Marta Chalimoniuk-Nowak – promocja ruchu w miejscu pracy.

Marta Chalimoniuk-Nowak – promocja ruchu w miejscu pracy.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Marta Chalimoniuk-Nowak - promocja ruchu w miejscu pracy.
/

W tym odcinku wspólnie z Martą Chalimoniuk-Nowak rozmawiamy o promocji aktywności fizycznej w miejscu pracy.

Marta Chalimoniuk–Nowak – edukator zdrowia, nauczyciel akademicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Trenerów Zdrowia. Tutor startupów medycznych, doradca biznesowy ds. strategii, analiz rynkowych i ESG Od 15 lat maniaczka trekkingów górskich i zawodów na dystansach ultra oraz narciarstwa biegowego.

Z Martą rozmawiamy między innymi o:

✅ zmianach w obszarze well-being w ciągu ostatniej dekady

✅ digitalizacji well-being w ostatnich latach

✅ technologiach i narzędziach wpływających na naszą zdolność do dbania o zdrowie

✅ aktualnych trendach dotyczących budowania kultury „zdrowia” w miejscu pracy

✅ tym czy zdrowy tryb życia ma wpływ na wydajność w miejscu pracy

✅ różnicach pomiędzy inicjatywami odgórnymi a oddolnymi

✅ jej recepcie na ruch

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

M – Marta Chalimoniuk-Nowak

T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj zaprosiłem Martę Chalimoniuk-Nowak, porozmawiamy o zdrowiu, wellbeingu w kontekście aktywności fizycznej w pracy. Marta jest prezesem Polskiego Stowarzyszenia Trenerów Zdrowia, nauczycielem akademickim i też doradzasz w biznesie.

 

M: Biznesom usługowym i oferującym produkty związane ze zdrowiem.

 

T: Zanim przejdziemy do zdrowia w pracy, żeby komuś mówić o zdrowiu i o aktywności fizycznej, to warto o to dbać. Wiem, że ty starasz się bardzo, żeby aktywność trzymać na odpowiednim poziomie, bo tak jak ciebie obserwuję, to dużo różnej aktywności. Co najbardziej, co najwięcej czasu ci zajmuje? Co najbardziej lubisz robić, jeśli chodzi o aktywność fizyczną?

 

M: To się zmienia z wiekiem, moją wydolnością i stawami, kiedyś było dużo biegania, biegania po asfalcie, dzisiaj już tego asfaltu jest mało, to są marszobiegi treningowe, aczkolwiek w dużych dawkach. Latem, wiosną to jest ponad 500 km miesięcznie. To jest ściganie z samym sobą, to nie są jakieś wydumane cele dlatego, że jestem bardzo często w górach. Jak się jedzie na cały dzień na zawody czy łażenie po szlakach, to zawsze się nabije to 50-60 km, jak jest długi dzień. W tej chwili jest to ciężkie.

 

T: Które szlaki ostatnio najczęściej odwiedzałaś?

 

M: Czeskie Jeseniki ciągle, o każdej porze roku, to jest niedaleko województwa opolskiego, więc w 90 min z Opola można dojechać, polecam, świetnie oznakowane i zimą i latem, nabiegówki genialne.

 

T: Biegówki też?

 

M: Tak.

 

T: Mamy 7 grudnia, już miałaś okazję założyć biegówki?

 

M: Tydzień temu i będę pojutrze, też w Czechach.

 

T: Marta, to może przejdziemy już do tego zdrowia w pracy, w biznesie. Długo obserwujesz i zajmujesz się tematem, więc powiedz mi co się zmieniło w obszarze wellbeingu w ostatniej dekadzie.

 

M: Analizuję to co się dzisiaj dzieje, dziś jest to podporządkowane np. w polityce jest, tym wszystkim społecznym, inkluzywnym włączającym politykom, które przyszły wraz ze zmianami Unii i z rozwojem działów HR, specjalistów do takiej polityki. Wellbeing staje się integralną częścią działań na rzecz kultury organizacyjnej, szeroko pojętej. Powiedziałabym, że w całym procesie współpracy z ludźmi, czyli w biznesie employee exercises, on onboardingu czyli od wprowadzenia człowieka, czasami to tak wygląda, że ktoś wchodząc do biznesu już na samym początku jest proszony o przyporządkowanie się do jakiegoś zespołu, np. pływaków, biegaczy, kolarzy.

Czasami to jest stres, bo jak się nie ma wydolności, nie ma się kondycji, to jest kłopot, bo wiadomo, jest się ocenianym, ci ludzie już funkcjonują w zespole firmowym, te zespoły startują dosyć często, są oczekiwania, że będą wygrywać, więc czasami to wygląda profesjonalnie. Zawsze można wybrać kółko szachowe, jest to alternatywa, natomiast zawsze to też jest element oceny. Czasami są to oddolne inicjatywy ludzi, czasami jest to wynik analiz przeprowadzonych w firmie, natomiast patrząc 10-15 lat temu to było narzucane przez szefa. Szef identyfikował się z kolarstwem, to może zróbmy grupę kolarską. Jak był biegaczem, to może zaproponujemy ludziom bieganie, zróbmy kolorową drużynę i wystartujmy w maratonie albo zawodach lokalnych, tak to wyglądało.

Nie była to jakaś systemowa, zaprogramowana aktywność regularna, gdzie były cele związane ze zdrowiem, raczej integracją, z funem. Integracja do dzisiaj też jest takim elementem, że jak są wyjazdy służbowe całej firmy, urodziny firmy, to wtedy faktycznie aktywność fizyczna jest w to wpisana i to zostało. Żeby były zajęcia na co dzień, to przyznam szczerze, że one nie są związane z aktywnością fizyczną, tylko są nastawione na relaks, odprężenie, masaże, jeżeli zajęcia to joga i pilates, często ten instruktor jest online, nie zawsze przyjeżdża, ale nie jest to już narzucone.

To nie jest optyka jednej osoby, która wie lepiej, to się też nie sprawdzało, czyli ktoś wymyślił, że będzie fitness w godzinach pracy i ludzie nie chcieli się z tym identyfikować, bo ktoś się niekomfortowo czuł, ktoś nie chciał się pokazywać w ciuchach do ćwiczeń, podskakiwać, pokazać że nie ma wydolności, że wypada gorzej przy młodszych i szczuplejszych, nie każdy w tym chciał wziąć udział, to się w wielu firmach nie sprawdziło.

Wtedy jest kłopot, kiedy mamy np. system zmianowy, kiedy mamy produkcję, mamy ludzi produkcyjnych fizycznych i managerów, znaleźć dla nich wspólny mianownik, żeby oni chcieli w tym samym uczestniczyć w tym samym czasie, przy platformach to jeszcze tak, natomiast zebrać w jednym miejscu, to już łatwiej dać karty Multisport i niech na mieście realizują.

 

T: Tak, to jest najprostsze rozwiązanie. Mówisz o tym, że w firmach są zorganizowane grupy, które biegają, jeżdżą na rowerze, pływają, ale to chyba nie dotyczy zbyt wielu firm. Tak jak ja też się zajmuję tą działką, to dotyczy dużych korporacji, zazwyczaj międzynarodowych, chociaż polskie też idą już w tym kierunku. Jak dużo jest firm, które w ogóle coś mają jeśli chodzi o aktywność fizyczną? Mniejsze firmy zazwyczaj jeśli mają, to karty, ale jakbyś to oceniła jeśli chodzi o dostępność tego typu aktywności w firmach?

 

M: Myślę, że karty mają wszyscy albo prawie wszyscy, to jest tak popularne, tylko niestety trzeba boostować pracowników i przypominać mailowo, smsowo żeby z nich korzystali, to jest największym wyzwaniem. Myślę, że to nie jest kwestia wielkości firmy, to jest bardziej kwestia kultury organizacyjnej i decydentów, jeśli ktoś zarządzający ma 30-40 lat, to dla niego pewne rzeczy będą oczywiste, bo on już wychował się, wszedł w biznes ze swoją optyką zupełnie inną, niż ktoś, kto zasiada w zarządzie, ma około 70 i dla niego to jest moda. Myślę, że to bardziej o takie aspekty chodzi, o własne przekonania decydentów.

 

T: Co było popularne kiedyś, a co jest teraz? W którym kierunku idziemy jeśli chodzi o aktywność? Trochę powiedziałaś, że raczej chodzi o to, żeby wybierać, ale jak ty to widzisz?

 

M: Idziemy w odstresowanie, joga, pilates i masaże. Przyjeżdża masażysta i przy biurku zrobi relaksacyjny masaż, natomiast ciężko powiedzieć, że to jest aktywność fizyczna, to są bardziej odprężenie zdrowia psychicznego i jego poprawie. Pamiętajmy, że ludzie też patrzą na wskaźniki jakimi kieruje się ich szef, czyli wszystko ma służyć wzrostowi efektywności, czyli w zasadzie oczekiwania są takie, żeby wycisnąć z nas więcej. Ostatnio mówi się o tym, że powinien być 4 dniowy tydzień pracy, więc aktywność w ciągu 4 dni powinna być taka, jak w ciągu 5.

 

T: Albo lepsza.

 

M: Dociskanie będzie jeszcze większe. Myślę, że to też jest optyka, z którą nie każdy się zgadza, że to niekoniecznie mojemu zdrowiu służy, a jakimś celom biznesowym.

 

T: Jeśli popatrzysz na to, co było kiedyś, a co jest teraz, szczególnie jeśli ostatnie lato weźmiemy pod uwagę, gdzie duże grupy pracowników były na home office, teraz wracają i bardzo mocno technologia pomogła w tym, żeby tej aktywności fizycznej dodać do dnia, to jakie technologie pomagają w tym, żeby aktywności było więcej?

 

M: Są dwa modele, jeden to jest korzystanie z aplikacji, gdzie wszystkich pracowników wrzucamy do trenera online, są rankingi, pierwsze, drugie miejsce i wszyscy widzą kto najwięcej kilometrów zrobił czy napedałował najwięcej, czy ileś godzin spędził na siłowni aktywnie. To jest rywalizacja, też jest dyskusyjne czy rywalizacja jest motywująca przy celach zdrowotnych. Niektórych zniechęca na wejściu, gdzie wiadomo, że nie mają szansy z najlepszymi, też takie aspekty widzę. Każda firma może mieć ze swoim logo trenera online, ze smartwatchami jest to połączone, jest firmowy ranking, wszyscy tam są, szef niestety też jest, więc jest oko opatrzności kto ma jakie osiągi.

Popularyzuje się też korzystanie z platform, te platformy mają w 80% wsparcie psychologiczne, natomiast tam jest medytacja, techniki relaksacyjne, bardziej w ten sposób niż ćwiczenia, czasami jest to pilates online.

 

T: Jakie są trendy? To już jest w tej chwili. Często bywasz na różnego rodzaju konferencjach, obserwujesz rynek, jakie są trendy? W którym kierunku idziemy jeśli chodzi o rozwój technologii czy nie tylko, w ogóle żeby aktywności fizycznej, ruchu było więcej w firmach. Wiem, że firma to jest jedno z miejsc, w których aktywność powinna być, ale chodzi o to, żeby nawyk funkcjonował wszędzie, poza pracą, w pracy. Jak to wygląda jeśli chodzi o trend, w którym kierunku idziemy jeśli chodzi o rozwój tej aktywności fizycznej?

 

M: Widzę analogię, tak jak Jamie Oliver zrobił w Wielkiej Brytanii, że poprzez dzieci, edukację szkolną, edukowano mamy i rodziny jak się zdrowo odżywiać, jak zdrowo gotować, to tutaj też w ten sposób, że przez uczenie lepszych nawyków, a przecież ponad 40% tego, co robimy, robimy nawykowo, z automatu, też żeby przenosić to do życia codziennego, zaszczepić u siebie między domownikami, styl życia zmienić na aktywny. Na ile ci ludzie się inspirują współpracownikami i na ile jest to atrakcyjne?

Myślę, że dzisiaj jest to mierzone i przez to, że są osoby za to odpowiedzialne, czyli jest to program, nie jest to jednorazowe, testowe, jest ewaluacja takich programów, są ankiety satysfakcji, ktoś po prostu za to odpowiada w HRze, to można dobrać i modyfikować pewne moduły tak, żeby więcej było zajęć outdoorowych. Są takie osoby jak ja, które niespecjalnie lubią chodzić na siłownię, ja uwielbiam świeże powietrze, zmienność natury, nie asfalt.

 

T: To, że aktywność fizyczna jest zdrowa, to każdy wie i jest to na tyle oklepane hasło, że raczej każdy zdaje sobie sprawę z tego, że aktywność pomaga nam w funkcjonowaniu. Jeśli popatrzymy na programy związane ze zdrowiem w firmach, programy wellbeingowe, które mają zadbać o sferę aktywności fizycznej w pracy, to jak się przekłada na wydajność? Mówiłaś wcześniej, że głównie chodzi o to, żeby być bardziej wydajnym, jak to jest?

 

M: Tak samo ci powiem jak na początku, to zależy czy jest zmianowość, czy są tym samym kryterium traktowani ludzie w wieku 60 lat i 20, czy to jest mierzalne już po miesiącu czy dopiero po roku. Intensywność zajęć, badanie czy zmienia się jakość życia, czy ci ludzie jednocześnie zmienili dietę, czy są aktywni w weekendy poza firmą, czy spotkanie z dietetykiem czy fizjoterapeutą w ogóle na nich oddziałuje w inny sposób. Myślę, że jest masa parametrów gdzie trzeba to zestawić, zrelatywizować i zobaczyć jak to działa.

Czasami tylko 5-6% wszystkich pracowników bierze w tym udział, więc też ciężko mówić o sukcesie, szczególnie jak takie aktywności oczekuje się, że będą w godzinach pracy. Niektórzy mają taki natłok zajęć, że ich to wysadza, że mają się oderwać nagle i skupić na czymś innym, kiedy telefon się grzeje, maile zalewają. Miejmy świadomość ile firm funkcjonuje w systemie globalnym, jest filia w Indiach czy w Stanach Zjednoczonych. Pracując w kilku strefach czasowych trzeba być ponad pół doby on duty.

 

T: Czyli niektórzy nie chcą brać udziału w tego typu aktywnościach, żeby nie być inwigilowanym, bo jak im się wszystkie parametry sprawdza, to czasami jest taka obawa. Robiliśmy programy w różnych firmach i nawet takie programy dotyczące profilaktyki, badania pracowników, trzeba było najpierw dużo czasu poświęcić na komunikację, edukację, powiedzieć po co to jest robione, że to jest anonimowe, że nikt nie będzie miał wglądu w dane. Ludzie się bali korzystać z tego, ze względu na to, że mogli być ocenieni przez swoich pracodawców, albo że mają słabą wydolność, bali się uczestniczyć bo nie chcieli, żeby ich pracodawca wiedział coś na temat ich zdrowia. Wszystko było anonimowe, kwestia była dobrej komunikacji, żeby więcej osób mogło skorzystać.

 

M: Byliście skuteczniejsi niż medycyna pracy.

 

T: Tak mi się wydaje. Są różnego rodzaju inicjatywy w niektórych firmach, to nie jest tak, że wszystkie firmy stawiają na aktywność fizyczną i zaraz proponują programy.

 

M: Ale stawiają na inkluzywność, włączenie, social coraz szerszy, rozwój kultury organizacyjnej pro-pracowniczej. Myślę, że potrzeba wykazywania, w raportowaniu pozafinansowym wskaźników społecznych wymusi te działania, Unia to wymusi.

 

T: Mówisz o wielkich firmach, wielkich spółkach.

 

M: Nie, z każdym rokiem to będą coraz mniejsze, 250 pracowników, później 100.

 

T: Biuro księgowe, które ma kilku pracowników, jak tam mówić o programie aktywności fizycznej, a takich firm, małych….

 

M: Gdzie panie siedzą przy cieście często.

 

T: Może niekoniecznie, może marchewkowym. To i tak więcej mamy małych przedsiębiorstw, tam raczej trzeba samemu dbać o aktywność fizyczną, bo szef nie zorganizuje ci zajęć, może nawet w niektórych firmach są karty, co jest podstawowym narzędziem w tej chwili, ale o zaawansowanym programie raczej trudno mówić. Wracamy do dużych firm, wydaje mi się, że bardziej mówisz o nich, to mogą być inicjatywy takie, które szef proponuje, hr, kadry, a czasami jest też tak, że są oddolne inicjatywy. Jak to wygląda, jest lepsza od góry, od dołu?

 

M: Zawsze od dołu, bo to często wynika z potrzeb ludzi, natomiast to jest tak jak z dietą zdrową, czyli deklaracje sobie, a życie sobie. Teoretycznie chcemy, a później jak przychodzi co do czego, to może niekoniecznie, bo Netflix, pogoda nie taka. Nie chce się, kończy się z kawą. Czasem warto nawet takie elementy wprowadzać jak przez muzykę przekonanie kogoś do aktywności, np. wiele osób jest w stanie wejść w zdynamizowany świat, ograniczyć picie kawy, na mnie to mega działa. Kiedyś piłam bardzo dużo kawy, w tej chwili ⅓ tego co kilka lat temu, ale zaczynam dzień od muzyki, człowiek jest na pełnych obrotach. Jak mam zestaw grzałek muzycznych na uszach, to wtedy 3 km więcej, jest taka szansa.

Przez poznanie pewnych preferencji różnych ludzi w różnym wieku, bo to też jest trend mega ważny w tym wszystkim. Jest dzisiaj silny ageizm w biznesie, mówi się o tym, że wielkim wyzwaniem jest wielopokoleniowość, tego nie ma, to jest rzadkie i nie wiadomo jak tym zarządzać. Tam gdzie są zespoły jednopokoleniowe, to faktycznie łatwiej się im dogadać, to są rówieśnicy, 30 latkowie to, 19 latkowie tamto i jest wiadomo. Łącząc kogoś, kto jest starszy od naszych rodziców z kimś z innego pokolenia, to jest wyzwanie, wszyscy powtarzają, że nie zawsze się to udaje.

 

T: Czyli jednak oddolne inicjatywy.

 

M: Ale to wszystko kompromisy.

 

T: Czasami osoby z działu HR mogą też być mocno pro, jeśli chodzi o wprowadzanie aktywności fizycznej i mogą dawać fajne możliwości jeśli chodzi o organizację takich czy innych zajęć. Nie wiem czy masz pomysł, być może ktoś, kto nas słucha, ogląda chciałby, żeby aktywności fizycznej było więcej, to jak taką inicjatywę oddolną wprowadzić, jakieś pomysły, żeby zastosować, z kimś z HR czy z szefem rozmawiać? Jak skutecznie można taką inicjatywę wprowadzić?

 

M: Dwie rzeczy jeszcze widzę, np. ścianki wspinaczkowe i właśnie piłki do siedzenia, ale i do ćwiczeń co 2 godziny, żeby faktycznie się porozciągać. Dostrzegam jeden zabawny aspekt kulturowy, tak jak kiedyś się wychodziło na fajkę z szefem, i to był nieoficjalny, ale lepszy obieg informacji, tak dzisiaj wychodzi się na piłkarzyki. Coraz częściej są, szczególnie w przestrzeniach gdzie się wynajmuje biuro i można zintegrować się z innymi.

 

T: Skoro wspomniałaś o piłkarzykach, to może się powymieniamy pomysłami, ja też działam w obszarze wprowadzania aktywności fizycznej w różnych firmach. Jakie najciekawsze pomysły widziałaś oprócz piłkarzyków? Piłkarzyki, mamy piłki na których można ćwiczyć, ścianka.

 

M: Masaże.

 

T: To nie jest aktywność fizyczna, biernie położysz się na stole czy na krzesełku i możesz się zrelaksować, ale coś co spowoduje, że krew zacznie szybciej krążyć czy trochę kalorii będzie spalanych, albo będziemy poprawiać swoją mobilność?

 

M: Bywały challenge akcyjne, przy jakiś wyjazdach, ale to jest akcyjne, czyli nie cykliczne, natomiast coś co mnie ubawiło, to zajęcia fitness, oczywiście niezbyt intensywne, żeby każdy mógł w nich uczestniczyć, grup w dwóch filiach w Polsce i Stanach Zjednoczonych, w dwóch strefach czasowych. Jedni mieli na początek dnia pracy, drudzy na koniec dnia pracy i widzieli się na wielkich ekranach, jedna ściana była telewizorem, gdzie jedna grupa widziała drugą. Zabawne było to, że polska grupa bardzo patrzyła na to, jak się prezentuje, mieli firmową odzież, dbali o postawę, bo przecież są obserwowani przez kolegów ze Stanów, a tamci robili totalne jaja, luz, większość z nich miała nie tylko nadwyżkowe kilogramy, a otyłość nawet.

Bawili się tym, pokazywali, że mają krzywe nogi, wiele fałdek i mają z tego fun, nawet jak wezmą hulahop, to utknie im w pasie itd. Polscy ćwiczący byli dosyć w wielkim szoku, chcieli dobrze wypaść, ale widzieli, że można w taki zupełnie przyjemny sposób do tego podejść, że to nie jest zadanie do wykonania bo szef patrzy, albo trzeba bo to jest zorganizowane, więc się zepną, tylko właśnie, że mamy z tego frajdę.

 

T: To ja dorzucę kilka pomysłów, które widziałem zrealizowanych. Widziałem, że niektóre firmy mają u siebie – nie że karta taka czy inna sportowa, tylko mieli w mniejszym wymiarze bądź większym siłownię, na którą można było przyjść i poćwiczyć. Czasami mieli do dyspozycji trenera personalnego. To co wspominałaś wcześniej, wszystkie platformy online temu służą, żeby aktywności było więcej. Teraz siedzimy na rowerkach biurowych, też widziałem, w niektórych firmach, że są rowerki, na których można usiąść, są specjalne biurka wyższe do tego. Piłki oczywiście, różnego rodzaju sposoby siedzenia, stania, czyli aktywność taka, którą robisz w momencie, w którym pracujesz, ale dużo też takich, żeby w przerwie można było.

Organizowanie krótkich przerw na ćwiczenia typu 5-10 czy 15 minut, przychodzi trener i fizjoterapeuta i była krótka przerwa, żeby się pobudzić, może zamiast kawy, albo jak komuś kawy było za mało, to dodatkowo do kawy, albo nawet kampanie informacyjne, widziałem w jednym z banków na windzie duży napis, że może skorzystaj ze schodów zamiast z windy. Sama taka edukacja też pracowników.

 

M: Są liczydełka kalorii w wielu biurowcach na poszczególnych schodkach, że jak już tu wejdziesz, to masz 18 mniej, tam wyżej 40 kcal mniej.

 

T: Plus jeszcze wszystkie wyzwania, o których mówiłaś, czyli grywalizacja, pracownicy ze sobą rywalizują ile km na rowerze zrobią, ile kroków zrobią i za to zbierają punkty albo zbierają na akcje charytatywne. Zajęcia grupowe, o których też wspomniałaś, ale w formie, że ludzie nie za bardzo chcą się spocić w pracy, więc jest to joga, pilates, zdrowy kręgosłup, tego typu obserwuję, że jest organizowane albo przed pracą albo po pracy i to w niektórych przypadkach jest tak, że pracownicy mają w czasie pracy i nie jest to odejmowane od godzin pracy.

 

M: Podobnie jak kapsuły, szczelne do drzemki. To też jest jakaś regeneracja.

 

T: Ale to chyba rzadko spotykane na ten moment. Jeszcze takie pytanie ostatnie, które często zadaję – jaka jest twoja recepta na ruch?

 

M: Jestem taką osobą mocno zmotywowaną i jak zdarza mi się nie być aktywną, bo mnie dopadnie coś i muszę odchorować, to potem czuję się 30 lat starzej i lubię patrzeć jak się przyroda zmienia, mam swoje miejsca ulubione i chcę monitorować co się w nich dzieje, więc tłukę bardzo dużo kilometrów, ale też już nie jestem kierowcą, więc nie mam nawyków kierowcy. Dla mnie to jest dosyć oczywiste, że masę czasu spędzam na chodzeniu. Mieszkam na 4 piętrze bez windy, biegam po schodach, nie czekam na autobus, wolę chodzić, natomiast faktycznie trzeba sobie cele narzucić. Dla mnie łatwo jest wejść w reżim treningowy, kiedy mam na rok z góry opłacone zawody. Zazwyczaj to jest z 10 miesięcznym wyprzedzeniem.

 

T: Jeszcze zależy jakie zawody, bo jak masz ustawione zawody, że musisz kilkadziesiąt km zrobić…

 

M: Zazwyczaj to jest między 30 a 90 km, trzeba się przygotować i później bez względu na pogodę pojechać, zęby zacisnąć, błoto nie błoto, śnieg nie śnieg, a bywało, że -18 stopni, gradobicie, dostaliśmy przed startem np. na biegówkach łopaty, szufle i trzeba było spod drzew ściągać śnieg na trasę, więc jeszcze dodatkowy wysiłek fizyczny.

 

T: Dobrze, że jeszcze cię niedźwiedź nie gonił.

 

M: Gonił, ale nie na zawodach, na tatrzańskim szlaku zdarzyło się, dokładnie 20 lat temu.

 

T: Widzę, że udało ci się uciec.

 

M: Byłam w grupie, trzymałam się wewnątrz, żeby mieć panów wokół siebie, ale był stres.

 

T: Oby ci się taka przygoda nie przydarzyła kolejna. Marta, dziękuję ci bardzo za rozmowę.

 

M: Dzięki wielkie.

 

T: Wszystkim przypominam, że podcast jest co drugą środę o godzinie 12:00. Zapraszam do oglądania, komentowania, słuchania. Dzięki, cześć.

 

M: Cześć.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *