodą Feldenkraisa, ale nie ma jeszcze spójności wśród nas, nauczycieli, których jest garstka. Żeby zostać nauczycielem trzeba skończyć 4 letni trening, a potem żeby uczyć innych jak być nauczycielami, trzeba być najpierw nauczycielem przez ileś lat, potem asystentem przez kilka lat, a potem dopiero można zostać trenerem.
T: Czyli daleka droga.
J: Daleka droga i według mnie to ma ogromny sens, ponieważ trenerzy, którzy są na treningach w zdecydowanej większości przypadków mają bardzo wysoki poziom zawodowego doświadczenia.
T: Daleka droga, a jak u ciebie się zaczęła ta droga? Kiedy poznałeś i jak do tego doszło?
J: W 1997 roku miałem kolegę, z którym byliśmy razem na studiach, wyjechaliśmy do Stanów i on był totalnie zakręcony na temat wszelkich szkoleń. Bardzo dużo się szkolił, dużo więcej niż ja, kiedyś mi powiedział o Feldenkraisie, że jest takie szkolenie i ja trochę się zaciekawiłem, ale nie za bardzo. Powiedział, że to jest o ruchu i że to trwa 4 lata, więc ja w ogóle to z góry skreśliłem, bo to był taki czas w moim życiu, kiedy chciałem wracać do Polski. Pomyślałem “4 lata, to nie ma opcji”, ale tak nagle ten Feldenkrais zaczął do mnie przychodzić, w różnych miejscach gdzie się pojawiałem, pojawiało się słowo Feldenkrais.
Zacząłem się tym interesować. Pracowałem wtedy w agencji, która mnie przerzucała na krótkoterminowe zlecenia do różnych szpitali, klinik, różne takie miejsca gdzie pracują fizjoterapeuci. W kilku miejscach spotkałem nauczycieli, którzy byli totalnie zafascynowani i dużo o tym odpowiadali. Zainteresowałem się i ja, powiedziałem sobie, że to wygląda fajnie i pojechałem na trening.
T: Wcześniej, zanim poznałeś metodę, to na AWFie studiowałeś. Jakimi sportami się zajmowałeś, jakie formy ruchu cię interesowały?
J: Najróżniejsze. Kiedyś było judo w podstawówce, potem było żeglarstwo, dużo pływałem wpław, na AWFie zacząłem kajakować i pływam regularnie kajakiem do tej pory, parę razy w tygodniu po Wiśle. Potem pływałem na kajakach górskich, przez 8 lat jak byłem w Stanach to się zapisałem do klubu kajakowego Chicago Whitewater Association, wspaniała przygoda. Z nimi jeździłem na rzeki górskie, to mnie strasznie wkręciło. Teraz od 8 lat pływam na łodzi wiosłowej, na jedynce wioślarskiej sportowej. Narciarstwo, snowboard dosyć intensywnie, aikido przez kilka lat w Midwest Aikido Center w Chicago. Ruch był obecny w moim życiu cały czas i jest cały czas.
T: Tego czasu widać, że sporo poświęcasz na te aktywności. Wracając do metody, kim był Moshé Feldenkrais?
J: Moshé Feldenkrais był ekspertem judo, to jest jedna część jego życia, bardzo intensywna. Najpierw było jiu-jitsu, boks, różne inne sporty walki, a potem było judo. Poznał samego Jigorō Kanō, czyli twórcę judo, w Paryżu w latach 30. Po poznaniu Feldenkraisa stwierdził, że Feldenkrais może być tą osobą, która pozwoli mu zaszczepić judo w Europie. Próbował już kilkakrotnie wcześniej, to mu się nie udawało.
Tak też się stało, Feldenkrais okazał się osobą, która stanęła na wysokości zadania, on się strasznie w to wkręcił i został jednym z pierwszych adeptów judo, którzy zdobyli czarny pas w Europie. Założył pierwszy klub judo w Europie, we Francji, w Paryżu, który istnieje do tej pory. Był ważną figurą judo w Europie, najpierw we Francji, potem w czasie wojny wyemigrował do Anglii, tam pracował w Szkocji jako fizyk, bo był fizykiem też. Pracował w laboratorium Frédérica Joliot-Curie w Paryżu, a potem w czasie wojny wyjechał do Anglii i były burzliwe jego losy przedwojenne, wojenne i powojenne.
T: Pochodzi z Ukrainy, prawda?
J: Urodził się w Sławucie, potem mieszkał w Baranovichi, dzisiejsza Białoruś i stamtąd jako 12 latek pewnej zimowej nocy w 1918 roku przedostał się do Białegostoku i stamtąd pół roku wędrował różnymi środkami transportu do Palestyny, tam już został. Został do czasu kiedy nie wyemigrował do Francji, żeby tam się uczyć fizyki, inżynierii, judo, a potem znowu do Anglii, później do Izraela i tam już żył do końca życia.
T: Jaką metodę opracował Feldenkrais? Na czym ta metoda polega?
J: Niektórzy twierdzą, że słowo metoda nie jest najlepszym słowem. Jest to pewien rodzaj podejścia do sposobu uczenia się. Feldenkrais uświadomił sobie gdy miał kontuzję kolana, której doznał podczas gry w piłkę nożną, że tak naprawdę on nie wie co robi ze sobą. Jest bardzo sprawny ruchowo, ale jeśli chodzi o świadomość, to nie bardzo jest świadomy tego jak się porusza, co robi. To go bardzo zaintrygowało, zaczął przyglądać się ludziom, zdał sobie sprawę z tego, że ludzie w większości nie są świadomi tego co w ogóle robią. Zaczął eksperymentować z ruchem najpierw ze sobą, żeby usprawnić swoje kolano i to mu się udało, usprawnił sobie kolano.
T: Słyszałem, że oduczał się chodzić, żeby na nowo uczyć się chodzić.
J: Przyglądał się bardzo uważnie temu jak on się porusza w całości. Badał anatomię stawów, mechanikę jako fizyk, inżynier i wynalazca. Miał zmysł matematyczno-fizyczny, on patrzył na człowieka w bardzo precyzyjny sposób, poprzez siły, wektory, precyzyjnie obserwował jak człowiek się porusza. To były lata 40., to nie były jeszcze czasy, kiedy się przyczepiało elektrody i biomechanicznie się badało, to był zupełnie inny etap badań niż teraz, ale był bardzo wnikliwym obserwatorem, w naukowy sposób do tego podchodził.
Zaczął obserwować jak się porusza i robić lekcje ruchowe, które wplatał początkowo w swoje treningi judo. Pierwszymi jego uczniami byli w Szkocji jego koledzy z laboratorium fizycy, naukowcy, którzy tam pracowali i oni byli jego uczniami judo, ale potem jak on zaczął eksperymentować z różnymi “dziwnymi” ćwiczeniami, bo jeszcze nie miał na to nazwy, to oni byli pierwszymi jego uczniami.
T: Doświadczenia prowadził.
J: Eksperymenty, tak, na żywym organizmie swoim i innych.
T: Jakie korzyści odnosił po wprowadzeniu swoich dziwnych ćwiczeń? On odnosił korzyści i jego znajomi, którzy z nim trenowali ten rodzaj ruchu.
J: I potem wszyscy inni, którzy do metody jakoś dotarli w różny sposób i przy niej pozostali dłużej lub krócej. Przede wszystkim jeśli popatrzymy na metodę, to założenie jest takie, żeby poznać samego siebie lepiej, takie było przesłanie, bardziej filozoficzne, egzystencjalne, trochę bardziej niż czysto mechaniczne czy zdrowotne. W czasie metody jak ćwiczymy, to przede wszystkim pracujemy z ruchem, ale ruch jest tutaj środkiem do poznania siebie. Ruszamy się, a jednocześnie uważnie podążamy uwagą swoją za tym, co się w nas dzieje, ale nie tylko co się w nas dzieje mechanicznie, ale za tym czego doświadczamy w ogóle, jak się czujemy i o czym myślimy.
T: Forma medytacji też trochę?
J: To zależy, wiele osób tak na to patrzy i tak tego doświadcza, ponieważ faktycznie wiele ruchów jest bardzo subtelnych, delikatnych, powolnych, więc jak ktoś się zagłębi głęboko wewnątrz siebie uwagą i robi minimalny ruch, to jest taka forma medytacji. Też pamiętajmy, że Feldenkrais był – ja tak patrzę na to i tak o tym myślę – człowiekiem czynu i działania. Zależało mu na tym, żeby człowiek stał się swoim wewnętrznym autorytetem dla samego siebie, żeby stał się swoim najlepszym nauczycielem, po to żeby mógł w życiu osiągać to, co chce osiągnąć, a nie tylko żeby wprawić się czy doświadczyć stanu relaksacji, uspokojenia.
Świadomość według mnie tutaj miała być punktem wyjściowym do tego, żeby wiedzieć co robimy, a potem jak już wiemy co robimy, to żebyśmy mogli modyfikować to co robimy w taki sposób, aby robić to co naprawdę chcemy robić. Jeśli ktoś zauważy, że coś robi i okazuje się, że to nie jest to, dokąd zmierza, to ma środki i narzędzia do tego, żeby to zmienić. Wiele lekcji też jest, wspomniałem najpierw o subtelnych, delikatnych ruchach, ale Feldenkrais wplatał bardzo dużo elementów w swoją metodę, w swoje lekcje ruchowe, bo pracujemy w formie lekcji ruchowych, o których może później powiem.
Wplatał dużo elementów judo, wplatał bardzo dużo elementów z etapów rozwojowych dziecka, czyli wszystkie te rolowania, turlania, siadania, pełzania, czworakowania, przez które dziecko przechodzi w pierwszym roku życia, tego widzimy w Metodzie Feldenkraisa bardzo dużo. Niektóre ruchy są bardzo duże, intensywne, globalne, czasem szybkie. Tu jest pełen zakres, pełne spektrum ruchowych możliwości.
T: Rozumiem, że poznawanie siebie jest w jakimś celu, żeby coś wyglądało lepiej. Jakie korzyści, po co ludzie wykonują te ćwiczenia? Oprócz tego, żeby poznać, nauczyć się, to jakie efekty zdrowotne zauważasz u siebie czy u osób, które lekcje przepracowały?
J: Tak jakby poznanie siebie nie było wystarczające – żartuję, ale wiem do czego zmierzasz. Feldenkrais mówił, że to są ćwiczenia dla osiągnięcia zdrowia, a zdrowie definiował w ten sposób, że to jest umiejętność realizowania swoich najskrytszych marzeń. Jeśli pomyślimy o czymś, czego naprawdę głęboko chcemy, nie jakaś zachcianka, tylko coś co naprawdę mamy w sobie, do czego byśmy chcieli dojść, to są nasze najskrytsze marzenia i to jest metoda, która ma wspomóc nam urzeczywistnić nasze najskrytsze marzenia, w osiągnięciu zdrowia, tak definiował zdrowie.
Idąc w tym kierunku bardziej namacalnym, nie jest tajemnicą, że poruszamy się współcześnie w bardzo ograniczony sposób, że poruszamy się w bardzo ograniczony w tym sensie, że ubogi sposób, ponieważ dosyć stereotypowo się poruszamy. Nie mówię o wszystkich, są osoby, które ćwiczą, które dbają o wszechstronny ruch, ale większość osób porusza się dosyć w ograniczonych zakresach, w ograniczony sposób i ta metoda pozwala nam na odzyskaniu pełnej mobilności, którą mieliśmy jako dzieci, po to żeby zachować zdrową ruchomość.
Feldenkrais patrzył na ruch jako na środek do tego, żeby skutecznie przetrwać. Ktoś, kto się kiedyś nie ruszał sprawnie, nie był w stanie przetrwać. Teraz są ludzie, którzy się opiekują starszymi, są miejsca do których starsza osoba, która może się nie ruszać już tak sprawnie będzie zaopiekowana w takich miejscach. Kiedyś tego nie było, ktoś kto się gorzej ruszał nie był w stanie przetrwać, umierał wcześniej. Feldenkrais patrzył na ruch również z tej perspektywy. Ruszajmy się w najbardziej różnorodny sposób, po to żeby móc funkcjonować w najróżniejszych okolicznościach, w ciągle zmieniającym się świecie.
T: Niezależnie od wieku.
J: Niezależnie od wieku i okoliczności, patrzył na świat jako na ciągle zmieniającą się, dynamiczną sytuację. My jako stworzenia dysponujące plastycznym układem nerwowym jesteśmy w stanie dostosować się do praktycznie każdej sytuacji, przetrwać w bardzo wielu różnych środowiskach. Zwierzęta są wyspecjalizowane i fantastycznie funkcjonują, ale w bardzo specyficznych, określonych środowiskach. Jak się je wyrzuci ze swojego środowiska, to nie są w stanie przetrwać, a człowiek jak jest przerzucony, +70, -70, w najróżniejszych okolicznościach, jest w stanie znaleźć sposób na przetrwanie.
Przede wszystkim wszechstronny ruch, który jest nieinwazyjny. W Metodzie Feldenkraisa staramy się ruszać w zakresie komfortu, lekkości, nie na siłę, to nie są zajęcia rozciągające, to nie są zajęcia wzmacniające, tylko raczej zajęcia w których patrzymy na ruch, jako na źródło informacji. Robiąc ruch obserwuję dany ruch, obserwuję co czuję i czy ten ruch jest wykonywany lekko, czy jest wykonywany z wysiłkiem. Jeżeli wykonam ruch wolniej, to wtedy daję sobie szansę na to, żeby przyjrzeć się temu ruchowi bardziej szczegółowo.
Jeżeli zaobserwuję, że gdzieś pojawia się opór, który bardzo często wynika z ustawienia stawu albo z napięcia mięśni, to wtedy daję sobie szansę na to, żeby zareagować i zmodyfikować kierunek ruchu, intensywność czy też ułożenie w ogóle ciała, ułożenie innych części ciała w danym ruchu. Temu służy ta metoda, żeby znaleźć bardziej przyjazny ruch dla siebie, po to żeby całe ciało funkcjonowało w bardziej sprawny, zintegrowany, spójny, harmonijny sposób.
T: Miałem zapytać, trochę Jacku o tym opowiedziałeś, czyli jak taka lekcja wygląda? Oprócz tego, że staramy się wyczuć jak najlepiej, poczuć ruch, uświadomić sobie jak go wykonujemy i jak nasze ciało się zachowuje podczas tego ruchu, jak to działa na nasz układ neurologiczny, ale ja nie widziałem jak wygląda lekcja. Wiele osób też nie widziało, nie słyszało jak wygląda lekcja, jakbyś mógł trochę przybliżyć co po kolei się dzieje na takiej lekcji?
J: Pierwsza rzecz, to są dwie formy lekcji. Jedna forma to jest forma grupowa, gdzie komunikujemy ruch poprzez słowa, jest werbalna instrukcja, ale nie ma demonstracji ruchu. To jest bardzo ważne.
T: Trzeba sobie wyobrazić.
J: Trzeba sobie wyobrazić i po swojemu ruch zbudować. Każdy zgodnie ze swoimi wyobrażeniami, ze swoimi myślami, możliwościami, niemożliwościami, przekonaniami buduje ruch, który słyszy, słyszy instrukcje. Powiem “połóż się na plecach, postaw prawą nogę i obróć biodra na lewo” albo “postaw prawą stopę i unieś prawy pośladek”. Część osób uniesie prawy pośladek, ale uniesie też lewy pośladek, czyli prawy będzie uniesiony, ale będzie uniesiony również lewy. Część osób uniesie prawy pośladek i pochyli prawe kolano w lewo, część zostawi prawe kolano do sufitu, część uniesie tyle, a część uniesie tyle.
Każdy robi to po swojemu, oczywiście lekcja się potem rozwija, to samo unoszenie pośladka może służyć rozwinięciu ruchu, dokładamy do tego różne elementy, często to jest ruch, którym zainicjujemy ruch obracania się na bok, a potem możemy na brzuch, albo potem do siadu. Różne mogą być dalsze koleje losu. Obserwujemy jak sobie różne osoby radzą z tym ruchem, czasem podajemy wskazówki, które mają naprowadzić na ruch, który będzie zgodny z pewnym scenariuszem.
Lekcja jest układem, sekwencją ruchów, która zmierza do określonego celu. Ostatecznym celem jest to, żeby człowiek był bardziej świadomy siebie, ale ruchowo ona ma też cel. Jak unosimy biodro, możemy tylko na tym zbudować lekcję, tylko na unoszeniu biodra i obracaniu bioder na bok, ale możemy do tego ruchu dołączyć obraz stopy, jak ta stopa stoi. Jeżeli ktoś by chciał spróbować takiego prostego ruchu, jak leżenie na plecach, postawienie jednej stopy, kolano trzymamy do sufitu i obracanie bioder na bok, to ze stopą można robić najróżniejsze rzeczy. Można stanąć na pięcie, na palcach, na krawędzi jednej i drugiej, obrócić do środka, na zewnątrz.
Jak staniemy potem po 5 minutach eksploracji ruchowej, ale jednocześnie obserwujemy, tzn. jak ja obracam biodro i trzymam stopę prosto, to obserwuję co czuję w kolanie, co czuję w biodrze, co czuję w plecach. Potem jak postawię stopę, np. palcami bardziej na zewnątrz, to obserwuję jaka różnica jest między tym ruchem, a poprzednim, w kolanie, w biodrze, w plecach itd. Przy każdej wariacji buduje sobie pełniejszy obraz siebie po to, żeby mieć również pełniejszy obraz siebie, o obrazie siebie też moglibyśmy długo rozmawiać, bo to jest ważny temat w Metodzie Feldenkraisa, ale też po to, żeby mieć informację dotyczącą jakie są konsekwencje takiego, a nie innego ustawienia stopy.
Jeśli po 5-10 minutach takiej eksploracji po jednej stronie potem stanę na podłodze na obu nogach, to czuję ogromną różnicę między jedną stopą, a drugą. To jest świetne, np. bardzo proste ćwiczenie, ale świetne ćwiczenie dla poprawy równowagi, to można jeszcze zrobić stawiając stopę na wałku, na niestabilnym podłożu i eksperymentować sobie z tym. Ten ruch może jeszcze przechodzić, dalsze jego losy mogą być różnorakie. Lekcja się rozwija, Feldenkrais opracował tych lekcji kilka tysięcy. To jest jedna forma, czyli to są lekcje grupowe, w których mówię, nie pokazuję. Do tej demonstracji wrócę, to jest tak, że jak ja bym pokazał ruch, to osoba, która by patrzyła na mnie miałaby wyobrażenie, że to jest prawidłowy sposób wykonania tego ruchu.
T: A to jest prawidłowy dla ciebie.
J: Nic bardziej mylnego, ja mam swoje ciało i to jest moje ciało. Ktoś, kto położy się na podłodze ma inne proporcje ciała, inną siłę, inną historię życia, inny styl, wszystko inne, jest inną osobą. Dla innej osoby ten ruch będzie wyglądał inaczej. Z mechanicznego punktu widzenia dążymy do pewnej unifikacji ruchu, bo on optymalnie jest wykonany w jakiś sposób. Jeżeli ja postawię stopę np. korzystając z wcześniejszego przykładu, obracam biodra na lewo, mam prawą stopę postawioną, to jeśli postawię stopę palcami do wewnątrz, to siła działająca z kolana na stopę będzie wywracała stopę na zewnątrz.
Jeżeli ktoś robi ten ruch w ten sposób i nie ma świadomości, to ciągle kreuje siły w organizmie, które obciążają strukturę. Zasadniczo dążymy do tego, żeby ruch mechanicznie był optymalny, czyli żeby był przenoszony w taki sposób przez szkielet, gdzie możemy zrobić ten ruch z minimalnym wysiłkiem. Feldenkrais czasami mówił “zrób ten ruch i wyobraź sobie, że mały słoń usiadł na twoim kolanie”, to nam daje do wyobrażenia, że musimy tak ustawić strukturę, by ciężar przechodził przez szkielet w najbardziej optymalny sposób.
T: Każdego szkielet może być trochę inny.
J: Szkielet jest inny, oczywiście, ale pewne zasady są wspólne. To jest jedna rzecz, zajęcia grupowe, gdzie mówię, naprowadzam, nie pokazuję, często mówię “odpocznij”, “zwróć uwagę”, “zauważ”, “poczuj”, “zrób mniej”, “zrób wolniej”, “jeszcze raz zaobserwuj”. Czasami powiem “zrób to szybko”, bo też w tej różnorodności ruchu jest bawienie się z różnym rytmem i z różnym tempem, nie chodzi tylko o to, żeby być jak ameba rozlana na podłodze, co tylko robi wszystko powoli, tylko żeby też mieć umiejętność generowania szybkiego, dynamicznego ruchu.
Druga forma lekcji, to są lekcje indywidualne, gdzie pracuje się głównie manualnie. Osoba, która przychodzi na lekcję z konkretnym problemem albo kwestią albo pytaniem, z ciekawością, zwykle leży lub siedzi na stole do masażu, one są niskie, jak się siedzi na stole, to stopy można postawić na podłodze. On jest szeroki w miarę, stół do ruchu, jest dosyć twardy, wtedy nauczyciel porusza ciałem, pracuje, steruje, zaprasza do ruchu, sugeruje ruch, obserwuje.
Jeżeli ktoś się położy na plecach i ja położę rękę na czole, zrobię najdelikatniejszy ruch w kierunku rolowania głowy w bok, to moją intencją nie jest zrobić ten ruch za wszelką cenę, niezależnie od siły, jaką w to włożę, tylko to jest jako pytanie. Kładę rękę i delikatnie zapraszam, obserwuję czy ta osoba chce pójść w tym kierunku czy nie. Jak nie idzie w tym kierunku, to może pójdzie jeżeli będę obracał głowę w bok i trochę w dół, albo w bok i trochę w górę, a może jak ją uniosę trochę, podeprę wyżej. Szukamy ruchu, który będzie w ciele z najmniejszym wysiłkiem. Czasami obserwuję, że jak osoba tylko poczuje, że jest ruch w tym kierunku, to od razu idzie pełną siłą w tę stronę, przejmuje inicjatywę. Niektórzy stawiają opór, to jest bardzo interesujące, obserwować jak reagujemy na ruch.
Budujemy wspólnie lekcje, ja patrzę jak się ta osoba porusza i potem jakiś mam pomysł. Szukam swobodnego przepływu sił przez ciało. Jeżeli sobie wyobrazimy np. jakiś szereg klocków ułożonych np. na płaskiej powierzchni, pudełka zapałek na podłodze, wszystkie są ułożone w jednym szeregu. Jak nacisnę na jeden końcowy, to siła przejdzie przez cały szereg i wszystkie się poruszą. Jeżeli gdzieś jakiś element byłby zablokowany, czyli zahamowany np. napięcie mięśni, to ja albo muszę użyć większej siły, albo ten ruch nie przejdzie przez całą strukturę. Ja poprzez ruch, poprzez dotyk obserwuję jak ruch rozchodzi się w ciele. Staram się dobrać taką pozycję, taki ruch, taką kombinację, która pozwoli tej osobie odkryć jak może pozbyć się napięć, by ten ruch swobodniej przechodził przez ciało.
T: Już teraz wiem dlaczego to się nazywa lekcja. Cały czas się uczymy. Trochę mam takich przemyśleń, to co powiedziałeś, że nasze przekonania dużo tutaj wpływają na ten ruch, bo niektórzy mają przekonania, że jak się chce dźwignąć coś z podłogi cięższego, to powinno się tylko na wyprostowanym kręgosłupie. Mamy różne strategie ruchowe i nie każde są dobre. Teraz już wiemy po badaniach nawet, że nie wszystkie nasze przekonania, które mamy są właściwe. Czasami tylko mogą więcej szkody zrobić, niż pożytku.
Widzę, że w tej metodzie się też nad takimi kwestiami pracuje, czyli z tymi naszymi przekonaniami i pewnymi nawykami, które mamy. Powiedz mi proszę jak z tymi nawykami jest? Trudno zmienić nawyk, który często jest niewłaściwy, a ta lekcja ma na celu wyuczenia nawyku, który powoduje, że te siły, napięcia, to wszystko przechodzi bardziej ergonomicznie, czyli zużycie mniejszej ilości energii.
J: I tak i nie. Pierwsza rzecz to jest to, że chcemy zaobserwować jaki my mamy własny pomysł na ruch. To, o czym wcześniej mówiłem, postaw stopę, unieś jeden pośladek. Dla niektórych to będzie unieść jeden, a dla niektórych będzie unieść jeden i drugi pośladek. Okazuje się, że dla jednej osoby, która unosi oba pośladki, to jest szalenie trudne odkryć jak nie podnosić obu pośladków. Poprzez te pytania i obserwacje siebie, odkrywamy jakie mamy własne nastawienie do ruchu. Chcemy uświadomić sobie przede wszystkim jaki jest nasz pierwszy pomysł, a potem nie chcemy koniecznie wyrobić nowego nawyku, wiele nawyków, które mamy są dobre, wiele nie jest dobrych, ale chcemy pokazać, że jest opcja, wybór, możliwość.
Feldenkrais dużo mówił o wyborze, o tym, że jeżeli mamy tylko dwa różne sposoby, to jest żaden wybór. Muszą być co najmniej 3 sposoby, żebyśmy mogli mówić o wyborze godnym człowieka, jak to Feldenkrais mówił. On ciągle składał hołdy geniuszowi ludzkiego umysłu, potędze ludzkiego mózgu, który ma nieskończone możliwości przetwarzania informacji. Uważał, że dla człowieka wybór robić czy nie robić, albo robić tak albo siak, tylko dwie możliwości wyboru, to jest niegodne takiego doskonałego mechanizmu, jakim jest człowiek. Trzeba mieć co najmniej 3, żeby mówić, że mamy lepszy wybór.
W metodzie mówimy “okej, zrób to tak, siak”, np. z tą stopą, postaw tak, poczuj konsekwencje swojego wyboru. Układ nerwowy wybierze z tych opcji to, co poczuje, że dla niego jest korzystniejsze. Jeżeli poczuje, że jakaś opcja mu nie służy, to odrzuci to. Jeżeli poczuje, że takie ustawienie stopy albo takie ustawienie kręgosłupa, takie ustawienie głowy jest lepsze z takiego czysto biologicznego punktu widzenia, że lepiej służy człowiekowi do osiągnięcia jego celów, to zatrzyma tę opcję w swoim systemie i posłuży się nią w sytuacji, w której będzie do tego potrzeba.
Czasem warto sobie to utrwalać, robić lekcję więcej razy albo zwracać na dany ruch uwagę w życiu codziennym, np. jak mamy lekcję gdzie sięgamy ręką, możemy sięgać ręką i robić to, a możemy sięgać ręką i wyginać plecy w drugą stronę. Jeżeli nauczymy się, że wygodnie mi sięgać ręką do góry, wyprostuję kręgosłup, zrobię ruch miednicą sięgając ogonem do tyłu, to potem w życiu codziennym sięgam po coś na górnej półce i ludzie sami mówią, “o, zauważyłem, że wiele rzeczy w życiu codziennym robię inaczej, łatwiej, lżej, albo że się zastanawiam jak mogę daną rzecz zrobić, żeby to było dla mnie łatwiejsze”.
Zaszczepia to w nas taki program samoobserwacji i zadawania sobie pytań, ciekawości “okej, tyle razy słyszałem na zajęciach spróbuj inaczej, albo zaobserwuj, poczuj, to potem jak zrobię to przez jakiś czas poćwiczę i potem to mi się tak zainstaluje w głowie, że potem w życiu codziennym słyszę to pytanie w sobie i w różnych sytuacjach myślę, że może zrobię to inaczej”.
T: Czyli jednak nawyki mogą się zmieniać dzięki tej metodzie. Lekcje pokazują więcej możliwości, dają więcej wyboru, rozumiem, że jednak ten sposób może działać.
J: Tak, ale to nie jest tak, że w czasie lekcji powiemy “to jest złe, to jest dobre, rób tak”. To jest szalenie ważne, że my chcemy naprawdę człowiekowi oddać ster w jego ręce, o czym czasem nie wie, że naprawdę ten ster może mieć cały czas we własnych rękach i dać mu narzędzia do tego, żeby był bardziej świadomy i żeby miał tę otwartość, gotowość, ciekawość wsłuchiwania się w siebie by znaleźć lepszy sposób sam z siebie na ogarnięcie swojego życia w różnych sytuacjach.
T: Sporo tutaj się dzieje. Zastanawiałem się, bo w sporcie tak nie ma, w sporcie musisz zrobić konkretną technikę, żeby mieć rezultat, a tu jest zupełnie co innego. To jest bardziej życiowe, niż sportowe.
J: I tak i nie, tzn. sportowcy też żyją normalnym życiem. Feldenkrais pracował z wieloma sportowcami, z judokami ale nie tylko. Wyuczył wiele osób osobiście, oni ciągle uczą kolejnych, więc ze sportowcami i nie tylko ze sportowcami, ze wszystkimi się pracuje, którzy…
T: Się ruszają.
J: Wróćmy do sportowców, to jest ciekawe, trudno jest pracować ze sportowcami. Ja nigdy nie pracowałem ze sportowcami wysokiej rangi, bo myślę, że sportowcy mają bardzo szczegółowy reżim treningowy. Gdyby tu się nagle pojawił ktoś z Feldenkraisa i powiedział “słuchaj, mogę ci pomóc rozluźnić mięśnie”, on mówi “okej, super, fajnie mieć rozluźnione mięśnie, ale czy ja zdobędę sekundę dodatkową z tego tytułu jak biegam na 10 km?”.
Ja nie mogę tego zagwarantować, ja mogę powiedzieć “słuchaj, będziesz biegał z mniejszym wysiłkiem, będziesz biegał lżej, ale czy pobiegniesz szybciej, mogę powiedzieć że właściwie, to jest logiczne, że jak będziesz biegał z mniejszym wysiłkiem, będziesz bardziej oszczędzał energię, to będziesz mniej musiał się narobić, żeby zrobić to samo, to właściwie logiczne, że będziesz biegł szybciej”. Myślę, że wielu topowych sportowców nie chce ryzykować mając wysoko postawioną poprzeczkę, ale to jest bardzo ciekawe pytanie.
T: Ciekawe czy są takie przykłady sportowców, którzy pracują.
J: Nie pamiętam nazwisk, moi nauczyciele pracowali sporo ze sportowcami, moja trenerka Anat Baniel dużo pracowała ze sportowcami w Stanach, z dziećmi przede wszystkim pracuje, ale on ze wszystkimi pracuje, którzy do niej przyjdą i są w potrzebie.
T: Jacku, wiem, że jest już niewygodnie na tym siodełku, ja też to czuję, to znaczy, że już jest czas na zadanie ostatniego pytania. Ostatnie pytanie pewnie tutaj dużo już było na ten temat poruszone, ale jakby tak podsumować, to pytanie jest dość krótkie – jaka jest twoja recepta na ruch?
J: Moja recepta na ruch, ja ciągle szukam recepty na ruch. Ćwiczę codziennie rano z wyjątkiem tych dni, kiedy nie ćwiczę, są takie dni kiedy po prostu życie nie pozwala, ale mój pomysł jest taki: ćwiczyć codziennie rano, pół godziny, 15 minut, godzinę, różnie. To jest moja poranna gimnastyka, która jest trochę dziwolągiem ruchowym, to jest miks ruchów, zwykle na podłodze, w pozycji leżącej, inspirowany w dużej mierze etapami rozwojowymi, dużo jest Feldenkraisa ruchów. Wplatam w to ćwiczenia oporowe, z obciążeniem, bo jakkolwiek bym nie mówił wspaniałych rzeczy o Metodzie Feldenkraisa i jestem nią od 25 lat zafascynowany i uwielbiam ją, to uważam, że do zdrowego funkcjonowania ruchowego nie wystarcza.
W dzisiejszych czasach jak ktoś spędza 8-10 godzin przy biurku i potem przez godzinę położy się na podłodze po to, żeby sobie zrobić lekki, luźny ruch, to jeszcze do tego potrzebuje trochę tężyzny fizycznej, wytrzymałości, siły, zakresów. Staram się robić różne rzeczy w tym kierunku, więc ćwiczę codziennie, uważam że ta świadomość ciała, świadomość ruchu jest szalenie ważna do tego, żeby się poruszać w bardziej inteligentny sposób. Nie jest wystarczająca, trzeba włączyć w to wydolnościowe ćwiczenia i siłowe ćwiczenia z niewielkim obciążeniem. Ten etap dużych obciążeń w moim życiu już minął, siłowania się ze sobą, ale ciągle lubię wysiłek.
T: Jeszcze do tego kajak i inne aktywności.
J: Kajak 3 razy w tygodniu, rower codziennie, bo jeżdżę rowerem po mieście gdzie się da. Narty w zimie, przyjemności z ruchu. Uważam, że ruch powinien być przyjemnością i myślę, że to jest szalenie ważne, żeby każdy znalazł sobie formę ruchu, która jest naprawdę przyjemna, którą się chce robić. Zdaję sobie sprawę, że jak ktoś przychodzi po 10 godzinach poza domem, to jest trudno się zmotywować, żeby wyjść, ale jak już się założy te buty biegowe to już jest zdecydowanie łatwiej.
T: Czyli receptą jest to, żeby pomyśleć o tym, żeby wstać trochę wcześniej, aby mieć czas na kilkanaście, kilkadziesiąt minut ruchu.
J: Myślę, że to muszą być naprawdę wyjątkowe sytuacje życiowe, żeby ktoś nie znalazł 15 minut dziennie na zadbanie.
T: Ale dużo jest takich osób, które nie znajdują.
J: Wiele osób nie znajduje, ale znajdują świetne usprawiedliwienia dla nieznajdowania czasu. Jest to kwestia priorytetów, wiele osób trafia do mojego gabinetu i myślę sobie “zaniedbanie”, ta osoba zaniedbała się ruchowo. Mogła uniknąć bólu pleców, operacji, przeciążeń, wielu różnych rzeczy, gdyby dała sobie ten czas na to, żeby zadbać o siebie i myślę, że wszyscy powinniśmy zrobić naprawdę dużo, żeby ten czas dla siebie w tej sferze znaleźć.
T: Jacku dziękuję ci bardzo.
J: Dziękuję również.
T: Dużo mi to dało do zastanowienia, to o czym opowiedziałeś, te lekcje. Jeszcze raz ci dziękuję. Wszystkim przypominam, że podcast jest w środę o godzinie 12:00 co tydzień, zapraszam do słuchania, komentowania. Dziękuję bardzo.
J: Dziękuję.