W tym odcinku wspólnie z Wojciechem Pasynkiewiczem rozmawiamy o golfie.
Wojciech Pasynkiewicz z wykształcenia lekarz medycyny. Prezes Zarządu Promed S.A., firmy która od ponad 30 lat wyposaża szpitale w sprzęt medyczny. Członek Polskiej Rady Biznesu. Współzałożyciel i aktywny członek „Naszej Fundacji”, w której wraz z żoną prowadzi działalność charytatywną. Zapalony żeglarz i narciarz, pasjonat i propagator golfa. Zagrał, sfotografował, opisał i ocenił ponad 550 różnych pól golfowych w 51 krajach na świecie. Publikuje felietony o golfie, podróżach golfowych i przygodach związanych z tym sportem w magazynach „Golf & Roll”, „Trendy Art of Living”, „Highliving” i „Elle Man”. W 2017 r. wydał pierwszą książkę Golf to moja pasja. W 2023 ukazała się kolejna książka Golf. Pasja, podróże, lifestyle.
Z Wojtkiem rozmawiamy między innymi o:
✅ początkach przygody z golfem
✅ stereotypowym podejściu do golfa
✅ popularności tego sportu w Polsce i na świecie
✅ etykiecie gry i zasadach
✅ najpiękniejszych polach golfowych
✅ pieniądzach związanych z tym sportem
✅ tym dla kogo jest golf
✅ wyjątkowości tego sportu
Treść całej rozmowy:
T – Tomasz Chomiuk
W – Wojciech Pasynkiewicz
T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Wojciech Pasynkiewicz.
W: Dzień dobry.
T: Pasjonat i propagator golfa w Polsce. Znamy się już ponad 10 lat, nawet sprawdziłem dokładnie od kiedy. Nie wiem czy wtedy już grałeś? Około 2007-2008 roku.
W: Wtedy już grałem w golfa, zacząłem 20 lat temu. Początek był smutny, bo po pierwsze… Golf jest taką dyscypliną, jak zaczynasz jako młode dziecko, to swing jest naturalny. 2-3 wskazówki trenera powodują to, że łapiesz o co chodzi, dziecko w sposób naturalny to robi i zaczyna grać. U człowieka, który ma 40+ lat swing nigdy do końca życia nie będzie naturalny, w związku z tym początki były bardzo ciężkie. Opowiadałem o tym kilkukrotnie, napisałem też w pierwszej książce artykuł o tym – większość naszych rodaków uważa, że golf to jest dyscyplina nudna, snobistyczna, dla starszych ludzi, bogatych, nieciekawa, trzeba być idiotą żeby chodzić po trawie z piłeczką, z kijem i usiłować tym kijem piłeczkę wbić w jak najmniejszej ilości uderzeń do dołka. Taki schemat myślenia, taki standard można powiedzieć.
Przypadek był taki, że mieliśmy przyjaciół, którzy mieli dom w Portugalii, to była para Dorota Zawadowska-Woyciechowska, była żona założyciela radia ZET i Andrzej Minkus. Oni byli wtedy parą, mieli piękny dom w Portugalii, jeździliśmy do nich dosyć często na wakacje, czasem na przedłużone weekendy. Taki był standard, my na basen albo nad morze, a oni na golfa, obydwoje grali w golfa. W czasie kolejnych wyjazdów było “chodźcie, zacznijcie grać, nauczcie się”, “nie, nie, to nie dla nas, nie będziemy grali”. Kiedyś tak się stało, że przyjechaliśmy do nich na wielkanoc, 20 lat temu, to był dokładnie 2003 rok, więc równo 20 lat temu i okazało się, że dostaliśmy od nich w prezencie tygodniowy kurs nauki golfa.
Chcąc nie chcąc, piękny prezent, nie można było odmówić. Poszliśmy z żoną i tydzień regularnie do trenera na pole chodziliśmy. Przy większości pól golfowych jest obrzydliwa polska nazwa, która nie ma nic z tym wspólnego, nazywają to Polacy strzelnica, a to jest driving range, miejsce gdzie się trenuje uderzenia golfowe, wybija się piłki uderzając różnymi kijami. Tam przez tydzień chodziliśmy, przez tydzień nie padło ani razu pytanie “no i jak?”, była cisza, skończyliśmy kurs, minęło 7 dni, ostatniego dnia poszliśmy z trenerem na pole, zagraliśmy kilka dołków, wieczorem była kolacja, wino i padło sakramentalne pytanie z oczekiwaną odpowiedzią, wspaniałe “no i jak?”.
Żona spojrzała na mnie, ja spojrzałem na żonę, ona mówi “zacznij ty”. Powiedziałem, że bardzo fajnie, bardzo dziękujemy, pewnie nas nigdy więcej nie zaprosicie, ale nie. Pozycja nienaturalna, plecy mnie bolą, w piłkę nie trafiam, wkurza mnie to, nie podoba mi się, ja w golfa grać nie będę. Zapytali żony znajomi, “ja mam niestety podobne wrażenie jak Wojtek, ja też nie będę grała”. Nie to nie, spróbowaliśmy, nie udało się, nic się nie stało. Wróciliśmy do Polski, dosłownie tydzień czy dwa tygodnie później był długi weekend majowy, okazało się, że Dorota z Andrzejem mieli własne pole golfowe na mazurach, wtedy jeszcze nie było pełnowymiarowe, 9 dołkowe. Obok pola kilka kilometrów dalej mieli uroczą chatkę urządzoną w prowansalskim stylu.
Mimo porażki golfowej w Portugalii zadzwonili, powiedzieli “halo, jedziemy na weekend na mazury, chodźcie z nami”. Pojechaliśmy. Powtórzył się schemat, oni na pole, my nad jezioro, trzeciego dnia się wkurzyli, powiedzieli “może byście chociaż pojechali, z nami zobaczyli jak wygląda nasze pole golfowe”. Z przyjemnością, ze sztucznym uśmiechem pojechaliśmy, oni poszli grać, myśmy sobie siedli przed domkiem golfowym, to była mała drewniana chatka, która udawała domek klubowy. Przysiadł się do nas trener golfa – trener golfa nazywa się pro, a szef trenerów na danym polu nazywa się head pro, czyli szef trenerów. Tym szefem trenerów był wówczas w Naterkach Martyn Proctor, Walijczyk, który przyjechał do Polski z RPA uczyć Polaków golfa.
Zaczął natychmiast się dopytywać jakie mamy wrażenia z nauki golfa w Portugalii, to grzecznie mu wytłumaczyłem, że wrażenia mamy negatywne, nie będziemy grali, nie podobało nam się, odpowiedziałem to wszystko, co mówiłem wcześniej, na co on powiedział “chodź, pokaż mi swoje uderzenia”. Powiedziałem że nie pójdę, trwało to 20 minut, w końcu powiedziałem że pójdę, bo ten człowiek mnie zamęczy. Moja żona powiedziała, że dobrze, powiedziałem że będę za 10 minut z powrotem. Poszliśmy na driving range, wziąłem kije, nie wiem ile minęło, pewnie 30-40 minut, może godzina, przyszła zaniepokojona moja żona, podeszła do nas i pyta co robię, co się dzieje. Ja na to “nie przeszkadzaj, gram w golfa”.
Czemu to opowiadam? Dlatego, że zacząłem od tego, że dzieci mają naturalny swing, dorośli muszą się tego nauczyć. Trzeba trafić do takiego człowieka, który potrafi cię ustawić, że te uderzenia piłki sprawiają ci przyjemność. Nie dość, że zacząłem trafiać piłkę, leciała tam gdzie chciałem, na taką odległość jak chciałem itd., to zaczęło mi to sprawiać przyjemność i satysfakcję. Następnego dnia kupiłem kije golfowe, a za tydzień kupiła moja żona, zaczęliśmy grać w golfa. Potem był tragiczny wypadek, rok później straciliśmy syna w wypadku, potem się poznaliśmy bo miałem wymianę jednej panewki stawu biodrowego, potem drugiej i tak od 20 lat golf ciągnę, nie będąc dobrym golfistą, ale pokochałem tę grę.
T: Ale zapalonym i kochającym. Owocem tej miłości jest książka Golf. Pasja. Podróże. Lifestyle. Żyjesz golfem.
W: Nie.
T: Ale z golfem, bo nie wyobrażasz sobie, żeby odpuścić?
W: Bywa różnie, nie wiem. Długi czas byłem pasjonatem deski surfingowej, windsurfing. Jeszcze w latach 80. było tak, że wtedy były 3 programy Polskiego Radia, Program 1 nadawał o godzinie 1 w nocy z piątku na sobotę rybacką prognozę pogody. Z kolegami mieliśmy przygotowane stojące 2 samochody, na dachach leżało kilka desek, kilka kompletów żagli, masztów itd. Jak prognoza mówiła, że będzie wiało, to o 1:30 wsiadaliśmy w samochód i jechaliśmy na Hel, żeby 2 dni pływać, jak prognoza mówiła, że nie wieje to otwieraliśmy piwo i nie jechaliśmy. Pasja trwała parę lat, wcześniej startowałem, jeździłem w rajdach samochodowych, tutaj może pasja by trwała dalej, bo dalej kocham samochody, ale niestety finanse nie pozwoliły na kontynuowanie.
Potem przyszła długotrwała pasja narciarska, zdarzało mi się 6-8 razy w roku wyjeżdżać na narty, oczywiście niektóre były weekendowe, niektóre dłuższe. Potem przyszła pasja żeglarska, kilka ładnych lat spędziłem na wodzie, a teraz jest golf. Czy tak będzie dalej? Nie wiem. Na razie mi to sprawia przyjemność, ale wiesz jak jest, w życiu sprawia ci przyjemność coś, co jest niezbyt łatwo dostępne, co jest trudne, czego nie możesz wykonywać codziennie, w każdym momencie kiedy chcesz, trzeba zorganizować sobie, wtedy masz satysfakcję i przyjemność z tego. Tak jest z golfem, z golfa nie żyję, nie zarabiam na golfie, piszę do 4 magazynów, to jest druga książka, którą wydałem, ale tak się w tej dyscyplinie zakochałem, stało się to moją pasją.
Postawiłem przed sobą cel, żeby propagować golfa, nauczyć innych, wciągnąć, wytłumaczyć, złamać stereotypy, o czym mówiłem, że nudny, dla starych ludzi, nie ma adrenaliny, nie ma w tym sportu, zacięcia, rywalizacji – to wszystko jest nieprawda. Piszę artykuły do różnych magazynów, trochę pod różnym kątem, do magazynu golfowego opisuję różne pola golfowe, przedstawiając ich charakterystykę, zdjęcia, czasami ciekawe dołki. Piszę o podróżach związanych, siłą rzeczy jeżdżąc po świecie można coś zobaczyć, czasem mniej lub bardziej niezapowiedziane przygody się zdarzają.
T: Powiedziałeś, że sprawia ci przyjemność coś, co jest mało dostępne. Czy golf jest tak mało dostępny? W Polsce jest mniej popularny niż w niektórych krajach, jak to wygląda z popularnością i dostępnością golfa?
W: Słabo, bardzo słabo to wygląda w Polsce. Troszkę to jest usprawiedliwione, początki golfa to jest XVI wiek, pierwsze zmianki udokumentowane, do tej pory istniejące pochodzą z 1500 któregoś roku. Do tej pory w Szkocji istnieje pole 9 dołkowe, ale ono istnieje już 600 lat prawie.
T: Pasterze zaczęli grać w golfa.
W: Tak. Chińczycy twierdzą, że golfa wynaleźli oni, Holendrzy mówią, że oni, w roku 1000 uprawiali dyscyplinę gdzie trafiali piłeczkami do tarczy, nie do dziurki, a kij którego używali po holendersku nazywał się kolf, stąd jest nazwa golf. Prawda jest taka, że kolebką golfa jest Szkocja, tam to powstało, tam się rozwinęło i rozpromieniowało na cały świat.
T: A do Polski jak to dotarło?
W: Pierwsze pole powstało w roku 1920, w stanie międzywojennym w Polsce były 3 pola golfowe, niestety władza komunistyczna golfa nie pokochała, wszystkie pola były zniszczone w czasie II wojny. Do roku 1991 od 45., od kiedy zakończyła się wojna w Polsce nie było żadnego pola golfowego, pomimo tego, że np. w dawnej Czechosłowacji, obecnie w Czechach to pole cały czas istniało. W 91. roku otworzono pierwsze pole golfowe w Rajszewie, koło Jabłonnej, pod Warszawą, inwestorem i pierwszym właścicielem byli Szwedzi, to były czasy gdzie Polska bezkrwawo przeszła przemianę ustrojową, do Polski przyjechało może nawet dziesiątki tysięcy zagranicznych specjalistów, pomagać naszej gospodarce stanąć na nogi, budować kapitalizm, demokrację.
Część z tych ludzi grała w golfa, chcieli grać w Polsce, stąd powstało pierwsze pole. Tak naprawdę w 1993, 30 lat temu powstał Polski Związek Golfa, Waldek Dąbrowski czyli były minister kultury w rządzie PO, obecnie dyrektor opery narodowej został pierwszym prezesem Polskiego Związku Golfa. Całe pokolenie już minęło, rozwija się golf w Polsce, ale rozwija się bardzo powoli i słabo.
Podam wam dla przykładu cyferki, Polska ma 38 milionów, w Czechach 10 milionów. U nas 6 tysięcy golfistów, w Czechach 70 tysięcy golfistów. U nas są 22 pola 18 dołkowe, 15 pól 9 dołkowych, czyli łącznie 37, a w Czechach jest 80 pól. To i tak nic, bo Finlandia, kraj leżący na północy, wielkościowo odpowiadający Polsce, warunki klimatyczne inne, zima dużo dłuższa, wegetacja dużo później się zaczyna, dużo opadów deszczu, populacja 5 mln ludności – 160 tysięcy golfistów, w Polsce 6 tysięcy.
Skandynawia w ogóle jest bardzo progolfowa, Szwecja, Dania, Norwegia, nie wiem jak Finlandia, odpowiednik naszego ZUSu golfiści płacą niższe składki na ubezpieczenia, dlaczego? To co ty promujesz, ruch to zdrowie, golf jest bardzo zdrowym sportem, nie ma przeciążeń mięśni, nie ma nagłych zrywów, stanięć, nie ma kontaktu fizycznego, jest kontakt ze świeżym powietrzem, naturą, dotlenienie organizmu, 4 godzinny spacer, tyle mniej więcej trwa runda golfa. Długi spacer powoduje to, że ludzie rzadziej chorują, rzadziej chodzą do specjalistów, rzadziej odwiedzają szpitale, a jak już to są krócej w szpitalach, a za to wszystko płaci odpowiednik ZUSu tamtejszy. Jak oni mniej chorują i mniej bywają w szpitalach, to mniej płacą, dostają zniżki.
T: Tak, to funkcjonuje w niektórych krajach, nie tylko o golfa chodzi. Francja też płaci ludziom za karnety np. do klubów fitness, żeby byli zdrowsi. Nie mamy sukcesów wielkich w ostatnim czasie?
W: Teraz mamy ogromny sukces.
T: Wcześniej nie mieliśmy? Co jest z golfem, że nie jest tak u nas rozpowszechniony?
W: Skoro pierwsze pole powstało w 91 r. pod Warszawą, a zaczęli grać głównie ludzi, którzy tu przyjechali zza granicy do pracy, ucząc Polaków robić biznes, budować demokrację, również grać w golfa, więc musiało minąć trochę czasu, że Polacy zaczęli grać w golfa i uczyć swoje dzieci. Mamy w tej chwili Adriana Meronka, wychowanego we Wrocławiu, w klubie golfowym Toya i jest ewenementem na skalę światową. 3 tygodnie temu wygrał bardzo prestiżowy, duży turniej w European Tour, teraz to się nazywa DP Tour, to druga liga golfowa. Pierwszą ligą golfową jest PGA, gdzie też Adrian już gra, we Włoszech Italian Open wygrał, to jest jego 3 zwycięstwo w turnieju. W zeszłym roku wygrał Irish Open, to są bardzo wysoko notowane rankingi, w odniesieniu do tenisa teraz większość Polaków ogląda Igę Świątek, to jest taki tysięcznik, o wyższej randze. Adrian Meronk, wielki talent, wielkie nazwisko, może coś z tego będzie.
Pamiętamy Wojtka Fibaka, który wygrywał turnieje tenisowe w latach 70., ile czasu minęło zanim pojawiła się Agnieszka Radwańska, a potem dopiero Iga? Może tak samo będzie z golfem, poczekajmy jeszcze jedno pokolenie. Jeśli twoje i moje dzieci, wasze dzieci zaczną grać w golfa, jeśli pól golfowych będzie nie 20 parę pełnowymiarowych, tylko będzie ich 50 i w golfa będzie grało nie 6 tysięcy, a 60 tysięcy, to pewnie się tego doczekamy. To jest między innymi moje zdanie, żeby namawiać was do tego, żebyście spróbowali. To jest kolejny stereotyp, obojętnie czy mówimy o golfie czy o czymkolwiek innym, niekoniecznie o sporcie, to jest nudne, nieciekawe, nie będę tego robił, a spróbowałeś kiedyś? Nie. Spróbuj, spróbujesz, nie będzie ci odpowiadało, to okej, fajnie, trudno.
T: Jak się okazuje pierwsza próba nie musi być udana.
W: Tak jak w moim wypadku, ale spróbuj, może ci się to spodoba, jak ci się spodoba, to może zaczną grać twoi sąsiedzi i przyjaciele. Kiedyś napisałem wychodząc od siebie z budynku, spotykam znajomych wchodzących, pytam gdzie idą – idziemy mecz z telewizji zobaczyć, a ty? Idę na golfa, chodźcie ze mną, “nie, idziemy na mecz”. Golf to jedna z dyscyplin sportowych, można jeździć na rowerze, teraz wszyscy jeżdżą, wspaniale, zdrowo, fajnie, na świeżym powietrzu. Można biegać, jeździć na koniach, grać w tenisa, pływać, jeździć na kajakach, uprawiać narciarstwo, obojętnie. Każdy ruch, każda dyscyplina może być albo sportem albo rekreacją. Jest nią również golf, czemu nie spróbować, może wam się to spodoba.
T: W książce czytałem, że golf jest wyjątkowy, różni się od wielu dyscyplin sportowych. Każdy może albo sportowo albo rekreacyjnie, wyczytałem w książce, że w golfa może grać osoba, która rekreacyjnie się zajmuje z zawodowcem najwyższej klasy i ma szansę nawet wygrać, powiesz o co chodzi?
W: To jest jedna z niewielu rzeczy. Jest wiele rzeczy, które powodują to, że golf jest pięknym sportem. W golfa można grać w dowolnym wieku, mogą grać 5 letnie dzieci, mogą grać ludzie, którzy są po 90, 2-3 lata temu pisałem artykuł o 96 latku, golfiście z Torunia, który zaczął grać w wieku 72 lat w golfa. Zakochał się w tej dyscyplinie, kilka lat temu został mistrzem Europy. W golfa można grać mając 160 kg wagi albo 20 kg, można grać mając 150 cm wzrostu albo 2 metry, prawie tyle co ma Merong. Wiek, postura, waga, płeć, zainteresowania, opcje polityczne – to wszystko nie ma żadnego znaczenia.
Jest dodatkowa cecha, czynnik, o którym powiedziałeś, który wyróżnia golfa od innych dyscyplin, to jest tzw. handicap. Wszyscy zarejestrowani golfiści na podstawie rozegranych rund są klasyfikowani według swojego handicapu określającego twój potencjał, możliwości osiągnięcia danego wyniku. Wszyscy zawodowcy, którzy nazywają się pro mają z założenia handicap zero, natomiast wszyscy amatorzy mają handicapy liczone według Światowej Organizacji od 0 do 36.
T: Twój 13,9.
W: Tak, 2 lata temu nawet było 12 z kawałkiem, teraz mam trochę mniej czasu na golfa, mało trenuję, w związku z tym handicap mi się obniżył, aż się nawet wstydzę przyznać, zaledwie 19. Dołki są par 3, par 4 lub par 5 standardowo, nie ma dołków par 1 i par 2. Grałem na polach, gdzie są dołki par 6, w Japonii czy w Stanach są nawet dołki par 7 czy 8, ale to ciekawostki. Normalnie na polach golfowych są 3 typy dołków, par 3, par 4, par 5. Oznacza to, że dołek par 3 powinieneś pokonać w 3 uderzeniach – jedno na green, czyli na krótko przystrzyżoną trawę, na której jest właściwy dołek oznaczony flagą i w 2 puttach, czyli uderzeniach płaskim kijem wbić piłeczkę do dołka albo wykonać 1 uderzenie na fairway, drugie na green i jednym puttem wbić piłeczkę do dołka, czyli zakończyć dołek 3 uderzeniami.
Architekt projektując pole zakłada, przewiduje pod kątem trudności i długości dołka, że ten dołek będzie par 3, czyli powinien być zakończony w 3 uderzeniach. par 4 analogicznie, par 5 – piłka wpada za 5 uderzeniem. Jak zsumujemy par dołków, normalnie pole golfowe dzieli się na front nine, back nine, pierwszą i drugą dziewiątkę, przednia dziewiątka, tylna dziewiątka. Normalnie na 9 są 2 par 3, 2 par 5 i 5 par 4, w sumie 9 dołków, to samo jest na drugiej dziewiątce, ale oczywiście to się może troszeczkę różnić. Jak zsumujemy nie ilość dołków, bo dołków jest 18, tylko zsumujemy par dołków, to otrzymujemy par pola, standardowo 95% pól na świecie to jest par 72, ale oczywiście są pola, które mają par 69, par 73 albo par 74, bo np. mają nie 2 par 5 na pierwszej 9 i 2 par 5 na drugiej, tylko mają 3 par 5 na pierwszej i 3 par 5 na drugiej, robi się par pola 74.
Załóżmy, że gramy na standardowym polu par 72. Ja kończąc rundę odnotowuję, że na całym polu wykonałem 72 uderzenia, oznacza to, że mój handicap powinien wynosić 0. Jeśli zagrałem 73 na par pola 72, to jest mój handicap 1. Jak zagrałem 10 ponad par pola, czyli zagrałem 82, to mój handicap jest 10. Jeśli zagrałem 92, to mój handicap jest 20. Idę na zawody, ja mam przyjmijmy 20 handicap i staję na polu golfowym z Tigerem Woodsem, którego handicap wynosi 0, gramy na polu par 72 i on kończy pole z wynikiem 72 uderzenia, a ja kończę pole z wynikiem 91 uderzeń, kto wygrał?
T: Ty wygrałeś.
W: Tak, ja. Jest klasyfikacja brutto, gdzie liczy się faktycznie wykonaną ilość uderzeń, on wykonał 72, ja wykonałem 91, mniejsza ilość uderzeń wygrywa. Teraz bierzemy pod uwagę handicap, on wykonał 72 uderzenia na polu par 72, czyli zachował handicap 0. Ja mam handicap 20, wykonałem uderzeń 91, czyli jedno poniżej swojego handicapu, nie na 20 tylko na 19. Handicap pozwala odjąć wartość handicapu od ilości faktycznie wykonanych uderzeń. Zagrałem 92, odjąłem 19, wyszło mi 71, on zagrał 72, ja 71, wygrałem.
Tak jak w tenisie są 4 turnieje wielkoszlemowe – Australia, Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, tak samo są 4 turnieje golfowe, które nazywa się Wielkim Szlemem. Do każdego turnieju wielkoszlemowego są dopuszczeni amatorzy. Eliminacje dopuszczające do udziału w turnieju czasami trwają kilka miesięcy, bo to jest ileśset turniejów, które trzeba przejść od ligi okręgowej, do 4, 3, 2, 1 ligi, wygrywać i wygrywać, jak się w końcu wygrywa i wygrywa zawody krajowe, to się zostaje dopuszczonym będąc amatorem do najbardziej prestiżowego turnieju na świecie, np. Masters, czyli Augusta w stanie Georgia, niesłychanie prestiżowy turniej, prestiżowe pole, ikona.
W takim turnieju co roku gra paru amatorów, czy kiedyś wygrał amator? Kiedyś w zamierzchłych czasach tak, Bobby Jones, ikona golfa, są 3 nazwiska w golfie, które każdy golfista powinien znać – Bobby Jones, do końca życia pozostał amatorem, wygrywał wszystko co było do wygrania na świecie, to były lata 30. W pewnym momencie powiedział sobie “i koniec, dalej nie będę grał”, został prawnikiem, grał ale nie startował w zawodach. To była absolutna ikona golfowa, człowiek, który wygrał wszystko, co było do wygrania na świecie. Drugim golfistą był Jack Nicklaus, który do tej pory jest zdobywcą największej ilości trofeów golfowych, wygrał największą ilość turniejów golfowych. Ikoną ostatnich 2 czy 3 dekad jest Tiger Woods, stał się niezwykle popularny na całym świecie.
T: Niezwykle zamożny też.
W: Tak, podobno, tego nikt nie wie bo co innego oficjalne zarobki z wygranych turniejów, tak jak w tenisie, tak samo w golfie podają wartości pieniędzy które podałeś, natomiast nikt nie podaje wpływów z reklam. Tak mówią, że pierwszym człowiekiem, który zarobił miliard dolarów na sporcie, to był Tiger Woods.
T: W innym sporcie chyba trudno takie pieniądze zarobić.
W: Teraz pewnie się zmieniło, może Messi dobije do tego, być może paru graczy NBA, koszykówki, być może paru graczy Baseballa czy krykieta, który w Polsce jest absolutnie nieznany. Zdaje się, że drugim takim był Michael Schumacher, który 7 razy zdobywał mistrzostwa świata w Formule 1, też był bliski zarobienia miliarda dolarów. W golfa też można zarobić, dobra inwestycja dla dzieci, nauczyć grać w golfa.
T: Zamiast w tenisa, który jest dużo bardziej popularny, przynajmniej w Polsce.
W: Tak. Ciągle liczę na to, że z golfem będzie podobnie jak z tenisem, Ty Tomek jesteś jeszcze młody, nie pamiętasz tych czasów jak był Fibak, w latach 70. głęboka komuna, w tamtym okresie chyba równie elitarnym sportem jak golf w Warszawie chyba były 2 albo 3 korty tenisowe, kryty był jeden, więcej nie było. Nikt nie słyszał o czymś takim jak balony, na kort się było trudno dostać, wszystko dużo kosztowało, rakiet, piłek, trenerów nie było, grało się tylko na biało. Białe spodenki, biała koszulka, to był w latach 70. elitarny sport. Czy można powiedzieć, że on się spopularyzował?
T: Myślę, że tak.
W: W tej chwili nie wiem, 100 balonów stoi w Warszawie?
T: Nie wiem ile, ale na pewno wiele dzieciaków gra w tenisa, szkoły organizują zajęcia w ramach WF.
W: Od lat 70. minęło ile czasu? Może tak samo będzie z golfem.
T: Sport elitarny, tak jak powiedziałeś mamy pewne stereotypy, że golf jest sportem drogim. Jest?
W: Odbiję ci to pytanie, zapytam się czy uprawianie kolarstwa albo rower jest sportem drogim, czy nie?
T: Zależy od tego jakim rowerem chcesz jeździć.
W: Odpowiadasz sobie sam na pytanie. Roczne członkostwo w klubie golfowym, które pozwala na nielimitowaną ilość rund, można grać 2 rundy dziennie, jak nie pada śnieg, pole nie jest pokryte śniegiem, można grać cały rok. W dużych miastach takich jak Warszawa czy okolice Katowic roczne członkostwo w granicach 4-4,5 tysiąca zł, ale jeśli kupujesz rodzinne, dla siebie, dla żony, dzieci, to jest znacząco taniej, tzw. rodzinne członkostwo golfowe. Komplet kijów na początek 800-900 zł, koszulka – byle nie t-shirt, etykieta nie pozwala, koszulka musi być z kołnierzykiem albo półgolfem, zwykłe spodnie, byle nie jeansy, buty golfowe 300 zł, można grać 3-4 lata w tych samych butach. Jedyny wydatek to są piłeczki golfowe.
Kupując dla siebie czy dla siebie i rodziny członkostwo to nie jest duży wydatek, to nie jest drogi sport. W moim wydaniu to jest drogi sport, bo ścigam się sam ze sobą, chciałbym zagrać na 1000 różnych pól golfowych na całym świecie. Do tej pory udało mi się w 54 krajach zagrać, na 554 polach golfowych, chciałbym 1000 zagrać, to jest drogie. Trzeba zapłacić za bilety, hotel, sam zwykle nie jeżdżę, tylko albo z kolegami czy z żoną, za żonę muszę zapłacić, trzeba coś zjeść, trzeba coś zobaczyć, pojechać.
Tak samo jest jak z rowerami, można pożyczyć sobie rower na ulicy i jeździć. Mam takiego przyjaciela, doktora urologa, który ma 3 albo 4 rowery, bo ma rower zwykły, szosowy, gravelowy, trekkingowy bo jeździ w góry, po wertepach i skacze na rowerze. Ma też rower na tory, jeżdżą w Pruszkowie pod Warszawą, ma 5 rowerów. Ostatnio pojechali przejechać ileś tysięcy km do Kazachstanu, wcześniej byli w Syrii, pasja rowerowa. Tania? Nie. Narty zwykłe, w Alpach czy w Kanadzie?
T: Tak, widziałem że masz sporo piłeczek, w książce znalazłem półeczkę, która ma 11 kolumn i 17 rzędów, czyli 187 sztuk, to już czwarta się półeczka zapełnia.
W: Zaczęło się wszystko od tego, że byłem u małżeństwa golfowego, naszych znajomych, Ewa i Krzysztof, z jakiejśtam okazji urodzin czy czegośtam. Poszliśmy na chwileczkę do niego do gabinetu, a tam całe ściany zastawione piłeczkami. Powiedział, że zbiera piłeczki golfowe, to mnie natchnęło, też będę zbierał ale tylko z tych pól, na których osobiście zagrałem. Każde pole kupuje piłeczkę golfową i nadrukowuje swoje logo, każda piłeczka jest inna. Od tego się zaczęło, zacząłem jeździć po polach, żeby zbierać piłeczki.
Napisałem kiedyś o tym artykuł, była taka historia, parę lat temu, ja mam urodziny 8 sierpnia, 88, przyszła do mnie żona przed urodzinami i zapytała, co bym chciał dostać. Standardowy prezent pióro, krawat, spinki, pracuję w biznesie, więc kiedyś był mundurek do biura, garnitur, krawat i spinki. Ja do niej w natchnieniu “piłeczkę golfową chciałbym”, “ale po co ci piłeczka?”, “przecież wiesz co zbieram, jak chcę dostać nową piłeczkę golfową, to musisz ze mną pojechać na nowe pole i tam zagrać”. I tak się stało kilka lat zawsze na weekend 8 sierpnia, na 3-4 dni jeździliśmy do różnych krajów, żeby moim prezentem urodzinowym była nowa piłeczka golfowa i wspólna gra.
Powinienem mieć 544 piłeczki, bo tyle pól zagrałem, ale 5 czy 6 pól na których grałem, niedawno byłem na Łotwie, zagrałem parę pól, jedno z pól powiedziało “stary, akurat nam się skończyły piłeczki z logo, przyjedź za tydzień”, a ja nie dałem rady. Kilku piłeczek mi brakuje, tak się kilka razy zdarzyło.
T: Masz prawie 544 piłeczki, to które 3 piłeczki leżały na najładniejszych polach golfowych? Wymień 3 pola, które ci się najbardziej spodobały. Robisz rankingi pól, które biorą pod uwagę nie tylko samą organizację pola, klimat, ale jeszcze całą otoczkę, ale chodzi mi o naturę i to, co widzisz na polu.
W: Też muszę trochę szerzej odpowiedzieć na to, bo porównam to do tenisa. W sumie kort tenisowy, to kort tenisowy, niczym się szczególnie nie różni.
T: Nawierzchnią się może trochę różnić.
W: Może być ceglana, trawa, twarda.
T: Wymiary są te same.
W: Tak, w związku z tym – kiedyś uprawialiśmy tenisa z żoną i z dziećmi – jeździliśmy zawsze na koniec sezonu w październiku i na początek w kwietniu, najczęściej do Włoch albo do Turcji, na Cypr albo gdzieś indziej na tenisa, bardziej decydowały warunki lokalowe, koszt wyjazdu, hotel, co można zjeść, zobaczyć itd., natomiast pola golfowe mają to do siebie, że każde pole jest inne, nie ma dwóch takich samych pól. Jak zacząłem zajmować się profesjonalnie tym i planuję kolejne wyjazdy, staram się 2-3 razy do roku wyjechać gdzieś na golfa, to poświęcam ładnych parę dni na siedzenie w internecie i śledzenie tych pól.
Jest taka golfowa mekka, jest tam słynny turniej tenisowy, to jest mniej więcej 150 mil na wschód od Los Angeles, Indian Wells. Los Angeles kojarzy się z tym, że to jest kraina słońcem i ciepłem płynąca, tak do końca nie jest. W zimie potrafi być 10-12 stopni, porywisty wiatr znad oceanu, z opadami niespecjalnie często. Jest taka dolina otoczona z każdej strony górami, pogoda cały rok jest taka sama, rzędu 20 paru stopni. Pierwszy był chyba Frank Sinatra, który tam sobie kupił letni dom, mieszkając w Hollywood kupił sobie letni dom w Indian Wells. Amerykanie grają w golfa nałogowo, zaczęli budować pola golfowe i efekt jest taki, że w promieniu 40 km, czyli 20 paru mil jest 140 pól golfowych. Trudne do uwierzenia, ale tak jest. Dlaczego o tym mówię?
Dookoła Madrytu jest 16 pól, dookoła Pragi jest 7 pól golfowych, jadę na 3-4 dni, na wszystkich nie dam rady, więc które wybrać? Siedzę w internecie, śledzę różnego rodzaju strony, rankingi, blogi itd. Po pewnym czasie zorientowałem się, że to jest najlepsze pole w okolicy, zgadzam się z tym, a to pole opisane jako nr 1 nie robiło na mnie specjalnego wrażenia. Zacząłem zgłębiać temat bardziej, szukałem przyczyny na jakiej podstawie oceniają to pole jako numer 1, a to jako numer 17. Nie znalazłem tego nigdzie, nie wiem do tej pory na jakiej podstawie portale międzynarodowe oceniają pola golfowe, więc powiedziałem sobie – ja to będę robił profesjonalnie.
Wprowadziłem punktację, za design pola, za ukształtowanie, widok z pola, to dla amatora ma znaczenie, że sobie stanę, popatrzę na ośnieżone szczyty czy na skrzącą taflę jeziora, czy na błękitne wody zatoki morskiej, lasy. Greeny, fairway’e, bunkry, dom klubowy, po grze trzeba gdzieś się przebrać, umyć, coś zjeść, napić dobrego drinka, usiąść na tarasie popatrzeć jak ludzie kończą grę. Zacząłem to wszystko oceniać, rankingować, w związku z czym zacząłem fotografować, opisywać, rankingować pola itd., prowadzę dosyć precyzyjny zbiór informacji o polach, na których zagrałem, to jest moja subiektywna ocena. Zbieram się od wielu dni, tygodni, żeby prowadzić bloga.
Pola golfowe trudno porównywać, jak porównać pola golfowe w Dubaju zbudowane na pustyni, z polem golfowym, które jest w Szkocji na brzegu morza, na dawnym pastwisku, gdzie kiedyś pasły się owce, czy pole w górach w Austrii czy Szwajcarii, ukształtowane w sposób naturalny, góra, dół, dolina, wąwóz, przewyższenie itd. To są rzeczy trudno porównywalne. 30 tysięcy pól jest, ja widziałem 500, z nich mogę powiedzieć, że dla mnie najpiękniejsze pole na którym grałem 3 razy, chętnie bym pojechał 4 raz to Wolf Creek, Wilczy Potok po polsku. Miejscowość Mesquite, Nevada, niedaleko Las Vegas w Stanach Zjednoczonych. W Europie też w każdym kraju mogę wymienić pole.
T: Gdzieś ci się nie podobało?
W: Tak, pojechaliśmy z 5-6 lat temu z żoną na Słowację, często wykorzystuję weekend majowy, bo to jest dobra okazja, szczególnie tak jak w tym roku wypadał, bierzesz 2 dni urlopu i masz 9 dni wolnego. Pojechaliśmy wtedy na Słowację grać różne pola, w końcu przyjechaliśmy do Penaki Resort, 60 km na północ od Bratysławy. Dwie osiemnastki w jednym resorcie, przyjechaliśmy tam, wzięliśmy małe domki przy polu, wynajęliśmy sobie domek, zamieszkaliśmy tam. Pierwszego dnia zagraliśmy pole jedno, potem lunch, i mówię “kochanie, 10 km dalej jest pole, nie grałem tam, chciałbym pojechać, zagrać, ocenić, zdobyć piłeczkę”, a żona mówi “może drugą 18 zagramy”, zgodziłem się, na tamto pole mieliśmy jechać następnego ranka.
Pojechaliśmy rano paręnaście km na kolejne pole golfowe, weszliśmy na to pole, zagraliśmy pierwszy dołek, moja żona nic nie mówi, drugi dołek, pole mówiąc krótko – syf. Dramatyczne, nieciekawie ukształtowane, zaniedbane, trawa nierówna, brak trawy, piasek itd. Po czwartym dołku moja żona nie wytrzymała i pyta “jak to Penati oceniasz?”, “to jest jedno z lepszych pól na którym grałem”, “to co my tu robimy w tym syfie?”, wróciliśmy na Penati zagrać jeszcze raz.
T: Jeszcze interesuje mnie temat kultury zachowania w golfie – czy można rzucać na drzewa kije, do jeziora?
W: Są dwie rzeczy, są reguły gry w golfa i etykieta gry w golfa. Reguły to jest coś, co opisuje bardzo precyzyjnie, bardzo szczegółowo co wolno na polu, a czego nie wolno. Co masz zrobić w sytuacjach, kiedy gubisz piłeczkę, bo wpada ci do wody. To nie jest tak, że piłeczkę wyjmujesz, utopiła się, nie możesz jej wydobyć, jak jest blisko brzegu to można wyłowić i osuszyć, ale jak wpadła głęboko – reguła jest taka, że wskazuję dokładnie w którym miejscu należy zdropować, to jest rzucenie piłeczki z karą, kara jest za to że wpadła do wody.
Uderzyłem, jedno uderzenie na fairway, pas trawy który biegnie od momentu gdzie zaczyna się grać dołek do właściwego dołka, czyli glinu z flagą, która stoi w dołku. Wykonałem pierwsze uderzenie na fairway, drugie wykonałem do wody – kara, bo zgubiłem piłkę. Trzecie uderzenie, to drop i kolejne uderzenie tak to jest liczone. To są reguły określające zachowanie na polu golfowym, stosowanie przepisów.
Co innego to etykieta. Etykieta mówi o tym jak powinieneś się zachować na polu golfowym. Mówi o tym np., że nie powinieneś głośno mówić, krzyczeć, bo to przeszkadza innym graczom. Dołki są tak umiejscowione, że gracze na jednym dołku słyszą albo widzą graczy grających na innym dołku, w przeciwnych kierunkach. Jak się należy ubierać na polach golfowych? Jeansy są zabronione, koszulki bez kołnierzyka są zabronione. Zdarzyło mi się w Chinach, z Amerykanką grałem, nie wpuścili jej na pole bo miała za krótką spódniczkę, miała iść zmienić na dłuższą. To jest etykieta, to nie są reguły.
Etykieta określa sposób właściwego zachowania na polu, mówi o tym kto wykonuje pierwsze uderzenie, jak się ubierasz, jak się zachowujesz, teoretycznie nie powinno się przeklinać, rzucać kijami, ja to przerabiałem niestety, zdarzało mi się rzucać wściekłością, zdarzyło mi się połamać kije, różne przygody z tym związane miałem, ten etap życiowy mam nadzieję, że się zamknął, już te emocje tak nie buzują. To jest bardzo ważne, szczególnie to, o co zapytałeś, reguły – mówią tak, że w życiu człowiek powinien stosować pewne kanony zachowania i pewne reguły zachowania, w życiu społecznym i zawodowym.
Golf jest wspaniałą dyscypliną sportową, która uczy przestrzegania reguł. Jeśli jesteś uczciwym golfistą, to można z prawdopodobieństwem 99% przyjąć, że jesteś uczciwym człowiekiem. Nie oszukujesz w golfa = nie oszukujesz w życiu, w szeroko rozumianym znaczeniu. Żonę, pracowników, partnerów, kontrahentów, obojętnie, oszustwo wiemy co to znaczy – nie oszukujesz. Ci co oszukują w golfa, być może również oszukują w życiu. Golf uczy reguł.
T: Jak się gra rekreacyjnie, to tam nie ma sędziego.
W: Jak wychodzisz na kort tenisowy, to jest sędzia? Nie, grasz z kolegą czy koleżanką i nikt wam tego nie sędziuje. Tak samo jest w golfie, we wszystkich turniejach amatorskich, w zawodowych są sędziowie, ale oni bardziej rozstrzygają spory dotyczące np. które reguły golfa nie do końca bardzo precyzyjnie opisują, np. czy tę piłkę można zagrać czy bez kary podnieść i przemieścić w inne miejsce, czasami do tego jest potrzebny sędzia, żeby to rozstrzygnąć. Normalnie w golfie amatorskim sędziów nie ma. Ja jestem sam sobie sędzią, golf to jest taka gra, że ja gram sam ze sobą. Oczywiście jakbyśmy poszli w dwójkę na rundę, to pewnie chciałbym z tobą wygrać, ale jeśli znamy się dobrze, gramy często.
Mam takich przyjaciół z którymi dość często grywam w golfa, to wiedząc jaki on ma poziom, to jeśli zagram lepiej niż poprzednio, lepiej niż norma przewiduje, niż mój handicap, to z nim wygram. Te reguły itd. sam sobie narzucam i sam je stosuję, to jest nauka uczciwości, zasad, postępowania, nie oszukiwanie mówiąc krótko.
T: Moglibyśmy jeszcze długo o tym golfie rozmawiać, ale jest książka i jeśli kogoś zainteresowała ta rozmowa, to mamy 3 książki do podarowania. Tutaj jest znacznie więcej, dużo jest też felietonów na Facebooku, które zamieszczałeś. Najdłuższe wpisy na Facebooku jakie czytałem, to właśnie twoje o golfie.
W: Pisałem do 4 magazynów, teraz piszę do 3, bo jeden z tych magazynów przestał się ukazywać na polskim rynku. Piszę do Golf&Roll, do High Living i Trendy- Art of Living. Mam umowę z wydawcami, że jak artykuł ukaże się w danym magazynie i ten magazyn ukaże się na rynku, to ja tydzień później mogę go powiesić u siebie na fejsie. Wszystkie artykuły, które piszę prędzej czy później wieszam na fejsie.
T: Może spotkamy się kiedyś jak przekroczysz tę liczbę tysiąca pól golfowych.
W: To jest mało prawdopodobne, ale w życiu wszystko jest możliwe.
T: Dziękuję ci bardzo za rozmowę.
W: Ja też dziękuję.
T: Było mi bardzo miło. Ja pierwsze próby gry w golfa mam już za sobą, ale mam w planie wybrać się.
W: Namawiam wszystkich. Tak jak powiedziałem, nie spróbowałeś, nie zajmuj stanowiska. Spróbujesz, powiesz “nie odpowiada mi”- fajnie. Jeździj na rowerze, biegaj, pływaj, jeździj na koniu, ale może ci się spodoba. Spróbuj, jak spróbujesz, to zajmij wtedy stanowisko. Warto grać w golfa, bo to jest rodzinna, społeczna, nie powiedziałem o tym jeszcze wam. To jest międzynarodowa społeczność, 150 milionów ludzi gra w golfa na świecie, zarejestrowanych. To jest sport numer 1, oczywiście w piłkę nożną gra więcej ludzi, ale trudno wymagać, żeby chłopcy kopiący na podwórku się rejestrowali, a golfiści zwykle są zarejestrowani w swoich związkach, w związku z tym nie ma takiej dyscypliny na świecie, która by miała 150 milionów zarejestrowanych graczy. Ci ludzie mówią tym samym językiem, bo większość określeń golfowych jest tak samo wymawiana na całym świecie.
Wszyscy po golfie – z reguły – siadają i opowiadają sobie jak zagrali rundę i co by było gdyby, to jest ulubione słowo golfisty “jakbym wtedy nie uderzył do wody, gdyby mi nie wpadła do bunkra”. W golfie wszyscy są po imieniu, taki jest zwyczaj na całym świecie, nie ma pan/pani, wszyscy mówią podobnym językiem, wszyscy kochają tą dyscyplinę, wszyscy są w miarę mili, kulturalni. Chodźcie, namawiam do tej dyscypliny, do dołączenia do środowiska golfistów.
T: Dziękuję jeszcze raz Wojtku.
W: Dziękuję.