Paweł Mistewicz – Brazylijskie Jiu Jitsu – sztuka walki dla każdego.

Paweł Mistewicz – Brazylijskie Jiu Jitsu – sztuka walki dla każdego.

Recepta na ruch
Recepta na ruch
Paweł Mistewicz - Brazylijskie Jiu Jitsu - sztuka walki dla każdego.
/

Kolejny wakacyjny odcinek z słonecznego kempingu Ekolaguna w Chałupach ☀️ a dokładnie z Board For Kids Szkoła Surfingu i Deskorolki 😎

Z Pawłem Mistewiczem rozmawiamy o Brazylisjkim Jiu-Jitsu.

Paweł Mistewicz – ze sportem związany od 1 klasy podstawowej, kiedy rozpoczął treningi pływania w szkole sportowej w Warszawie. Następnie przez 10 lat trenował szermierkę w klubie AZS AWF Warszawa i tyle samo jeździł agresywnie na rolkach. Brazylijskie jiu jitsu trenuje nieprzerwanie od 2001 roku do dzisiaj i jest to zdecydowanie jego ulubiony sport. W ramach mojej 20-letniej przygody z brazylijskim jiu jitsu miał okazję trenować z najlepszymi zawodnikami na świecie, w tym Mistrzami Świata, od których do dziś czerpie inspirację do dalszych treningów i rozwoju. W 2007 zdobył tytuł Wicemistrza Europy w brazylijskim jiu jitsu w purpurowych pasach w kategorii OPEN. Od 4 lat prowadzi własny klub sportów walki UNITY TEAM na Wilanowie w którym prowadzi zajęcia dla kobiet, mężczyzn, dzieci i młodzieży. W czasie istnienia klubu UNITY TEAM wychował kilku Mistrzów Polski zarówno wśród dorosłych jak i dzieci oraz wielu medalistów największych zawodów BJJ w Polsce.

Z Pawłem rozmawiamy między innymi o:

✅ jego doświadczeniu sportowym

✅ początkach BJJ w Polsce

✅ specyfice tej dyscypliny

✅ zaletach Brazylijskiego Jiu Jitsu

✅ doświadczeniach z pobytu i nauki w Brazylii

✅ istotności techniki w BJJ

✅ szerokim zainteresowaniu BJJ bez względu na wiek i płeć

✅ jego recepcie na ruch

Treść całej rozmowy:

T – Tomasz Chomiuk

P – Paweł Mistewicz

T: Cześć, witam was w kolejnym odcinku podcastu Recepta na Ruch. Dzisiaj moim gościem jest Paweł Mistewicz, trener brazylijskiego ju jitsu, założyciel szkoły, klubu Unity Team w Warszawie.

 

P: Dzień dobry.

 

T: Dzisiaj w wyjątkowych okolicznościach. Jesteś na urlopie?

 

P: Tak, jestem akurat na urlopie.

 

T: Taki trochę urlop połączony z pracą?

 

P: Tak, jestem na urlopie, ale na kempingu Ekolaguna prowadzę w Board for Kids zajęcia dla dzieci z brazylijskiego ju jitsu i też trochę trenuję, przyjemność z pożytecznym.

 

T: Tak się składa, że tam są moje dzieciaki, więc dzięki temu w fajnym miejscu możemy porozmawiać o brazylijskim ju jitsu. Paweł powiedz proszę, kiedy to się u ciebie zaczęło? Jak do tego doszło?

 

P: Brazylijskie ju jitsu zacząłem trenować w 2000 roku, na początku 2001 roku. Zobaczyłem plakaty na mieście, skuteczna sztuka samoobrony, vale tudo, wtedy się pojawiało.

 

T: Ile miałeś lat wtedy?

 

P: 25, byłem już po trenowaniu kilku innych dyscyplin.

 

T: Ale też sztuki walki czy coś innego?

 

P: Zaczynałem swoją przygodę od pływania, trenowałem pływanie na ulicy Konwiktorskiej w szkole sportowej. Później przeniosłem się do szkoły sportowej na żoliborzu, na Cuga, w której rozpocząłem w 4 klasie podstawowej treningi szermierki. Przez 10 lat trenowałem szablę, byłem zawodnikiem AZS AWF Warszawa, dużo startowałem na zawodach, na zgrupowaniach, wyjazdach, więc obyłem się z częścią sportową. Dużo trenowaliśmy tej dyscypliny, 6 razy w tygodniu, dużo startowaliśmy na zawodach i to ukształtowało moją przyszłość związaną z trenowaniem sportów. Szermierka jest również sportem walki, te sporty walki zawsze za mną chodziły.

Po tym jak skończyłem trenować szablę zająłem się czymś innym, wtedy przyszła moda na skateboard i jazdę na rolkach. Pod wpływem jednego z filmów fabularnych, a później filmów amatorskich, kręconych przez pasjonatów jazdy agresywnej na rolkach, wpadłem w to jak śliwka w kompot. Bardzo jeździłem ostro, skakałem, jeździłem po poręczach, różne rzeczy robiłem. Było dużo przygód, upadków i kontuzji zaliczyłem, ale jednak miałem taką wolę rozwijania się w rolkach, że bardzo się w to zaangażowałem i przez kolejne 10 lat jeździłem na rolkach. To było też w międzyczasie, kiedy trenowałem szermierkę, bo już to na początku liceum się zaczęło i dobre 10 lat na rolkach agresywnie jeździłem.

Później przez kontuzję i czas, zmiany w życiu przestałem już jeździć. Wymyśliłem, że chcę się zapisać na sport walki wręcz, który mógłby mnie nauczyć samoobrony, biorąc pod uwagę fakt, że miałem kiedyś długie włosy, słuchałem heavy metalu, to napadli mnie na ulicy parę razy. Jak nie miałem szabli, to nie umiałem się obronić tak łatwo, szabla czasami mnie ratowała. Poszedłem na kung fu, z tego względu, że byłem pasjonatem Jackiego Chana, jak wiele osób w tamtych czasach, “Pijany mistrz” i podobne filmy oglądaliśmy z kolegami. To wszystko co było w filmach Jackiego Chana nie sprawdzało się w rzeczywistości.

Po dwóch latach trenowania kung fu i innych odmian, zobaczyłem że tak naprawdę niczego się nie nauczyłem z walki realnej. Wtedy to był właśnie 2000-2001 rok, kiedy zobaczyłem plakaty szkoły walk, która uczy brazylijskiego ju jitsu, najskuteczniejsza sztuka walki na świecie, walki w klatkach itd.

 

T: Widzę, że duża zależność była między filmami a tym, czym się kierowałeś w wyborach.

 

P: Tak, ale brazylijskie ju jitsu nie istniało na świecie, to w ogóle była nieznana sztuka walki przez wiele lat. Tak naprawdę dopiero w 1993 r. po dużym turnieju Ultimate Fighting Championship, wszyscy teraz znają UFC, nasz Janek Błachowicz jest mistrzem wagi ciężkiej. Mamy też kilku zawodników walczących w lżejszych wagach, walczących w tej największej organizacji na świecie, najbardziej prestiżowej skupiających najlepszych w swoim fachu.

Pod wpływem pierwszego UFC w 1993 r., kiedy najlżejszy zawodnik Royce Gracie wystartował i zaprezentował bez ani jednego ciosu, który dostał w pierwszych trzech czy czterech walkach, to był turniej pucharowy czyli on miał kilka walk jednego dnia. Wygrał wszystkie walki z karatekami, bokserami, zawodnikami judo, ju jitsu, już nie pamiętam jaka była kolejność zawodników, ale te wszystkie style pokonał bez urazu, podusił, popoddawał, mimo że był najmniejszy. To był dla mnie dowód mega wiarygodny, który spowodował, że musiałem zacząć to trenować.

Nabyłem vhs, wtedy nie było youtube. Teraz każdy młody, który zaczyna trenować ju jitsu ma dostęp do każdej techniki na świecie, może i te proste i te trudne oglądać, próbować. Wtedy nie było dostępu do tej wiedzy, nie było Brazylijczyków w Europie, w Polsce, nie było możliwości uczenia się od nikogo, więc pozostały vhsy i na tych vhsach były techniki podstawowe i nagrania z mistrzostw świata, najbardziej legendarnych zawodów brazylijskiego ju jitsu odbywających się blisko Rio de Janeiro, w legendarnej sali z żółto-zielonymi matami.

Przez jakość na vhs po dwudziestu przegraniach niewiele było widać, ale i tak oglądaliśmy z kolegami i podziwialiśmy najlepsze nazwiska, jak oni walczą. Zaczęliśmy się na nich wzorować, chcieliśmy się nauczyć ju jitsu tak, jak oni potrafią. Startowaliśmy na zawodach, pierwszych które w tamtych czasach były organizowane w Polsce, przez Mirka Oknińskiego, Karola Matuszczaka, chłopaków z Poznania i Szczecina, którzy już ten sport przynieśli do Polski, od tego się zaczęło.

 

T: Pamiętasz pierwsze zetknięcie się z tą sztuką walki? Pierwszy swój trening?

 

P: Tak, tego się nie zapomina. Nie zapomina się jak się przychodzi do klubu, gdzie myślisz, że coś umiesz, ale się okazuje że każdy jest w stanie zrobić z tobą wszystko i niezależnie jak bardzo chcesz wygrać albo się obronić, to i tak klepiesz jak w tamburyn.

 

T: Pomimo tego, że miałeś już doświadczenie w innych dyscyplinach.

 

P: Tak, to jest zupełnie co innego. Przychodząc na brazylijskie ju jitsu zaczynamy od zera, chyba że mamy kontakt ze sportami chwytanymi typu zapasy, judo, sambo, to wtedy mamy podstawy, ale dalej brazylijskie ju jitsu jest mega technicznym sportem. Po 20 latach trenowania myślę, że każdy zawodnik, który trenuje tyle co ja, mniej, dłużej, ale ma już doświadczenie, brązowy lub czarny pas, im więcej trenujemy tym więcej nie wiemy i wiemy, że musimy się nauczyć.

 

T: Zdobyłeś czarny pas, kiedy to było?

 

P: 9 lat temu, to było w 2012 roku po 10-11 latach treningów. Teraz równo 20 lat trenuję, w zasadzie bez przerw. Trafiały się kontuzje, ale to w każdym sporcie się trafia, że na jakiś czas jesteśmy wyłączeni, trzeba się zregenerować.

 

T: O kontuzje jeszcze zapytam na pewno, ale nie każdy widział jak wygląda walka brazylijskiego ju jitsu, nie każdy oglądał na youtube czy gdziekolwiek indziej, nie zdobył kasety vhs. Czy mógłbyś opowiedzieć bardzo ogólnikowo? W podcaście tego się nie da pokazać, ale też można sobie poszukać. Opowiedz dla osób które słuchają, na czym ta sztuka walki polega.

 

P: Sztuka walki polega na tym, że jest to dyscyplina, która umożliwia nam pokonać kogoś, kto jest od nas większy i silniejszy. Jest to dyscyplina, która jest mocno promowana wśród kobiet, z tego względu że jest to praktycznie jedna z niewielu – a na pewno numer 1 jeśli chodzi o wszystkie sporty chwytane – dyscyplina ucząca bronić się i walczyć jak ktoś nas już przewróci, jak zdarzy się sytuacja, że nie będziemy mogli uciec, nie możemy uniknąć starcia, ktoś nas łapie, zaskakuje, wywraca. Takie rzeczy się zdarzają, że jesteśmy po prostu zaskoczeni i lądujemy na plecach, musimy sobie w tej pozycji radzić, albo wstać i uciec albo się bronić i atakować.

 

T: Miałem okazję nagrać podcast z Zofią Szawernowską, jest spore zainteresowanie wśród kobiet, to widać w tym, do jakich poziomów można dojść na świecie, w Europie.

 

P: Zosia jest świetnym przykładem, jest bardzo znaną zawodniczką czołową w Polsce i w Europie. Zarówno w kimonach jak i bez kimon pokazuje, że mimo swojej szczupłej, drobnej postury jest w stanie nawiązywać walki z najlepszymi w Europie i na świecie. Ma bardzo wysokie umiejętności, teraz niedawno była promowana przez swojego trenera Radka Turka na czarny pas. Wielkie gratulacje dla niej, to nie jest łatwa droga dojść do tego, ale na pewno warta zdecydowanie.

Wracając do twojego pytania, brazylijskie ju jitsu jest sztuką, która uczy między innymi walczyć z pleców. Jeżeli chodzi o to, na czym ona polega, to ona polega na tym, że unikamy ciosów w starciu, jak najszybciej staramy się klinczować czyli przytulić do naszego przeciwnika, który zakładamy, że jest większy, silniejszy, agresywny i chce nam zrobić krzywdę. Minimalizujemy ryzyko ciosów przyklejając się do niego i w umiejętny sposób staramy się go przewrócić na ziemię za pomocą obaleń za nogi lub klamr w pasie, dociskamy go do ziemi, ograniczamy przestrzeń między nami. Im mniej przestrzeni między nami a naszym przeciwnikiem, tym ten przeciwnik ma mniej mobilności i mniej ruchu.

Następnie po skontrolowaniu przeciwnika w pozycjach, bo musimy wiedzieć, że osoba która nie trenuje sportów chwytanych nie wie jak poruszać się w walce, często są to odruchy spontaniczne, emocjonalne, szarpie, to są zazwyczaj popełniane błędy, która osoba trenująca brazylijskie ju jitsu przyklejając się, małymi krokami z czasem zaczyna wykorzystywać i przyjmować kontrolę pozycyjną.

W kontroli pozycyjnej znajdujemy się, unieruchamiamy naszego przeciwnika i po unieruchomieniu jego ciała, najczęściej koncentrujemy się na pasie biodrowym i korpusie. Wykluczamy ręce, nogi, szyję i możemy dusić, zakładać dźwignię, poddawać, kończyć naszego przeciwnika, nie robiąc mu krzywdy. Nie zadajemy żadnych ciosów, a nawet jeśli założymy duszenie, po 5-7 sekundach po zapięciu ciasnego duszenia przeciwnik odpływa, to jest brak dopływu tlenu w krwi do mózgu, powoduje jego uśnięcie, wtedy puszczamy, możemy spokojnie uciekać albo oddalić się z miejsca zdarzenia. Jesteśmy uratowani, a przeciwnik po chwili dojdzie do siebie, ten tlen mu wróci, więc obudzi się i nie będzie wiedział co się dzieje.

 

T: Zofia mi o tym mówiła, to jest walka, w której nie nabawimy się siniaków.

 

P: Tu się nie mogę z tym zgodzić, dziewczyny, które u mnie trenują, w okresie wakacyjnym trenują troszeczkę mniej. To jest sport kontaktowy, zderzamy się z drugim ciałem, mamy wszyscy kości, które są twarde, jak uderzamy kość o kość to pojawiają się siniaki.

 

T: Ale jest mniej uderzeń, niż w innych sztukach walki.

 

P: Tak, nie ma takich uderzeń o których myślimy, to są bardziej zbicia i obicia, stłuczenia, ale pojawiają nam się siniaki, krwiaki, to jest normalna cecha tego sportu. Oczywiście to wszystko zależy od tego, jak trenujemy. Jeżeli chcemy być zawodnikami, trenować profesjonalnie, tak jak robią to na świecie, to trenujemy 2 razy dziennie, 6-7 razy w tygodniu, może 6 razy i jeden dzień na regenerację. Trenujemy mocno, sparujemy dużo, ryzyko siniaków, zbić i stłuczeń jest większe.

Jeżeli jestesmy amatorami, tak jak większość z nas chce trenować ten sport dla zdrowego ducha, dobrej formy, chce się dobrze czuć ze sobą, chce poznać swoje ciało, BJJ uczy swojego ciała. Ten sport może nam pokazać jak możemy czuć własne ciało lepiej, pokaże nam też, że możemy mieć lepszą wydolność niż nam się wydaje jeśli ją mamy, a jeżeli nie mamy, to możemy się jej nauczyć. Ten sport może przełamać nasze bariery albo obawy, że my się do czegoś nie nadajemy. Ten sport jest dla wszystkich, niezależnie od wieku.

W Stanach jest fajnie rozwinięte BJJ, tam trenują ludzie 60-80 lat, zdobywają pasy i nawet ci dziadkowie czy babcie startują na zawodach, każdy to robi w swojej grupie wiekowej, w swojej wadze, więc jest to bezpieczne. Na macie trenujemy przede wszystkim dla siebie, czyli chcemy się nauczyć samoobrony, ale też chcemy to robić z głową, żeby zminimalizować ryzyko kontuzji.

Wracając do części zawodniczej, tam jest inaczej, to jest zupełnie inna praca, inne przygotowanie, to są dwa obszary które można od siebie kompletnie oddzielić. W swoim klubie, tak jak myślę, że w każdym innym klubie w Polsce czy na świecie są osoby, które trenują totalnie amatorsko, mają po 50-60 lat i są osoby, które trenują pod zawody, czyli trenują silnie, intensywnie i mocno.

 

T: Powiedziałeś, że w każdym wieku – trenujesz też dzieci. Jakich masz najmłodszych trenujących?

 

P: Najmłodszych mam w tej chwili czterolatków, są też dzieci pięcio, sześcio, siedmioletnie.

 

T: To jest dobry moment, żeby zacząć?

 

P: Tak, wydaje mi się, że 4 lata to jest dobry moment, wystarczy spojrzeć nawet na doświadczenia krajów, w których brazylijskie ju jitsu jest bardzo rozwinięte, czyli Brazylia czy Stany Zjednoczone. Tam dzieci malutkich trenujących, startujących na zawodach, jest bardzo dużo, można na ich walki popatrzeć, to się niesamowicie ogląda jak czterolatkowie się poruszają. Dlaczego ten sport jest też dobry dla takich maluchów? Bo w tym sporcie techniki, pozycje których się uczymy, zdobywamy w tym sporcie, wynikają w 100% z naszej anatomii, ograniczeń możliwości jakie daje nam nasze ciało.

 

T: Dzieciaki mają na pewno mniej ograniczeń, jeśli chodzi o ruchomość, mobilność.

 

P: To prawda, mają mniej ograniczeń, są mniej pospinane i są bardziej plastyczne niż dorośli, z wiekiem robimy się mniej rozciągnięci, chyba że nad tym pracujemy. Dzieci są bardzo plastyczne, one się w tym sporcie przewalają, przetaczają. Obserwując jak dzieci walczą ze sobą zabawowo u mnie na treningach zauważam, że nawet jak nie potrafią niektórych technik, to widać kierunek ju jitsu, który można rozwijać w naszej naturalnej strukturze ciała, którą posiadamy. Ten sport jest skuteczny, on w 100% wykorzystuje nasze ograniczenia i możliwości narzucane nam przez anatomię.

 

T: Tak sobie myślę, że na pewno przez to, że trzeba umieć się poruszać na ograniczonej powierzchni. Jakie zdolności motoryczne są najważniejsze twoim zdaniem w tej sztuce walki? Pewnie właśnie ruchomość?

 

P: Tak, motoryka jest bardzo ważna, ale to też jest tak, że niektórzy mają w genach lepszą motorykę, drudzy mają gorszą i muszą nad nią pracować. Niektórzy mają talent tak jak w wielu innych dyscyplinach czy sportach, a niektórzy to muszą wypracować, w pocie na macie. Jest tak, że w ju jitsu mimo, że trenujemy ten sam sport na całym świecie, pasjonatów w Polsce startuje ponad 1500 osób na największych zawodach w Polsce. W ciągu jednego-dwóch dni przyjeżdża 1500-2000 osób, startując w dyscyplinie, w której nie ma związku sportowego i nie ma żadnego wsparcia od państwa dla rozwoju brazylijskiego ju jitsu.

Ten sport zaskarbił sobie masę zawodników w Polsce, jest bardzo dużo czarnych, brązowych i purpurowych pasów. BJJ szczególnie w ostatnich 10 latach mega dynamicznie się rozwinął. On też ewoluuje na świecie, to czego uczyłem się 20 lat temu jest dalej ważne, ale sport poszedł mocno do przodu, pokazał nowe możliwości i nowe podejście do ju jitsu, fajnie się rozwija, nie ma końca. Trenujemy 20 lat i dalej mamy wrażenie, że nic nie umiemy i możemy się uczyć kolejnego wachlarza technik.

 

T: Pochwal się proszę gdzie trenowałeś, gdzie na świecie miałeś okazję podpatrywać mistrzów.

 

P: Pierwszy kontakt z Brazylijczykami miałem po około 2 latach treningów, w 2002 roku ściągnęliśmy wicemistrza świata Alexandre Soca do Polski, odwiedził nas 2 razy, prowadził seminaria w Polsce, pokazał nam czym jest BJJ, wtedy oczy się nam otworzyły bardzo mocno. Później w 2005 roku z kolegami z klubu Copacabana w Warszawie, pojechałem do Brazylii żeby poczuć to czym jest brazylijskie ju jitsu i ten klimat.

Każdy kto trenuje BJJ i chce się rozwijać powinien sobie zaplanować jeden wyjazd do Brazylii, żeby zobaczyć czym jest BJJ, skąd pochodzi i jak się trenuje w Brazylii, szczególnie w takich warunkach, jakie mamy dzisiaj, że jest bardzo gorąco ale do tej temperatury dochodzi w Brazylii bardzo wysoka wilgotność, powietrza w powietrzu zbyt wiele nie ma, jest ciężko.

 

T: Szczególnie jak ktoś się dusi.

 

P: Pierwsze 3 dni aklimatyzacji to jest wyzwanie, ale to jest mega doświadczenie. Jak poleciałem pierwszy raz do Brazylii, miałem niebieski pas wtedy w 2005 roku, wszedłem na matę do jednej z największych akademii na świecie Gracie Barra, i zobaczyłem w niej dokładnie 17 czarnych pasów. W Polsce purpurowego nie było wcześniej jeszcze, dla mnie te purpurowe, brązowe, czarne pasy, to ich na oczy nie widziałem, to zrobiło kolosalne wrażenie, nogi się ugięły.

W tej siedemnastce stali mistrzowie świata: Marcio Pe de Pano, Marcio Feitosa, Nino Schembri, Roger Gracie, Braulio Estima, Lagarto. Ciężko się tam było odnaleźć, stres był niesamowity. W pierwszej walce Carlos Gracie Jr., czyli założyciel Gracie Barra wskazał mi Pe de Pano, czyli 130 kg giganta, mistrza świata itd. Ja po prostu jak zbliżałem się do niego to byłem podekscytowany, a jednocześnie wiedziałem co mnie czeka i rzeczywiście tak to się skończyło. On się nudził w walce ze mną, ale tak jest, że jak główny trener wskazuje, to czarny pas musi zawalczyć nawet z niebieskim pasem, z którym się może pobawić.

Przez 3-4 tygodnie trenowaliśmy, później na koniec wystartowaliśmy na legendarnych żółto-zielonych matach na Mundialu w 2005 roku. Tam zobaczyliśmy całą czołówkę z Brazylii, Japonii, Stanów Zjednoczonych w ówczesnych latach, którzy startowali i byli mistrzami świata. Coś tam powygrywaliśmy ale nic nie osiągnęliśmy, bo jednak zawodników mojej kategorii ze 150 startowało, ja wygrałem pierwszą walkę a w drugiej już odpadłem, później w open wystartowałem, też pierwszą wygrałem, a już w kolejnej przegrałem.

To było najważniejsze doświadczenie, poznanie tych ludzi. Później miałem okazję trenować z Rogerem Gracie, też w Brazylii i w Londynie, w którym on teraz prowadzi akademię. Raz ściągnęliśmy Rogera, to jest legenda tego sportu, tak jak Federer w tenisie, Roger Gracie w brazylijskim ju jitsu wiele pokazał, akurat jego styl lubię bardzo i skuteczność, to że jest niepoddawalny, do tej pory nikt go w czarnych pasach nie poddał. Fenomenalna praca w prostym ju jitsu, on nie ma skomplikowanego ju jitsu, ma proste i przyswajalne techniki, wszystko widać na filmach co robi i robi to idealnie. Wszyscy tutaj staramy się dążyć do tego, żeby robić to tak jak Roger czy inni najlepsi, którzy też walczą.

 

T: Ani razu się nie poddał, nie miał gorszego dnia tylko działa jak automat, tak?

 

P: Mogę krótko wspomnieć o Rogerze który zakończył swoją karierę zawodniczą z 5-6 lat temu. Byłem w sierpniu 2017 albo 2018 rok, zorganizowali Super Fight, Marcus Buchecha Almeida, teraz numer 1 na świecie w wadze ciężkiej, gość który przejechał kategorię swoją i open, w tamtym właśnie roku nikt mu nie stanął na drodze, dwa złote medale, rozbił bank na mistrzostwach świata. Wielki, ciężki, silny, dynamiczny zawodnik ruszający się jak 80 kg BJJ a nie 120 czy tam 110 kg. Zorganizowali mu Super Fight z Rogerem, ja kawałek dalej siedziałem na plaży z ipadem, oglądałem na żywo. Roger jak tylko doszło do walki w parterze ze stójki poddał tego Buchecha w ciągu 30 sekund-minuty. Szczęka do ziemi opadła, Roger pokazał wszystkim że dalej jest bardzo dobry i może walczyć z najlepszymi za pomocą prostego ju jitsu, on nie zrobił żadnej filibrystyki. Ten sport mnie wkręcił, jest to pasja.

 

T: To jest niesamowite, że mniej się liczą warunki fizyczne niż umiejętność, technika, to jest bardzo ważne.

 

P: To co powiedziałeś jest prawdą, natomiast jeżeli zdarza się sytuacja, gdzie mamy dwóch zawodników o zbliżonych lub podobnych warunkach technicznych, to aspekty fizyczne mają znaczenie.

 

T: To pokazuje, że czasami zawodnik, który jest dużo cięższy nie jest nie do pokonania.

 

P: Oczywiście, nawet teraz mamy taką sytuację, jeżeli są kategorie open, walczą czarne pasy najlepsze na świecie, i przychodzą ci lżejsi, walczą z większymi, to wielokrotnie zdarza się, że ci lżejsi, 60-70 kg zawodnicy pokonują 100 kg zawodników, gdzie umiejętności są identyczne. Mają pomysł na nich, wykorzystują jeden mały błąd, to są mikrobłędy w czarnych pasach, to jest zazwyczaj przegrana lub obrona Częstochowy przez dłuższą część walki, żeby odzyskać pozycję, bo czarne pasy na tym poziomie nie oddają już milimetra przestrzeni.

 

T: Nie trenuję BJJ, ale jak rozmawiałem z Zofi i jak z Tobą rozmawiam, to jestem w stanie trochę sobie wyobrazić, że bardzo liczy się strategia i umiejętność wychwytywania tych błędów, żeby przechylić na swoją korzyść.

 

P: To jest mega istotne, każdy zawodnik, oni wszyscy robią te same techniki, to każdy specjalizuje się w jakimś kierunku lub obszarze technicznym, w przejściu gardy takim, w gardzie takiej, odmian walki sportowej ju jitsu jest bardzo dużo. Jeżeli jego odmiana pasuje do stylu przeciwnika, nawet jak jest różnica masy, siły to można zaskoczyć bardzo narzucając swoją grę i później ciężko jest odbudować przeciwnikowi pozycję. Aspekt techniczny jest mega ważny, najlepsi na świecie są bardzo technicznie wyszkoleni, to jest wysoki poziom pracy w parterze i planowania strategii na kolejne walki.

 

T: Powiedziałeś o zaletach dla zdrowia i dla psychiki brazylijskiego ju jitsu, ale trenowałeś 20 lat, jak z kontuzjami? Jednak tam te chwyty mogą sprawić nie tylko ból, ale coś więcej.

 

P: Tak, jeżeli chcemy się uczyć tego sportu, jeżeli chcemy żeby był skuteczny czy to w walce sportowej czy w zakresie samoobrony, żeby się nauczyć bronić jakby ktoś nas napadł, to musimy sparować. Nie nauczymy się bronić, jeśli nie postawimy się w niewygodnych pozycjach. BJJ uczy pokory, uczy zachowania zimnej krwi i zimnej głowy w sytuacjach, kiedy jesteśmy w bardzo niekomfortowych pozycjach, kiedy brakuje nam tlenu, kiedy chcemy zejść już, kiedy chcemy się poddać i odpocząć, napić się wody, kiedy chcemy żeby przeciwnik z nas zszedł, bo nie możemy oddychać.

BJJ jest w stanie nas nauczyć spokoju w tych pozycjach i odzyskania z niekorzystnej pozycji do pozycji bezpiecznej, neutralnej, aż do przejęcia ofensywy, zdominowania i zaatakowania przeciwnika, to jest ważny element tego sportu, ale nie nauczymy się tego nie sparując. Jeżeli sparujemy i chcemy być mocnymi zawodnikami albo umieć ju jitsu bardzo dobrze, albo przynajmniej tak, żeby czuć się pewnie to te kontuzje są nieodłączną częścią tego sportu.

Nie można mówić, że nie ma tu kontuzji, to jest sport na poziomie zawodniczym na pewno kontuzjogenny, tak jak każdy inny sport kontaktowy. Każdy sport jest kontuzjogenny mniej lub bardziej. Tutaj nam się zdarzają kontuzje, ale jednocześnie możemy je minimalizować. Jeśli podchodzimy do tego sportu z głową, jeśli jesteśmy amatorami i chcemy mieć jak najmniej kontuzji, trenować regularnie, chcemy być amatorami, nie chcemy startować na zawodach, chcemy po prostu się nauczyć samoobrony, poprawić wydolność, to wtedy trenujemy z głową.

Nie sparujemy na 150% z zawodnikami, którzy ważą o 30 kg od nas więcej, dlatego że wtedy ryzyko kontuzji wzrasta. Sparujemy z zawodnikami, którzy są o podobnych warunkach fizycznych jak my, sparujemy z osobami, które mają podobne umiejętności albo z osobami, które mają więcej umiejętności i chcą nam pomóc nauczyć się, a nie nas po prostu na macie zgnieść i zatłuc. To jest wszystko kwestia podejścia i zaplanowania swojego treningu.

 

T: Do tego są potrzebni dobrzy i mądrzy trenerzy.

 

P: Oczywiście, trener i współzawodnicy na macie, partnerzy, koledzy, przyjaciele są nam bardzo potrzebni. To jest sport, gdzie samemu się nic nie nauczymy. Naszym partnerem jest trener, naszym partnerem jest kolega z maty, musimy go szanować, jego ciało i jego organizm, tak samo jak on powinien szanować nas, wtedy oboje mamy szansę na szybszy rozwój i minimalizację kontuzji.

Musimy pamiętać, że takie elementy jak w każdym sporcie, czyli solidna rozgrzewka każdej partii ciała, szczególnie odcinka lędźwiowego i szyjnego kręgosłupa oraz rozciąganie po treningu, to są rzeczy, które nam zapewniają lepszą mobilność i mniejsze ryzyko kontuzji. Ja się też tego nauczyłem, na początku nie myślałem o tym, chciałem walczyć, jak największą ilość sparingów, to jest normalne, po prostu chcemy robić to, co sprawia nam największą przyjemność i daje nam wiedzę i walka, walka. Teraz po swoich kontuzjach nauczyłem się, że muszę się rozciągać. Mimo, że jestem dość rozciągnięty i mobilny, to jednak jest dużo rzeczy które mogę poprawić i to też zminimalizuje ryzyko przyszłych kontuzji.

 

T: Na koniec pytanie, które zadaję wszystkim. Spodziewam się, że odpowiedź może być podobna, ale czasami goście zaskakują. Jaka jest twoja recepta na ruch?

 

P: Brazylijskie ju jitsu.

 

T: Tak ogólnie powiedz, jesteś trenerem brazylijskiego ju jitsu, jesteś w Chałupach, dowiedziałem się, że pływasz też, surfujesz, różnych sportów doświadczyłeś, jeździłeś na rolkach, jedną z recept twoich jest na pewno żeby oglądać dużo filmów ze sportem, to z tej rozmowy wyciągnąłem.

 

P: Główną receptą na ruch, niezależnie co będziemy ćwiczyć i w co będziemy się angażować, jest przede wszystkim to, że wewnętrznie sami w sobie musimy zbudować pewną koncepcję przyszłości dla własnego zdrowia i organizmu. Musimy sobie narzucić reżim treningowy, który ma być jednocześnie dla nas przyjemnością. Reżim to jest systematyka w treningu, systematyka w pracy, którą poświęcamy. Jeżeli chcemy żeby przynosił nasz ruch efekty dla zdrowia, sportu, samoobrony, pewności siebie, cokolwiek jaki mamy cel, bo każdy może mieć inny cel sportowy, zawodniczy, amatorski, to my powinniśmy narzucić sobie systematyczny trening i tego się trzymać, nie odpuszczać.

Każdy z nas ma gorsze dni, a może dziś nie pójdę na trening. Później przychodzi mi myśl spontaniczna do głowy “zaraz, przecież wiesz, że jak pójdziesz na trening i go zrobisz i go skończysz, to powiesz sobie: jak dobrze, że ja na ten trening poszedłem” i zawsze tak jest. Wielokrotnie jak miałem taką myśl, czy może nie iść na trening bo jest pogoda, jest zimno, albo miałem coś do roboty, że tylko na godzinę pójdę – ta godzina też jest ważna. Pójdź, zrób tyle ile możesz dzisiaj, nie będziesz żałował. Nigdy mi się nie zdarzyło, że nie poszedłem jak miałem krótką dywagację, szedłem, schodziłem potem z maty i wiedziałem, że bardzo dobrze że dziś poszedłem.

Trzeba narzucić sobie reżim treningowy. Czy my gramy w szachy, pływamy, robimy triathlon, biegamy czy jeździmy na rowerze, musimy narzucić sobie systematykę w treningu, później staje się to naszą rutyną w życiu, tak jak ju jitsu stało się moją rutyną. Poza tym, że jest to moja pasja, która buduje chęć trenowania, to do tej pasji dołożyłem systematykę.

Zawsze staram się, nawet jak tu jestem, mimo że jestem na wakacjach z dziećmi, z rodziną i jeszcze pracuję, bo mam swoją pracę, też mam komputer itd., to ja zawsze staram się trenować codziennie. Teraz widziałeś, że miałem trening, później wieczorem mam inny trening, na godzinkę się wcisnę z kolegami, porobię tak, żeby się ruszać cały czas. Nie będę tu robił na 100% treningu, ale chcę się poruszać, zrobić trochę walk, żeby ciało popracowało. Później się trochę porozciągam, trening będzie zrobiony.

 

T: Doskonała recepta. Paweł, dziękuję ci bardzo, dużo się dowiedziałem. Myślę, że, świetnie  zachęciłeś osoby słuchające do tego, żeby spróbować tej formy ruchu.

 

P: Jedyne co mogę jeszcze powiedzieć, to jest sport mega dla kobiet, ale jest pewna obawa, ten bliski kontakt. Tutaj im bliżej tym lepiej, a to są te aspekty intymności, gdzie możemy czuć dyskomfort. Wszystkie dziewczyny które trenują czy trenowały u mnie w klubie, na początku zawsze miały ten sam problem. Po paru treningach z dobrym partnerem, partnerką na macie ten problem mija, one zaczynają dostrzegać po co przychodzą na matę, a nie ten aspekt bliskości, bo to jest część sportu.

 

T: Dodatkowy element recepty, nie zniechęcać się po pierwszym treningu.

 

P: Trzeba pójść, spróbować, dać sobie szansę. Jeszcze może jedną rzecz powiem, to nie jest sport, który trzeba trenować 10 lat, żeby cokolwiek się nauczyć. Po roku, dwóch latach systematycznych treningów, czyli np. 3 razy w tygodniu, ale nie mówię tu o zawodniczym trenowaniu, tylko po prostu amatorskim regularnym, jesteśmy w stanie bardzo dużo się nauczyć, kompletnie zmienić postrzeganie tego, czym jest samoobrona, jak się zachowywać w sytuacji zagrożenia, a jednocześnie poczuć dużo lepiej swoje ciało i poprawić swoją kondycję.

 

T: Dzięki Paweł, dziękuje ci bardzo za rozmowę.

 

P: Dzięki.

 

T: Zapraszam do oglądania, w każdą środę o godzinie 12:00 publikujemy kolejny odcinek podcastu. Dzięki i do zobaczenia.

 

P: Dziękuję bardzo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *