Dr Joanna Piotrowska – Nordic Walking – z kijami marsz po zdrowie.

Dr Joanna Piotrowska – Nordic Walking – z kijami marsz po zdrowie.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Dr Joanna Piotrowska - Nordic Walking - z kijami marsz po zdrowie.
/

W tym odcinku z Joanną Piotrowską rozmawiamy o Nordic Walking.

Dr Joanna Piotrowska – doktor nauk o kulturze fizycznej. Absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Nauczyciel dyplomowany, trener II klasy w piłce siatkowej, trener Nordic Walking PFNW/INWA i Bungy Pump IOAI. Instruktor i Vice Prezes UTW AWF WARSZAWA oraz Europejskiego Stowarzyszenia Jesteśmy Aktywni. W latach 2009-2012 Członek Zarządu INWA (International Nordic Walking Federation). Koordynator Komitetu Naukowego. Autorka szkoleń, programów nordic walking oraz artykułów naukowych i branżowych z zakresu aktywności i sprawności fizycznej dzieci i młodzieży oraz osób starszych.

Z Joanną rozmawiamy między innymi o:

✅ technice marszu z kijami

✅ najczęściej popełnianych błędach

✅ treningach, które nie polegają tylko na maszerowaniu

✅ korzyściach jakie daje Nordic Walking

✅ rozwoju tej dyscypliny w Polsce i na świecie

✅ jej recepcie na ruch

 

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

J – Joanna Piotrowska

T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moją gościnią jest dr Joanna Piotrowska, pracujesz w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i jesteś trenerem nordic walking.

 

J: Zgadza się, pracuję na wydziale turystyka i rekreacja, tam szkolę przyszłych instruktorów nordic walking między innymi.

 

T: Ile czasu zajmujesz się akurat tą aktywnością? Co wcześniej robiłaś?

 

J: Wcześniej robiłam chyba wszystko. Zaczęłam w wieku 10 lat trenować lekkoatletykę, później zajmowałam się wszystkimi dyscyplinami, bo siedmiobojem. To może dalej by trwało gdyby nie to, że nie lubiłam biegać na 800 metrów, a wiadomo, że 800 metrów jest na samym końcu i moja głowa cały czas nie koncentrowała się na poszczególnych konkurencjach, tylko “rety, 800 metrów”. Moimi ulubionymi konkurencjami był skok w dal z miejsca, życiówkę mam 5,83 m, w wieku 15 lat. Oszczepem rzucałam prawie 30 metrów w wieku 15 lat i nie mogłam się zdecydować czy skok w dal czy oszczep, był ten siedmiobój, ale 800 metrów zaważyło na tym, że zbyt duże obciążenie psychiczne było i zrezygnowałam.

Potem już był tylko skok w dal, ewentualnie oszczep, a później zaczęła się przygoda z siatkówką, koszykówką, cały czas coś było. Jakaś nowa dyscyplina, nowa forma aktywności, ale przyszedł taki moment, że pojawiły się kontuzje, bo głowa bardzo chciała, ale ciało już nie było to. Pojawiła się kontuzja kolana i co dalej? Taką drugą przyczyną tego, że zainteresowałam się nordic walkingiem jest podnoszenie swoich kwalifikacji zawodowych, żeby zrobić nowe uprawnienia. W 2009 roku zrobiłam uprawnienia instruktorskie nordic walking w Polskiej Federacji Nordic Walking.

Później chciałam iść dalej, to mi nie wystarczało i zaczęłam pracować, robić wszystko, żeby zrobić kolejny poziom i tak zostałam trenerem po to, żeby szkolić nowych instruktorów. Później też założyłam własne stowarzyszenie, europejskie stowarzyszenie, jesteśmy aktywni. Jest tam Master Nordic Walking Academic, gdzie prowadzimy szkolenia dla wszystkich, dla pasjonatów nordic walking, dla nauczycieli, dla instruktorów, każdy kto chce coś więcej wiedzieć o tej aktywności, to właśnie tam zapraszam.

 

T: Od nastu lat zajmujesz się nordic walking. Rozumiem, że próbowałaś a później to cię mocno wkręciło, czy od razu byłaś pewna, że nordic walking to jest dyscyplina, która na długo ci będzie służyła?

 

J: Po szkoleniu zakochałam się w tym. To było to, co chciałam robić i dlatego zaczęłam szukać dlaczego, po co, co robić, żeby ten ruch był bardziej efektywny. Dla mnie nordic walking to nie jest tylko nordic walking, to jest praca całego ciała, po to, żeby ono pracowało bardzo dobrze. Jak spojrzysz na ulicy, jesteś fizjoterapeutą, więc na pewno widzisz, że ludzie nie potrafią chodzić.

 

T: Niestety tak jest, tego chodzenia nam ubywa w naszym życiu.

 

J: Tak, bo siedzimy, coraz więcej czasu siedzimy, siedzą dzieci, siedzą osoby dorosłe, siedzą osoby starsze. Ten nordic walking miał być formą, która miała rozruszać to społeczeństwo. Nordic walking też poszedł dalej, bo przecież są zawody, jest rywalizacja w tej aktywności, ale niestety dostrzegam coś więcej, że nordic walking to nie tylko pozytywy.

Niestety są też negatywne aspekty nordic walking, bo jeśli nie masz prawidłowego wzorca chodu, jeśli robisz tam błędy, to jeśli weźmiesz kije, to będziesz powielał te błędy jeszcze dodatkowo z obciążeniem, więc twój organizm będzie dostawał mocniejsze bodźce i nie jest to do końca takie dobre. Moim przesłaniem jest chęć budowania tej aktywności ale pod kątem prawidłowego wzorca chodu. Pokazywanie, że nordic walking ma być nie celem samym w sobie, ale środkiem do uzyskania tego celu. Dla mnie celem jest prawidłowa postawa, prawidłowy chód, do tego dążę.

 

T: Jak to jest popularna w tej chwili aktywność? Nordic walking rozwijał się w Polsce od kilkunastu lat mocno, sama aktywność wymyślona była znacznie wcześniej, jak to wygląda w Polsce?

 

J: W Polsce cały czas ta aktywność się rozwija. Nie jest to już aktywność osób starszych, bo jak byś przyjechał na zawody i zobaczyłbyś kto startuje, to wszystkie kategorie wiekowe są zapełnione, aczkolwiek kategorii wiekowych młodych ludzi jest najmniej. Kategorie 30-50 lat są najbardziej obstawiane. Jest duże zainteresowanie tą formą aktywności i myślę, że zawody sportowe wypromowały dodatkowo nordic walking jako może nie aktywność fizyczną Polaków, bo jeszcze myślę, że to nie jest to, ale jest blisko tego, żeby to była narodowa aktywność dla każdego.

 

T: A gdzie jest narodowa?

 

J: Myślę, że nie ma chyba takiego kraju, żebyśmy mogli powiedzieć, że tam jest najwięcej osób. Polska ponieważ była mocnym propagatorem tej aktywności, myślę że tutaj jest ta kolebka tej największej promocji nordic walking i tego co się wydarzyło. W latach 2009-2012 byłam w zarządzie Międzynarodowej Federacji Nordic Walking i tam odpowiadałam za badania naukowe. Jak powiedziałam, że zawody tutaj, działamy, to jest to, to oni mi powiedzieli “hello, jakie zawody, to jest rekreacja itd.”.

Coś się stało, jest rok 2013, organizowany jest puchar świata w Polsce. Przyjeżdżają do Gdańska i co się wydarzyło? Jak zobaczyli miasteczko i ile ludzi jest na zawodach, to powiedzieli “wow, my chcemy to robić”. Polska stworzyła pierwsza przepisy do nordic walking i one są tłumaczone na wszystkie języki świata. To jest to, że Polska odgrywa naprawdę dużą rolę w promowaniu tej aktywności fizycznej.

 

T: Jakie są imprezy organizowane? Są mistrzostwa świata, Europy, jak to wygląda?

 

J: Jakbyś wziął mapę Polski – imprez jest bardzo dużo, od małych powiatowych, dzielnicowych imprez poprzez mistrzostwa Polski, mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata. Teraz w połowie czerwca będą organizowane Mistrzostwa Świata w Choczewie, już tych państw jest naprawdę bardzo dużo, z tego co ostatnio obserwowałam, to przedstawiciele 5 kontynentów już są, najwięcej jest Polaków, bo ponad 600. Oni startują w różnych kategoriach wiekowych i będą to mistrzostwa. Powiem ci szczerze, że prawdopodobnie kategorię open wygra kobieta, bo na razie żaden mężczyzna nie jest w stanie jej wyprzedzić na dystansie półmaratonu.

 

T: A to ciekawe, przeważnie jest inaczej w innych dyscyplinach. Czyli tu się liczy bardziej technika?

 

J: Na trasie są sędziowie, technika jest bardzo ważna, nie może być elementu biegu. Sędziowie bardzo rygorystycznie patrzą na ten element. Tak jak w chodzie sportowym są żółte i czerwone kartki, tutaj też zwraca się uwagę na każdy element pochylenia tułowia, wyprostowanie ramion itd., aczkolwiek to są uwagi do techniki. Jeśli byłaby faza biegu, podbieganie itd., to jest natychmiast dyskwalifikacja. Oczywiście liczy się czas, bo ten czas decyduje o tym czy wygrywasz zawody, czy nie.

 

T: A jakie są dystanse?

 

J: 5, 10 i pół maraton. Jest i maraton, jest też ultra. Teraz 1 maja jest impreza “złam stówkę na majówkę”, to są mistrzostwa Polski w marszu 24 godzinnym. Liczy się liczba kilometrów i liczy się też czas, który uzyskasz.

 

T: Czyli nie chodzi o to, żeby przejść stówkę, tylko żeby przejść jak najwięcej w ciągu 24 godzin.

 

J: Tak. Ja w tym roku chcę złamać 60, 45 trochę się zrobiło, więc 60. Będą osoby, które będą łamały 100, będzie 155-160 km w przeciągu 24 godzin. Myślę, że warto będzie to zobaczyć.

 

T: Zaszliśmy daleko, akurat bez kijków, ale zaszliśmy daleko jeśli chodzi o poziom nordic walking, sportu zawodowego, ale od czego zacząć? Jeśli myślimy, że chcę spróbować, to od czego muszę zacząć?

 

J: Przede wszystkim nie zaczynać samemu, nie uczyć się techniki z gazet, książek, Youtube czy innych filmów. Należy spotkać się z profesjonalnym instruktorem i pozwolić na to, żeby osoba, która się na tym zna nauczyła nas prawidłowej techniki. Wbrew pozorom nordic walking wydaje się, że to jest prosta aktywność fizyczna, że wystarczy wziąć kije i można iść, a tu jest tak wiele niuansów, wiele szczegółów i warto się nauczyć od początku dobrze chodzić, żeby później nie było potrzeby eliminowania błędów, które się pojawiają, tylko żeby ruch był prawidłowo nauczony i żebyśmy szli efektywnie.

 

T: Myślałem, że porozmawiamy trochę o tym, jak to powinno wyglądać. Technika, mówisz o tym żeby się nie uczyć, nie dowiadywać z Youtube czy z podcastu jak to powinno wyglądać.

 

J: Chodzi o to, że osoba która nie wie jak to powinno wyglądać może trafić na zły materiał, dlatego mówię o instruktorze, żeby był. Musimy wiedzieć jak ustawić kij pod jakim kątem, jak powinno być ustawione ramię, że powinna być praca, oś obrotu w stawie powinna być w stawie ramiennym, a nie w stawie łokciowym, a najczęściej to jest praca w łokciu.

Te rzeczy musimy zobaczyć, to że jeśli chodzimy, to zaczynamy ruch od pięty, żeby było całe przetoczenie stopy. Jak zobaczysz osoby, które pracują, to się okaże że nikt nie wykorzystuje pracy stopy, bo nie ma prawidłowego odbicia, kto się teraz odbija z dużego palucha. Tutaj są elementy, których staramy się nauczyć i ważne, żeby człowiek trafił do dobrego instruktora po to, żeby go ten instruktor nauczył tego.

 

T: Jednak bym chciał usłyszeć trochę więcej, bo też jestem instruktorem nordic walking. Nie robię tego regularnie, nie chodzę z kijami regularnie, też nie trenuję osób regularnie. Kiedyś zrobiłem kurs instruktora, nauczyłem wiele osób nordic walking, myślę że prawidłowo chodzą, ale właśnie o tych szczegółach chciałbym trochę usłyszeć.

Rozmawialiśmy chwilę, liczy się wszystko – długość kija, sama powiedziałaś, że długość kija wpływa nawet na prędkość tego chodu. Ustawienie kąta wbicia kija w podłoże, jak jest ustawiona stopa, jak się ta stopa przetacza, element kontaktu z podłożem, wybicie, trochę o tych elementach. Jakie najczęściej są popełniane błędy, które elementy są bardzo ważne? Dużo jest ważnych, ale które zauważasz, że są popełniane?

 

J: Najczęstszym elementem jest zła praca ramienia, że jest za duże zgięcie w stawie łokciowym. Mamy przewagę zginaczy w ramieniu jeśli chodzi o staw łokciowy i wiadomo, że łokieć będzie miał naturalnie lekkie zgięcie i takie ono powinno pozostać, anatomiczne zgięcie. Nie możemy powodować, że będziemy mieli kąt prosty w stawie łokciowym, będziemy maszerować, gdzie kij będzie wbijany pod kątem 90 stopni do podłoża i będziemy tak maszerować na tzw. pająka.

Drugim błędem jest to, że my nie potrafimy pracować prawidłowo stopą. Stopa bardzo często jest stawiana od śródstopia, a nie od pięty, że nie ma takiego prawidłowego przetoczenia się pięty. Nie ma odpowiedniego timingu, to jest też ważne, że wbicie kija powinno być w tym samym momencie, co wbicie pięty. Jak analizuję technikę ze swoimi instruktorami i podopiecznymi, kiedy robimy analizę, to okazuje się, że niestety nie ma tego samego czasu, że jest albo za szybko wbijany kij, albo za wolno wbijany kij, że kij jest pod złym kątem wbijany, że jest podnoszony za wysoko, bo jeśli podniesiemy go powyżej pępka, to automatycznie potrzebujemy więcej czasu, aby wbić.

Okazuje się potem na zwolnionych nagraniach, że robimy dwa kroki nogami, a ruch ręką i tak naprawdę dopiero na zwolnionym filmie zobaczymy, że wbijamy kij z tą samą nogą, jednoimienną nogą, że to nie jest praca naprzemianstronna. Tego nie widać jak ktoś idzie szybko, ja to wychwytuję, ale osoba, z którą pracuję tego nie wychwyci. Dopiero teraz pokazanie jej tego da ten pełny obraz.

Trzecia sprawa to jest też to, że my za bardzo zginamy biodra, robimy nienaturalne ruchy, chcemy ten krok wydłużyć, ale jeśli nie mamy odpowiedniej długości taśmy przedniej, to wydłużenie kroku będzie powodowało ból w odcinku lędźwiowym. Osoba mówi “tak, idę, jest to zdrowa forma marszu, a boli mnie kręgosłup”. Trzeba pokazać co trzeba zrobić, żeby to nie bolało. Ja wiem dlaczego to boli, trzeba pokazać drugiemu człowiekowi co zrobić, żeby nie bolało i pokazać mu inną troszeczkę pracę.

Kolejna sprawa – patrzenie się w ziemię, nie ma spojrzenia 20 metrów przed sobą. Myślę, że to są podstawowe błędy, bo to że ktoś chodzi prawa ręka, prawa noga, z reguły zdarza się na samym początku.

 

T: Jeszcze bym chciał żebyś powiedziała jakie są różnice pomiędzy zwykłym chodem, a chodem z kijami. Z jaką prędkością, czy ta prędkość się znacząco różni, czy inne mięśnie pracują?

 

J: Przede wszystkim jest inny wydatek energetyczny. Na pewno chodzimy szybciej, ale też przychodzi taka prędkość, że trzeba maksymalnego skoordynowania pracy jeśli chodzi o pracę ramion i nóg. Jeśli będziemy mieli kogoś, a mamy tych osób, które trenowały kiedyś chód sportowy, to od razu my to widzimy na materiałach filmowych, bo ta osoba markuje tylko pracę ramion. Ona całą prędkość wykonuje na nogach, a kije są tylko dodatkiem. Jakbyśmy zrobili badania i zmierzylibyśmy siły reakcji podłoża na wbicie kija, to byśmy prawdopodobnie nawet jej nie zarejestrowali, bo ona jest niewidoczna, to jest markowanie.

Tutaj od razu widać kto jest chodziarzem, kto trenuje chodziarstwo, a kto nordic walking. Połączenie tego daje największą efektywność, ale też zużycie energii jest większe. Połączenie tych wysokich prędkości z kijami jest bardzo trudne, ale mówimy o nordic walking, a nie o chodziarstwie.

 

T: Jakie zalety główne widzisz w nordic walking?

 

J: Zalet jest bardzo dużo. To, że my zaczynamy prawidłowo oddychać, bo otwieramy klatkę piersiową. Kiedy robiłam badania moi seniorzy ‘urośli’ o 1,5 cm. Urośli? Nie, oni się po prostu wyprostowali. To, jak pracuje układ krążenia, sam robiłeś badania, więc wiesz doskonale jaki to jest pozytywny wpływ tej formy, tego typu wysiłku na układ krążeniowo-oddechowy.

Oczywiście literatura mówi, że nordic walking odciąża stawy, ja bym tak nie powiedziała, że on odciąża. Wychodzę z założenia, że on prawidłowo dociąża. Jeśli weźmiemy składową poziomą, myślę że może by odciążał gdyby rzut środka ciężkości pracował góra-dół, ale on musi się przemieszczać, więc tutaj te wychylenia powinny być jak najmniejsze. Tutaj nie ma mowy o odciążeniu jeśli chcemy przyspieszyć i żeby składowa pozioma była jak największa, a tym samym nasza prędkość, to tutaj nie ma mowy o odciążaniu. Jest zupełnie inna praca i to się czuje w momencie, kiedy zaczynamy prawidłowo się odbijać.

To jak wygląda nasza postawa, jak wygląda elastyczność naszych mięśni, gibkość naszych stawów, to daje ten efekt, który nam jest bardzo potrzebny. Aspekt psychologiczny, bo my się lepiej czujemy, mamy buzowanie endorfin..

 

T: To też jest sport towarzyski. Można pójść samemu w las ścieżką, ale często z kimś się umawiasz na te spacery.

 

J: Oczywiście, czasami mówimy, że to jest nordic plotking, bo osoby przychodzą po prostu porozmawiać, spotkać się ze sobą i aspekt społeczny jest bardzo ważny. To jest motywacja, ja idę “hej, idziesz ze mną?” “dobra, idę z tobą”. Prowadzę grupę, do mnie czasami przychodzi 40 osób, oczywiście nie jestem sama, bo mam tam kilku instruktorów, czy to są studenci czy moi znajomi, więc ja wiem jak to działa. Wiem jak działa ta motywacja grupy, on był, na zdjęciach widzę, to ja też muszę przyjść następnym razem. Aspekt społeczny jest niesamowicie ważny i to też sprawia, że ludziom chce się chcieć.

 

T: A propos samych kijów, jak dobierać sobie kije? Są różne kijki, tutaj na Youtube można zobaczyć, że mamy dwa rodzaje kijów i jedne są dość specyficzne. Jak to jest, jak dużo jest rodzai?

 

J: Rodzajów jeśli chodzi o kije jest bardzo dużo i trzeba umieć wybrać. Tutaj znowu instruktor, który poleci, dlatego jeśli zaczynamy przygodę z kijami – nie kupujmy własnych kijów. Instruktor jeśli prowadzi zajęcia ma różne kije, ja też mam różne firmy. Ja lubię tą firmę, a komuś nie będzie odpowiadała rękawiczka, komuś budowa dłoni będzie powodowała, że rękawiczka będzie nieodpowiednia, że rękojeść nie będzie pasowała. Lubię rękojeści korkowe, ktoś będzie lubił piankowe. To samo jest jeśli chodzi o groty, ja preferuję ostre groty, ostre pazury, ale są i widie…

 

T: Wytłumacz co to są widie.

 

J: Widie to są tępe zakończenia grotów. Pazury to są ostre, że jeśli mamy mocno zmrożoną powierzchnię, grunt albo jest to zima, gdzie jest zmrożona albo lato gdzie jest bardzo mocno spierzchnięta, to te pazury się wbijają, natomiast widie się najczęściej ślizgają. Jeśli dobrze się nauczysz chodzić na widiach i zaczniesz odpowiednio czuć wbicie, to przejście na pazur da ci jeszcze mocniejszego kopa. Jeśli się nauczysz na ostrych, przejdziesz na widie, to się będziesz ślizgać. Celowo czasami daję swoim podopiecznym różne kije, żeby poczuli, żeby układ mięśniowy poczuł inny bodziec, żeby on świadomie robił pewien ruch.

 

T: Kijki można sobie wybrać różne, ale nordic walking tak jak prowadzisz zajęcia to nie jest sam marsz. Co tam się jeszcze dzieje?

 

J: Lata kiedy się wyprowadzało osoby na spacer do lasu chyba już minęły, dlatego tak jak powiedziałam wcześniej – ja chcę czegoś więcej. Chcę przygotować tych ludzi do całożyciowej aktywności fizycznej, pracuję z młodzieżą też i chcę pokazać, że z nordic walking można zrobić siłownię w lesie. Między innymi przekonałam poprzez takie ćwiczenia chłopaków do tego, żeby wzięli kije i ze mną maszerowali. To dało napęd, to coś, że oni chcieli być.

Widzę jak ludzie postrzegają wyjście na spacer gdzie masz i marsz z kijami, ale gdzie też masz różne rodzaje ćwiczeń z wykorzystaniem kijów, czy to będą ćwiczenia siłowe czy koordynacyjne, czy gibkościowe, wszystko, ale ważne jest żeby umieć to wpleść w cały trening. To poprawia jakość, ludzie chcą przychodzić, ale też mam większy wpływ na ich sprawność.

 

T: Atrakcyjność zajęć też wzrasta. Ile trwa taka jednostka treningowa i ile w tym jest marszu? Przykładowo, z zajęć, które prowadzisz.

 

J: My maszerujemy 7 km, mamy taką stałą trasę, całe zajęcia trwają w granicach półtorej do dwóch godzin, ze zbiórką, rozgrzewką, z częścią kiedy jest wychłodzenie organizmu, to jest około 2 godzin, 1 h 40 min. W trakcie wplatamy te elementy czasami tabat, a czasami ćwiczeń które mają na celu coś, coś mam w głowie żeby to pokazać ludziom. Miniband, dyski sensomotoryczne, też to udaje się wpleść w te zajęcia, taśmy rehabilitacyjne, więc to powoduje, że dając ćwiczenia wydłuża się oczywiście jednostka.

Marsz 7 km myślę, że w granicach godziny jesteśmy w stanie przejść spokojnym marszem, patrząc od tych, którzy idą najwolniej, do tych którzy idą najszybciej, bo te grupy się dzielą. Mamy grupy, które idą bardzo szybko i one mają szybszego instruktora, bo ja chcę żeby każdy był zadowolony. Nie chcę żeby ktoś czekał na kogoś, tylko żeby ktoś szedł swoim tempem, bo dla mnie tempo jest najbardziej optymalne. Jeśli osoby się podzielą na 3 grupy, czyli szybkich, średnich i tych, którzy się uczą, bądź ewentualnie mniej sprawnych, to wtedy każdy ma z tego fun.

 

T: Pamiętam, że jak prowadziłem grupę do swoich badań, to też mi się ta grupa rozciągała, ale każdy miał towarzysza, z którym mógł iść i rozmawiać.

 

J: I o to chodzi, bo wtedy wszyscy są zadowoleni, ale każdy może skorzystać z tych ćwiczeń, poprawić swoją sprawność i o to w tym wszystkim chodzi.

 

T: Prowadzisz też zawodników, ile osób przygotowujesz?

 

J: Teraz przygotowuję 4 osoby do mistrzostw świata. Zobaczymy co się wydarzy.

 

T: Te osoby jak bardzo muszą się przygotowywać, żeby w takich mistrzostwach wziąć udział?

 

J: Na tym poziomie już nie ma żartów. Jeśli chcemy mierzyć się z tym, że pretendujemy do tego tytułu mistrza świata, to już jest profesjonalnie zaplanowany trening.

 

T: Codziennie?

 

J: Nie. To też nie jest tak, wiadomo, że tutaj nie ma zawodowców. Ci ludzie mają pracę, mają rodziny i kiedy planuję ten trening z daną osobą, to pytam się go “daj mi swoje dni, swój czas kiedy ja mogę trening zaplanować, kiedy nie będziesz miał wyrzutów sumienia, że coś zawalasz, że żona czy mąż mają do ciebie pretensje, wychodzisz i nie masz kontaktu z dziećmi, zaplanuj mi to”. Moim zadaniem jest zaplanować ten trening tak, żeby ktoś mógł pogodzić pracę, rodzinę i trening, aby to było dla niego przyjemnością, a nie wyrzutem, że muszę to zrobić, obowiązkiem itd. Oczywiście to się wiąże z tym, że pogoda, niepogoda, a na trening trzeba wyjść, ale to jest już świadomość zawodnika, czy on chce to zrobić. Nie ma drogi na skróty, żeby osiągnąć poziom mistrzowski – musisz trenować.

 

T: Gdzie można chodzić z kijami?

 

J: Jak widzę osoby, które chodzą na chodniku, to aż mnie ściska, bo uważam, że to nie jest nordic walking, to jest spacer z kijami, którymi się podpieramy. Tam nie ma odepchnięcia, bo te buciki się ślizgają po asfalcie czy płycie chodnikowej. Polecam ścieżki leśne, parki, tak żeby ten kij mógł być wbijany i żeby wszystkie elementy były zainicjowane w danym ruchu.

Jeśli nie mam, mieszkam w takiej części, w takiej dzielnicy, że mam tylko płyty chodnikowe – okej, ale ja bym chyba tego nie nazwała nordic walking, tylko to jest marsz z kijami, które mnie podpierają. Niektórych elementów nie jestem wyegzekwować. Gdybyśmy zrobili analizę techniki i wszystkich tych elementów, które muszą się tam znaleźć, żebyśmy je odhaczyli, że one są, to wielu z nich by nie było.

 

T: Powiedz mi proszę jeszcze jak jest z nachyleniem powierzchni, kiedy mogę jeszcze chodzić z kijkami do nordic walking, a kiedy powinny być kije do trekkingu?

 

J: Jako Europejskie Stowarzyszenie jesteśmy aktywni i organizujemy górskie mission possible, gdzie zdobywamy różne szczyty w górach. Zasadą jest to, że idziemy tam z kijami do nordic walking, aczkolwiek są to ludzie, którzy mają z tym styczność, wiedzą jak ich używać itd. Jednak w góry lepsze by były kijki do trekkingu, po pierwsze dlatego, że nawet jeśli jest upadek to kij do nordic walking nam zostaje w dłoni, jeśli się przewracamy, to może dojść do niebezpiecznych złamań w nadgarstku, a kij do trekkingu mamy na pasku, który nam wylatuje i nawet jeśli upadamy to mamy bezpieczną formę dotknięcia tej ziemi gołą ręką.

Tak jak powiedziałam, jeśli masz osoby, które chodzą, to te kijki potrafią wykorzystać też w warunkach górskich. Osobiście wolę do trekkingu, natomiast jeśli robimy te wyprawy, to nie będziemy mówili ludziom “bierzcie dwa rodzaje kijów”. Jest to mierzenie się z własnymi słabościami, z tym że chcę coś więcej, ale mam kije do nordica i też sobie z tym radzę, więc dlaczego nie.

 

T: Mówi się o tym, że to jest sport mało kontuzyjny.

 

J: Mało kontuzyjny, aczkolwiek jeśli będziesz miał niewłaściwą technikę, to będziesz pogłębiał złe wzorce ruchowe u siebie i są przeciążenia w stawach łokciowych, w nadgarstkach, poprzez to że źle jest ustawiony kij, że źle używasz, źle pracuje ramię. To jest jasne, aczkolwiek biorąc pod uwagę całość naprawdę jest to praktycznie bezkontuzyjna aktywność fizyczna i warto w nią wejść.

 

T: Na pewno zdecydowanie więcej jest zalet niż zagrożeń.

 

J: Tak, dlatego że tutaj idziemy tak jak pozwala nam na to nasz organizm, przygotowanie, prędkość jest dostosowana do naszych możliwości, chcemy iść szybciej, jesteśmy przygotowani i idziemy szybciej. Mamy nadwagę, mniejszą sprawność – idziemy wolniej, ale też sam robiłeś badania, ja robiłam badania jak ta prędkość zwiększa się wraz z upływem czasu, kiedy jesteśmy systematycznie aktywni.

 

T: Z upływem czasu, ze spadkiem ilości kilogramów, które nosimy ze sobą.

 

J: Dokładnie. Aktywność ma tak wiele aspektów prozdrowotnych, że warto chwycić za kije i warto tutaj być. Robiliśmy badania po tym co się dzieje po rekonstrukcji ACL, czyli więzadła krzyżowego, też były dwie grupy. Jedna miała standardową rehabilitację, czyli rowerek stacjonarny itd., a druga grupa poszła na kije w odpowiednim czasie, lekarz na to wyraził zgodę. Okazało się, że szybciej wracały te osoby, które maszerowały z kijami jako dodatkowa aktywność.

 

T: Podejrzewam, że ilość treningów była porównywalna w badaniu.

 

J: Tak, tamci mieli dwie sesje typowo na rowerze, a ci mieli rower plus nordic walking. Czas był taki sam treningowy, natomiast inne formy.

 

T: Jaka jest twoja recepta na ruch?

 

J: Chyba lubię być na pozytywnym haju. Badania jasno mówią, że aktywność daje takie same zmiany w mózgu jak wzięcie narkotyku. Okazuje się, że nasz organizm jest naturalnym producentem pozytywnego narkotyku, jakimi są endorfiny. Uważam, że każdego dnia daj coś dla siebie, zrób tą podstawową aktywność fizyczną, zrób coś, co pozwoli ci się uśmiechnąć, co pozwoli sprawić, że jesteś radosny.

Po drugie też wiem, że każdy z nas ma poprzez to że my się starzejemy ma tzw. próg niepełnosprawności. Od nas zależy czy ten próg niepełnosprawności będzie w wieku 90 lat czy w wieku 60 lat. Chcę być aktywna po to, żeby ten próg przesunąć jak najdalej. Chcę się przygotować do jesieni życia i cały czas mówię, może młodym osobom ciężko jest powiedzieć “a na starość to będziesz”, ale myślę, że jeśli swoją osobą pokazuję jak mogę być teraz sprawna, to myślę że to jest przykład dla nich, że poprzez ruch trzeba być sprawnym, a ruch da ci właśnie tą pełną sprawność. Ja chcę się do tej jesieni życia przygotować, żeby się z niej cieszyć, a nie usiąść w fotelu i narzekać, że coś jest nie tak.

 

T: Obyśmy nigdy nie spotkali tego progu niepełnosprawności, żebyśmy go przesuwali i nigdy go nie dotknęli. Dawkę narkotyku w postaci ruchu zalecamy każdemu.

 

J: Tak jest, każdemu, w dowolnej ilości, ważne żeby on był i dawał nam pozytywną energię.

 

T: Dziękuję ci bardzo za to, że przyszłaś i opowiedziałaś o swojej dyscyplinie.

 

J: Dziękuję i myślę, że się jeszcze spotkamy, bo tutaj widzę jeszcze jeden odcinek na podstawie tego, że nordic walking ma swoje oblicza. To nie jest tylko nordic walking jako jedne kije, ale jest tyle takich zabawek, które pokazują, że można inaczej na to spojrzeć.

 

T: To jest recepta na ruch, im więcej takich zabawek pokażemy, tym więcej osób zobaczy co jeszcze dodatkowo można zrobić.

 

J: Dokładnie. Dziękuję bardzo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *