Anna Rozmus – każdy sport to gra zespołowa.

Anna Rozmus – każdy sport to gra zespołowa.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Anna Rozmus - każdy sport to gra zespołowa.
/

W tym odcinku podcastu z Anią Rozmus rozmawiamy o wparciu zespołowym sportowców. Usłyszycie też o motosporcie i wyścigu Le Mans 24  🏎😀🏎

Anna Rozmus- fizjoterapeuta i trener przygotowania motorycznego. Pracuje w zawodzie od 10 lat, a od 6 odpowiada za przygotowanie motoryczne sekcji wspinaczki sportowej UKA Murall. Jej zawodnicy zajmują czołowe miejsca w MP oraz  są członkami Młodzieżowej Kadry Polski. Ponadto, od 2 lat współpracuje z zawodnikami MTB z Warszawskiego Klubu Kolarskiego. Jako fizjoterapeuta współpracuje z Polskim Teamem Intereuropol wspierając kierowców LMP2 oraz LMP3. W tym roku, wraz z Szczepanem Figatem była z teamem na prestiżowym wyścigu Le Mans24. Jej pasją jest przygotowanie fizyczne zawodnika oraz powrót do sportu po kontuzji. Na co dzień , pracuje w Warszawie w przychodni Idea Ortopedia oraz na ścianie wspinaczkowej Murall. W wolnych chwilach, najchętniej się wspina lub jeździ na longboardzie.

Z Anią rozmawiamy między innymi o:

✅ drodze do trenera przygotowania motorycznego

✅ pracy ze sportowcami wielu dyscyplin

✅ podejściu do sportu zawodowego i amatorskiego

✅ roli specjalistów wspomagających sportowców

✅ tym co robi fizjoterapeuta w motosporcie

✅ obciążeniach z jakimi mają do czynienia kierowcy

✅ jej recepcie na ruch

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

A – Anna Rozmus

T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Zanim zaczniemy chciałbym wam przypomnieć, że na stronie https://receptanaruch.pl/ jest możliwość zapisania się do newslettera, po to żebyście wiedzieli kiedy pojawiają się odcinki – przypominam w środę o godzinie 12:00 – oraz czego dotyczą odcinki, o czym rozmawiamy w poszczególnych odcinkach. Zapisujcie się do newslettera, przez to będziecie cały czas na bieżąco. Dzisiaj moją gościnią jest Ania Rozmus.

 

A: Dzień dobry.

 

T: Fizjoterapeutka i trenerka przygotowania motorycznego. Aniu, jak to się stało, co pierwsze było, fizjoterapia czy trening przygotowania motorycznego?

 

A: Pierwsza była fizjoterapia, tak jak każdy fizjoterapeuta poszłam na studia pierwszego stopnia tutaj na Akademii Medycznej, miałam zajęcia między innymi z tobą, na zupełnie innym oddziale niż oboje teraz jesteśmy. To była chirurgia na Solcu z tego co pamiętam, bardzo dawne czasy. Później 2 lata na AWFie, potem trochę mi się potoczyła droga bo pracowałam na oddziale neurologii, z czasem zainteresował mnie sport, trening i później się to przerodziło w trening przygotowania motorycznego. Po studiach ukończyłam szkolenie ze  Elite Performance Institute, dostałam National Certificate in Strength & Conditioning i od tamtej pory – będzie już 6 lat – jestem też trenerem przygotowania motorycznego.

 

T: Zostańmy w sporcie, dzisiaj temat związany ze sportem, czyli o teamach, jakie są w różnych dyscyplinach sportowych. Z jakimi sportowcami miałaś okazję pracować, z jakimi pracujesz?

 

A: Obecnie pracuję na co dzień ze wspinaczami sportowymi, 6 sezon nam się skończył. Jest to sekcja młodzieżowa. Dodatkowo od 2 lat współpracuję z warszawskim klubem kolarskim, z kolarzami górskimi, też są to juniorzy. Od tego roku jeżdżę jako fizjoterapeuta z teamem Inter Europol, to są wyścigi samochodowe długodystansowe.

 

T: O tym porozmawiamy trochę więcej. Pracujesz z zawodowcami i z amatorami, prawda?

 

A: Tak.

 

T: Czym twoim zdaniem różni się sport zawodowy od amatorskiego? O teamach będę chciał porozmawiać, zasadniczą różnicą jest to, że tutaj się zarabia pieniądze, a tam jeszcze nie.

 

A: Myślę, że to jest tylko to tak naprawdę. Ambitni amatorzy często harują dużo więcej niż sportowcy zawodowi i nie zawsze mają dobre wsparcie, bo też nie ma do tego dostępu. Tak jak wchodzisz jako sportowiec z teamu, to tam jest fizjoterapeuta, trener, trener od dyscypliny itd. Jak zaczynasz sam coś trenować, zapisujesz się na maraton to nie masz takiego dostępu do specjalistów. W mojej opinii maraton to już nie jest rekreacja, nie wiem jak ty uważasz.

 

T: Zgadza się, tak jak rozmawialiśmy trochę wcześniej, to wydaje się, że dawka i obciążenia treningowe jakie są przyjmowane w ciągu tygodnia warunkuje to jak w sporcie jesteśmy, na jakim poziomie sportu, niekoniecznie chodzi o zawodowstwo, ale sama ilość treningów robi swoje. To wymaga odpowiedniego podejścia, a jak ktoś jeszcze pracuje, to jeszcze mu się dodatkowo nakłada obciążenie.

 

A: Zwykły Kowalski idzie do pracy na 8 godzin, a później musi zmieścić jednostki treningowe, dobrze byłoby masaż wrzucić, saunę, regenerację. Jak jesteś 8 godzin w pracy, musisz jeszcze ogarnąć rodzinne życie, to ten czas bardzo mocno się kurczy.

 

T: Na regenerację niewiele zostaje, w sporcie zawodowym wiadomo, tam się dużo uwagi poświęca na to.

 

A: Często jest oddzielna jednostka przeznaczona na regenerację.

 

T: Jak wyglądają teamy, z którymi miałaś okazję pracować i jakie sama też tworzysz w sporcie zawodowym i amatorskim. Wyścigowy rajdowy zostawmy na później, tam jest dość specyficzny, ale jak to wygląda np. we wspinaczce?

 

A: We wspinaczce sportowej wygląda to tak, ponieważ są 3 dyscypliny w których moi zawodnicy startują, obecnie na igrzyskach będą one rozdzielone, ale nie będę o tym dużo mówić. Mamy trenera, który zajmuje się treningiem wspinaczki na czas, to jest oddzielna jednostka treningowa. Mamy trenera, który się zajmuje boulderingiem, czyli niskimi formacjami, trenera który się zajmuje u nas akurat prowadzeniem, wspinaniem z liną i też boulderingiem i ogarnia cały temat.

Jestem też ja, jako trener przygotowania motorycznego, a czasami fizjoterapeuta, jeżeli dojdzie do urazu, to jestem jednak tą pierwszą osobą, pierwszym medykiem, który widzi, że coś się stało i może zadecydować co dalej z zawodnikiem zrobić, czy lekarz, inny fizjo, to już zależy od rodziców, gdzie pójdą młodzi zawodnicy.

 

T: Tak jest z młodymi, ale rozumiem, że to są amatorzy czy zawodowcy?

 

A: Oni jeszcze na tym nie zarabiają, więc umówmy się, że to są amatorzy.

 

T: W zawodowym często dochodzi psycholog, psychodietetyk.

 

A: Chcielibyśmy, wiemy że prywatnie współpracują młodzi z dietetykiem, wiem że współpracowali, nie wiem czy nadal to robią. Z psychologiem sportowym staramy się im kilka razy w roku zorganizować warsztaty, żeby też poćwiczyli techniki, bo jak wiadomo, wspinaczka sportowa, mental to jest ⅓ sukcesu wspinacza.

 

T: Pewnie jest też tak, że każda dyscyplina czymś innym się charakteryzuje, ma taką swoją specyfikę. Ile czasu ci zajęło to, żeby wejść głęboko we wspinaczkę i żeby czuć się naprawdę dobrze w tej dyscyplinie i wiedzieć co robić z tymi osobami?

 

A: Myślę, że to będzie z 2 lata. Najpierw trzeba było zrobić research, 6 lat temu jak zaczynałam nie była to dyscyplina olimpijska, materiałów było dość mało. Wymyśliłam sobie, że będę ich trenować na podstawie treningu gimnastyka sportowego i zapaśnika. W zapasach mamy element chwytu, we wspinaczce potrzebujesz dużo siły w różnych dzikich zakresach ruchu, mamy ten element w gimnastyce sportowej i też oczywiście bazując na innych sportach na tej podstawie zaczęłam układać plany treningowe biorąc pod uwagę, że to były dzieci. Oni teraz mają 15-16 lat, wtedy mieli odpowiednio mniej, więc też przygotowanie ich wyglądało nieco inaczej, bo ja się koncentrowałam na tym, żeby ich wszechstronnie przygotować, a nie konkretnie pod dyscyplinę, bo jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy czy zostaną w tym sporcie, czy pójdą gdzieś indziej.

Teraz jest to sport olimpijski, coraz więcej jest materiałów w związku z tym, mamy sukcesy Amerykanów, oni zawsze tam mają dużo swoich naukowców, którzy nad tym pracują, więc jest dużo łatwiej znaleźć materiały o kontuzjach i o ogólnym przygotowaniu fizycznym wspinacza sportowego. Kiedyś to było głównie przygotowanie pod góry wysokie, ale Everest a wspinaczka to są skrajnie różne sytuacje. Proste ćwiczenia z masą własnego ciała, gdzie we wspinaczce sportowej w mojej opinii ma to sens, ale to nie przygotuje całościowo wspinacza, bo jednak jak zeskakujesz ze ściany, z 1,5 – 2 m, to twoje ciało przyjmuje na siebie kilkukrotność swojej masy, więc robienie przysiadów z masą ciała nie przygotuje cię do tych przeciążeń, nie ma takiej opcji.

 

T: Teraz jest trochę materiałów, to nie jest piłka nożna, gdzie o treningu przygotowania motorycznego są książki, artykuły wszędzie dostępne.

 

A: Tak, standardy, testy, ile zawodnik powinien zrobić.

 

T: Im bardziej popularna dyscyplina tym więcej materiałów, więcej osób się tym zajmuje. Czym zajmujesz się jako trener przygotowania motorycznego? Jak układasz plany? Pewnie nie jesteś non stop z jednym zawodnikiem.

 

A: Mam ich obecnie 4 pod swoją opieką, ale też poza nimi mam dorosłych amatorów, którzy mają swoje cele skalne sportowe, to jest też inna para kaloszy. Z dzieciakami wygląda to tak, że mamy kalendarz startów i to jest mniej więcej cykl półroczny, mamy w zimie kilka startów i teraz mamy okres startowy, oni co 2 tygodnie startują, pod to układam plan treningowy. Oczywiście musisz współpracować z trenerami głównej dyscypliny. Jeżeli oni robią swój cykl siłowy, wytrzymałościowo-siłowy czy mają mocny cykl ze wspinaczki, to wtedy ja nie mogę za bardzo wjechać z turbo mocnym przygotowaniem siłowym, bo oni się nie zregenerują. To jest ciągła współpraca, robisz plan ramowy, bo dopiero po 1-2 treningach widzisz, jak zawodnicy reagują na dane obciążenia i często trzeba to zmienić.

Ogólnie mówiąc początek to jest adaptacja i ogólna siła, która będzie wyglądała podobnie dla większości dyscyplin sportowych. Później po tym okresie zaczynamy przekuwać siłę w zależności od potrzeby, w boulderingu będzie to siła i moc, w bieganiu moc, wytrzymałość siłowa dla prowadzenia. Jak były 3 dyscypliny to ciężko było te klocki poskładać, w zależności od zawodów starałam się robić takie cykle, żeby przeważała jedna z cech, ale nie zawsze to się udaje, bo masz w jednym tygodniu bouldering, w drugim prowadzenie, a w trzecim od razu wchodzi czasówka. Trzeba mocno tym żonglować.

 

T: Jak to jest, jak się spotykasz z tymi, którzy idą w kierunku zawodowstwa, to z jaką częstotliwością się z nimi spotykasz, a z jaką częstotliwością z amatorami? Tak, żeby sobie wyobrazić jak ta współpraca między osobą, która chce się daną dyscypliną zajmować, a fizjoterapeutą czy trenerem przygotowania motorycznego wygląda?

 

A: Zacznijmy od amatorów. W zależności od cyklu, czy jesteśmy w ogólnej, czy budujemy bazę pod właściwy trening, to wtedy trenują 3 razy w tygodniu, mają ode mnie tak cykl rozpisany, później schodzimy na 2 razy w tygodniu. Jak już jest okres startowy czy jadą na swój wyjazd robić wymarzoną drogę, to wtedy trenują raz w tygodniu. To się zmienia w ciągu roku, natomiast z młodzieżą pracujemy 2 razy w tygodniu.

 

T: Spotykasz się z nimi czy układasz im plany?

 

A: Amatorom dorosłym układam plany, czasem chcą się spotykać, czasem dostają plan na 4 tygodnie i się spotykamy za 4 tygodnie. Z młodzieżą spotykam się 2 razy w tygodniu.

 

T: Aniu wytłumacz tym, którzy nas słuchają czy oglądają, dlaczego warto nawet jeśli się nie jest zawodowym sportowcem, a przygotowuje się do maratonu czy do wyścigu kolarskiego, do jakiejkolwiek dyscypliny, to dlaczego warto współpracować z trenerem przygotowania motorycznego czy fizjoterapeutą? Ty to łączysz.

 

A: Przede wszystkim dlatego, że zmniejsza nam to ryzyko wystąpienia kontuzji przeciążeniowej. Im jesteśmy silniejsi, obecne badania mówią, że jedyne co nas może uchronić przed kontuzją, to jest siła. Oczywiście nie uchroni ona zawsze przed kontuzją bezpośrednią, nie mamy wpływu na to, że pęknie dętka, przewrócisz się na rowerze czy ktoś na ciebie wbiegnie, ale przed przeciążeniowymi typu tendinopatie, przed tym to nas może uchronić. Po drugie osiąga się lepsze wyniki, ponieważ im bardziej jesteś wytrzymały fizycznie i silniejszy, to można szybciej przebiec maraton.

Jak zbadano biegaczy na 10 km, to osoby, które zeszły poniżej 40 minut – a też mamy takich amatorów – miały silniejsze stawy skokowe, które zostały przygotowane razem z trenerem przygotowania motorycznego. To jest najlepsza rekomendacja, bo dla zwykłej osoby powiedzenie “słuchaj, nie będziesz mieć kolana skoczka” to nic nie mówi, ale jak do niego powiesz “będziesz 5 minut szybszy”, to już może zacząć rozmowę.

 

T: Do fizjoterapeuty z reguły wtedy, kiedy się przytrafia kontuzja, ból.

 

A: Tak, jak coś boli. Jeżeli coś się trenuje i czujesz, że przy każdym treningu boli cię np. Achilles, to warto się skonsultować, najpierw przekazać trenerowi przygotowania motorycznego, wtedy on sprawdzi razem z trenerem prowadzącym jakie są obciążenia i może warto wtedy zmodyfikować, a jeśli to nic nie daje, to warto się skonsultować z fizjoterapeutą. Oczywiście drogi są różne, często jak do mnie pacjenci przychodzą z bólem i się pytam jak wyglądają obciążenia treningowe, to oni mi nie potrafią odpowiedzieć, wtedy jest trochę ciężko im coś doradzić.

 

T: Teraz przejdziemy do tego, czym się zajmujesz od niedawna, czyli o wyścigach chciałbym z tobą porozmawiać. Zupełnie inna dyscyplina niż ta, którą do tej pory się zajmowałaś i tam pracowałaś jako fizjoterapeutka?

 

A: Tak, jako fizjoterapeutka.

 

T: Chciałbym usłyszeć od ciebie jak w ogóle to doświadczenie wygląda, bo byłaś, widziałaś jak to wygląda z drugiej strony i jak wygląda team rajdowy? Kto w tym teamie jest i z ilu osób się składa?

 

A: Team rajdowy poza kierowcami składa się z inżynierów, zawsze jest dwóch inżynierów na samochód, którzy zbierają różne dane, ustawiają, robią setup samochodu, powietrze w oponach, temperatura asfaltu, wszystko, tam jest mnóstwo danych. W teamie są mechanicy, którzy muszą to poskładać, do tego dochodzi cały team, który dba o wyżywienie, czyli kucharze, osoby, które zajmują się zaopatrzeniem. Ktoś tym zarządza, więc są też managerowie i fizjoterapeuta, akurat przy Le Mans było nas dwoje, byłam razem ze Szczepanem Figatem, który pracuje w tych zawodach już dużo dłużej, on jest całym twórcą tego projektu.

 

T: Zgłoszę się do Szczepana, może tu też siądzie na rowerku i porozmawiam z nim.

 

A: Myślę, że warto, ciekawy człowiek.

 

T: Niektórym może się wydawać, że jazda samochodem, to czy to jest tak mocno wysiłkowy sport – może opowiedz o tym jak to rzeczywiście wygląda jeśli jest się kierowcą rajdowym. Nie jesteś kierowcą rajdowym, ale widziałaś jak oni trenują, jak jeżdżą, tym bardziej, że to wyścig 24 godzinny. To są olbrzymie obciążenia, olbrzymi wysiłek wytrzymałościowy, ale to może już sama powiedz.

 

A: Porównując – jeden z naszych kierowców pojechał 329 km/h. Nie wiem ile najwięcej jechałeś samochodem, powiedzmy 160…

 

T: Na niemieckiej autostradzie ponad 200 było.

 

A: Dołóż do tego jeszcze 150 i będziesz mieć mniej więcej maksymalną prędkość, to już zmienia percepcję. Druga rzecz, my w samochodzie mamy wygodne fotele, oni tam nie mają za bardzo fotela w samochodzie, oni mają takie swoje z pianki siedzenie albo i nie, w zależności od wielkości kierowcy, bo tam jest trzech kierowców, oni się zmieniają. Jak jeden ma dłuższe nogi, to ten z krótszymi będzie mieć wypełnienie, żeby się zmieścił. To nie jest tak dobrze amortyzowane, to jest kolejna rzecz. Prędkość do tego dochodzi, inna budowa samochodu i tam też jest gorąco w środku, 32 stopnie w kabinie.

 

T: Plus jeszcze strój odpowiedni.

 

A: Strój i kask, to wszystko się składa na ten cały wysiłek. Wiadomo, że koncentracja i szybkość reakcji musi być. Średnia prędkość na Le Mans, którą osiągają samochody, to jest 214, my jeździmy pewnie ze średnią 70. Musisz przez co najmniej – oni różnie się zmieniają – dwie godziny mieć czujność reakcji zachowaną. To wszystko się składa na duży wysiłek.

 

T: Ile oni tracą wody?

 

A: Z potem 2,5 litra potrafią stracić pomiędzy zatrzymaniami.

 

T: W ciągu 2 godzin, tak?

 

A: Było opracowanie, co 40-44 minuty, w zależności jak to inżynierowie ustawią, samochód się zatrzymuje na tzw. pit stopie, wtedy jest dolewana benzyna i co 3 zatrzymanie są zmieniane opony. Oczywiście tu też dochodzi wysiłek mechaników wokół tego.

 

T: Też mechanikami się zajmowałaś?

 

A: Tak, całym teamem. To nie jest tak, że tylko jesteśmy tam dla kierowców. Jedno koło waży 25 kg, im zajmuje kilkanaście sekund zmiana tego wszystkiego, więc oni biegną z oponami. Jesteś też fizjoterapeutą w pit stopie, to musisz wiedzieć gdzie masz stać, żeby oponami cię nie potrącili i żeby nie zwolnić czasu wymiany wszystkiego. Mechanicy mają też tutaj ogromną pracę fizyczną.

 

T: A jeśli chodzi o kierowców, to jakie tam przeciążenia są, które struktury układu ruchu są najbardziej przeciążane?

 

A: Kark, szyja, z tym co do mnie przychodzili w trakcie tego, to była szyja, jak szyja to wiadomo, że odcinek piersiowy. Niektórzy z nich mieli bardzo mocno pospinane przedramiona od trzymania kierownicy (to bardziej jak joystick wygląda) i często jest to odcinek lędźwiowy.

 

T: Miałem kiedyś pacjenta, który był kierowcą rajdowym, ale startował w rajdzie Paryż-Dakar.

 

A: To inna specyfika.

 

T: Inny zupełnie, ale jako kierowcy wiem, że tam jest spory problem ze stawami biodrowymi, odcinkiem lędźwiowym. Fajnie też będzie jak tutaj może będzie Szczepan, to sobie rozwinę ten temat bardziej, po to żeby trochę osobom, które dużo jeżdżą podpowiedzieć co można zrobić w takich sytuacjach, kiedy spędzamy wiele godzin za kółkiem. Osoby, które spędzają wiele godzin za kółkiem mam nadzieję, że też słuchają podcastów, to przy okazji dowiedzą się jak zadbać o siebie, o profilaktykę.

 

A: Warto będzie o tym wspomnieć, bo jednak sport motorowy wymaga dużego przygotowania fizycznego, to nie jest tylko siedzenie.

 

T: Widziałaś jak oni się przygotowują, oni mają trenerów przygotowania motorycznego?

 

A: Tak, mają trenerów bardziej personalnych, korzystają też z usług masażysty. U nas każdy kierowca był z innego kraju, także co kraj to obyczaj, więc oni się przygotowują też wcześniej, a część z nich nie wiem, nie wszyscy mówili, że np. współpracują z dietetykami. Ustawienie planu żywienia na 24 godziny jest kluczem. My jako fizjoterapeuci dbamy o nawodnienie zawodnika, o to żeby miał przygotowane jedzenie na czas, czy zgłaszamy to na kuchni, my tego nie robimy, ale zgłaszamy i im przypominamy. Kierowcy są dość specyficzni, oni są mega sfokusowanymi osobami, musisz za nim pójść, dać mu ten bidon, bo on się nie napije, ale nie dlatego, że nie chce czy ma cię gdzieś, tylko on jest po prostu w innym świecie.

 

T: Jest skupiony na swojej robocie.

 

A: Musisz podejść, poklepać go po plecach i powiedzieć “ej, bierz, pij”, bo inaczej może stać bidon, a on się nie napije.

 

T: Ten temat kierowców rozwiniemy, bo tutaj bardziej odcinek jest o teamach, o kierowcach jeszcze porozmawiamy, bo rzeczywiście jestem ciekawy jak wygląda trening. Rozumiem, że to raczej po to, żeby poprawiać szybkość reakcji.

 

A: Też mają swoje ćwiczenia.

 

T: Widziałem dużo sprzętów ze światełkami.

 

A: Oni mieli też piłki, to nie jest do końca żonglowanie, ale też szybkość reakcji z piłkami, mają swoje ćwiczenia na koncentrację. Jeżeli ten zawodnik jest już przygotowany do konkretnego treningu przez cały rok i przyjeżdża na zawody, to ty jako nowa osoba z zewnątrz nie bardzo możesz mu nowy bodziec wprowadzać, bo mu ten układ nerwowy zaburzysz, za bardzo obciążysz, a on i tak jest już bardzo obciążony w trakcie wyścigu. Jeżeli oni potrzebują treningu, to owszem to robimy, w Le Mans mi się zdarzyło robić sesję stretchingu z kierowcami, natomiast na krótszych wyścigach raczej oni dokładnie wiedzą co robić i ja tam się staram nie wcinać na siłę.

 

T: A jak ogólnie wrażenia z tej imprezy? Byłaś kilka razy, dwa razy?

 

A: Byłam raz na 4 godzinnym wyścigu, to był mój pierwszy wyjazd we Włoszech. Wyścig jest 4 godzinny, więc to wszystko trwa krócej, wolniej, nie ma też tak dużo czasu, żeby poznać kierowcę, natomiast w Le Mans to było 10 dni. Po drodze były jazdy testowe, w trakcie jazd testowych zawsze jesteś w tym garażu, czyli w pit stopie i wyścig, gdzie byłam 38 godzin bez snu. Jako fizjoterapeuci nie często albo nigdy się nie spotykam z taką sytuacją, żeby być 38 godzin w pracy.

 

T: Jak wyścig trwa 24, plus jeszcze przygotowanie i po zakończeniu wyścigu, to się nazbierało.

 

A: Wyścig się zaczął o godzinie 16:00, wtedy musiałam być na torze.

 

T: Miałaś zmianę?

 

A: Nie, nie miałam zmiany. To nie było tak, były dwa samochody, Szczepan zajmował się jednym samochodem, ja drugim, tam nie było momentu, żeby odpocząć. Masz plan opracowany przez inżynierów na 24 godziny, więc telefon z WhatsAppem, radio żeby wiedzieć co się dzieje. Mi się ten plan zmienił 4 razy w ciągu 24 godzin. Trzeba być dość elastycznym, jest wesoło naprawdę, ale to są największe takie zawody tego typu na świecie, z długoletnią tradycją, więc jesteś na torze, gdzie było ponad 200 000 kibiców, wielkie otwarcie.

 

T: Biletów nie musiałaś kupować.

 

A: Trybuny pełne, to trwa 24 godziny, także cały czas coś się dzieje. Dla fizjoterapeuty, dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie zawodowe, robienie terapii o 2 w nocy, o 4 nad ranem, o 8, to jest niepowtarzalne doświadczenie.

 

T: I to nie tylko kierowcom.

 

A: Pamiętam, że musiałam rozluźnić kark mechanikowi, wtedy nawet się dostałam do Eurosportu jak go w pit stopie rozluźniałam, także wtedy się pojawił nagle pan z kamerą, oni się pojawiają jak feniks z popiołów, to chyba była 4 rano. Pokazał, że go strasznie boli kark, trzeba było pomóc, wiadomo.

 

T: Kiedy na następny rajd się wybierasz?

 

A: Pojutrze.

 

T: Może będziemy mogli cię w Eurosporcie zobaczyć.

 

A: Możliwe. W niedzielę Monza Włochy, o 11:30 się wyścig zacznie.

 

T: Ten podcast będzie za 3 tygodnie, także to już po tym.

 

A: Pod koniec sierpnia lecę do Barcelony, to może akurat się wstrzelimy.

 

T: Rozkręcasz się w tej dyscyplinie nowej.

 

A: Do października mam podpisany kontrakt, że jeżdżę z nimi, ale to nie jest tak, że tylko ja z nimi jeżdżę, bo Szczepan jeździ na inne zawody, na mistrzostwa świata. Jakbyś był tylko ty, to jesteś cały czas poza domem. Ja już i tak byłam we Włoszech w połowie maja, potem od razu na początku czerwca do Le Mans, potem wróciłam niecałe 2 tygodnie temu, we wtorek znowu wylatuję. Moi szefowie jeszcze patrzą przychylnie na mnie.

 

T: To jest właśnie specyfika pracy fizjoterapeuty i trenera przygotowania motorycznego w sporcie zawodowym. W amatorskim też się czasami zdarza, że niestety życie prywatne ciężko sobie poukładać, bo cały czas się jest na wyjazdach. Z jednej strony to jest fajne jak się jest młodym, jeszcze nie trzeba się angażować w różnego rodzaju zajęcia, to jest bardzo fajne. Ja też miło wspominam jak byłem na olimpiadach młodzieżowych, też bardzo fajnie wspominam. To są ciągłe wyjazdy.

 

A: Co jest ciekawe w zawodach, team to jest ponad 40 osób na 6 kierowców. Jednego dnia rozmawiasz z mnóstwem osób w różnych językach, bo właścicielem naszego teamu jest Polak, jeździ jeden polski kierowca Kuba Śmiechowski, to ostatnio byli goście mechanicy z Filipin, z Argentyny, z Hiszpanii, kierowcy są z Meksyku, ze Szwajcarii i ty jednego dnia rozmawiasz z inżynierem, który jest typowym matematykiem w liczbach, wiadomo że z taką osobą inaczej się rozmawia, rozmawiasz z kierowcą, rozmawiasz ze sponsorem, to są wysocy i bogaci biznesmeni i rozmawiasz z kucharzem.

To jest doświadczenie, ja rozmawiałam tam w 3 językach, po polsku, angielsku i francusku, czasami jak byłam zmęczona na końcu wyścigu po tych 38 godzinach, to chyba mówiłam już tylko po angielsku, bo nie bardzo kontaktowałam kto mówi w jakim języku i zdecydowałam się na ten jeden, było łatwiej trochę.

 

T: Wspomniałaś o sponsorach.

 

A: Tak, przyjeżdżają sponsorzy kierowców, oni mają swoich sponsorów. Z nimi też rozmawiałam.

 

T: Rozumiem, że fizjoterapeutom też dobrze płacą?

 

A: Tak, nie mogę narzekać.

 

T: Rozmawialiśmy ile w Formule 1.

 

A: Fizjoterapeutka mistrza świata Hamiltona ma kontrakt na 100 000 dolarów za sezon.

 

T: W dobrą dyscyplinę idziesz.

 

A: Na to wygląda.

 

T: Aniu, rozmawialiśmy o wspinaczce, rozmawialiśmy o rajdach, a sama jakimi sportami się zajmujesz?

 

A: Obecnie w związku z dużą ilością zawodowych zadań trenuję tak, żeby podtrzymać to co mam. Zajmuję się wspinaczką sportową, bo bardzo mnie to zainteresowało i próbuję się wspinać, oczywiście do moich zawodników jeszcze jestem daleko. Ćwiczę sobie gimnastykę sportową amatorsko raz w tygodniu, z Marcinem Szycem, pozdrawiam, polecam. Biegam, bieganie zdecydowanie potrzebne, co się okazało że wydolność fizyczna na 38 godzinach była też kluczowa.

 

T: Jeszcze tylko ostatnie pytanie, które często zadaję gościom, jaka jest twoja recepta na ruch?

 

A: Moja recepta na ruch – przede wszystkim mieć z tego radość. Nie napinać się na sukcesy od razu, wychodzić, cieszyć się sportem i jeżeli zacznie wychodzić, to super, to cisnąć, a jak nie wychodzi, nie ma wyników, to po prostu cały czas dalej próbować i utrzymywać stałość, to jest recepta moja na ruch, stałość w swoich działaniach.

 

T: Dziękuję ci bardzo.

 

A: Bardzo dziękuję za zaproszenie.

 

T: Przypominam, podcast Recepta na Ruch jest co środę o godzinie 12:00, także zapraszam serdecznie do oglądania, słuchania, a także komentowania, może macie swoje uwagi albo możecie zaproponować temat do podcastu. Bardzo mile widziane są komentarze. Dziękuję i do zobaczenia.

 

A: Do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *