Transkrypcja odcinka nr 💯.
W tym odcinku z dr Danielem Śliżem rozmawiamy o Medycynie Stylu Życia.
Dr n. med. Daniel Śliż – specjalista chorób wewnętrznych, specjalista w zakresie zdrowia publicznego. Pierwszy w Polsce specjalista International Board of Lifestyle Medicine w zakresie Medycyny Stylu Życia, nauczyciel akademicki, adiunkt w III Klinice Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a także adiunkt w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego w Szkole Zdrowia Publicznego. Założyciel oraz prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia. Współredaktor książki „Medycyna Stylu Życia”, pierwszej tego typu publikacji w Polsce. Założyciel i opiekun pierwszego w Polsce SKN Medycyny Stylu Życia działającego na WUM.
Z Danielem rozmawiamy między innymi o:
✅ tym czym jest Medycyna Stylu Życia
✅ długości życia i od czego ona zależy
✅ stylu życia Polaków
✅ nawykach i odpowiednim podejściu do ich zmiany
✅ paradoksie prewencji
✅ tym jak powinna wyglądać czynność pt. „jedzenie”
✅ deficycie ruchu w naszym życiu
✅ promocji aktywności fizycznej w społeczeństwie
Treść całej rozmowy:
T – Tomasz Chomiuk
D – Daniel Śliż
T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Dr Daniel Śliż. Daniel jest lekarzem, lekarzem specjalistą chorób wewnętrznych, zdrowia publicznego, prezesem Polskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia. Nauczyciel akademicki, adiunkt w WUMie i jeszcze wiele, wiele innych, nie będę wymieniał. Prewencją się zajmujesz generalnie, w Polsce i też szerzej?
D: Troszkę w Europie, jeszcze nie na świecie, ale w Europie działam w strukturach ESC, czyli w Europejskim Towarzystwie Kardiologicznym. Dziękuję Tomku za to wprowadzenie, przedstawienie. Tomek zapomniał powiedzieć, że razem pracujemy w jednej klinice, chciałem bardzo serdecznie podziękować za to, że zaprosiłeś mnie na setny odcinek, to dla mnie bardzo duże wyróżnienie i bardzo duże wydarzenie, że możemy tutaj dzisiaj pogadać o ważnych rzeczach dla wszystkich.
T: Tak, dopiero setny odcinek.
D: Ale też już, zależy jak patrzeć.
T: Setny dopiero, bo dopiero ciebie zaprosiłem, a już, że to już jest setny odcinek.
D: Może będzie 200 i 300, to też się spotkamy.
T: To dobry moment, żeby porozmawiać o ruchu w kontekście medycyny stylu życia, bo to jest jeden z elementów naszego stylu życia. Czym jest w ogóle medycyna stylu życia? Wprowadziłeś to pojęcie chyba w Polsce, skąd to się wzięło?
D: Zacznę od początku, zaczęliśmy teamem szerszym, nie tylko ja ale zespół ludzi, tutaj serdecznie chciałem podziękować i pozdrowić Alicję Baskę, która jest spiritus movens w naszej organizacji. Bez niej wiele rzeczy by się nie wydarzyło, ale rzeczywiście byłem pewnie pierwiastkiem czy zapłonem do tego, żeby medycynę stylu życia w Polsce wprowadzić. Pierwotnie była inna nazwa itd., idea była prewencyjna. Studenci bardzo mocno zapoczątkowali to na WUMie, świetnie to się rozwinęło.
Czym to jest? To jest brakujące ogniwo, dzisiaj należy tak powiedzieć, że to jest brakujące ogniwo w medycynie. Znamy medycynę, wiemy jak wygląda, lekarze leczą choroby, idzie im to jakoś, ale nie leczą pacjentów, z tym jest problem. W pewnym momencie zabrakło nam – nie chcą używać wyświechtanych w zły sposób słów – holistycznej medycyny. Holistyczna jest wyświechtana przez takie istoty jak Zięba, który totalnie nic nie wie, a mówi, ale takiego globalnego podejścia do pacjenta brakuje.
Zajmujemy się przede wszystkim filarami, na których opiera się zdrowie. Jeżeli mamy zacząć od tych, o których dzisiaj będziemy mówić, to o aktywności fizycznej, modelu żywieniowego, jesteś tym co jesz, używkami, bo one kształtują te zachowania, o których będziemy dzisiaj pewnie mówić. To są relacje międzyludzkie, mindset czyli to w jaki sposób reagujesz na rzeczywistość, to jest zarządzanie stresem i pewnie jeszcze wiele pomniejszych rzeczy, np. higiena snu, o której niewiele się w medycynie mówi, chyba że w specjalistycznej, ale w takiej ogólnej medycynie zapominamy o higienie snu.
To jest podejście na zasadzie “pokaż mi jak żyjesz, a ja ci pokażę, podpowiem co możesz zmienić i weź sobie to co chcesz z tego, zobacz czy to u ciebie działa, jak to na ciebie wpływa”. To jest łańcuszek, to jest naczynie połączone i cokolwiek zmienisz w życiu to inaczej się poczujesz, zaczniesz zmieniać kolejne elementy, to jest fajne.
T: Zastanawia mnie jedna rzecz, mówi się o profilaktyce, pierwotna, wtórna, czym to się różni od medycyny stylu życia?
D: Niczym się nie różni, bo jeśli popatrzymy na to jak medycyna stylu życia działa, ideą lekarzy nie powinno być to, żeby leczyć choroby czy leczyć pacjentów, tylko im zapobiegać, bo to jest lepsze dla pacjenta. Możesz żyć 100 lat pod respiratorem, taka idea jest dzisiaj możliwa, troszkę w stanach krytycznych możemy powiedzieć, że życie się nie kończy, tylko brakuje amin presyjnych, w medycynie specjalistycznej moglibyśmy powiedzieć.
Z drugiej strony nie jesteśmy zainteresowani takim życiem, chcielibyśmy siedzieć prosto na tych rowerkach, tak jak dzisiaj, fajnie byłoby popedałować, nawet do sklepu po zakupy, pewnie w wieku lat 60-70 warto byłoby cieszyć się wnukami, dziećmi i kimkolwiek kogo mamy obok siebie. Pewnie warto byłoby wyjść na wycieczkę, a to się nie wydarzy – po pierwsze dlatego, że my żyjemy coraz krócej…
T: A wydawało mi się odwrotnie. Jest tak, że medycyna wydłużyła życie, ale długość a jakość to są dwie różne sprawy.
D: Tak, po pierwsze musimy się skupić na tym, że medycyna miała bardzo niewielki wpływ na wydłużenie życia.
T: A lepsza diagnostyka, lepsze leki, wynalezienie antybiotyków…
D: Dobra, ale z drugiej strony mamy czystość wody, do której w trzecim świecie nie ma dostępu. Mamy pożywienie, które jest mega dobre dzisiaj, o ile dobrze wybieramy, mamy odpowiednią higienę snu, możemy korzystać z odpowiedniej diagnostyki tak jak mówisz, ale medycyna nam nie wydłuża tak bardzo życia, niż to co my jesteśmy w stanie zrobić dla siebie. Były badania Lalonde’a, to jest strasznie anachroniczny model, bo pewnie dzisiaj możemy wyciągnąć dużo innych badań, ale tak jak popatrzymy na to jak nowoczesna medycyna ma wpływ na nasze życie, to jest 20%. 60% to jest to, jak my żyjemy.
Medycyna trochę wpłynęła i do 2019 roku w jakiś sposób gdzieś wydłużało nam się życie, w 2017 roku nastąpiła faza plateau, długość życia przestała się wydłużać, a teraz możemy powiedzieć, że nastąpiła korekta na wykresie i 2 lata straciliśmy przez pandemię. Nie tylko zostały wycięte 2 lata bo siedzieliśmy w domu, mamy nadliczbowe zgony z powodu chorób nowotworowych, sercowo-naczyniowych, za dużo pijemy, za dużo palimy, za mało się ruszamy, źle jemy, mamy złe relacje. Pamiętasz lockdowny, 70% studentów zgłaszało pogorszenie zdrowia psychicznego. To będzie miało koszmarny wpływ na to, jak będziemy chorować za 10 lat.
Pytałeś o to czy prewencja pierwotna czy wtórna, to ja odpowiem tak – medycyna stylu życia ma zastosowanie w obu tych obszarach, im wcześniej tym lepiej. Im wcześniej zaczniesz ruszać się i odpowiednio odżywiać, tym będziesz miał lepszy mindset za 10-15 lat, tym lepsze będziesz miał warunki do tego, żeby żyć w zdrowiu, a to też jest klucz. Nam długość życia może się nawet skracać, ale znowu, długość życia w zdrowiu też się nie wydłuża. Coraz bardziej chorujemy, co trzeci Polak ma przynajmniej 2 choroby przewlekłe, co trzeci Polak, to jest kosmos. Żyjemy w ciągłym zagrożeniu, w stanie wojny z chorobami przewlekłymi.
T: Które te dwie choroby pojawiają się najczęściej?
D: Zgodnie z ICD-10, to jest klasyfikacja chorób, pewnie trzeba wymienić choroby sercowo-naczyniowe, ale zapomnijmy o tym. Choroby nowotworowe, zapomnijmy o tym. To jest palenie, brak aktywności fizycznej, nadmiernie spożywany alkohol, zła dieta, brak odpowiedniej higieny snu, to nas zabija, to są te przyczyny chorób. Te choroby, które zabijają nas najczęściej mają wspólne mianowniki, to jest właśnie styl życia. Możesz dać tabletkę na wszystkie te choroby, na większość, ale to jest tylko szczyt góry lodowej, a 90% jest pod wodą.
T: Zanim przejdziemy do tabletek, to jak w ogóle u ciebie wygląda medycyna stylu życia w sensie aktywności fizycznej? Ćwiczysz, uprawiasz jakieś formy ruchu, sportu, co ci najbardziej przypada do gustu?
D: To jest świetne pytanie w kontekście tego, że wymieniłeś moje afiliacje i pewnie jeszcze kilka byłoby trzeba dopisać. Trzeba sobie jasno powiedzieć jak ja żyję – z jednej strony staram się żyć bardzo higienicznie, z drugiej strony bardzo lubię pracować, robię to co chcę robić w życiu, więc bardzo mnie to angażuje, ale nie pozostaję dłużny.
Dzisiaj angażuję siebie, swoje ciało do aktywności w każdym momencie, kiedy mogę. Mógłbym zamówić taksówkę, a staram się nie brać Ubera, tylko staram się wziąć rower do samochodu i gdzieś pojechać rowerem czy podróżować na piechotę. To jest taka moja bardzo ulubiona aktywność, ale też to co kształtuje naszą aktywność fizyczną i chyba też moją, mam jakiś tam trening kalisteniczny rozpisany w grafiku, raz w tygodniu i robię to regularnie, mam trening…
T: Pod opieką trenera?
D: Tak, oczywiście, pamiętajmy o tym, że to jest lek, w pewien sposób możemy sobie powiedzieć, że przedawkowanie czy złe dawkowanie może grozić kontuzją, a to jest dosyć wymagający sport. Rower to kolejna aktywność, spacery, ale przede wszystkim staram się używać nóg do aktywności codziennej, czyli idę na zakupy na piechotę, staram się wykonywać te zakupy np. gdzieś w obrębie 3-4 przecznic, tak, żeby móc je przynieść do domu na piechotę. Staram się wyjeżdżać sobie na wycieczki rowerowe to jest moja codzienność. Aktywności jest sporo, ale nie zawsze to musi być codzienny trening. NEAT, czyli ta termogeneza, która jest niezależna od zaplanowanych treningów też stanowi dla mnie dość duży udział w aktywności.
T: To jest bardzo ważne chociażby ze względu na utrzymanie odpowiedniej masy ciała.
D: Z tym jest problem, szczególnie w pewnym wieku.
T: I w tych czasach.
D: W tych czasach. Doszedłem do wniosku, że mógłbym zaplanować swoje życie nie używając mięśni. Wszędzie mógłbym się poruszać samochodem, taksówką, autobusem, tramwajem, bardzo skrajnie, minimalizując aktywność.
T: Przy odpowiedniej ilości zer na koncie to wszystko telefonem możesz załatwić, nie ruszając się z miejsca.
D: Dokładnie tak. Nie życzymy zer na koncie wszystkim naszym słuchającym i oglądającym, ale życzymy dużo aktywności.
T: I żeby z przodu coś było przed zerami.
D: Jak największa cyfra żeby była z przodu przez zerami, ale też życzymy bardzo dużo zer po jedynce albo dwójce, jeżeli chodzi o kroki dzienne.
T: Tutaj na pewno. Ile robisz kroków dziennie?
D: Długi czas używałem urządzeń pomiarowych, zegarków które liczą, ale zarzuciłem to. To jest bardzo dobre, to mnie motywowało, ale w pewnych sytuacjach jest to demotywujące, bo bardzo trudno policzyć trening kalisteniczny, a ja wracam po takim treningu wypruty, a mi pokazuje, że jeszcze powinienem zrobić 6000 kroków.
T: Trzeba to sobie wytłumaczyć.
D: Ale później źle statystyki wyglądają.
T: Ale to zależy dla kogo mają być te statystyki.
D: To prawda. Rozumiem ideę, jest to fajne dla wielu osób, które zaczynają przygodę z aktywnością fizyczną, dla których nie jest to rutyna i nie myślą proaktywnie, żeby być ćwiczącymi na co dzień. To jest świetne urządzenie, weź sobie krokomierz zwykły, nawet najprostszy, chińszczyzna za parę złotych, bo to dosłownie tyle kosztuje i wrzuć go do kieszeni, popatrz się na koniec dnia. Nie wrzucaj go tylko do pralki razem z ubraniami, bo też takie metody słyszałem, że są. Zobaczysz jaką masz aktywność.
T: Codzienna aktywność na pewno jest ważna, NEAT o którym wspomniałeś. Okazuje się w badaniach, że to nie jest do końca wystarczające, że musi być dodatkowy bodziec, który podnosi poprzeczkę coraz wyżej i stymuluje do tego, żeby poprawiały się pewne funkcje układu sercowo-naczyniowego czy płuc, także intensywny trening bardzo fajnie jak jest gdzieś w tygodniu wpleciony czy trening oporowy, o którym coraz więcej się mówi, bada, że ta siła musi być po to, żebyśmy jakość życia utrzymywali jak najdłużej.
D: Mówisz o treningu oporowym, to mi się przypomina ten opór przed treningiem. Motyw, który trzeba przełamać i ten HIIT, który jest hitem, to też jest ważne.
T: O przełamywaniu, bo tak jak rozmawialiśmy, są choroby, na które można łyknąć tabletkę i w jakiś sposób sobie pomóc, to jest łatwe. Polacy z tego co kojarzę chyba są lekomanami.
D: Nie tylko lekomanami, alkoholikami też są.
T: Jeśli mówimy o poprawianiu swojego zdrowia, to można łyknąć tabletkę albo można zmienić ten styl życia, tylko połknięcie tabletki poza tym, że trzeba ją kupić nie wymaga wielkiego przygotowania, zaplanowania i jest dużo prostsze niż zmienić jedną sferę swojego życia, drugą, trzecią, czyli medycynę stylu życia rzeczywiście wprowadzić. Jak to zrobić i kto to ma robić, kto ma w tym pomagać?
D: Zacznijmy od tego kto, a potem jak. Kto? Ludzie, którzy są zajawieni w medycynie stylu życia, jest nas coraz więcej, to jest super, zapraszamy na stronę www.ptmsz.pl, czyli Polskie Towarzystwa Medycyny Stylu Życia, tam znajdziecie listę lekarzy, którzy zajmują się medycyną stylu życia. Część z nich zostawia kontakt jak są otwarci na kontakt ze strony pacjentów, jeśli jesteście zainteresowani tym, żeby zacząć współpracę z taką osobą, to pewnie tam znajdziecie informacje.
Jest nas coraz więcej, a powiem kim są ci lekarze – to są ludzie, którzy nie tylko są zajawieni medycyną stylu życia i daliśmy im pieczątkę, fajnie że jesteś na pokładzie, tylko to są ludzie, którzy zdali egzamin międzynarodowy. To jest egzamin prowadzony przez międzynarodową instytucję International Board of Lifestyle Medicine, pod auspicjami Amerykańskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia, brytyjskiego, naszym bo my jesteśmy też czwartym towarzystwem medycyny stylu życia na świecie.
Jeżeli chodzi o wielkość – rozwijamy się bardzo prężnie i ludzie chcą, korzystają, uczą się do tych egzaminów. Ja jak chciałem zdać egzamin, to akurat tak się zdarzyło, że byłem jedną z pierwszych, a nawet pierwszą osobą w Polsce, która ten egzamin zdała, ale zdawałem go w Stanach. Już nie trzeba lecieć do Stanów, tam odbywać wszystkich szkoleń, tylko można u nas odbyć te szkolenia, można zdać ten egzamin, to też jest super sprawa. Mamy grupę osób, która już może pomagać i robi to dosyć profesjonalnie. Jest pewnie bardzo duża grupa osób, która robi to intuicyjnie, bez pieczątki i super, tych ludzi też trzeba poszukiwać na rynku.
Kolejna rzecz, to jak. Po pierwsze każdy z nas ma złe nawyki i nie da się żyć inaczej. Krążymy wokół tych złych nawyków, gdzieś unikając jednych wpadamy w drugie albo unikając wszystkich wpadamy w depresję. Prawda jest taka, że możemy zmienić któreś z nich i pewnie nie wszystkie na raz. Warto zacząć, zlokalizować nawyki, które są dosyć ważne dla nas w kontekście funkcjonowania i są proste do zmiany.
Jest pacjent, który niekoniecznie chce być aktywny fizycznie, niekoniecznie chce zmieniać dietę, niekoniecznie ma siłę, żeby rzucić papierosy, ma kłopoty życiowe bo coś się dzieje w jego życiu takiego, co nie pozwala mu, nie ma mindsetu, ma opory przed tym. Jeśli mu powiemy “to proszę rzucić papierosy, zmienić dietę, zacząć żyć aktywnie itd, rzucić wódkę, to tak jakby każdy z nas zdrowy potencjalnie osobnik dostał komunikat “od jutra proszę chodzić 3 godziny tyłem, bo to zwiększy pana koordynację”. To się nie wydarzy po prostu.
Fajnie jest zlokalizować rzeczy takie, na których pacjent jest wrażliwy i to jest proste. Jeśli np. dla niego jest proste to, żeby zjeść 400 gramów warzyw dziennie, to bardzo proszę, jeśli to jest 100 gramów – bardzo proszę. Zacznijmy od małych sukcesów, zacznijmy stawiać sobie cele i odhaczać je. Dieta będzie wpływała na to, że lepiej się będziemy czuli, zwiększymy witalność, chęć do zmiany i może następnym krokiem będzie aktywność fizyczna.
W praktyce bardzo często zauważam u swoich pacjentów gotowość do zmiany najprostszego z najprostszych nawyków – snu. To jest klucz do tego, że jeżeli zmienisz swój sen, zaczniesz chodzić spać regularnie, bo to zwiększa ryzyko jeśli nieregularnie chodzisz spać, dwukrotnie potrafi zwiększyć ryzyko sercowo-naczyniowe, o tym nie myślimy, depresję, Alzheimera, to też o tym nie myślimy. Jak jesteś wyspany, to masz większą ochotę, żeby wyjść na trening, mniej zjesz następnego dnia słodkiego, słonego, bo tak działa nasz organizm, o 500 kcal. Masz lepszą kontrolę nad masą ciała, nad składem ciała.
Może nie aktywność fizyczna jest pierwszym targetem naszego działania, a drugim, trzecim, bo ktoś ma zupełnie inną konfigurację i fajnie jest zlokalizować te twarde punkty, okej, mogę zrobić to, ale już tego na razie nie, nie będę ruszał bo nie mam na to siły. Każda zmiana wymaga siły, skupienia się, zrobienia czegoś wbrew sobie trochę i w pewien sposób wejścia w nowe, zrozumienia, że to nowe zacznie działać i poczucia, że to nowe zadziała, osiągnięcia sukcesu, zadowolenia się tym sukcesem, okej, zmienia następne, jest fajnie. To jest model do zmiany, jedna rzecz na raz, jedna rzecz, którą lubię, to mi ma sprawiać frajdę, mam się tym cieszyć i ma to zmieniać moje życie i funkcje w moim życiu.
T: Jak długo trwa takie wejście? Pewnie u różnych osób różnie, ale jak porównywałem do łykania tabletki, to tutaj jest długotrwały proces.
D: Porównajmy do łykania tabletki. 30% bierze czasami tabletki te, które ma brać po roku, więc to też nie jest takie oczywiste.
T: Mówimy o compliance, tak?
D: Mówimy o compliance, adherence, ta terapia nie jest taka oczywista dla nas już wtedy, po roku zapominamy. Wychodzi nam to z nawyku, skończyły nam się leki, nie idziemy do lekarza, ściemniamy później, że to miało być tylko 3 opakowania, to tak nie miało być, ale tak nam się wydaje. Jeżeli chodzi o trwałość nawyku, to najczęściej 6 tygodni, mówimy o tym że jeśli już robisz przez 6 tygodni, to już masz wykształcony nowy nawyk. Po 2-3 tygodniach wchodzi ci to w rutynę pewną i zaczyna ci czegoś brakować, ale 6 tygodni to rzeczywiście jest na trwałe.
Można sobie zaplanować taką podróż na cały rok, te 6 tygodni w rytmie co 6 tygodniowym robić ewaluację, dla ludzi, którzy zajmują się np. korpo życiem i wiedzą, że np. systematyczne podsumowywanie efektów, projektowanie, rozbić sobie zmianę na małe projekty czy duże projekty w przypadku zdrowia, bo to jest duży projekt. Zapominamy po części o tym, że mamy ciała, które są jedynym medium, które łączą nas z tym światem, nie ma nic innego. Jeśli zapomnisz o swoim ciele, to nie masz nic poza nim. Musimy dbać o to zdrowie i rozbicie tego na projekty pewnie nie jest dobre, lepsze. To jest kwestia rozliczania się z rzeczywistością, pomyślenie o tym.
T: W jakich chorobach najbardziej spektakularne są efekty stosowania tych zdrowych nawyków? Jakie choroby, pewnie cywilizacyjne?
D: Szukam odpowiedzi na to pytanie. Najbardziej spektakularne efekty są niezauważalne, to jest najpiękniejsze, już powiem dlaczego. Istnieje coś takiego jak paradoks prewencji, myślę o tym, żeby jednak zapobiegać. Oczywiście jak chorujesz, to sam wiesz, że u pacjenta, który ma chorobę niedokrwienną serca nawet wydolność fizyczna może być skrajnie różna, od wydolności gdzie pacjent może przebiec maraton, bo ma wykonanę koronarografię, angioplastykę, ma naprawione naczynia wieńcowe i wraca do formy sprzed, a też taki pacjent, który ma wielonaczyniową chorobę, ma bardzo małą.
Aktywnością fizyczną czy czymkolwiek nie naprawisz mu życia doszczętnie, ale najważniejsze jest to, żebyśmy nie myśleli o chorobach, one jak się wydarzą to oczywiście w każdej chorobie, praktycznie w każdej chorobie aktywność fizyczna będzie miała efekt korzystny. Nie znam choroby, która rzeczywiście mogłaby zaszkodzić.
T: Jak będzie odpowiednio dopasowana.
D: Dokładnie, ona musi być lekiem, musi być w odpowiedniej dawce, z odpowiednią częstością.
T: Recepta na ruch to się nazywa.
D: Dokładnie tak. To musi być ruch odpowiednio pokierowany przez specjalistę. Popatrzmy na to z drugiej strony, istnieje coś takiego jak paradoks prewencji. Na szczepionkach to łatwo wytłumaczyć, jeżeli się zaszczepisz przeciwko ospie, to jeżeli będziesz miał działania niepożądane – bo pamiętajmy, że każda szczepionka ma działania niepożądane – będziesz miał działania niepożądane to je odczujesz, ale jeśli nie zachorujesz na ospę, to ich nie odczujesz. To jest paradoks prewencji, ona zadziałała, nie zachorowałeś na ospę, ale nie masz poczucia sukcesu, bo nie zachorowałeś.
T: To prawda, mi to się kojarzy np. jak są porównania, metamorfozy, osoba bardzo otyła nagle zrzuci odpowiednią ilość kilogramów, wygląda zupełnie inaczej i mamy takie wow, udało się, sukces wielki, ale nikt nie myśli o tym, co zrobić, żeby nie doprowadzić do takiego momentu. Nie odczuwamy tego, że mamy sylwetkę fit czy zdrową, prowadzimy zdrowy styl życia, to jest normalne dla nas.
D: Można mieć frekwencję tylko jeśli coś się stanie złego do życia, natomiast nikt nie dziękuje na co dzień za to, że jest dobrze. To jest ten problem, wdzięczność też jest super ważna. Jak jesteś wdzięczny za to, że udał ci się trening, masz świetną sylwetkę czy dążysz do tej świetnej sylwetki, jest coraz lepsza, to wdzięczność za to, że to się udaje, to jest pewny sposób świętowania sukcesu, ona pogłębia wdzięczność przez endorfiny. Za każdą aktywność powinniśmy być wdzięczność, znaleźliśmy czas, to jest towar mega ekskluzywny dzisiaj, on bardzo dużo kosztuje czasu.
T: Zawsze można powiedzieć, że nie ma się czasu.
D: To zależy w czym się rozliczasz. Jeśli rozliczasz się w pieniądzach, które nie mają żadnej wartości, nigdy nie miały, umówiliśmy się, że one mają wartość i można je dodrukować w każdym momencie, to nie masz czasu, masz pieniądze, albo jednego i drugiego nie masz, bo wydajesz je nieefektywnie albo masz zły start, masz gorzej na początku w życiu, miałeś pecha. Jeśli rozliczasz się w prawidłowych wartościach, twoją wartością jest twoje ciało, twoje życie, twoje zdrowie, to nie jest coś takiego że nie masz czasu, to znaczy, że źle wydajesz walutę którą masz. To tak samo jak powiesz, że na chleb ci nie wystarcza, kupiłeś sobie motocykl lub samochód, tak to nie powinno działać.
Czas powinieneś wydawać właśnie na to, co jest ważne. To jest jedyna deflacyjna waluta, czyli jedyna waluta, w której można się rozliczać. Cała reszta jest fikcją, np. akurat za Hararim będę cytował, ale taki przykład logiczny – spróbuj dać 100 dolarów małpie, żeby ona dała ci banana, nie wyjdzie. Jeżeli dasz jej dwa banany, to może odda ci jednego. W pewien sposób czuje tą wartość, a czym jest 100 dolarów? Papierkiem, który ma nadrukowane i w dodatku my się umówiliśmy, że ma jakąś wartość. Nie miej złudzeń, że nie masz czasu, po prostu źle wydajesz swój czas.
T: Jasne, jest też takie słynne powiedzenie, że całe życie pracujemy po to, żeby zarabiać pieniądze i tracimy w ten sposób zdrowie, a później jak już nie mamy zdrowia, to wydajemy te pieniądze na to, żeby je naprawić.
D: Tak jest z połową życia, middle age crisis.
T: A jeśli chodzi o długość życia i społeczeństwa – są na świecie tzw. blue zones, tam gdzie ludzie żyją najdłużej. Gdzie ludzie mają najlepiej ułożony swój styl życia i przez to żyją dłużej, czy jest taka korelacja?
D: Jest i to jest super, że zadajesz to pytanie. Jakbyśmy popatrzyli na mapę, w ogóle należy zacząć od badania Ancela Keysa, to był początek ubiegłego stulecia. Ancel Keys zrobił badania The Seven Countries Study, tam było 20 krajów, ale to nieistotne, Seven Countries było na koniec tego projektu. Okazało się, że najdłużej, najmniej zapadają na choroby sercowo-naczyniowe, które były i są ważnym ogniwem w strukturach zgonu, ludzie z Krety. Tam jest bieda, oni żyli w enklawach społecznych, gdzie razem biesiadowali, mieli świetne relacje międzyludzkie, tam się poklepali po ramieniu, poprzytulali, potańczyli. Nie zawsze jak jest biednie, to musi być smutno.
Hodowali sobie warzywa i jedli trochę owoców morza, pili oliwę z oliwek, trochę wina im się nawet ulało do kieliszków, ale oni bardzo mało mięsa jedli. Stąd się wziął model diety śródziemnomorskiej, coś co dzisiaj przykrywamy carbonarą, lasagne, dieta śródziemnomorska, dwie lasagne poproszę i butelkę wina. To nie jest ta dieta śródziemnomorska. Są jeszcze strefy jak np. Lombardia we Włoszech, bardzo fajne miejsce, gdzie też tam długo latkowie żyli, stulatkowie i tam z kolei robili badania David Sinclair między innymi tam badał, ale też jest takie miejsce jak Okinawa.
Mała wyspa, od niedawna przyłączona z powrotem do Japonii, bo wcześniej była okupowana przez Stany, ale nawet to jej nie zniszczyło, dlaczego? Bo mieli świetny socjalizm społeczny, podłoże, ćwiczyli razem Oyama Karate czyli najbardziej kontaktową sztukę walki. Świetnie się odżywiali, jedli dużo owoców morza, dużo produktów roślinnych, mało nabiału, bo np. krowy nieekonomicznie jest hodować na takich małych wyspach.
Mieli jedną zasadę, jak jest mała wyspa, to wszyscy szanowali zasoby. Idziesz do kogoś w gości w Polsce, to z wujkiem się nie napijesz? Nie zjesz cioci tortu, tak? Tam nie wypada się najeść, więc ludzie mieli troszeczkę inny mindset i rzeczywiście oni byli i są szczupli i żyją najdłużej. To jest piękne. Generalnie bycie aktywnym – niekoniecznie bieganie maratonów – bycie w dobrych relacjach z ludźmi, pamiętajmy, że to jest klucz.
T: Super ważne.
D: Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy wszystko możemy zastąpić smsem. Bycie nienajedzonym, od czasu do czasu nawet pogłodowanie sobie. David Sinclair i Valter Longo, zapomniałem o nim powiedzieć, a Valter Longo z Lombardii pochodzi i też tam ogrom pracy włożył naukowej w to, żeby zbadać tę populację. To są bardzo ciekawe miejsca, myślę, że dużo możemy się od nich nauczyć, ale przede wszystkim musimy zrozumieć, że jesteśmy obiektami, targetami firm, które sprzedają nam coś, czego nie potrzebujemy – słodycze, alkohol, papierosy. Szukanie szczęścia na siłę tam sprawi, że nie będziemy stu latkami na pewno.
T: Trudno to przenieść na nasze podwórko.
D: Trudno, ale powinniśmy myśleć o tym.
T: Można małymi elementami coś zawsze pozmieniać, żeby było tak jak powiedziałeś. Niebieskie strefy rzeczywiście mają wspólne mianowniki, że ten aspekt społeczny jest bardzo ważny, relacje z ludźmi, ruch, odpowiednie odżywianie, podkreślone jest też, że wiara, nieważne w co, wiara w boga takiego, innego to też jest ważny element. Ten ruch gdzie to są przeważnie wysepki, pagórkowate tereny, gdzie ludzie nie poruszają się samochodami, tylko głównie chodzą, uprawiają wszystko, cały tryb dzienny jest związany z ciągłym ruchem.
D: I to co powiedziałeś, wiara. Dzisiaj możemy oczywiście tę wiarę zdefiniować przez wpływ na nasze zdrowie przez naukę i to jest super fajne, że np. badania nad medytacją pokazały, że okej, modlisz się, jest to element twojej wiary, oddajesz swój umysł, poświęcasz bóstwu, które wielbisz. Pojawiają się pewne fale mózgowe, które oddziałują na twój mózg, nie będę wchodził w szczegóły, bo to są specjalistyczne rzeczy i nie chciałbym czegoś poprzekręcać, ale te same fale mózgowe, które pojawiają się w trakcie modlitwy, pojawiają się w trakcie medytacji.
Dzisiaj możemy powiedzieć “zrób sobie mindfulness, podejdź do życia trochę bardziej ostrożnie, zrób 4 oddechową relaksację, usiądź wygodnie w fotelu, ćwiczenia na koniec zaproponujemy, po naszym spotkaniu zapraszamy do tego, żeby każdy z państwa jeśli nie prowadzi samochodu usiadł sobie spokojnie w fotelu, wziął 4 głębokie wdechy i spokojnie wypuszczał powietrze z zamkniętymi oczami”. Po 4 oddechach, nie trzeba więcej, zobaczcie jak się czujecie, zobaczycie różnicę. Taką medytację czy medytację jedzenia, bo to też jest ważne, byśmy świadomie jedli.
T: Czyli nie, że oglądam telewizję, siedzę w telefonie, jedną ręką wrzucam coś sobie do ust.
D: Wyobraź sobie jaki bodziec musi być w jedzeniu, żeby on przebił się przez traumę Netflixa, traumę Instagrama wojennego, covidovego i całą resztę, Tik Toka i jeszcze inne śmieci intelektualno-emocjonalne, bo to jest dla nas rzecz, która nie jest potrzebna w trakcie jedzenia, posiłek nie ma szansy się przebić.
T: Jak powinniśmy jeść? Co powinniśmy to jest jedno, a jak powinniśmy jeść?
D: Uważnie. Przede wszystkim powinniśmy widzieć co jemy, badać strukturę tego, spróbować to, wąchać, nacieszyć się tym posiłkiem, ten posiłek jeśli to możliwe powinien być dość ładny w sensie takim, żeby nas zachęcał. Powinniśmy jeść powoli, przegryzać, rozmawiać z ludźmi, jak jemy to np. dobrze jest porozmawiać sobie z kimś.
T: Aby się tylko nie udławić.
D: Takie biesiadowanie pod tytułem, że po polsku wychodzę, czekam przed restauracją z papierosem w ręku, bo to często widzimy, tylko takie włoskie podejście do jedzenia. Dużo osób mówi, że “byłem nauczony jeść w ciszy i kazali mi jeść szybko”, okej, to może nie jest najlepsze, dobrze jest pogadać w trakcie jedzenia, bo wtedy trochę oddalamy od siebie koniec jedzenia.
T: Czyli raczej jeść z kimś, bo ciężko by było samemu.
D: Dokładnie. Ćwiczyliśmy takie kolacje w trakcie covidu przez Zoom, ale to jest takie skrajne socjalizowanie się. To ma na celu jedną rzecz i to nie jest takie głupie – jak jesz, to musisz po pierwsze zaspokoić swój ośrodek głodu, który jest w żołądku, rozpychając żołądek zaspokajasz to, że organizm nie dostaje bodźca “jesteś głodny”.
T: Lekami można trochę to teraz oszukać.
D: Wszystko możemy dzisiaj zrobić, kokainą można zrzucić kilogramy, GLP możemy oszukać ośrodki, ale te ośrodki sytości, które GLP nam podpowiadają, czyli analogi hormonów naturalnych są zlokalizowane w dalszej części jelita cienkiego, czyli ten pokarm musi pasażować, mniej więcej 20-30 minut potrzebuje. Wiadro możesz zjeść w 30 minut. Jeśli jesz wiadro cukru, to jest fatalnie, jeśli jest to wiadro sałaty, to jest trochę lepiej, bo masz dużo mniej kcal, gęstość energetyczna też jest ważna.
T: Wróćmy do ruchu. W tych wszystkich puzzlach, na które się składa medycyna stylu życia, to jak dużym puzzlem jest ruch, jakbyś to ocenił? Jaką ma wartość, moc?
D: To jest bardzo trudne pytanie, to też trzeba ważyć indywidualnie. Jak ktoś ma duże niedobory ruchu, to u niego każda aktywność fizyczna będzie miała fundamentalne znaczenie. Jakby tak popatrzeć, to ja w ogóle bym nie pozwolił sobie na kwantyfikowanie puzzli, tzn. nie możesz powiedzieć, że jedzenie jest ważniejsze niż ruch, bo tak nie jest. Nie możesz powiedzieć, że odwrotnie też nie. Nie ma ruchu bez jedzenia. Powiedziałbym, że wszystko musi być poukładane i zharmonizowane. Jeśli jesteśmy osobami, które mają osiadły tryb życia, to ten puzzel powinien być większy, ale jeśli mówisz o ryzyku sercowo-naczyniowym i co ma największy wpływ, czy onkologicznie, tutaj by było troszeczkę inaczej, to pewnie bym powiedział tak: używki jako fundament to będzie top of the top.
Później na równi gdzieś aktywność fizyczna i jedzenie, one będą się mieszały w zależności od tego, co chcemy zredukować, czy nadciśnienie tętnicze, czy dyslipidemie, na dyslipidemie ma aktywność mniejszy wpływ, a na nadciśnienie już tak. Na kondycjonowanie serca też, więc bardzo trudne, szczególnie, że my w badaniach naukowych oceniamy to w sposób wybiórczy, tzn. możemy zbadać dyslipidemie, możemy zbadać na nadciśnienie tętnicze, możemy zbadać na ogólną śmiertelność, możemy zobaczyć kiedy ruch zaczyna być szkodliwy, kiedy nie.
Mamy wytyczne, 75-150 minut intensywnego wysiłku w tygodniu, ale zobacz że to jest minimalna dawka, a 5 razy więcej jest potrzeba, żeby zaczęło być szkodliwe. Tutaj zaczynamy wchodzić w te tematy, że ruch bardzo trudno tak powiedzieć, tak samo jakbyśmy powiedzieli “masz dobrą dietę, dobrą aktywność fizyczną, nie palisz, nie pijesz, a masz totalnie zły mindset, zajmujesz się w 90% projektowaniem rzeczy, które nigdy się nie wydarzą”.
T: Albo nie masz relacji.
D: Ruch ci na nic się nie zda, on będzie ważny, bo nie wpadniesz w depresję, nie popełnisz samobójstwa, może tylko tyle, ale też nie będzie tak budujący jakbyś miał filary inne rozwinięte. Nie odpowiem na to pytanie.
T: Skoro nie odpowiesz na to pytanie, to może jest takie pytanie, którego ci nie zadałem, a wartoby było przy okazji medycyny stylu życia o tym powiedzieć.
D: Warto w ogóle zacząć mówić o tym jak zacząć aktywność fizyczną jeśli ktoś ma osiadły tryb życia i kiedy stwierdzić, że mamy osiadły tryb życia.
T: Stwierdzić jest łatwo, kiedy nie wypełniamy minimalnych zaleceń.
D: To też możemy sobie powiedzieć, że nawet jeśli nam się wydaje, że wypełniamy te minimalne zalecenia, to dobrze byłoby pomierzyć aktywność fizyczną. Nam się czasami wydaje źle.
T: Nie zaszkodzi też dodać, te 5 razy więcej to jest naprawdę dużo.
D: Tu jest taki myk, w ogóle apel do nas wszystkich ludzi z branży, którzy zajmują się nie tylko leczeniem chorób, bo my też się tym zajmujemy i też pamiętajmy o tym, że ta aktywność, dieta, to nie jest rzecz, którą my wybieramy zamiast tabletek, tylko w medycynie mamy całe spektrum oddziaływania i to jest jeden z modeli leczenia, zróbmy to jeśli chcesz, a dodatkowo dołóżmy jeszcze to, bo jest potrzebne i mamy dowody naukowe na to, że te tabletki też będą działały, może nawet taka konfiguracja będzie super przez jakiś czas, później możemy ją zmienić.
Problemem dla mnie jest to i apel do wszystkich nas, żebyśmy nauczyli się wszyscy prostego modelu ćwiczeń. Ja wyszedłem ze szkoły podstawowej, później miałem liceum i to wcale nie świadczy o tym, że jestem z tych najmłodszych, tylko z tych dalszych i ja nie wyszedłem po ukończeniu liceum z setem ćwiczeń, które mógłbym wykonywać codziennie jako aerobik. Myślę, że tu jest problem z którym powinniśmy walczyć, promować jeden model ćwiczeń tak jak w Chinach mają Tai Chi czy Chi Kung w szpitalach już promują, my też może powinniśmy coś takiego wypracować. Jak zacząć Tomek, to do nas pytanie, jak zacząć.
T: To jest trudne, dlatego że każdy jest inny, jeden woli bardziej dynamiczne formy, jeden woli się super mocno zmęczyć, dźwignąć coś, inny woli, żeby tam była adrenalina.
D: Skok ze spadochronu.
T: Kolejny woli w ciszy, spokoju samodzielnie, inna osoba może tylko gdzieś na łonie natury, więc po to jest ta recepta na ruch i po to jest prezentowanie różnych form aktywności, po to ludzie mogą sobie oglądać filmiki na Youtube i stwierdzić, że to mu się podoba.
D: Joga jest niekoniecznie, ale już bieganie tak.
T: Teraz nie musimy modelu wypracowywać, a raczej próbować znajdować coś dla siebie, bo wymyślonych form jest bardzo dużo.
D: Tylko jak to inkorporować.
T: Trzeba poszukać czegoś, co będzie fajne dla ciebie.
D: Jeszcze kontynuując ten wątek, skoro może niekoniecznie uda nam się wypracować model, który można byłoby zalecać wszystkim dzieciom w szkołach, żeby wyszli ze szkoły z jednym setem ćwiczeń, może kilka setów ćwiczeń takich jak mówisz, różnych. Ja bym jednak proponował, żebyśmy coraz więcej chodzili, jeździli na rowerze jeśli tylko potrafimy, to jest dobry model. W każdych butach można jeździć na rowerze, jak państwo widzicie, pantofelki też się nadają. Akurat paliwo nam sprzyja, dziękujemy Orlen za ceny paliwa, będziemy mieli więcej osób aktywnych.
T: Ruch tak naprawdę może być w ciągu dnia w wielu różnych formach, można jechać do pracy.
D: W ciągu dnia i wieczorem.
T: O tym chciałem powiedzieć. Seks to też aktywność i to może być w różnej formie i intensywności.
D: Jedni wolą spokojnie, drudzy bardziej dynamicznie, jeszcze inni inaczej.
T: Każdy może wybrać coś dla siebie.
D: Tu zachęcamy też, tylko pamiętajcie państwo, że sypialnia ma służyć właśnie do seksu i do spania. Nie do czytania, nie do oglądania telewizji, nie zachęcamy do montowania telewizji, telefonów w sypialni, dlatego że te trójkąty – was dwoje i telewizor – niszczą relacje.
T: Sypialnia wcale nie musi być to jedyne miejsce.
D: Kuchnia też może się nadać.
T: Mówiłeś o medycynie stylu życia i jedzeniu.
D: O relacjach, o śnie i całej reszcie, widzisz jak to się fajnie łączy.
T: Myślę, że to jest dobry moment, żeby zakończyć.
D: Dobrze Tomku, jeszcze raz wielkie dzięki za zaproszenie.
T: Dziękuję również i oczywiście zapraszam was do cotygodniowego wysłuchiwania podcastu. Pamiętajcie, w środę, godzina 12:00 pojawia się każdy kolejny odcinek. Na stronie www.receptanaruch.pl jest newsletter, do którego można się zapisać, będziecie wiedzieli jak ciekawe odcinki, ciekawych gości tutaj mamy. Cześć.
D: Zapraszamy, cześć.