W tym odcinku wspólnie z Andrzejem Wierniukiem rozmawiamy o skokach do wody.
Andrzej Wierniuk – trener I klasy skoków do wody. Mistrz Polski, reprezentant kraju. Finalista Pucharu Europy w 1971 r. w Londynie. Komentator sportowy w stacji Eurosport. Wiceprzewodniczący Komitetu Skoków do Wody w Polskim Związku Pływackim.
Z Andrzejem rozmawiamy między innymi o:
✅ jego karierze zawodniczej i trenerskiej
✅ tym gdzie na świecie, są najlepsi zawodnicy
✅ zaletach jakie dają treningi skoków do wody
✅ tym w jaki sposób przygotowują się zawodnicy i gdzie trenują
✅ konkurencjach w tej dyscyplinie sportowej
✅ emocjach jakie towarzyszą podczas skoków
✅ bezpieczeństwie podczas uprawiania tej dyscypliny
✅ programie Celebrity Splash, w którym brał udział jako trener
✅ jego recepcie na ruch
Treść całej rozmowy:
T – Tomasz Chomiuk
A – Andrzej Wierniuk
T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Andrzej Wierniuk, trener skoków do wody, wiceprzewodniczący Komitetu Skoków do Wody w Polskim Związku Pływackim. Andrzej, masz bogate doświadczenie jeśli chodzi o skoki do wody.
A: Chyba tak, bo zajmuję się skokami jako zawodnik od 1958 roku, więc nawet trudno policzyć ile to jest czasu. Co się w tym czasie robiło? Skoki do wody rozpocząłem trenowanie w Pałacu Młodzieży w Warszawie i praktycznie chyba częściej byłem na treningu w Pałacu niż w szkole i na studiach, żadnego treningu nie opuszczałem, a tam różnie się zdarzało.
T: Można powiedzieć, że mieszkałeś w Pałacu.
A: Legitymacja pałacowa, pierwsza którą dostawaliśmy jak tylko Pałac powstał, to w regulaminie było napisane – Pałac Młodzieży jest twoim drugim domem. Czasami się to równoważyło, czasami jedna szala przeważyła drugą. Pałac Młodzieży jest w moim sercu.
T: Jak to jest ze skokami do wody? Jak ta dyscyplina powstała i jak się rozwijała? Jak to wyglądało kiedyś, jak to wygląda teraz?
A: Skoki do wody są młodą dyscypliną, bo w formie organizacyjno-sportowej to powstały w połowie XIX wieku, w Niemczech. Gimnastycy, żeby uatrakcyjnić swoje treningi i ewolucje stwierdzili, że skakanie do wody im w tym pomaga. Były tzw. delfiny drezdeńskie, około 1848 roku, oni to rozpoczęli i najpierw to było w formie pokazowo-zawodowej, między sobą takie rywalizacje, ale taka forma organizacyjna to dopiero pod koniec XIX wieku Anglicy opracowali zbiór regulaminów. Na podstawie tych regulaminów w 1904 roku dyscyplina po raz pierwszy weszła w skład Igrzysk Olimpijskich w Saint Louis, ale tylko były skoki dla mężczyzn z wieży, wysokiej, sportowej, ewolucje i skoki w dal z wieży. Pamiętam, że zwyciężył jeden Amerykanin, który skoczył ponad 19 metrów, tylko nie wiadomo, od czego mierzyli.
T: Z rozbiegu?
A: Z rozbiegu, od krawędzi wieży, od krawędzi basenu, czy ta parabola wynosiła tyle, ale tak to się zaczęło. Dopiero skoki z trampoliny zostały wprowadzone w 1908 roku dla mężczyzn cały czas, a kobiety po raz pierwszy w Igrzyskach Olimpijskich wystartowały w Sztokholmie w 1912 roku. Zaczęły skakać z wieży, z trudniejszego przyrządu, a z trampoliny obie konkurencje męskie i damskie zostały włączone w 1920 roku w Antwerpii, wtedy kobiety i mężczyźni skakali z wieży 10 metrowej i kobiety z wieży 3 metrowej. Najpierw prym wiedli Niemcy i Szwedzi, Niemcy z wieży, Szwedzi z trampoliny, tak to się mniej więcej ważyło do lat 40.
1956 rok zaczęli pojawiać się Amerykanie jako czołówka światowa. Amerykanie byli czołówką światową do Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, do 1992 roku i pojawili się Chińczycy. Od tego się zaczęło, wtedy się zaczęła prawdziwa ewolucja skoków do wody, bo Chińczycy mieli niesamowicie trudne programy. Mężczyźni im trochę dorównywali, ale kobiety, pierwsza Chinka miała taką przewagę nad konkurentkami, kobiety skakały z trampoliny 10 skoków. Ona po 9 skokach mogła pójść do szatni i być spokojna, że będzie pierwsza, taki miała dystans między 1 a 2 zawodniczką.
Ona i Chińczycy spowodowali, że kobiety zaczęły ostrzej trenować. Żeby dorównać konkurencji musiały wykonywać coraz trudniejsze skoki, to z kolei pociągnęło rozwój sal gimnastycznych, suchy basen z gąbkami, sucha trampolina, lonże do skakania na suchym basenie, bąbel maszyna została wymyślona w Kanadzie. Została wymyślona w ten sposób, że hodowca storczyków miał nawadnianie nocne w swojej szklarni. Były duże opady śniegu, dach się zawalił i od razu przyszedł, było pełno śniegu, stąd powstały armatki narciarskie.
On zrzucił całą plantację swoich kwiatów i przerzucił się na produkcję armatek. To jest to samo, w podobny sposób powstała bąbel maszyna, urządzenie zainstalowane jest w dnie basenu, które tłoczy powietrze pod bardzo dużym ciśnieniem, około 12 atmosfer, które powoduje, że na powierzchni wody robi się kipiel, bąbelki.
T: Jak w gejzerze.
A: Wtedy zawodnik jeżeli spadnie przykładowo z trampoliny 3 metrowej na brzuch czy na plecy, to go nie boli. Z wieży trochę poszczypie, ale generalnie to wszystko było podyktowane postępem Chińczyków. Trenerzy zaczęli szukać rozwiązań, które skrócą ten dystans. Do dnia dzisiejszego dystansu się nie udało skrócić.
T: Bo zaczęli wykorzystywać nowoczesne rozwiązania.
A: To też, mają wszystko rzeczywiście. Jak byliśmy u Chińczyków na treningach, na dłuższym pobycie w 2005 roku, to na basenie, takim jak tutaj mamy w WUMie, pływalnia jest 50 metrów, ustawione co 3 metry trampoliny, trampolin 20. Na jednym końcu siedzi trener i na drugim, oni te skoki powtarzają taśmowo. Nasi zawodnicy jak zobaczyli, to przeżyli ciężki szok, ale wytrzymali 1,5 miesiąca. Został zmieniony styl trenowania zawodników na całym świecie. Chińczycy trening mają, mówią że raz dziennie, a ja mówię tak, raz dziennie, od 8 rano do 8 wieczorem. Oni tego treningu mają dziennie prawie 8 godzin, na sali, na akrobatyce, na batutach, na suchych trampolinach i oczywiście do wody.
T: Mają z kogo wybierać.
A: Raz, że mają kogo wybierać, a jak jest wybrany i zakwalifikuje się do grupy szkoleniowej, to rodzice dopingują dziecko, żeby ono koniecznie trenowało, bo to też jest forma wybicia się. W ośrodku gdzie byliśmy były dzieci, które 700 km od domu były skoszarowane, 5-6 letnie. Rodzice na to się zgadzają i nie będę już mówił o dyscyplinie, bo nasi zawodnicy i my też jak byliśmy, zobaczyliśmy co tam się dzieje jeśli chodzi o egzekwowanie niektórych ćwiczeń, to rzecznik praw dziecka i prokurator w 10 minut by mieli pełne ręce roboty. Nie te metody, bo tych metod na szczęście Europejczycy i cały pozostały świat tego nie stosuje, ale wszyscy szukamy i szukaliśmy i dalej będziemy szukać sposobów i możliwości, żeby skrócić dystans, rzadko to się udaje.
Od Igrzysk w Seulu w 1988 roku, kiedy wygrał Amerykanin Louganis i Chińczycy zajęli 2-3 miejsce, to od tego czasu jest na mistrzostwach świata, na pucharze świata, na igrzyskach olimpijskich jest tak, że Chiny > reszta świata. W Pekinie Chińczycy wygrali na 10 konkurencji 9, teraz też w Tokio wygrali 9 konkurencji, nie dajemy rady.
T: Chińczycy, Stany Zjednoczone, a gdzie jest jeszcze siła w skokach?
A: Anglia, Wielka Brytania. Od Igrzysk w Londynie, 4 lata przed igrzyskami, Anglicy sprowadzili trenera rosyjskiego szefa skoków do wody, głównego trenera i on opracował styl pracy rosyjski na Anglię.
T: I się sprawdziło.
A: Anglicy od tego czasu – ten trener dalej pracuje jako szef rady trenerów – sprawdziło się, efekty mają. W Rio de Janeiro wygrał Anglik z Chińczykami, w skokach z trampoliny, ale to był jeden, drugi, ale żeby powiedzmy, że podział medali miałby być pół na pół – jeszcze się nie udało.
T: Mówimy o sporcie zawodowym, ale jeśli chodzi o popularność w formie rekreacyjnej, takiej dla zdrowia, dla kondycji – u nas to nadal jest niszowa aktywność fizyczna, a gdzie jeszcze to jest popularne na świecie, nawet w wydaniu rekreacyjnym?
A: Szwecja, Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania, tam jest na podstawie sukcesów zawodników, bo akurat te państwa zawsze pojedyncze sukcesy miały, to jest czołówka. Co decyduje, żeby dyscyplina była popularna? Baza, gdzieś trzeba skakać.
T: Baza tak, plus znani, osiągający wyniki sportowcy, tak jak skoki narciarskie u nas nie były popularne zawsze.
A: Ale jeden się trafił i pociągnął wszystko. Kiedyś Fibak, potem Adam Małysz, mieliśmy bardzo dobrych mistrzów Europy Juniorów w młodszych i starszej kategorii, Andrzej Rzeszutek, Kacper Lesiak, to są jednostki, ale trudno się przebić w grupie seniorów. Dochodzą do wieku seniorskiego, to już zawodnicy przechodzą od 19 roku życia mężczyźni, to trzeba albo iść na studia albo do pracy, trzeba wybrać. Nie ma sponsora takiego, żeby utrzymał, z tego się nie żyje.
Skoczkowie na poziomie finału olimpijskiego, to może pierwsza piątka, szóstka, to jeszcze może liczyć w swoich federacjach na sponsora, ale reszta to trochę mało. Zwycięstwo w pucharze świata, to zawodnik dostaje 10 tysięcy dolarów, to jest impreza, która się odbywa raz na dwa lata. Jeżeli nie ma sponsora, który zatrudni kogoś do reklamy jak Anna Lindberg ze Szwecji mistrzyni Europy, to oni z tego mogą sobie żyć. Z Anią Lindberg był bardzo mądry pomysł, kiedy ona była juniorką i reklamowała zdrową żywność, to ponieważ tam nie można dzieci zatrudniać zarobkowo, to fundowali jej stypendium treningowe w Stanach Zjednoczonych i studia, to można.
T: Chyba że ma się rodziców milionerów, to wtedy można się rozwijać.
A: Ale sam wiesz jak trudno w totka trafić.
T: To prawda. Andrzej, jakie są zalety uprawiania tego sportu? Zalety jak widać finansowe, osiągnięcia wyników, to się nie liczy, ale mówimy tutaj o zdrowiu.
A: Satysfakcja i zdrowie. Trening skoczka do wody jest bardzo wszechstronny. My w Pałacu zaczynamy z dziećmi od 6 roku życia, pierwsze dwa lata to jest zabawa polegająca na rozwoju koordynacji ruchowej, orientacji przestrzennej i przede wszystkim pokonywania strachu przed różnymi wysokościami. Każdy trening jest poprzedzony przynajmniej godzinną gimnastyką, my to nazywamy gimnastyką, ale to są takie praktyczne zajęcia ogólnorozwojowe, z elementami akrobatyki, ale na poziomie tych dzieci. Z wiekiem wszystko się utrudnia i się modyfikuje.
Nie znam skoczka do wody, który chorował na zapalenie zatok, ucha. Kiedyś to my całe wakacyjne miesiące trenowaliśmy na odkrytych basenach, hartowanie było stopniowe, ale długotrwałe. Dzisiaj w Polsce nie możemy zrobić zgrupowania wakacyjnego, bo nie ma basenu do skoków do wody, a kiedyś były w Wiśle, Inowrocławiu, Gdyni, Bielsku, Poznaniu, Szczecinie. W Pekinie jest 7 szkół, akademii skoków do wody. U nas w Polsce jest 6 klubów i nie wszystkie mają dobre warunki.
Paradoks, piękne baseny są w Poznaniu, w 2013 roku organizowaliśmy mistrzostwa Europy juniorów do dzisiaj chwalone, szefowa mówiła “żeby nie było gorzej jak w Poznaniu”, byliśmy z tego dumni, a to już 10 lat. Szefowa się zmieniła, ale nowa też to samo mówi. W Łodzi basen też jest bardzo dobry, przystosowany do wyczynowego, ale nie ma sekcji. Nie przynosi zysków, basen musi zarabiać na siebie. Nie biorą pod uwagę aspektu wychowawczo-zdrowotnego, tylko bilans musi być na zero albo z dużym plusem, na minus nie może.
T: Jak już są te miejsca, niewiele ale są, jakie tam są konkurencje?
A: Skoki z trampoliny jednometrowej, trzymetrowej i wieży. Skoczkowie są sklasyfikowani w grupach wiekowych, pierwsza grupa to 6-7 lat i co 2 lata – 8-9, 10-11 i aż do seniora kończymy w wieku lat 18, a mężczyźni 19. W każdej grupie jest określona ilość skoków, w niektórych kategoriach są wyznaczone jakie skoki dzieci muszą robić, żeby niektórzy trenerzy sztucznie nie próbowali pójść w trudność programu, bo się wtedy traci na technice i bardzo często dziecko się zniechęca jak mu nie wychodzi i rezygnuje.
W naszym komitecie ustaliliśmy, że w programach dla najmłodszych dzieci, u nas to się nazywa grupa E1 i E2 są wyznaczone skoki, które trzeba wykonywać, ewentualnie w drugiej grupie można jeden trudniejszy skok sobie przeszmuglować. Każda grupa wiekowa, później jest grupa D, to robią 6 skoków, grupa C robi 7 skoków, grupa B robi 8, grupa A 9 lub 10 skoków, w zależności czy dziewczynki czy chłopcy, tak to stopniowo idzie. Bardzo często rodzice przychodzą do nas, przyprowadzają pociechę i mówią “panie trenerze, czy coś z niego będzie?”, my odpowiadamy “proszę przyjść z tym pytaniem za 5 lat”, bo niestety, to jest sport techniczny, to wymaga czasu, żeby to pokazać, nauczyć. Przede wszystkim przez wielokrotność powtarzanego ruchu dążymy do odruchu, żeby to było wykonywane automatycznie. U dzieci to się zdarza, że wpadnie do wody i mówi “zapomniałem, co mam robić”, “myśl o tym na trampolinie, w powietrzu to już jest po ptakach, wpadniesz do wody jak kamień i koniec”. A propos tego, co skoki dają – samodyscyplina, umiejętność koncentrowania się, skupienia się na ćwiczeniu i zadaniu, które ma wykonać, a to wszystko potęguje.
T: I strach.
A: Strach pokonujemy w formie zabawowej, to jest najlepszy sposób. Każemy dzieciom z podestu 3 metrowego skakać z rozbiegu jak najdalej, nie patrzymy czy ładnie wpadnie czy nie, tylko żeby to pokonał. Jak jest sam na basenie, to nie skoczy, ale w grupie jest od razu mobilizacja, rywalizacja i trzeba. Mamy taką zasadę, że jak dziecko czy starszy zawodnik, ale jeszcze nie senior 5 razy źle skoczy, to za 6 razem jak znajdziemy coś, co było dobre i go chwalimy.
T: Pozytywna motywacja.
A: Tak, to jest bardzo ważny element, żeby nie zniechęcać, a stwarzać możliwości, że bariera strachu czy niemożności technicznej można ją pokonać.
T: Jak są zawody czy to dla juniorów czy dla seniorów, to co jest oceniane przez sędziów? Jakie elementy?
A: We wszystkich kategoriach jest to samo oceniane, tzn. sposób odbicia się od przyrządu, odległość od przyrządu, szybkość wykonania ewolucji w powietrzu, moment i jakość wyprostu i wejście do wody. U nas to się nazywa chińskie wejście gaszone, nie ma plusku, zassie woda do środka i rzeczywiście to pierwsi wprowadzili Chińczycy.
Myśleliśmy na początku, że troszeczkę to jest bardzo niebezpieczne, bo oni wpadają na dłonie, chwytną częścią przebijają wodę. Kiedyś się też tak skakało, na początku jak wszyscy się uczyli, proponowali żeby było wejście na tygrysa, na dwie dłonie złączone, palce lekko podgięte, a Chińczycy wymyślili w ten sposób, okazało się że ten sposób jest lepszy, bo jest bardziej stabilny i mocniejszy uchwyt, nie ma możliwości żeby wyrwało barki do tyłu czy kontuzja obręczy barkowej. Tutaj to jest element taki, który z dziećmi ćwiczymy od małego, nadgarstek trzeba tak wyćwiczyć, żeby można było go wygiąć automatycznie, bez jakiegoś bólu zbytniego przyglądania się temu.
T: A jakie przykładowe ewolucje wykonują skoczkowie?
A: Najprostszym skokiem jest tzw. skok kuczny na głowę, czyli z miejsca zawodnik się odbija do góry, łapie kuczną pozycję, kolana podciąga do klatki piersiowej, prostuje i wpada na głowę do wody. Jest to skok najtrudniejszy do nauczenia, bo to jest pierwszy skok w ogóle. Konieczność zmiany położenia ciała w powietrzu jest dla dzieci bardzo trudna, oczywiście mamy ćwiczenia, które pomagają, ale zawsze jak prowadzimy kursy instruktorskie, to jak się pytamy nawet byłych zawodników jaki jest najtrudniejszy skok do nauczenia to mówią “4 i pół salta w przód”, a ja mówię “no tak, a ile się uczyłeś kucznego na głowę?” “rzeczywiście, tego się uczyłem długo”.
Potem dodanie salta nie jest skomplikowaną sprawą, jak mamy suchy basen, ścieżki akrobatyczne, batuty, lonże, to dodawanie elementu do śruby czy do salta, to już nie ma takiego problemu. Najtrudniejsze są skoki, które są najbardziej złożone, czyli skoki ze śrubami, obrót w przód i obrót wzdłuż osi ciała pionowej, to są skoki najtrudniejsze. Jak chce się wygrywać, to trzeba się męczyć.
T: To prawda. Wyobrażamy sobie skoki do wody, basen, trampolina, a tak jak wspomniałeś, przecież to jest dużo innego przygotowania. Jakie są proporcje, gdzieś na sali gimnastycznej, na uprzęży czy suchy basen?
A: Każdy cykl szkoleniowy, treningowy dzieli się na okresy – okres przygotowawczy, startowy, roztrenowania. W okresie przygotowawczym jest mniej więcej proporcja taka, że 60% czasu to sala, 40% basen. Potem to się powolutku równoważy pół na pół, a w okresie startowym jest proporcja 70% basen, 30% gimnastyki rozgrzewkowa, nie wymagająca aż tyle energii, dynamiki, żeby być świeżym na trampolinie.
T: Nie zmęczyć się przed właściwym skokiem.
A: Są tacy, młodsi, kto więcej pompek zrobi, a potem jak jest stanie na rękach “trenerze, ręce mi wysiadły”, pilnujemy żeby przed treningiem cięższym, albo jeżeli mamy uczyć się nowego elementu, to pilnujemy, żeby zawodnik uczył się techniki na świeżości, na wypoczynku, a nie tak, że tętno 180, pot na twarzy, obłęd w oczach i nic nie można zrobić.
T: Jeszcze jednej rzeczy nie powiedzieliśmy, o bezpieczeństwie. Ważny bardzo element, niektórzy próbują na własną rękę uczyć się skoków, wiemy jakie są czasami efekty tego.
A: Stary trener ze Śląska zawsze mówił “jak robisz na rękę, to później trzeba ją koniecznie umyć”, ale my oczywiście stopniujemy trudność, nigdy na pierwszym treningu czy na początku szkolenia nie uczymy robić salta z 3 metrów zawodnika, tylko z krawędzi basenu, ze słupka, z trampoliny, z podestu 1-metrowego, kiedy jest dużo elementów ruchu naturalnego, łatwo zawodnikowi wykonać polecenie, naprężyć, wyprostować nogi, popatrzeć w sufit, ręce podnieść do góry.
Najważniejsza zasada, każdy skok bez względu na to jak jest trudny i z jakiejkolwiek jest wysokości rozpoczyna się po odbiciu od wyprowadzenia rąk do góry, potem jest łatwiej. Kwestia bezpieczeństwa, to oczywiście zawodnikowi albo dziecku trzeba zadać taki element, takie ćwiczenie, które wiemy, że on wykona. Najpierw robimy próbę na sali gimnastycznej z lonżą albo na materacach, żeby dziecko przyzwyczaić, że ruch jest obrotowy albo w lewą stronę, albo śrubkę zrobimy, ugniemy nogi w podskoku, ale kwestia bezpieczeństwa, skoki do wody, trudno sobie to przetworzyć w głowie, że jest mniej kontuzjogenny niż pływanie. Są przeciążenia stawowe, barków, bioder.
T: Częstotliwość ruchów jest większa w pływaniu.
A: Tak. Często słyszy się opinie, że jak ktoś skacze do wody, to leży w Konstancinie na oddziale ortopedycznym, ale gdzie oni skakali? Do basenu w ogrodzie, do sadzawki gdzie głębokość wody to 1 metr, a on skacze na głowę. Zawsze dzieciom mówimy, że niech nigdy nie próbują zademonstrować swojej odwagi i lepszości, że jestem lepszy i skoczy z wyższej wysokości do jeziora, do rzeki – nie wiadomo co tam jest na dnie.
T: I gdzie dno się znajduje.
A: Z drugiej strony, nawet zawodnik czy dziecko, które ćwiczy 2 lata, już ma umiejętność wpadania do wody, to wie, że musi się cały zanurzyć pod wodę, żeby ten skok zakończyć pod powierzchnią wody. Widzi się, że jeden skoczy delfinkiem, jeszcze nogi się nie schowały, a już głowa jest na wierzchu, to taki może jest jeszcze bezpieczny skok, ale taki pionowo do dołu, głową w dół, to już jest niebezpieczne i uczulamy dzieci, żeby tego nie robiły. Nie mówimy, żeby ostrożnie, po prostu nie robimy. Na razie nie mieliśmy żadnego przypadku, że dziecko przyjechało z wakacji, gdzie miało taki uraz kręgów szyjnych czy innego elementu kostnego.
T: Skoki do wody są dyscypliną dość widowiskową, nawet programy telewizyjne były, gdzie celebryci skakali do wody.
A: Miałem nawet przyjemność jedną grupę trenować tych zawodników. Bardzo odważni, wszyscy.
T: Przed kamerą nie da się inaczej.
A: Jak w Tańcu z Gwiazdami chcieli utrzymać się w programie jak najdłużej, co odcinek była eliminacja kogoś. Miałem dwoje zawodników, którzy sami stwierdzili, taka jest piosenkarka internetowa Saszan, która miała zawsze zwolnienie z WFu, miała wtedy chyba 21 lat, doszła do finału, zajęła drugie miejsce. Po finale powiedziała “Andrzej, zobacz, mięśnie mi widać na nodze”, a ja mówię “Saszan, codziennie 10 minut ćwiczeń i to się utrzyma”. Ona miała taki talent do skoków, że z koleżanką, która też tam pracowała, Regina Synoradzka, mówimy “Saszan, 15 lat za późno przyszłaś tutaj na basen”.
Drugi był Radek Liszewski, lider zespołu Weekend, który naprawdę gdyby też przyszedł, miał dryg, cechy naturalne, u nas takie cechy naturalne to jest naprężenie nóg, cecha baletowa, wyprostowane bardzo mocno naprężone stopy, silny brzuch, to oni dwoje mieli takie predyspozycje na zawodników, naprawdę. Do dzisiaj mam z Radkiem kontakt i zawsze mówi mi “Gdybym tak nie śpiewał, to może bym skakał do wody”.
T: Czyli śpiewacy nieźli są.
A: Z tego rzeczywiście widać, Saszan i Radek byli takimi wyróżniającymi się skoczkami do wody. Z drugiej strony to też propagowało skoki do wody, bo zaraz po programie przychodzili rodzice do Pałacu albo przysyłali maile na pływalnie czy można zapisać dziecko. Bardzo często to było dziecko 12-14 lat. Ja zacząłem skakać jak miałem lat 12, dzisiaj by mnie nigdzie nie przyjęli, a jednak wtedy była inna klasyfikacja sportowa. Wiek nie decydował, tylko klasy sportowe, 3, 2 i w górę, można było zacząć później.
T: To wszystko się zgadza, jeśli mówimy o sporcie zawodowym. Do rekreacji, do dbania o zdrowie to można przychodzić w każdym wieku?
A: Oczywiście, mamy takie grupy, gdzie przychodzą na takie skakanie rekreacyjne i dla nich to jest też tej wagi, próbujemy inaczej, też chcą się nauczyć bardziej skomplikowanej ewolucji, w tym pomagamy. To już jest wiadome, oni sami wiedzą, że na zawody się nie nadają, bo wiekowo nie pasują, musieliby skakać program seniorski, tego się nie da zrobić w ciągu jednego, krótkiego okresu. Organizujemy dla nich zawody, dla grup rekreacyjnych, amatorsko, że mogą wykonywać skoki, których się nauczyli i nie ma ograniczeń.
T: Przed rodzicami, przed dziadkami się pokazać.
A: To jest największy dla nas moment rozrywki, bo my czasami nie patrzymy na dzieci, tylko na reakcje rodziców, są bardzo różne, bardzo zabawne. Anegdota rodzinna, moja siostra też trenowała skoki do wody, nawet była mistrzynią Polski na igrzyskach olimpijskich, 3 razy w finale była, też młodo zaczęła. Jak miała z 12 lat były zawody w Pałacu i ona skakała z wieży, przyjechał dziadek z Lublina, jak zobaczył ją na górze, to krzyczał “Elżunia, złaź na dół”, patrzył co się dzieje, a to starszy pan i krzyczał z trybun.
T: To już robi wrażenie, nawet z dołu patrząc.
A: Z dołu wieża wygląda bardzo fajnie, jak mieliśmy Celebrity Splash, w obsłudze byli ludzie, którzy nie mieli z tym do czynienia, to mówiłem, żeby przyszli na wycieczkę, na górę wieży 10 metrowej, zobaczcie jak to wygląda. Na końcu pełzali, mówili że więcej tam nie wejdą. Z tej strony to jest fajnie, w drugą stronę jest trochę nieszczególnie.
T: Mówimy o sporcie jaki jest na igrzyskach, na mistrzostwach świata, ale skoki do wody to nie wiem czy akurat ten temat, aż tak bardzo się pewnie nie interesowałeś, ale myślę, że na pewno masz pojęcie. Są organizowane przez Red Bulla w miejscach nietypowych często skoki.
A: High diving, z wysokości, z platform kobiety skaczą z wysokości 21 metrów, mężczyźni z 27 i to też wszyscy to są byli skoczkowie, którzy swoje ewolucje wykonują. Dla mnie to jest szczyt odwagi. Moja żona jest sędziną skoków do wody, jak była na mistrzostwach świata jako sędzia, teraz w Rzymie, kolega drugi sędzia mówi “chodź, pójdziemy na platformę 27 metrów, zobaczymy jak wygląda”, chociaż ona też była zawodniczką, mistrzynią Polski, to mówi “metr od krawędzi stanęłam, bo nie daj Bóg wiatr zawieje i polecę”. Ta wysokość robi wrażenie, dla mnie to są herosi, tylko podziwiać.
T: Tylko skoczkowie ze spadochronem może potrafią sobie wyobrazić jak ta wysokość wygląda.
A: Zakładam, że w 100% jest przekonany, że mu się otworzy spadochron we właściwym momencie i bezpiecznie wyląduje. Jak przy pierwszym skoku spadochronowym, tak jak moi koledzy z AWFu byli na obozie wojskowym, byli w grupie komandoskiej, to mówią, że co prawda skakali z 1000 metrów, ale jak drzwiczki otworzyli, popatrzyli w dół to już tak wesoło nie było.
T: Andrzej, myślę, że na tą formułę podcastu jest dużo bardzo informacji, szczególnie dla osób, którzy nie mieli styczności ze skokami. Zawsze na koniec gościom zadaję pytanie, skoro to jest Recepta na Ruch, to właśnie jaka jest twoja recepta na ruch?
A: Każdy ruch jest zdrowy i dobry, jeżeli ma odpowiednie oprzyrządowanie jeśli chodzi o ubiór i obuwie, zabezpieczenie, jeżeli na świeżym powietrzu to zabezpieczenie powinno być tego typu. Każda forma ruchu, hulajnoga, rower dla dziecka, skakanka, jaki to jest trudny przyrząd…
T: Mieliśmy odcinek o skakance.
A: Przychodzą do nas dzieci 7-8 letnie i nie potrafią skakać na skakance. Kiedyś jedna pani powiedziała “jak byliśmy dziećmi, to po szkole pod trzepakiem siedzieliśmy”, a on mówi “widziała pani teraz osiedle z trzepakiem?”, nie ma, rzeczywiście, trudno to zauważyć. Miesiąc poświęcamy na to, żeby dzieci nauczyć skakać na skakance.
T: Takie czasy.
A: Każdy ruch jest dobry, naprawdę każdy ruch jest dobry i niech rodzice nie szukają i nie widzą od razu w dziecku Lewandowskiego, Małysza, Igę Świątek czy inną gwiazdę sportu, powolutku. Dziecko musi dojść do jakiegoś poziomu i tego bakcyla albo złapie, albo nie, ale rekreacja jest podstawowa, dla wszystkich i nie jest skomplikowana.
T: Andrzej, dziękuję ci bardzo.
A: Również, bardzo mi było miło.
T: Miło było posłuchać i dowiedzieć się czegoś więcej. Przypominam wszystkim, podcast co środę o godzinie 12:00, zapraszam do słuchania, oglądania, komentowania. Dziękuję bardzo.
A: Dziękuję.