W tym odcinku podcastu wspólnie z Kają Romanowicz rozmawiamy o depresji i roli ruchu jako formy wspomagającej terapię.
Katarzyna Kaja Romanowicz -Psycholog kliniczny Psychoterapeuta Poznawczo- Behawioralny. Doktorantka Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Na co dzień pracuje z osobami z zaburzeniami psychicznymi szczególnie z zaburzeniami nastroju. Współtwórca projektu aktywizacji behawioralnej D-PRESS, biegaczka amatorka, pasjonatka wszelkiego rodzaju ruchu.
Z Kają rozmawiamy między innymi o:
✅ objawach depresji
✅ rodzajach terapii stosowanych u pacjentów
✅ sposobach na rozpoczęcie aktywności
✅ budowaniu nawyków
✅ roli otoczenia i sposobach wspierania osób z depresją
✅ witaminie „N”
✅ jej recepcie na ruch
Link do projektu D-PRESS:
https://www.janssen4patients.com/pl/choroby/depresja/projekt-d-press/projekt-d-press
Treść całej rozmowy:
T – Tomasz Chomiuk
K – Kaja Romanowicz
T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Kaja Romanowicz, psycholog kliniczny i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny.
K: Zgadza się.
T: Kaju, powiedz mi proszę gdzie pracujesz.
K: Na co dzień pracuję w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, w III Klinice Psychiatrycznej, z osobami z chorobami afektywnymi.
T: Choroby afektywne, mogłabyś wyjaśnić?
K: To jest choroba zwana powszechnie depresją, jest to choroba najczęściej jednobiegunowa, czyli nastrój jest obniżony, energia spada. Mamy jeszcze drugą chorobę, choroba afektywna-dwubiegunowa, czyli kiedyś znana jako zespół maniakalno-depresyjny.
T: Dzisiaj naszym tematem jest ruch w depresji. Jedną z metod jest terapia behawioralna, może na początku opowiedz o terapii behawioralnej, czym jest i na czym polega.
K: Terapia behawioralna, to terapia ukierunkowana na zmianę zachowania, czyli jeśli jednym z podstawowych problemów w depresji jest spadek energii, wycofanie się z aktywności, to pierwszą rzeczą, którą proponujemy pacjentom, często nawet zanim włączymy farmakoterapię albo jednocześnie, proponujemy interwencje behawioralne, oparte na konkretnych zmianach zachowania.
T: Zmianach nawyków, zachowania.
K: Zmiana nawyku następuje w trakcie tego, kiedy osoba w ogóle podejmie zachowania, które osoba zaniechała z różnego powodu, najczęściej z powodu choroby, jaką jest depresja.
T: Kaju jesteś terapeutką, psychologiem i psychoterapeutą poznawczo-behawioralnym. Behawioralne już mamy wyjaśnione, czym jest terapia poznawcza?
K: Terapie poznawcze zaczyna się najczęściej wtedy, kiedy osoba zacznie działać. To jest terapia polegająca na zmianie nawyków, tym razem nawyków myślowych. Na najprostszym poziomie zmieniamy myśli, z podstawowej myśli, które często towarzyszy depresji czyli “nie dam rady, nie mam na to siły” na myśl, która nie jest pozytywnym myśleniem, bo ja nie jestem zwolennikiem pozytywnego myślenia.
T: Nie jesteś coachem.
K: Nie jestem coachem, jestem psychoterapeutą. Znam bardzo fajnych coachów, którzy są w stanie pracować nad zmianą myślenia, ale jeśli ktoś wprowadza myślenie pozytywne w depresji, to znaczy że nic nie wie o tej chorobie. Jest to absolutnie niemożliwe. Mamy wprowadzać myślenie oparte na faktach. Myślenie, które jest myśleniem racjonalnym. Zmieniamy myślenie “nie dam rady, nie mam na nic siły” w “przejdę 50 kroków” – to jest myślenie racjonalne, oparte na faktach. Na ogół się okazuje, że jeśli osoba podejmuje działanie, następuje obserwacja zachowań, dzięki temu zmiana myślenia, tym jest element poznawczy.
T: Od początku. Skąd mam wiedzieć, że mam depresję?
K: Przede wszystkim jest to utrzymujący się przez dłuższy czas nastrój, mówimy o ciągłym, utrzymującym się obniżonym nastroju, przez co najmniej 2 tygodnie, przez większość dni, części tego dnia. Jest obniżony nastrój, spadek energii życiowej i spadek aktywności. To są 3 główne, kluczowe objawy depresji. Mamy jeszcze objawy dodatkowe jak zaburzenia snu, utrata przyjemności z wykonywanych działań.
T: Czym to się może objawiać? Nie chce mi się wstać z łóżka? Jak masz pacjentów, to co oni tobie komunikują, jakie to są objawy?
K: Komunikują przede wszystkim wszechogarniający smutek, ale bardzo często też mówią o pustce. W myśleniu psychoterapeutycznym pustka jest już tak głębokim smutkiem, że osoba nie ma nawet siły płakać, rozpaczać, tylko jest w takim otumanieniu, odcięciu od emocji. Albo komunikują rozpacz, dogłębny smutek, albo wręcz mówią o pustce emocjonalnej, nie czują już nic, tak ich ta emocja smutku wszechogarnia. Mówią też o tym, że nie mają siły na codzienne aktywności. Mówią o tym, że nie wstają z łóżka, albo wstają z łóżka pod wpływem przymusu.
Mamy w dzisiejszych czasach bardzo często do czynienia z depresją maskowaną, objawia się sporo memów pod tytułem, że to jest depresja, kiedy osoba leży w łóżku, nie rusza się, jest zaniedbana. Dzisiejszy świat bardzo w nas wpaja taki tryb wymagacza, osoba nie ma siły, jest depresyjna, a jednak mimo wszystko wstaje z łóżka, idzie do pracy, ale poziom wyjściowej aktywności czy energii jest bardzo niski. Zmusza się, ale zmusza się nie ujawniając co się z nią dzieje, to jest bardzo niebezpieczne.
T: Widziałem takie nagłówki, czy w mediach społecznościowych, że jest pokazywany aktor, który wydaje nam się, że jest świetnym aktorem, a okazuje się, że miał czy ma depresję i nie dał tego po sobie poznać.
K: To jest też to niebezpieczeństwo maskowania depresji. W środku jest rozpacz, jest pustka, natomiast na zewnątrz jest granie roli. Należy pamiętać o tym, że mamy różne nasilenia depresji. Jeżeli osoba jest w głębokiej depresji, ma do tego tak destrukcyjne myśli, np. że zasługuje na karę, że jej ciało się rozpada. Kiedy mamy do czynienia z depresją pod postacią psychotycznych depresji, to na ogół wtedy osoba jest już totalnie wycofana z życia.
Mamy jeszcze stopień umiarkowany i łagodny depresji. Każde z nich jest zaburzeniem afektywnym, jest na różnym poziomie zaburzone to funkcjonowanie, ale o depresji już mówimy od poziomu łagodnych zaburzeń depresyjnych, to także jest depresja. Najczęściej będzie wtedy występować w postaci maskowanej.
T: Wiemy mam nadzieję wszyscy, że depresję się leczy farmakologicznie, bezwzględnie. Jesteśmy w podcaście Recepta na Ruch, są badania o tym, że ruch pomaga.
K: Ruch i grupa. Tak naprawdę nie do końca wiadomo co tutaj ma istotniejszy wpływ. Ja chcę wierzyć, że oba czynniki działają wzmacniająco i addytywnie, suma tych dwóch czynników jest jeszcze silniejsza, niż one same. Ruch i ruch robiony w towarzystwie pozwalają wyjść, są takie badania, z depresji w formie łagodnej. W rekomendacjach poza farmakoterapią, a czasami nawet w depresji łagodnej poza terapią poznawczo-behawioralną, jako pierwsza rekomendacja to terapia przez ruch, czyli twoja słynna Recepta na Ruch.
T: Od czego zacząć? Tak jak wspomniałaś, są różne postacie depresji, może się komuś nie chcieć wstać z łóżka, a my chcemy zachęcić, zmotywować, motywacja może różnie działać. Jak to zrobić, żeby ktoś wykonał pierwszy krok?
K: Tak jak wspomniałeś pracuję w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, z moimi pacjentami na oddziale dziennym prowadzę zajęcia aktywizacji behawioralnej według programu. Jednym z elementów jest literka ‘s’, która oznacza ‘sport uprawiaj’. Wiadomo, że osób, które mają aktywną depresję, nie zaproszę na przebiegnięcie 5 km ani często nie namówię ich, żeby w ramach pracy domowej poszła na spacer, więc co robię? Organizuję zajęcia. Raz w tygodniu są zajęcia, które polegają na tym, że wszyscy, całą grupą wychodzimy na 20 minutowy marszobieg. Te osoby maszerują, po czym po 2 minutach marszu dołączają jedną minutę skipów, podnoszenia nóg.
Mieliśmy 10 grup, które obserwujemy, badamy i widzimy, że zaraz po zajęciach osoby tak są szczęśliwe, tak im się poprawia nastrój i mówią, że nie wierzyli, że dziś będą w stanie to zrobić i że to się uda, a może o sobie powiedzieć, że przebiegła 2 km, bo ten czas 20 minut wystarcza na zrobienie wokół Instytutu dwóch kółek, które dokładnie wynoszą 2 km. Zaczynamy od tego, że planujemy zajęcia, wychodzimy z pacjentami i zachęcamy, żeby do następnych zajęć, do następnego piątku w naszej sytuacji, osoba sama zaaranżowała raz albo dwa razy takie samotne wyjście na ćwiczenia. To się udaje.
T: Świetnie, gratuluję. To jest sytuacja, kiedy jest program, jest to zorganizowane. Super, że są takie miejsca, gdzie to jest realizowane, natomiast są też osoby, które mają depresję ale mieszkają same albo mieszkają w miejscu, gdzie nie ma takich zajęć. Jak w takiej sytuacji można sobie pomóc? Wiem, że to jest dużo trudniejsze, ale co zrobić w takiej sytuacji? Mamy różne narzędzia, media społecznościowe czy programy, co można zrobić?
K: Pierwszą rzeczą do której będę zachęcać – jeżeli ktoś ma depresję, nie ma depresji zdiagnozowanej, tylko dokonał autodiagnozy, to pierwsza rzecz, którą należy zrobić, to udać się do najbliższego centrum zdrowia psychicznego i zapisać się na konsultację psychiatryczną czy psychoterapeutyczną. Jeśli taka rzecz się odbyła, to zachęcam do tego żeby znaleźć w internecie program, który jest dostępny dla wszystkich pacjentów. Mam nadzieję, że podlinkujesz.
T: Tak, podlinkuję gdzie można go znaleźć.
K: Wchodzi się na stronę i cały program, który jest w książeczce dostępny, jest możliwy do pobrania, łącznie z narzędziami, wszystkimi opisami i jest zarówno zaczęcie od tego aby dowiadywać się o tym, w jaki sposób rozpocząć aktywność, robić notatki z tego, jak aktywność do tej pory wygląda, które aktywności są przyjemne, które są trudne. Ukoronowaniem tego jest rozpoczęcie konkretnej, przyjemnej dla danej osoby aktywności.
Najczęściej zadaję pytanie “co przed depresją sprawiało ci przyjemność, co było taką aktywnością, czy to było jeżdżenie na rolkach, czy to było bieganie, jazda na rowerze?”. Pomysłów, które są na różne tego rodzaju aktywności, to sam wiesz jak jest dużo. W twoich podcastach można śledzić różne nietypowe formy aktywności. O tym też cały czas przypominam osobom, które trafiają do mnie na psychoterapię, że mają wachlarz wyboru bardzo duży.
T: Też mi się przypomniało, była tutaj Joanna Tokarska, bardzo fajna fizjoterapeutka, która dała przykład jak można nawet niekoniecznie próbować danej aktywności, bo to też jest trudniejsze, ten pierwszy krok. Ona sama szukając sobie aktywności przeglądała na youtube filmiki z różnymi ćwiczeniami, aktywnościami. Ta, która jej się spodobała to ją wykonywała, to jest bardzo prosty pomysł i właśnie nie trzeba od razu jechać, sprawdzać, tylko na początku pooglądać sobie i stwierdzić czy to w ogóle się podoba wzrokowo.
K: Jak już ktoś wybierze aktywność, to poszłabym dalej. To co ja mówię moim pacjentom, mam dwa motta: myśli to nie rzeczywistość i działaj mimo myśli. To są dwa moje motta, które już pacjenci wiedzą, że to są moje motta. Myśli to nie rzeczywistość oznacza tyle, że w głowie w depresji będzie pojawiać się bardzo dużo niepomocnych, negatywnych, automatycznych myśli w stylu “nie dam rady, to jest bez sensu, spocę się”. Myślę, że nawet osoby bez zaburzeń czasami mają takie myśli.
T: To są wymówki.
K: Tak, tylko u osoby zdrowej możesz powiedzieć, że to jest wymówka. U osoby z zaburzeniami depresyjnymi będzie to naprawdę objaw zaburzeń depresyjnych, dlatego to podkreślam, te myśli są w głowie, ich nie należy tłumić bo wracają jak bumerang, ale trzeba działać wbrew myślom. Trzeba zaprzeczyć, że to co mamy w głowie jest rzeczywistością. Temu bardzo prosto zaprzeczyć, bo w momencie kiedy osoba mówi, że nie da rady, a ja mówię “dobrze, to proszę wstać 5 razy i 5 razy ukucnąć, dała pani radę? dała, to jest rodzaj aktywności, przed chwilą powiedziała pani, że nie da rady nic zrobić”. Doświadczamy, zaprzeczamy naszemu myśleniu.
Druga – działaj mimo myślenia, tzn. jak myśli kołaczą w głowie “jestem beznadziejna, tłusta, wszyscy się na mnie patrzą”, to autentyczne myśli moich pacjentów, to mimo wszystko działamy ignorując te myśli. Teoria termoregulacji czy termoaktywności w wysiłku fizycznym działa w ten sposób, że kiedy temperatura całego organizmu się podnosi to też dużo przyjemniej odczuwamy, zmieniają się neurohormony w naszym mózgu i dużo przyjemniej jest nam w naszym ciele, w naszym organizmie. To w konsekwencji poprawia nam nastrój, samopoczucie.
T: Tak samo jak po zajęciach, kończymy aktywność podbudowani, czujemy satysfakcję, że jednak zrobiliśmy coś dla siebie, dodatkowo te wszystkie hormony nam się uwalniają, to powoduje, że łatwiej powtarzać to, zbudować sobie nawyk.
K: To też jest związane z ośrodkiem nagrody, z dopaminą. W konsekwencji kiedy czujemy przyjemność, czujemy podgrzanie organizmu, nasz organizm podobnie jak uczy się w sposób negatywny przyjemności z używek, dokładnie tak samo uczy się w sposób pozytywny nagrody z aktywności fizycznej. Nawyk trzeba podtrzymywać. Na pewno też nie raz podkreślałeś, ale jeszcze raz o tym powiem, że teoria 21 dni kształtowania nawyku została obalona, to za krótko. Mówimy często o 10 miesiącach potrzebnych na nabycie nawyku, to 300 dni maksymalnie potrzebnych na wykształcenie się nawyku.
T: Prawie rok. Powiedz proszę co zrobić, żeby ten nawyk zbudować, wytrwać w kolejnych aktywnościach, kolejnych treningach, ćwiczeniach?
K: Jak myślę o tym, co by było najważniejszą rzeczą, to by było to żeby znaleźć osobę, która będzie wsparciem dla ciebie, będzie osobą która albo z tobą wyjdzie i przez kilka tygodni będzie ci w czymś towarzyszyć albo po każdej takiej aktywności będziesz mógł podzielić się tym, co się udało. Wierzę w to też, że nawet media społecznościowe czasami mogą służyć temu, żeby w społeczności osób, które też uprawiają daną aktywność, nawet spacer, żeby zamieścić to z odpowiednim hashtagiem, dostać informację zwrotną. Naprawdę wierzę w to, że siła wzmocnienia innych osób jest bardzo ważna. Nawet kiedy tej osobie się nie chce i sobie pomyśli jak będzie się czuł po tej aktywności, to jest drugie pytanie czyli przenosimy się z perspektywą do przyszłości.
T: Czyli wizualizacja tego.
K: Tak, taka emocjonalna wizualizacja. To jest druga rzecz, którą taka osoba może zrobić niezależnie od obecności drugiej osoby. Jestem zwolenniczką wizualizacji, pracy nad negatywnym afektem, czyli trudnymi doświadczeniami włącznie z doświadczeniami traumatycznymi. Nie wizualizować ale często wspominać różne doświadczenia, żeby je zrestrukturyzować w wyobraźni, nadać im nowy kontekst oceny poznawczej.
Jestem też zwolenniczką wizualizacji na przyszłość, czyli wizualizacji przyjemności sukcesu, ale nie takiego, który jest związany z myśleniem pozytywnym – nigdy w życiu nie przebiegłam maratonu poniżej 3 godzin, zwizualizuję że to zrobię i później jest rozczarowanie, bo nie zrobię tego na takim etapie i w tym momencie życia w którym jestem, ale już zwizualizowanie czy wspomnienie biegu, który był przekroczeniem bariery, sukcesem, efektem ciężkich treningów, jest czymś co jest w stanie wspomóc osoby w dążeniu do tego celu.
T: Podobne zabiegi robię ze swoimi pacjentami, niekoniecznie z pacjentami z depresją, czy nie tylko z pacjentami. Jak chcę zmotywować kogoś do aktywności, to pytam co kiedyś mu sprawiało przyjemność, nawet jeśli to były zajęcia w podstawówce a ktoś ma 60 lat. Co wtedy robił, żeby sobie to przypomniał, opowiedział mi o tym jakie aktywności sprawiały mu przyjemność a jakie niekoniecznie, na tej bazie wracamy niekoniecznie do tej samej aktywności, ale coś się kojarzy z tym co było kiedyś.
K: Jest też ta pamięć ruchu. Określony ruch może wywołać określone emocje, tak samo określony zapach, bo czasami też nie musimy wracać wspomnieniami tylko i wyłącznie do obrazów, czy tak jak dałeś przykład do ruchu, ale jestem też zwolenniczką zapachów. Jak jesienią idę do lasu, to słyszę te szeleszczące pod stopami liście i czuję mokry zapach rozpadających się liści, mchu, to po prostu wracam wspomnieniami do dziecięcych zabaw. Bardzo ważny temat teraz zakotwiczyliśmy, czyli temat uważności w ruchu.
To jest kolejna rzecz, trzeci punkt, powiedziałam o drugim człowieku, o wizualizacji efektu i teraz trzecia, skoncentrowana na działaniu, niezależnie czy to będzie bieganie czy taniec – uważność w ruchu. Jestem zwolenniczką mindfulness, uważności, terapii akceptacji różnych rzeczy, które do nas przychodzą łącznie z nieprzyjemnymi, jak lęk czy złość. Uważność w ruchu koncentruje cię na wszystkich twoich zmysłach podczas aktywności. To co robisz, mam poczucie że jest oparte na założeniach terapii mindfulness.
T: Nawet nie wiedziałem, że stosuję terapię. Jeszcze jedno, powiedziałaś o pamięci ruchowej, to jest jedno. Zapachy, mi nawet czasami muzyka, której kiedyś słuchałem dawno dawno temu, 20 lat temu, też mam wspomnienia z daną muzyką. To też można dołożyć.
K: Zobacz, im bardziej zintensyfikujemy doznania z różnych zmysłów, tym większy efekt jest dla naszego mózgu. Neuroplastyczność naszego mózgu jest udowodniona, powtarzamy tylko i wyłącznie to cały czas, natomiast to widzimy gołym okiem, że kiedy przekazujemy jakąkolwiek wiedzę i zintensyfikujemy to w różnych kanałach dystrybucji, czyli wzrok, słuch czy nawet węch, to intensywność przekazu jest większa.
T: Coraz więcej bodźców.
K: Oczywiście wiesz co robi za dużo bodźców, można też przesadzić w drugą stronę. Zawsze mówię o dzwoneczku czy czerwonej fladze, żeby uważać na to, żeby nie przesadzić w drugą stronę. Przebodźcowanie jest drugim biegunem, można z depresji przejść w uzależnienie, czyli to jest ten drugi biegun, kiedy dopamina nam się wydziela będzie tak przyjemna, że będzie naszym narkotykiem i wtedy zaczyna się drugi problem.
T: Nie wiem jak duży to jest problem, wiem że ten problem jest, nie jest tematem naszego dzisiejszego spotkania. Wracając do tego jak zachęcać do aktywności fizycznej, jeśli wiemy, że ktoś ma depresję, to możemy zrobić dużo dobrego, możemy zrobić trochę złego. Jak do tego podejść? Chcemy kogoś zmotywować, jak to robić?
K: Zmotywować a nie przymusić. Musimy – ja tu przymuszam jako specjalista – pamiętać o tym, że osoba w depresji cierpi. Osoba ma bardzo dużo wewnętrznego monologu, negatywnego i przymuszającego, “musisz wziąć się w garść”. Jak ty mi powiesz jako super trener “weź się w garść, robisz, dajesz” to ja będąc w depresji ze zdwojoną siłą zadziałam przeciwko sobie, będę dowalać sobie, że jestem beznadziejna bo nie jestem w stanie tego zrobić.
Najgorszą rzeczą jaką możemy zrobić, to przymuszać osobę w depresji w agresywny sposób do działania. Bardziej bym zaczęła od tego i to jest kolejne zdanie, którego jeszcze nie powiedziałam, trzecie moje motto: idź z siłą, którą w sobie masz. To jest piękne, ono oznacza tyle, że jeżeli jestem w depresji to tej siły mam tyle, ale ta siła daje mi możliwość przejścia z punktu A do punktu B. Wyjścia z domu do najbliższego sklepu, tak żeby przyspieszyć tempo i trochę się spocić. To jest coś, co na początku rekomendujemy. Nie mówimy do kogoś, kto nie jest w stanie wstać z łóżka “idź się przebiegnij, to dobrze ci zrobi”. Kiedyś to się udawało, osoba w depresji nie jest w stanie często wstać z łóżka, wyjść z domu, zmusza się do wyjścia do pracy, nie myje się, markuje ubraniem, ubranie to samo zakłada przez kilka dni bo nie ma siły.
Pierwszą rzeczą, którą robimy to mówimy: masz w sobie bardzo mało siły teraz, ale to jest siła wystarczająca, żeby cokolwiek zacząć. Niech to będzie 15 minut – powiem bardzo konkretnie – jogi która jest dostępna w internecie, joga na dobry sen.
T: Czyli joga dla początkujących, coś prostego, żeby się też nie zniechęcić, bo łatwo się można zniechęcić jak się podejmie próbę czegoś, co z założenia nam nie wyjdzie.
K: Jakakolwiek praca z ciałem, którą będziemy wykonywać w depresji, niech to nawet będzie relaksacja progresywna Jacobsona, jest to taki twórca, który w latach 50. XX wieku stworzył program gdzie napinamy i rozluźniamy mięśnie, to jest praca mięśni.
T: Można sobie leżeć.
K: Tak, leżymy, napinamy i rozluźniamy poszczególne partie mięśni. Trwa to około 20 minut, jest bardzo lekkim, ale jednak wysiłkiem fizycznym od którego możemy zacząć.
T: Miałem takie zajęcia na uczelni, to były jedne z lepszych zajęć, nie pamiętam czy minęło więcej niż 5 minut i już spałem.
K: Uczymy naszych pacjentów, żeby mimo wszystko pracować nad tym, żeby nie zasnąć i utrzymać pełną świadomość, bo to też spala nam więcej kalorii. Sen jest odpoczynkiem, a nie aktywnością fizyczną.
T: Tutaj jeszcze mózg musi popracować, on też spala kalorie.
K: Zacznijmy od tego, 20 minutowy trening relaksacji Jacobsona z napinaniem i rozluźnianiem mięśni plus z uważnym oddechem jest początkiem do tego, żeby dla osoby leżącej w ciężkiej depresji zacząć jakąkolwiek aktywność. Jest to rodzaj aktywności, wolę nawet powiedzieć tak, że sport nie jest relaksacją, ale relaksacją może być sport. Pacjenci mi często mówią, że nie potrafią odpoczywać i nie będą odpoczywać, to nie jest ta droga, że relaksacja może stać się sportem jak najbardziej.
T: Jakie jeszcze rady jeśli mamy osobę bliską czy dalszą, w jaki sposób możemy jej pomóc, a czego nie robić?
K: Zachęcam do tego, żeby osobę bliską w depresji, to jest apel do członków rodzin – zabierać na spacery, dłuższe spacery, żeby osoba mogła iść, ale w momencie kiedy widzimy, że osoba odpływa w swoich myślach albo zaczyna wygłaszać różnego rodzaju swoje myśli, które słyszymy, że są myślami depresyjnymi a nie myślami dotyczącymi realnej rzeczywistości, to przekierowywać uwagę na otaczającą nas naturę.
T: Czyli lepiej wybierać fajne miejsca.
K: Tak, las, zielone. Jest dużo książek, które powstały na temat witaminy “N” czyli natura. Wszelkie spacery na łonie natury, nie mówię tu nic odkrywczego, cała ta lasoterapia, która polega na tym, żeby to był uważny spacer w lesie, jest super rozwiązaniem na podniesienie nastroju w długim terminie.
T: Zgadzam się z tym. Widziałem nawet w którymś kraju, że oprócz ruchu na receptę zapisywana jest natura na receptę.
K: Pewnie Japonia.
T: Nie wiem czy to nie było gdzieś w Europie. Wziąć urlop, żeby poprzebywać gdzieś w naturze i popatrzeć na zielone. To jest cudowne, ja dlatego uciekam z dużego miasta jakim jest Warszawa do małego miasteczka w otulinie lasów, żeby mieć codziennie kontakt z naturą.
T: W ostatnim okresie wiele osób tak uciekło.
K: Mi się jeszcze udało przed na szczęście, ale rzeczywiście jest to sposób dbania o zdrowie nas jako specjalistów, żeby rzeczywiście też pomyśleć o tym, że dla nas to jest tak samo ważne jak dla naszych pacjentów.
T: Kaju, a powiedz mi jeszcze jakie aktywności sama wybierasz? Jaki ruch lubisz?
K: Lubię ruch intensywny, myślę że spełniam kategorię nadruchliwości, mam taki temperament, być może coś więcej niż temperament, nie wiem, nie miałam diagnozy, ale myślę o sobie, że jestem żywym srebrem. Jako dziecko też taka byłam i teraz to oczywiście jest bieganie łącznie z długimi dystansami jak maraton, mój najdłuższy bieg to 48 km w górach, w tym roku udało się.
T: Gratulacje.
K: Nie bardzo szybko, ale udało się. Konie to taka moja nowa miłość, od roku, dzięki córce. Bardzo też dbam o to, żeby wbrew temu co mi się wydaje, że potrzebowałam, czyli aktywności spalającej, to bardzo dużo potrzebuję relaksacji. Rzeczywiście staram się robić, 2 razy w tygodniu sesje nawet godzinne treningów relaksujących, jogi przed snem. Uważam że to must have osób, które sądzą, że tego nie potrzebują.
T: Czyli sama o tym wspomniałaś, relaksacja to też sport, a właściwie w sporcie też powinny być elementy, które zawierają relaksację, bo nie można cały czas ostro zasuwać.
K: Nie można. To tak jak regeneracja jest elementem treningu, tak odprężenie, sen, to już inny temat, też są niezbędne do tego, żeby utrzymać zdrowie psychiczne czy psychofizyczne.
T: Kaju, tak jak już słuchałaś moich podcastów, to pewnie wiesz, że jest jedno pytanie, które zadaję większości gościom. Jaka jest twoja recepta na ruch?
K: Mało jest więcej niż nic. Każdy ruch jest lepszy niż żaden. To jest moja recepta na ruch.
T: Doskonała, dla każdego się sprawdza.
K: Dla każdego. Moim pacjentom powtarzam to, sam to pewnie potwierdzisz, pewnie też powiedział o tym profesor Małek, że nie ma za dużo chorób, które dyskwalifikują pacjentów z jakiegoś ruchu, bo przecież nawet pacjenci przebywający w śpiączce są uruchamiani.
T: Biernie, ale są. Kaju dziękuję ci bardzo.
K: Dziękuję ci bardzo za zaproszenie.
T: Było miło spotkać się z tobą w końcu na żywo, bo wcześniej to niekoniecznie się udało.
K: Współpracowaliśmy zdalnie.
T: A tutaj od razu pierwsze spotkanie związane z ruchem, mamy pod sobą rowerek. Dziękuję ci bardzo. Co tydzień w środę o godzinie 12:00 pojawiają się kolejne odcinki podcastu Recepta na Ruch, także zapraszam do oglądania, słuchania, komentowania. Dziękuje bardzo.
K: Dziękuję.