Lek. Marta Sprawka – zdrowy ruch z punktu widzenia ortopedy.

Lek. Marta Sprawka – zdrowy ruch z punktu widzenia ortopedy.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Lek. Marta Sprawka - zdrowy ruch z punktu widzenia ortopedy.
/

W tym odcinku wspólnie z Martą Sprawką rozmawiamy o sporcie i ortopedii.

Lek. Marta Sprawka na co dzień pracuje jako Ortopeda w Carolina Medical Center, a po pracy biegnie na trening, bo jej największą pasją jest sport. 2 miesiące temu zrobiła pełen dystans Ironmana (4km pływania, 180km na rowerze i 42km biegania) udowadniając, że marzenia są po to aby je spełniać

Z Martą rozmawiamy między innymi o:

✅ jej zainteresowaniach pod kątem ortopedycznym

✅ sportach, którymi się zajmuje

✅ granicy w sporcie między zdrowiem a chorobą

✅ obciążeniach w sportach wytrzymałościowch

✅ profilaktyce kontuzji

✅ roli regeneracji w sporcie

✅ metodach odnowy biologicznej

✅ tym co daje jej sport

✅ motywacji do treningu

✅ jej recepcie na ruch

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

M – Marta Sprawka

T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moją gościnią jest Marta Sprawka, lekarz ortopeda w Carolina Medical Center, ale też triathlonistka.

 

M: Cześć, dziękuję bardzo za zaproszenie. Super, że możemy się tutaj spotkać i porozmawiać jeżdżąc na rowerze.

 

T: Widzisz, da się jednak.

 

M: Nawet bez kierownicy.

 

T: Jesteś przyzwyczajona bardzo do kierownicy, rozumiem?

 

M: Pierwszy raz siedzę na rowerze bez kierownicy, to mój debiut.

 

T: Ciężko by było chyba wystartować na takim.

 

M: Jakbyśmy się postarali…

 

T:  Powiedz mi jakie są twoje zainteresowania pod kątem ortopedycznym, czyli jakimi pacjentami się zajmujesz głównie? Pewnie różnymi, ale w którym kierunku zmierza twoja ścieżka ortopedyczna?

 

M: Zajmuję się głównie pacjentami, sportowcami amatorami, czyli takimi ludźmi jak ja, takimi którzy chodzą na trening 6-7 razy w tygodniu, ale też niestety mają normalny etat, więc czasami zdarzają się kontuzje. Taka też była przyczyna tego, że przeprowadziłam się z Radomia do Warszawy, bo chciałam pracować w medycynie sportowej, z pacjentami sportowcami amatorami. W tej chwili już idę bardziej w kierunku kończyn dolnych, kolan, stawów skokowych, ale poniekąd to jest też związane z tym, że więcej mamy sportowców amatorów biegaczy i kolarzy, niż w innych dyscyplinach.

 

T: Rozumiem, czyli na bazie doświadczeń własnych.

 

M: Trochę tak, przerobiłam tych kontuzji trochę w swoim krótkim życiu triathlonowym, ale trochę dłuższym biegowym, bo biegam już ponad 10 lat, a triathlon uprawiam 2.

 

T: Jakie sporty jeszcze poza tymi, które wymieniłaś, czyli bieganie oraz triathlon? Triathlonu się nie da bez biegania, co jeszcze?

 

M: Całe życie coś robiłam, nigdy nie było tak, że siedziałam na kanapie do 15 roku życia, a potem wymyśliłam, że będę biegać – nie, tak nie było. Całe życie coś robiłam, moi rodzice dbali żebym chodziła na różne aktywności, to nigdy nie było tak, że oni mnie do czegokolwiek przymuszali, po prostu dawali możliwości, a ja z możliwości korzystałam pełną parą. Chodziłam na basen, karate, koszykówkę. Długo grałam w kosza, jednak koszykówka nigdy nie była na bardzo dobrym poziomie, ja nie mam 1,85 m jak dziewczyny, które grają zawodowo.

 

Doszłam do etapu, że faktycznie byłam w drużynach, ale raczej siedziałam na ławce, bo wyższe laski były na boisku. Wtedy byłam na treningu koszykówki w AZS, przyszedł trener z lekkoatletyki i powiedział “słuchajcie, brakuje nam jednej do sztafety, czwartej”, popatrzył na nas jak gramy na boisku, potem zapytał czy może ja bym poszła, bo tak szybko na boisku biegam i poszłam. Okazało się, że ja biegać powinnam całe życie, zamiast grać w koszykówkę. Od pierwszego roku studiów 10 lat temu zaczęła się moja biegowa przygoda przez to, że trener przyszedł i brakowało mu czwartej.

 

T: Bieganie to tak na poważnie, zawody co chwilę czy bardziej dla siebie?

 

M: Na początku dla siebie, potem zaczęło się okazywać, że trochę mi to wychodzi. W świecie biegaczy amatorów wchodzę na podium kategorii wiekowych, miałam też niedosyt bo faktycznie podium w kategorii wiekowej jest fajne, ale trochę mi się marzyło, żeby się w ogóle ścigać w open, co generalnie uważam, że jest niemożliwe, jeżeli zaczyna się biegać w wieku dorosłym. Open wygrywają ludzie, którzy biegają całe życie i zarabiają bieganiem, którzy mają czas, żeby trenować 2 razy dziennie, mają czas na odnowę biologiczną, a nie ci którzy mają 8 godzin etatu a później dyżury.

Znalazłam swoją niszę, gdzie byłam się w stanie ścigać, były to biegi przeszkodowe. Biegi przeszkodowe są na tyle młodą dyscypliną w Polsce, że tam jeszcze nie ma sportowców, którzy zarabiają z tego, dopiero teraz to wkracza do tego etapu. Zaczęłam biegać w biegach przeszkodowych, zaczęłam wygrywać i się wkręciłam dość mocno w tę dyscyplinę.

Zrezygnowałam dlatego, że stwierdziłam, że doszłam do etapu maksymalnego jeżeli chodzi o sportowca amatora. Wygrałam ultra Runmageddon, zakwalifikowałam się na mistrzostwa świata, Europy, w nich wzięłam udział, a więcej, nie da się wygrać mistrzostw Europy i świata będąc sportowcem amatorem, więc musiałam znaleźć nową dyscyplinę, gdzie mogłam się rozwijać. W biegach przeszkodowych doszłam do momentu gdzie to już jest maksimum, więcej już się nie dało.

 

T: Gratuluję, mieliśmy niedawno założyciela Runmageddonu w podcaście, jest odcinek o biegach przeszkodowych, nie wiem czy słuchałaś?

 

M: Tak, uważam, że to jest świetna opcja i Jaro się w idealnym momencie biegami przeszkodowymi wcisnął w ten rynek, to było takim momencie, gdzie potrzebowali przygody, czegoś więcej, a potem jeszcze jak doszła seria gdzie mogli się ścigać, to idealnie, to była nisza, którą trzeba było wypełnić.

 

T: Świetnie to się sprawdziło.            Cały czas mówisz o tym, że amatorsko, kiedyś się mówiło, że sport to zdrowie, teraz raczej się mówi, że zawodowy sport ze zdrowiem niekoniecznie ma coś wspólnego. Gdzie jest ta granica? Gdzie jest zdrowie, a gdzie już niekoniecznie? Niby amatorsko trenujesz, ale trenujesz 6-7 razy w tygodniu, moim zdaniem to już nie jest rekreacja.

 

M: Też tak uważam i też uważam, że generalnie już jestem na granicy, nie powiem wam, że granicą jest 6 jednostek treningowych w tygodniu, za tą granicą przy 7, to już są kontuzje, tak nie jest, granica jest bardzo płynna. Niektórzy dużo lepiej sobie radzą z dużymi jednostkami treningowymi i dalej nie mają kontuzji, a niektórzy już przy 3-4 jednostkach będą mieli problemy, więc granica jest bardzo płynna i bardzo indywidualnie zależy od tego, kto trenuje.

Myślę, że dość istotną sprawą jest regeneracja. Mamy w tej chwili taki trend, że wstajemy o 4 rano, żeby pójść na basen, żeby zdążyć jeszcze przed pracą, a potem po pracy jeszcze idziemy na trening biegowy, przynajmniej w tym świecie triathlonowym, w biegowym trochę to rozsądniej wyglądało. W triathlonowym, gdzie musimy zmieścić 3 dyscypliny, rower, bieganie i pływanie jest bardzo duży nawał.

Jak ktoś jest profesjonalnym sportowcem, czyli ma czas na treningi, to jest jego praca, więc to co ty robisz 8 godzin w swojej, to on ma te 8 godzin na treningi, więc zrobi 2 i jeszcze mu zostaje ciut na regenerację, żeby się zrolować, rozciągnąć, pójść jeszcze do fizjoterapeuty, z nim popracować. Myślę, że granica też się trochę przesuwa, jeżeli chodzi o przeciążenia, bo im więcej dołożymy regeneracji, tym ona jest dalej, tym jesteśmy w stanie więcej zrobić podstawowych jednostek treningowych.

 

T: Tutaj nie wiem czy o sobie mówisz, że wstajesz o 4 rano i idziesz na pływalnie.

 

M: Zdarzyło mi się o 5, 4 to środek nocy, ale o 5 mi się zdarzało wstawać na basen. Ze swoim szefem pływam, więc jestem usprawiedliwiona, to już prawie jak praca.

 

T: Duże obciążenia jak u osób trenujących triathlon, jak to może wpływać na układ ruchu?

 

M: Dewastująco. Jeżeli zrobimy to bez głowy, to może wpływać tak, że skończymy za pół roku albo nawet i wcześniej niektórzy kończą z masą kontuzji. Jest mnóstwo kontuzji przeciążeniowych, a to nie są wdzięczne kontuzje. To się leczy kiepsko, leczy się długo, jak się wróci za wcześnie do sportu, to one się odnawiają, więc to jest grupa pacjentów, która nie jest wdzięczna, bo to się ciągnie naprawdę miesiącami, jak nie dłużej. Ktoś idąc do lekarza, mając kontuzję przeciążeniową myśli, że pójdzie do ortopedy i powie “boli mnie kolano”.

 

T: Zastrzyk i po wszystkim.

 

M: Tak, za tydzień on wraca, 7 jednostek treningowych tygodniowo, niestety tak to nie wygląda. Cały myk polega na tym, że nasz organizm, w ogóle wszystko, mięśnie, ścięgna, kości odnawiają się, regenerują – chociaż to nie jest dobre słowo, bo tak naprawdę regenerować się mogą hepatocyty w ludzkim ciele, reszta raczej po prostu się goi. Jak zaburzymy proces gojenia, czyli za szybko będziemy niszczyć, a nasz organizm nie zdąży wygoić, to wtedy dochodzi do kontuzji. Jeżeli widzimy, że tak jest, to znaczy, że musimy trochę zwolnić to niszczenie, wtedy dopiero wracamy do granicy, równowagi.

 

T: Miałaś już okazję doświadczyć takiej kontuzji przeciążeniowej?

 

M: Tak, jestem weteranem kontuzji, aczkolwiek muszę się pochwalić, że od ponad 3 lat nie miałam żadnej, zaczęłam doceniać fizjoterapeutów, z którymi faktycznie pracuję mocno, intensywnie i zaczęłam doceniać regenerację. Wcześniej wydawało mi się, na studiach zaczęłam, wszystkie kontuzje miałam na studiach, to ponad 4 lata już nie miałam żadnej, gdzie triathlon zaczęłam 2 lata temu, więc obciążenia bardzo duże i w triathlonie nie miałam ani jednej.

Zaczęłam mocno, intensywnie biegać i moją pierwszą kontuzją, kiedy zobaczyłam, że jednak moje ciało nie jest niezniszczalne, co było dla mnie bardzo dużym szokiem, myślę że jest dla każdego, kto doświadcza pierwszej kontuzji – to był syndrom pasma biodrowo-piszczelowego, to była taka kontuzja, że nie byłam w stanie chodzić po schodach, tak bolało mnie kolano i wtedy sobie uświadomiłam, że nie tędy droga. Nie można tylko biegać, tylko trzeba zacząć trochę modyfikować, wtedy zaczęłam rozmawiać jak byłam na studiach medycznych, miałam fizjoterapeutów obok siebie.

Zaczynaliśmy rozmawiać co robię źle, oni mi zaczęli pokazywać ćwiczenia, zaczęli mi pokazywać, że warto się rozciągać, rolować i faktycznie jak to zaczęłam wprowadzać, miałam jednorazowy ITBS, potem miałam jeszcze zapalenie rozcięgna podeszwowego, to też mi się zdarzyło i też było tak już hardcoreowo. Wtedy dopiero odkryłam, że stopy też się roluje, odkrywałam dużo rzeczy na różnych etapach swojej kariery sportowej.

 

T: Sam jestem fizjoterapeutą i mam dookoła siebie wielu fizjoterapeutów, z którymi współpracuję, mamy sporo triathlonistów, którymi się zajmujemy.

 

M: Trzeba z nimi rozmawiać, że muszą do was przychodzić zanim mają kontuzję.

 

T: To nie działa.

 

M: U mnie działa, dopiero odkryłam później i w tej chwili w takim ostrym sezonie treningowym przed Ironmanem, bo 2 miesiące temu zrobiłam Ironmana we Włoszech, byłam raz w tygodniu u swojej fizjoterapeutki. Raz w tygodniu, bo uważam, że nie jesteśmy w stanie rozciąganiem i rolowaniem tak głęboko wejść w mięśnie jak będzie nam ktoś inny terapią manualną, więc byłam raz w tygodniu. Przed Ironmanem na którego się przygotowuję 2 lata, żeby mnie coś nie poskładało.

 

T: Jeśli chodzi o regenerację to jest wiele mitów i tak naprawdę bardzo dużo metod, które stosują sportowcy. W badaniach nie za bardzo ma potwierdzenie.

 

M: Spanko, jedzonko, to jest jedyna rzecz która ma potwierdzenie u wszystkich. Weszłam ostatnio przed naszą rozmową i zaczęłam wrzucać rzeczy co może mieć faktycznie u takiego sportowca amatora wpływ. Okazuje się, że wszystkie te rzeczy jeśli jesteśmy na skrajnych jednostkach treningowych, czyli 20-30 godzin tygodniowo, to jest bardzo dużo, to wtedy część rzeczy faktycznie ma rezultaty, ale jeżeli trenujemy jak sportowcy amatorzy nie oszukujmy się, 5-6 treningów tygodniowo, to jest dalej sport amatorski, to wtedy ma wpływ spanie i jedzenie.

 

T: Jeszcze np. zimne kąpiele mają potwierdzenie naukowe.

 

M: Tak, aczkolwiek w długofalowych badaniach też nie do końca, że przy tak małych jednostkach, bo jednak biorąc pod uwagę sportowców, którzy robią to na co dzień, a jednak u nas 5-6 godzin tygodniowo, to krótkotrwała ulga owszem, ale długofalowe wyniki są dokładnie takie same.

 

T: Te metody dają krótkotrwały efekt w większości, ale wtedy czuć większą swobodę ruchu, rozluźnienie, subiektywnie te efekty są bardzo odczuwalne, ze strony sportowca, dlatego też między innymi chodzisz co tydzień na terapię, masaż, bo czujesz, że tego potrzebujesz.

 

M: Tak, myślę, że też powinniśmy powiedzieć, że bardzo ważne jest spanie i wysypianie się, śpiąc 4 godziny dziennie nie jesteśmy w stanie trenować efektywnie i nie będzie tego progresu, bo nawet jeżeli będziemy robić dokładnie to, co zaplanował trener, bo w tej chwili większość osób trenuje według planu, to tego progresu nie będzie, bo nasz organizm się nie regeneruje. Progres jest jak wrzucimy obciążenie treningowe, to progres jest dopiero po treningu, kiedy mięśnie się regenerują, odbudowują.

 

T: Tak, to jest adaptacja do obciążeń.

 

M: Jak nie odpoczywamy, nie śpimy, to nie ma adaptacji.

 

T: Jak wygląda twój tydzień treningowy?

 

M: Mój trener jest najcierpliwszą osobą na świecie, przysięgam. Mój tydzień treningowy, mam plan, ale często niestety…

 

T: Czyli masz trenera, to też jest coś.

 

M: Tak, aczkolwiek trochę spękałam przed Ironmanem i stwierdziłam, że mam za małą wiedzę, żeby sobie ułożyć plan i trochę się bałam, że 3 dyscypliny, to jest za dużo, że okaże się, że będę dobrze pływać, a nie dojadę na rowerze, albo dojadę na rowerze, a zabraknie mi siły na bieganie, więc stwierdziłam, że ponieważ to jest coś, gdzie nie czuję się super kompetentna, to potrzebuję specjalisty do tego. Wychodzę zawsze z założenia, że jak ktoś jest w czymś lepszy ode mnie, to idę do niego i korzystam z jego usług. Mój trener trochę ma ze mną problem, bo potrafię “tu robię to i to, ale tutaj mam dyżur, a tutaj się okazuje, że jadę na konferencję, więc tutaj musimy pozmieniać”, ale staram się 2 razy w tygodniu biegać, 2 razy w tygodniu jeździć na rowerze, czasem nawet 3 i 2 razy w tygodniu pływać, to jest minimum.

 

T: Trochę widzę, że ostro pedałujesz, rozmawiamy sobie.

 

M: Powinnam wolniej?

 

T: Powolutku, bo jesteś przyzwyczajona do ostrej jazdy na rowerze, a tutaj to są rowerki biurowe, nie treningowe, więc można spokojniej.

 

M: Okej, wycziluję.

 

T: Co ci daje ten sport?

 

M: Satysfakcję, spełnienie, to że się wyrabiam ze wszystkim. Jestem taką osobą, ale już znalazłam kilka takich osób zabieganych, że im więcej wsadzisz w plan dnia, tym jesteś w stanie więcej zrobić. Bez planu, gdzie mam określane “tu robię to, to i to” mi jest strasznie ciężko, wtedy wszystko się odwleka i ostatecznie okazuje się, że nie zrobiłam nic, więc jestem taką osoba, która jak intensywnie pracuje na wysokich obrotach, to jest w stanie wszystko wsadzić w plan dnia, dzięki czemu mam dużo satysfakcji potem, po wykonaniu tego planu.

 

T: Rozumiem, że regeneracja też jest zaplanowana.

 

M: Tak, w tej chwili to jest obowiązkowe, traktuję to jako oddzielną jednostkę treningową, rozciąganie, rolowanie, fizjo i uważam, że to jest bardzo ważne. Jeżeli nie chcę pójść do ortopedy, to muszę dbać o to.

 

T: Z wieloma sportowcami pracujesz?

 

M: Jest bardzo dużo osób, które mają kontuzje przeciążeniowe. Myślę, że ty masz nawet więcej takich pacjentów niż ja, bo oni najpierw przychodzą do fizjoterapeuty, więc obstawiam, że ty masz jeszcze większą grupę, aczkolwiek jest bardzo dużo. To jest bardzo popularny sport, w ogóle bieganie, już nawet nie triathlon, który jest teraz popularny.

 

T: Bieganie jest popularne, bo jest najprostsze.

 

M: Tak, teraz każdy biega, a to wcale nie jest najprostsze logistycznie, tak mi się wydaje. Technicznie to nie jest wcale łatwo dobrze pobiec i mieć dobry stereotyp chodu i dość często to, że my źle technicznie biegamy, odbija się na naszych kontuzjach. Z najprostszym to też takie, jak z regeneracją, musimy uważać. Dużo jest takich pacjentów, faktycznie dużo i też naszą kwestią jest to, żeby wytłumaczyć naszym pacjentom, trzeba trochę zmodyfikować trening.

Ja daleka jestem od mówienia “nie, jak boli pana przy bieganiu, to proszę nie biegać”, nie jestem takim lekarzem. Staram się z pacjentami rozmawiać jak wygląda ich trening, kiedy zaczęło ich boleć, co do tego doprowadziło i modyfikujemy ten trening. Trochę dokładamy czasem innych rzeczy, rozmawiamy co tutaj można zrobić jako jednostkę treningową, mi jest też troszkę prościej, bo pracowałam jako trener przez 6 lat na siłowni, dorabiałam na studiach, to była moja druga praca.

 

T: Czyli jesteś też trenerką personalną?

 

M: Tak, więc miałam swoją grupę biegaczy przeszkodowych, biegaliśmy razem, oprócz tego miałam treningi personalne. Bardzo mi się podobała ta praca, uważam, że jakbym nie była ortopedą, to bym została trenerem, zostałabym na siłowni na 100%. Dzięki temu jestem w stanie z moimi pacjentami podyskutować na temat ich planu i oni też nie mają pretensji “ale co pani chce mi powiedzieć, przychodzę, lekarz, gruby, otyły, pali, to on mi nic nie może powiedzieć”, że trochę inaczej nam się rozmawia jak widzą, że ja też trenuję i trochę wiem o co chodzi, my po prostu modyfikujemy ten plan. Oprócz tego, że leczymy kontuzję, bo wiadomo, że w pierwszych etapach trzeba NLPZ zastosować, fizjoterapię, to oprócz tego staramy się modyfikować plan treningowy tak, żeby później do kontuzji nie wrócić.

 

T: Wiele osób po prostu robi tylko własne treningi, nie pamiętają o tym, że trzeba dołożyć trochę więcej treningu siłowego do tego, mobilizacji, czy do treningu stabilizacji.

 

M: Bo to nie jest takie oczywiste jak zaczynasz biegać, że do tego biegania trzeba też robić stabilizację, trening siłowy i np. rozciąganie. To nie jest takie oczywiste, bo myślisz sobie “wyjdę biegać, będę biegać 3 razy w tygodniu”. Dopiero kiedy coś idzie nie tak w treningu, to myślisz sobie “może coś jednak trzeba zmienić”.

 

T: Trening uzupełniający jest bardzo ważny w każdym sporcie, ale to jak ktoś wychodzi na krótkie przebieżki, nie jest z nadwagą, otyłością, to pewnie nie odczuje konsekwencji, ale jak się wkręci w intensywniejsze bieganie, więcej jednostek treningowych będzie, to wtedy można nie nadążyć z regeneracją i organizm może nie nadążyć z regeneracją.

 

M: Dokładnie, bo sam ruch w sobie i samo bieganie jest super, bo my tak mówimy, a to się kończy kontuzją, tutaj źle, można pomyśleć że my nie zachęcamy do biegania, a wcale nie. Wczoraj dr Urszula Zdanowicz, która u ciebie też była, wrzuciła super badanie na swojego Instagrama. W badaniu porównywała osoby, które biegają i nie biegają, ta grupa która biegała miała o 50% zmniejszone ryzyko zgonu, o 3 lata dłuższe życie, więc jeżeli chcemy przedłużyć swoje życie, to musimy zacząć biegać.

 

T: W ogóle biegać, czy pływać, sporty wytrzymałościowe bardzo dobrze wpływają na wydłużenie naszego życia. Żeby uprawiać jakąś dyscyplinę sportową trzeba ją lubić, a po drugie trzeba mieć taki jak ty masz plan, ale dla niektórych plan nie zawsze da się zrealizować. Jak się motywujesz do tego?

 

M: To jest bardzo dobre pytanie. Na początku faktycznie się motywowałam, potem doszłam do takiego etapu, gdzie to była część mojego dnia i wychodziłam nawet jak nie miałam chęci. Kiedyś w podcaście motywacyjnym – motywuję się czasami podcastami motywacyjnymi – usłyszałam, że jak nie masz chęci, to idź na trening bez chęci, czasami po prostu wychodziłam na trening bez chęci i go robiłam. To jest dość fajna rzecz, żeby wpisać to sobie w plan dnia, a nie na zasadzie “a, wyrzucę to na koniec i jak będzie mi się chciało, to pójdę”. Generalnie nam się nie będzie chciało.

 

T: Ja szczególnie jak jest zimno, mokro, ponuro, szaro i jeszcze smog.

 

M: Tak, nie oszukujmy się. Jak wrócisz z roboty – pewnie ty nie pracujesz 8 godzin, tylko z 10 albo 11, podobnie do mnie – byłeś w niej od 7 do 17, jeszcze dzieci, które trzeba karmić, ogarnąć, odrobić z nimi lekcje, to ja myślę, że o takiej 19-20 to już się nikomu nie chce, serio nikomu, więc wydaje mi się, że trzeba to zaplanować i wyjść w ramach zdrowia i dbania o siebie.

 

T: Bez chęci.

 

M: Czasem bez chęci, czasami jest fajnie, bo faktycznie się chce, np. w sobotę rano mi się super chce iść biegać, ale tak na tygodniu trochę muszę manewrować z planem, żeby to się udało.

 

T: Widać, że ci się udaje nieźle.

 

M: A jeszcze jedną rzecz chciałam powiedzieć, odnośnie biegania amatorskiego, robimy super projekt ze sklepem biegacza na WOŚP, w styczniu wypuścimy ebooka dla sportowców amatorów, biegaczy amatorów na co zwrócić uwagę. Będzie tam podstawowy plan treningowy uwzględniający wzmacnianie. Robiłam część o kontuzjach biegaczy i jak sobie z nimi radzić, mamy też część fizjoterapeutyczną, więc jak ktoś zaczyna swoją przygodę, to wypatrujcie, bo w styczniu będzie fajna dawka wiedzy i w dobrą stronę idzie cegiełka za tego ebooka, bo idzie wszystko w 100% na WOŚP, każdy kto robił, to zgodził się to robić charytatywnie, nikt z twórców nie wziął ani złotówki.

 

T: Poproszę jak już będzie link do tego ebooka, wrzucę na fanpage Recepta na Ruch na Instagramie, na Facebooku, żeby osoby, które biegają albo chcą biegać, albo trochę więcej się o bieganiu dowiedzieć, żeby mogły takiego ebooka pobrać i wesprzeć szczytny cel. Ostatnie pytanie – jaka jest twoja recepta na ruch?

 

M: Być aktywnym cały czas. Nie wypadać z planu, z rytmu bycia aktywnym i z rytmu treningowego, bo jak już człowiek wypadnie, to się ciężko wraca.

 

T: Dziękuję ci bardzo, zrealizowałaś malusieńką część swojego planu treningowego.

 

M: Spaliłam 176 kalorii.

 

T: Pół godzinki niecałe rozmowy.

 

M: Na 140 tętnie cały czas jadę.

 

T: Ja widzę i słyszę, nie słyszę twojego tętna, ale słyszę twój oddech, także postarałaś się. Dziękuję ci bardzo.

 

M: Dziękuję bardzo.

 

T: Przypominam wszystkim, podcast Recepta na Ruch w środy o godzinie 12:00, zapraszam do słuchania, oglądania na Youtube.

 

M: U mnie na kanale też puścimy. Działam w social mediach, na Instagramie głównie, gdzie dzielę się ortopedią, ale dzielę się też motywacją sportową i swoimi treningami.

 

T: Zachęcasz do aktywności, tak jak ten podcast Recepta na Ruch.

 

M: Pokazuję, że aktywność jest fajna.

 

T: Twój fanpage też podlinkujemy w podcaście, zapraszamy, żeby w opisie zobaczyć i wejść pooglądać, poczytać, wszystko co związane z aktywnością fizyczną. Dziękuję bardzo, do zobaczenia.

 

M: Dziękuję, do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *