Morgan Myśko – Wushu w połączeniu z Motion Capture (MoCap).

Morgan Myśko – Wushu w połączeniu z Motion Capture (MoCap).

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Morgan Myśko - Wushu w połączeniu z Motion Capture (MoCap).
/

W tym odcinku wspólnie z Morgan Myśko rozmawiamy o Wushu i Motion Capture (MoCap).

Morgan Myśko – fizjoterapeuta, członek kadry narodowej Polskiego Związku Wushu, reprezentant Polski na zawodach międzynarodowych. Mistrz Polski w konkurencji form sportowych. SpecjalizacjZ Morganem rozmawiamy między innymi o:a: Changquan, Jianshu, Qiangshu (formy bez broni, miecz, włócznia). Jako aktor mocap mam na swoim koncie udział w grach wideo klasy AAA, takich jak Cyberpunk 2077 czy Ghostrunner.

✅ jego doświadczeniu ze sztukami walki

✅ Wuschu i jego odmianach

✅ broniach używanych podczas walki

✅ korzyściach jakie dają treningi

✅ pracy kaskadera

✅ Motion Capture (MoCap)

✅ jego recepcie na ruch

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

M – Morgan Myśko

T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Morgan Myśko, fizjoterapeuta i reprezentant Polski wushu sportowego. Jak doszedłeś do wushu?

 

M: Cześć. Pierwszym sportem jaki ćwiczyłem jako dzieciak była szermierka sportowa. Od dziecka marzyłem o tym, żeby machać mieczem, ale potem wyrobiła mi się chęć do tego, żeby umieć się obronić, żeby trenować sztuki walki. Zainteresowałem się dalekim wschodem i tak się stało, że trafiłem na klub Czerwony Tygrys Warszawa, w którym prowadzono zajęcia z kung-fu, kickboxingu. Jak się potem okazało, to kung-fu nazywa się wushu tak poprawnie. Łączy to o czym marzyłem jako dziecko, żeby robić i potem też nastolatek, czyli sztuki walki wręcz oraz z bronią.

 

T: Czy kung-fu to jest to samo co wushu czy raczej się różni?

 

M: Kung fu to frazeologizm w języku chińskim oznaczający “dążyć do doskonałości”, np. fizjoterapeuta masując codziennie, to jest jego kung-fu. Wushu dosłownie znaczy wojna i sztuka, czyli sztuka wojny, sztuka walki. Termin kung-fu się przyjął bardzo za czasów filmów z Brucem Lee. Jako, że kung-fu się fajnie wpasowuje w koncept treningu sztuk walk, tak się przyjęło na zachodzie mówić na wushu – kung-fu.

 

T: Wushu tak jak przejrzałem sobie filmiki, w których występowałeś, to tam używasz broni. Jak to jest w wushu, czy tam można tylko wręcz czy jest dużo broni, których się używa? Jakich broni ty używasz?

 

M: Wushu jest bardzo skomplikowaną sztuką walki. Jest bardzo rozległe, mówi się czasami, że wushu to tak naprawdę worek, w którym są wszystkie style i sztuki walki wszystkie chińskie, które się kształciły przez 4 tysiące lat. Są formy bez broni, które mają masę stylów i do różnego ze stylów jest dany zestaw broni. Formy się usportowiły z czasem i te z którymi ja trenuję, to jest miecz i włócznia oraz tzw. styl północny changquan znaczący “długa pięść”.

 

T: Trenujesz tylko te wybrane 3 style?

 

M: Na zawody tak.

 

T: Tak jak wspomniałeś, wushu ma dużo form, a jesteś reprezentantem wushu sportowego, czym jest to wushu sportowe?

 

M: Ważnym jest zaznaczyć, że mamy dwa sposoby partycypacji na zawodach wushu. Na mistrzostwach świata mamy formy, których jest łącznie 10 różnych kategorii, w których można wystartować z bronią lub bez oraz walki. Walka nazywa się po chińsku sanda i jest to przełożenie praktycznych zastosowań wushu na walkę, która też ma swoją odpowiednią specyfikę. Wushu sportowe natomiast, formy sportowe charakteryzują się tym, że są bardziej dynamiczne, bardziej finezyjne, zawierają bardzo dużo elementów akrobatycznych oraz formy sportowe od tradycyjnych różnią się również też tym, że zawodnicy seniorzy sami je układamy. Sami dobieramy zestaw ruchów, który jest dostępny w spisach i też dobieramy odpowiednie elementy skocznościowe, które są punktowane.

 

T: Czyli jak startujesz w zawodach, to układasz samodzielnie choreografię, pokaz, wplątujesz elementy w zależności od tego jakiej broni używasz wplątujesz elementy akrobatyczne i to wszystko jest punktowane.

 

M: Zgadza się, dokładnie. Jest też dużo dowolności do tego co możemy wybrać z różnych stylów, wushu sportowe jest mieszanką stylów tradycyjnych i np. w stylu południowym nanquan można wykorzystywać elementy ze stylu tygrysa, ze stylu psa, z wing chun czy ze stylu żurawia i ludzie czasami robią naprawdę fajne kolaże w swoich choreografiach.

 

T: Która broń ci najbardziej leży?

 

M: Miecz.

 

T: Akurat oglądałem film na którym występowałeś z włócznią.

 

M: Tak, to był prawdopodobnie mój najlepszy występ w życiu, mimo że moim ulubionym jest miecz, to jednak tak się składa, że najlepiej mi idzie z włócznią, ona też jest trudniejsza o wiele, bo jest najdłuższą bronią wushu. Czasami się mówi, że włócznia jest królową wszystkich broni w języku chińskim. To był mój najlepszy występ, na mistrzostwach świata, gdzie zająłem 15 miejsce.

 

T: Gdzie występowałeś i oprócz tego sukcesu, który wymieniłeś co jeszcze udało ci się osiągnąć w sztukach walki?

 

M: Moim zdaniem to jest moje największe osiągnięcie, 15 miejsce na Mistrzostwach Świata w Szanghaju, w Chinach w 2019 roku. Byłem wtedy na 3 roku studiów. Wcześniej były mistrzostwa Europy, gdzie zająłem miejsce 5, również z włócznią, z mieczem troszkę niżej byłem, chyba 8 miejsce. To było w Moskwie w 2018, a wcześniej głównie były to mistrzostwa krajowe lub tzw. mistrzostwa krajowe open. Bardzo dużo krajów w Europie robi swoje zawody open, zawodnicy mogą przyjeżdżać z różnych państw. Moim pierwszym większym osiągnięciem było w wieku 17 bądź 16 lat, w liceum wygranie moich pierwszych mistrzostw juniorów, gdzie byli zawodnicy z Rosji, Białorusi, Izraela, Czech, Słowacji i Niemiec. Wtedy dostałem się też do kadry.

 

T: Jak dużo trenujesz? Kiedy już na poważnie zacząłeś treningi? Jak to wygląda teraz? To jest tak, że nie zajmujesz się tym jako jedyną formą tak na co dzień, tylko studiowałeś, pracujesz. Jak to łączysz wszystko?

 

M: Zaczynając od początku, pierwszy raz zacząłem poważnie, dużo ćwiczyć jak dostałem się do kadry juniorów, to było w 1 liceum. Trenowałem po 6-8 razy w tygodniu, czasami odbijało się to na ocenach, muszę przyznać, ale teraz staram się utrzymywać standard, żeby ćwiczyć 4-6 razy w tygodniu. Nie wszystkie treningi wyglądają tak samo, 4 treningi w tygodniu mam poświęcone na wushu a z trenerem kadry, jeden trening poświęcam na akrobatykę albo na siłownię i ta ostatnia jednostka treningowa to rozluźnianie, rozciąganie, czasami też siłowy i też nie ukrywam, sam prowadzę treningi personalne ze sztuk walk czy po prostu dla ludzi, którzy chcą być fit.

 

T: Co dały ci sztuki walki do tej pory?

 

M: Mógłbym powiedzieć, że w sumie wszystko. Wushu stało się czymś, co bardzo mnie opisuje jako osobę i wpłynęło na mój charakter, na moją osobowość, pewność siebie. Jeżeli chodzi o umiejętności praktyczne, to przede wszystkim bardzo dużą świadomość swojego ciała, gdzie jestem w stanie bardzo sprecyzować co dokładnie się rusza, co dokładnie mnie boli, w jakim konkretnie ruchu. Wiedza z tego przydaje mi się w pracy jako fizjoterapeuta, ale również też jako kaskader. Przede wszystkim umiejętności też samoobrony, bo to też ćwiczyłem, nie tylko ćwiczyłem formy, ale również tradycyjne zastosowania technik, to też mi dało, stąd też poczucie bezpieczeństwa, pewności siebie i tężyzną fizyczną, całkiem niezły zestaw fajnie wyglądających ruchów.

 

T: Na pewno to, co robiłeś, świadomość ciała przełożyła się też na to co robisz w fizjoterapii, na zawód fizjoterapeuty i też z takich ciekawych chyba wyzwań, jakich się podjąłeś, to jako aktor kaskader, gdzie grasz w filmach czy twój ruch jest wykorzystywany do nagrywania filmów czy gier komputerowych. Jak te umiejętności, które wypracowałeś sobie podczas sztuk walki wpłynęły na pracę jako fizjoterapeuta i też na kaskaderkę?

 

M: Zdecydowanie wushu i umiejętności ze sztuk walk przydają mi się w pracy fizjoterapeuty, zwłaszcza przy pracy manualnej z pacjentem oraz przy tłumaczeniu i zaznajomieniu z ćwiczeniami. Było mi łatwiej na studiach, niż niektórym moim kolegom ponieważ wcześniej już byłem zaznajomiony mocno ze sportem, z ćwiczeniami i tutaj ten background mi dużo pomaga i pomagał już wcześniej. Oczywiście tężyzna fizyczna przydaje się w pracy fizjoterapeuty, zwłaszcza jeśli pracujemy z pacjentem neurologicznym czy mamy dużo terapii manualnej do wykonania w ciągu dnia, to jednak się to bardzo przydaje.

Rzeczą, która najbardziej mi się przydaje w pracy, z której najczęściej korzystam to, że w wushu jest dużo pracy na nogach i pracy z własnym ciężarem, bardzo dużo przechodzenia z pozycji do pozycji. To wykorzystuję przy pracy manualnej, przy mobilizacjach stawowych czy wybieraniu trakcji, wiele ruchów, których wcześniej się uczyłem okazało się, że są bardzo zbieżne, np. przy wykonywaniu trakcji na szyję. Staję bardzo często w pozycjach tak jak w wushu.

Jeśli chodzi o pracę kaskadera, to jest inna historia. Kiedyś mi tykło w głowie, że chciałbym móc wykorzystać moje umiejętności w kreatywny sposób. Jakoś tak się złożyło, że natrafiłem na motion capture, pojechałem do Londynu na kurs aktorstwa motion capture, bo tam był jedyny który znalazłem najbliżej, dla ludzi którzy chcą się tym zająć. Nie ukrywam, że poza umiejętnościami podstawowego aktorstwa, jak chodzić, jak się wczuwać w postacie, wushu mi się przydaje, świadomość ciała, że bardzo łatwo mi przychodziło wcielenie się w nagrywanie smoka, zombie czy wchodzenie w inną postać i przede wszystkim umiejętności sztuk walki w kaskaderce się przydają, do stworzenia scen walki.

 

T: Czym jest mocap? Jak to wygląda technicznie? Doskonale wiesz czym jest, ale osoby, które nas słuchają czy oglądają, nie każdy wie co to znaczy.

 

M: Motion capture, w skrócie mocap jest to system przechwytywania ruchu w czasie rzeczywistym do komputera. System jest wykorzystywany nie tylko do produkcji gier wideo, animacji czy filmów, ale jest również wykorzystywany w nauce, np. w analizach biomechanicznych, chodu, postawy, czy w pracach naukowych. Polega to na tym, że jest się ubranym w bardzo obcisły strój z lycry, na który są nałożone markery. Markery odbijają światło podczerwone, wiązka światła podczerwonego trafia do wyczulonych na długość fali kamer. Kamer jest różnie, w zależności od budżetu studia zazwyczaj. Grę można stworzyć czy animację mając 4 kamery, to nawet może być z Xboxa Kinect, ale w studiach, w których ja pracowałem, to tych kamer było raczej 40-50.

 

T: To już grubo. Tutaj mamy salę biomechaniki na WUMie, tam jest 6 lub 8 kamer. 40-50 to już jest naprawdę grubo.

 

M: I troszkę droższych i ładniejszych kamer, a i tak czasami słyszę narzekanie “jakie my mamy stare kamery”.

 

T: Ciekawy jestem jak przy produkcji Avatara czy Władcy Pierścieni.

 

M: Przy Władcy Pierścieni to dopiero powstawało, 2001 rok kiedy była premiera, ale jeżeli chodzi o Avatara – miałem przyjemność być w studiu, w którym kręcono Iron Mana, Spidermana, Godzillę, kręcono w studiu Centroid, niedaleko Londynu. W tamtym studiu jest olbrzymia hala, gdzie kamer jest około 70. Jest to olbrzymia hala, na tej hali można wystawiać różnego rodzaju propy, czyli elementy, różnego rodzaju obiekty, drabiny, schody, równie pochyłe, gdzie można nagrywać. To też jest rigging, oddzielny element, czyli wieszanie na linach do spadania, latania, ciągnięcia, wybuchów.

 

T: Dzieje się tam. A jakie postaci miałeś okazję grać z takich kojarzonych?

 

M: Niestety postaci, które byłyby kojarzone, to takich nie miałem przyjemności zagrać, bardziej produkty, między innymi udzielałem moich ruchów do gry Cyberpunk 2077, od studia CD Projekt Red, znanego przede wszystkim z Wiedźmina. W grze Ghostrunner wcielałem się w główną bohaterkę do dodatku i do paru nadchodzących rzeczy, o których nie mogę powiedzieć.

 

T: Czyli filmy i gry, czy bardziej gry?

 

M: Częściej gry, do reklam, do filmu. Początkiem mojej kaskaderki było wystąpienie w filmie pełnometrażowym, fanowskim o Wiedźminie, Pół Wieku Poezji Później, to był mój totalny start, tak jak dla wielu innych osób, które teraz pracują w filmie jako reżyserzy, kostiumografowie. Tam miałem swój debiut. Umarłem tam 4 razy z różnych pozycji. Najbardziej gry, jest to uzależnione tym, że w większości produkcji patrzy się na fizjonomię. Do ról, które są związane z upadkami, scenami walk, jednak trzeba kogoś większego, tęższego i troszkę z groźniejszą aparycją, natomiast w motion cup mojej twarzy nie widać, udzielam tylko swojego ruchu.

Motion capture pozwala na to, że ja będąc stosunkowo niskim mężczyzną jak na nasze standardy, bo mam 1,70 m wzrostu, mogę zagrać kogoś kto ma 2 metry, nawet mogę z kimś wyższym poprowadzić dialog, gdzie jesteś wyższy ode mnie i mógłbyś grać hobbita, a ja mógłbym grać trolla, kwestia jest tylko przyjęcia postawy na szerszą i tego, żebym tobie patrzył w dialogu na stopy, a ty byś patrzył się na punkt nad moją głową.

 

T: W postprodukcji potem jest zamieniana postać, liczy się ruch. To jest odczytywane z czujników. Ile czujników jest na ciele?

 

M: Między 30, a 40, na głowie jest 5.

 

T: Sam strój z lycry, obciskający plus te czujniki, to nie przeszkadza w tym ruchu?

 

M: To jest bardzo wygodne. Zależy jak nalepią, bo czasami są malutkie niuanse, które bywają irytujące, jak np. zrobienie szpagatu, ponieważ ma się na pięcie, na kości piętowej ma się marker i ciężko nogę docisnąć. Na jednej sesji miałem wzdłuż kręgosłupa ułożone markery i wszelkiego rodzaju upadki na plecy skończyły się tak, że wróciłem cały posiniaczony.

 

T: Pewnie to zależy od roli, ale ile czasu spędza się podczas takiego nagrania?

 

M: Zazwyczaj wygląda to tak, że nagranie trwa 8 godzin dziennie, między 8 a 10 godzin, ponieważ na jednej sesji mocapowej klient czy producent gry wideo, który zleca studiu wykonanie motion cap wynajmuje zazwyczaj studio na cały dzień, czy na kilka dni. Z jednej sesji mocapowej potrafią mieć materiał do postprodukcji na kilka miesięcy w przód. Zazwyczaj w ciągu sesji stara się ścisnąć jak najwięcej elementów, ile się tylko da. Aktor zazwyczaj nie przychodzi do studia na mniej niż 4 godziny, tak jak dzień pracy, raczej to jest cały dzień pracy. Podobnie jest też w filmie.

 

T: Tak jak pytałem Ciebie, czy sztuki walki przekładają się trochę do zawodów fizjoterapeuty, to czy analizę ruchu w fizjoterapii, w tym kierunku planujesz iść, korzystać z tego, czy raczej to jest oddzielnie?

 

M: Nie jest oddzielnie, wybrałem fizjoterapię dlatego, że łączy się z moimi pasjami. Zobaczyłem, że naprawdę fajnie się to łączy i mogę wykorzystywać wiedzę z fizjoterapii w sztukach walki i fizjoterapia, te 5 lat spędzone na WUMie bardzo mi otworzyły głowę na sport, na ruch, na fizjologię i fizjonomię ciała, przede wszystkim na biomechanikę. Wiedza z fizjoterapii, młodszy ja by powiedział, że mi zaczęła trochę przeszkadzać, ponieważ zacząłem się ograniczać z niektórymi rzeczami, zacząłem zauważać kiedy coś z moim ciałem dzieje się nie tak, kiedy muszę być bardziej ostrożnym, tu mnie zakuło, to może łąkotkę mam pękniętą i może powinienem zbastować z tym ćwiczeniem.

Z plusów – w prewencji kontuzji, zachowania się względem kontuzji oraz do moich kolegów z teamu czy z innych sportów jednak bardzo mi się przydaje wiedza z fizjoterapii, bardzo fajnie się to łączy. W motion cap również się przydaje, ponieważ czasami trzeba nałożyć dany marker tak, żeby przebiegał zgodnie z osią stawu, można poradzić gdzie dokładniej przebiega ta biomechaniczna oś ruchu stawu czy też właśnie do samej sztuki poruszania się. To co w motion capture najczęściej jest nagrywane to chód, wiedza z fizjoterapii, to jak ludzie mogą różnie chodzić, też się przekłada.

 

T: Morgan, ostatnie pytanie – jaka jest twoja recepta na ruch?

 

M: To jest trudne pytanie. W mojej recepcie na ruch dla innych, to bym powiedział, że zależy od tego kto czego potrzebuje. Zupełnie inną receptę na ruch dałbym mojemu pacjentowi klasycznemu, pacjentowi w gabinecie, a inną sportowcowi, który przyszedł do mnie na terapię czy na trening. Jeżeli miałbym sobie dać receptę na ruch, moją personalną – nie pozwolić sobie na więcej kontuzji, ewentualnie prewencja i profilaktyka kontuzji są bardzo dla mnie ważne, nie tylko w sporcie ale też prewencja jest ważna w pracy z pacjentem. Praca z pacjentem to również jest ruch, jakbym miał wskazać jedną, kluczową, to przede wszystkim byłaby prewencja. Co do innych rzeczy – robić to, co się lubi i robić to z głową, a jeżeli się nie wie jak, to pytać odpowiednich specjalistów i się do nich zwracać.

 

T: Super, ta recepta mi się bardzo podoba, żeby nasze ciało starczało na dłużej, a tutaj czasami można o to samemu zadbać, czasami można kogoś poprosić o to. Morgan dziękuję ci bardzo za rozmowę.

 

M: Ja również.

 

T: Przypominam wszystkim, podcast w środy o godzinie 12:00, od 2023 roku mamy co drugą środę. Zapraszam do słuchania, oglądania i komentowania. Dzięki, cześć.

 

M: Bardzo dziękuję, cześć.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *